Gotujemy :D

kalvatn

Well-Known Member
1 317
2 112
Jak gotujecie bigos?Bo już mi się mój znudził.

Aby to było dobre to będzie drogie a i tak ciężkie w trawieniu przy zjedzeniu większej ilości, więc nie wiem czy warte poświęcenia.
Ja czuję nawet woń kapusty we własnym moczu po bigosie co jest obrzydliwe. Nie wyobrażam sobie jak pary robią tą miłość francuską czy tę drugą po takich potrawach;)
Jak lubisz bardziej kwaśne to tylko z kiszonej jak nie to kompromis to pół na pół ze słodką. Kroisz sobie tą kiszoną czy świeżą jak tam lubisz drobniej czy mniej drobno i wrzucasz do garnka z małą ilością wody i dusisz z kilka godzin na wolnym ogniu z dodatkiem: liść laurowy, ziele angielskie, owoc jałowca no i grzyby suszone ( najlepiej oczywiście prawdziwki - cena!!). Potem na drugi dzień odgrzewasz to i dajesz mięso ale kto tam będzie tyle czekał więc tego samego dnia po kilku godzinach gotowania tej kapuchy wrzucasz smażone najlepiej na własnym smalcu kawałki mięsa ( najlepiej sarna, dzik - cena!! ) plus wołowina czy wieprzowina co tam chcesz. Im więcej tym lepiej. Nigdy nie jest za dużo. No i znów dusisz kilka godzin na wolnym ogniu. Ma być wolno aby nie spalić, trzeba mieszać od czasu do czasu. Na tej samej patelni ( w tłuszczu po mięsie ) smażysz cebulę ( jak chcesz dużo ) i dodajesz do garnka i znów dusisz. Na końcu dodasz czerwone wino ale z patelni tej po smażeniu aby ja dokładnie wypłukać i dodać do garnka te całe dobro po smażeniu. Potem jak leci koncentrat pomidorowy ( możesz nie dawać ja bym dał z wyczuciem ), rodzynki, śliwki suszone i starte jabłko ile chcesz do smaku na wyczucie. I możesz też przyprawić solą, świeżym pieprzem. No i na końcu wino czerwone. Możesz też dać majeranek albo i nie. No i najlepszy jest po kilku dniach odgrzewany.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 120
Ja nie wiem jak można się tyle męczyć, żeby potem zjeść potrawę, które dla mnie jest po prostu ok i nic więcej, no ale co kto lubi :)
 
U

ultimate

Guest
@kalvatn
Zawsze wrzucałem tylko mięso wieprzowe.Kapusta mieszana- słodka,kiszona.Bez wina.Teraz zrobię tak jak piszesz.W weekend ugotuję.Idę w poniedziałek na zabieg.Wrócę za kilka dni to po szpitalnej głodówce bedzie wyżerka:D Dzięki.
 

kompowiec

freetard
2 568
2 622
ma fajne tytuły, fajny styl narracji i jak się patrzy na gotującego to można podpatrzyć wiele tipsów.
Ciśnie mi się na usta tylko jedno słowo: Nieprofesjonalne. Ja wolę oglądać standardowy tutorial gdzie najlepiej jest krótko, zwięźle i na temat. A on rysuje pieprzone kutasy farbkami... [roll]. Z takiego poradnika można by się uczyć chyba tylko dla beki.

swoją drogą, co tak propsujecie mięcho? Ja jestem zbyt leniwy by chociażby oskubać kurczaka... i z wygody jem produkty wegetariańskie. Mięso trzeba obijać, skubać, smażyć/wędzić parę dni i tak dalej a warzywka kupujesz, kroisz, wrzucasz i volia. Nie przepadam jednak za sałatkami (tylko surówki). Od dłuższego czasu też praktycznie nie jem ziemniaków, bo to obrać trzeba, pokroić, wypłukać... i ino ryż wpierdalam który się gotuje i odcedza. Najlepsze jest jednak to że to jest nie tylko wygodne ale i tańsze (mięso zawsze więcej kosztuje). Może i mam, delikatnie mówiąc, słabo "wyćwiczone" wyczucie estetyki ale za to widzę inne zalety obiektywne - więcej hajsu i czasu ;)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Ja jestem zbyt leniwy by chociażby oskubać kurczaka...
To jest wieprzowina, wołowina i inne, co są na mięsnym i jak się poprosi to będą zmielone, pokrojone w dowolny sposób.
Mięso trzeba obijać, skubać, smażyć
Warzywa tez trzeba obierać, kroić, czasem tłuc, czasem trzeć, czasem przepuszczać przez wyciskarkę, a czasem podsmażyć czy zblanszować.
/wędzić parę dni
Jak chcesz mieć wędliny domowej roboty.
a warzywka kupujesz, kroisz, wrzucasz i volia.
Ja samymi warzywami jestem w stanie zapchać brzuch i zaspokoić głód, ale nie jestem w stanie się nimi najeść.
 

kompowiec

freetard
2 568
2 622
Warzywa tez trzeba obierać, kroić, czasem tłuc, czasem trzeć, czasem przepuszczać przez wyciskarkę, a czasem podsmażyć czy zblanszować.
Jak ktoś robi coś bardziej skomplikowanego od surówki (pekińska koniecznie :p) to i owszem. Ja jednak - biorąc pod uwagę "przepisy" opisywane na początku wątku i nie tylko - chyba nie wyłamuje się po za schemat :p

To jest wieprzowina, wołowina i inne, co są na mięsnym i jak się poprosi to będą zmielone, pokrojone w dowolny sposób.
A no fakt, zapomniałem. Przy okazji jak kroją na naszych oczach, wypłynie z mięsa trochę wody ;)

Ja samymi warzywami jestem w stanie zapchać brzuch i zaspokoić głód, ale nie jestem w stanie się nimi najeść.
Jeszcze parę miechów temu ważyłem jakieś 59 kg około, przez mięso (notabene wpierdalanie go nieomal bez opamiętania to u nas rodzinne...) i przytyłem 65 kg. Może i że to że jeszcze rosnę to tego prawie nie widać (no prawie, przynajmniej mam już się za co złapać, hehe) ale zacząłem przestać się mieścić w niektóre ciuchy...
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 120
swoją drogą, co tak propsujecie mięcho? Ja jestem zbyt leniwy by chociażby oskubać kurczaka... Może i mam, delikatnie mówiąc, słabo "wyćwiczone" wyczucie estetyki ale za to widzę inne zalety obiektywne - więcej hajsu i czasu
Chodzi po prostu o indywidualne preferencje - jak nie mam czasu i nie chcę wydawać dużo, to robię coś taniego i szybkiego, ale częściej jedzenie służy mi nie tylko do zaspokojenia głodu, ale odczuwam przyjemność z ładnie wyglądającego, smacznego, urozmaiconego jedzenia, więc uważam, że jest to warte wysiłku, czasu, czasami większych pieniędzy.

@Ciek - fajne, tylko, żeby tak pokroić to chyba nożyk trzeba mieć całkiem niezły?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 852
12 246
Zwykły, w miarę ostry nożyk kuchenny. Nawet chyba nie może być zbyt ostry, żeby nie przekroił patyczka.
 

kompowiec

freetard
2 568
2 622
Można szukać pt. "Akcesoria do dekoracyjnego wykrawania warzyw i owoców". Ja kiedyś z kartofli robiłem kształt makaronu czy jakoś tak i takie jak na filmie tez właśnie za pomocą takich nożyków. Ale potem dość szybko zaczęły się kurzyć ino...

Chodzi po prostu o indywidualne preferencje - jak nie mam czasu i nie chcę wydawać dużo, to robię coś taniego i szybkiego, ale częściej jedzenie służy mi nie tylko do zaspokojenia głodu, ale odczuwam przyjemność z ładnie wyglądającego, smacznego, urozmaiconego jedzenia, więc uważam, że jest to warte wysiłku, czasu, czasami większych pieniędzy.
U mnie wydawanie większych pieniędzy pt. sprawienia sobie przyjemności to dodawanie wszelakich przypraw ;) chociaż, ja akurat nie wiedząc czemu rozsmakowuje się w taniości - zwłaszcza w zupach, u mnie to niezła masakra - potrafię wychłeptać cały gar ugotowanej zupy w ciągu dnia i jeszcze dokupić sobie do tego zupkę chińską. I niekoniecznie z tego powodu co opisywał krzysio że nie mogłem się najeść, tylko zwykłe uzależnienie.

Jeśli chcesz odkrywać nowe smaki to polecam food pairing.
 

kompowiec

freetard
2 568
2 622
ostatnio zostałem kebabożercą i postanowiłem sobię zrobić:
Kebab bezbułeczny


Składniki:
papryka
kiwi
kurczak
mozarella
szczypiorek
ogorek
pekinska
seler salatkowy z sloika
jablko
ananas z puszki
przyprawa grecka
EDIT: jeszcze kuskus i ryż (bo jak na te proporcje kurczaka to było zdecydowanie za mało). Zajadam już czwartą tortille, szkoda że nie miałem do tego sosu.

wszyscy jedli aż się kurzyło :) a w garze się nie mieściło, hehe. Nie wiem ile dokładnie mieści to litrów, prawdopodobnie 10. 10 litrów podzielić na ok. półlitrowego kebsa w kubełku za 8 zł to 20 kebabów za ok. 6 złotych (wydałem ok. 50 zł za całość). Oj chyba słabo, ale przynajmniej mam bardziej po wegetariańsku niż 3/4 wypełnione tłustym lub żylastym mięsem (a moje mięsko było w rosołku :p)
 
Ostatnia edycja:

Kelsi

Well-Known Member
1 040
19 840
Chciałam się pochwalić:)Przed chwilą zjadłam pyszny obiadek, który zrobiła polska kucharka.
To było mięso drobniutko mielone, połączone z ryżem, zawinięte w maleńkie listki od kapusty, no takie małe jak listki od sałaty i pachniało cebulką i koperkiem. Potrawa nazywa się gołąbki:)Zjadłam aż 5 sztuk!Może wreszcie przytyję?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Potrawa nazywa się gołąbki:)
A co gołąbków nigdy wcześniej nie jadłaś?
Gołąbki to moje ulubione danie,ale bez sosu pomidorowego.
A ja lubię i w sosie pomidorowym i grzybowym i koperkowym.

Raz nawet jadłem gołąbki chińskie, ugotowane przez prawdziwą Chinkę z Singapuru przebywającą w Polsce. I co ciekawe, u nich to też po chińsku nazywa się gołąbki. ;) Jednak są różnice, bo chińskie gołąbki są owijane w liście bambusa, które niekoniecznie się jada. Chińskie gołąbki są zawijane inaczej, tak jak pierożki w Gruzji czy Armenii. Poza tym na dole chińskiego gołąbka jest mięso drobno siekane, a na górze jest mielone z ryżem. Chinki gotują super.
 

Kelsi

Well-Known Member
1 040
19 840
A co gołąbków nigdy wcześniej nie jadłaś?
No nie jadłam.Teraz poznałam kolejną potrawę- grzybki:) W słoiczku są takie jasne grzybki, nóżka razem z kapelusikiem zalane marynatą, no tak się nazywa chyba?Jest tam marchewka, cebulka, no zapomniałam co jeszcze i mają kwaśny smak, ale taki lekko kwaśny.Przepyszne
mniam.gif
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 852
12 246
Suszona wołowina - beef jerky.

Potrawa idealna na wypadek gdyby nasza forumowa koleżanka @solnedgang - Słoneczko i jej znajomi faktycznie rozpoczęli kolektywizację i odjebkę indywidualistycznych reakcjonistów, kapitalistycznych wyzyskiwaczy i innego elementu nie marzącego o życiu w komunistycznym systemie powszechnej szczęśliwości i sprawiedliwości. Idealny prowiant na ucieczkę, a jak się nie uda to do wielotygodniowej jazdy w bydlęcym wagonie na Syberię oraz marszu po pachy w śniegu przy -50. Mając do wyboru takie mięso i dostępne na rynku batoniki energetyczne i inne owoce kapitalistycznego wyzysku klasy pracującej, bez wahania wybrałbym mięso.

Kupujemy ładną wołowinę - musi być w niej jak najmniej tłuszczu. Najelpiej w jednym kawałku Jej ilość zależy od mocy przerobowych. Gotowy produkt będzie mieć wagę około 1/4 - 1/3 wyjściowej wagi mięsa. Ja suszę w piekarniku na kratce i wchodzi tam około 2 kg mięsa na raz.

Wołowine wrzucamy do zamrażarki na około 30-50 minut. W tym czasie robimy marynatę. Ja daję na kg mięsa:
- sos sojowy ciemny - około 100 ml na każdy kg mięsa,
- łyżeczka imbiru,
- 1 duża łyżka papryki chili,
- trochę octu lub wódki,
- trochę kolorowego pieprzu,
- trochę kulek kolendry,
- 2 łyżki czubate cukru ciemnego lub miodu - bardzo ważne; jeśli produkt ma nam służyć na Syberii gdy będziemy budować nowy, wspaniały świat to warto mieć w składnikach również węglowodany,
- czosnek - według gustu, ja tego nie żałuję.

Nie daję soli - w sosie sojowym jest jej wystarczająco dużo, dodatkowo sól potęguje pragnienie, czego możemy nie chcieć. Marynata jak wyżej daje interesujący słodko - słono - ostry smaczek, ale nie będzie później suszyć człowieka. Trzeba pamiętać, że miesą będzie 3x mniej, więc stosunek przypraw do mięsa się zmieni zasadniczo i będzie je czuć znacznie wyraźniej.

Mięso wyjmujemy z lodówki i kroimy w cienkie paseczki. Wcześniejsze przymrożenie powinno sprawić, że będzie łatwiej się kroić, a i przy okazji pozbędziemy się nieproszonych gości (bakterii i innego syfu) z wierzchu. Ich wymiary nie mają znaczenia, ale ja preferuje długie, wąskie (tak ze 3-4 cm szerokości) paseczki. Grubość robimy tak małą jak się da. W praktyce oznacza to ze 3-4 milimetry. Nóż powinien być bardzo ostry. Marynujemy 24h.

Paseczki zawieszamy na kratce piekarnika tak by każdy przewieszał się przez 2 pręciki i nie stykały się ze sobą, co da nam kształt literki "U". Suszymy z termoobiegiem przy uchylonych drzwiczkach (bardzo ważne) przez kilka godzin (im dłużej, tym lepiej, ja zostawiam na nimimum 5h) w temperaturze około 60 stopni. Po zakończeniu suszenia zostawiamy jeszcze na noc w otwartym piekarniku by się dosuszyło. Następnego dnia wrzucamy do otwartego pojemnika i zostawiamy w suchym miejscu na dzień - dwa by się pozbyć resztek wilgoci.

Gotowy produkt będzie mieć barwę ciemnobrązową. Konsystencja sucha i sprężysta - nie powinien się kruszyć i łamać w ręku. Smak opisany wyżej intensywny, długo uwalnia się z żutego mięsa - działa to trochę jak paleolibertariańska guma do żucia. Zjadamy niespiesznie, długo i dokładnie żując, biorąc pod uwagę, że w rzeczywistości zjadamy 4x więcej mięsa niż się wydaje, w żołądku zwiększy ono swoją objętość i zaspokoi głód.

Przechowywać można w suchym miejscu owinięte w lnianą szmatkę, zamknięte w szczelnym plastykowym pojemniku jeśli nie jest sucho itp. itd. Nie musi być w lodówce. Termin przydatności do spożycia to myślę minimum rok w zależności od ilości tłuszczu, ale raczej nie powinno tyle wyleżeć jak się lubi takie smaki :) Zawartość białka około 50% wagi.

IMG_2045.JPG
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 852
12 246
Ogórki małosolne na szybko (na sucho):
Kupujemy ładne, gruntowe ogórki (te małe), zestaw do kiszenia ogórków (koper najlepiej z nasionami na baldachimach, liść chrzanu i korzeń chrzanu, w wersji "pro" można dorzucić jeszcze kilka liści wiśni), główkę czosnku, sól kamienną grubą i gorczycę ziarnistą. Potrzebny jeszcze będzie jeden -dwa worki zdatne do kontaktu z żywnością (ja biorę siatki z działów owocowo - warzywnych marketów).

1. Ogórki dokładnie myjemy, obcinamy ciemne końcówki z ogonkami, wrzucamy do worka.
2. Czosnek z grubsza rozgniatamy nożem (można nawet nie obierać, powinien pozostać w jednym kawałku, tylko zgniecionym), dorzucamy do worka. Ja daję 3-4 ząbki na kg ogórków.
3. Dodajemy soli - 1 łyżka stołowa na kilogram ogórków (nie czubata) i gorczycy (na oko ze 1 - 1,5 łyżki/kg ogórków).
4. Mieszamy dokładnie by się rozprowadziło po ogórkach.
5. Dodajemy koper i chrzan. Korzeń chrzanu można ponacinać. Mieszamy.
6. Worek szczelnie zamykamy i odkładamy do lodówki na 4-6h. Po ich upływie odkładamy w ciemne, chłodne miejsce (piwnica będzie najlepsza!). Worek nie powinien być dziurawy.
7. Gotowe do jedzenia po 24h od startu, przechowywać w tym samym worku co się robiło, w lodówce.

Dlaczego na sucho a nie na mokro (w naczyniu i zalewie):
- gotowe do spożycia szybciej (w zalewie minimum 2 dni się robi),
- nie trzeba naczynia,
- nie tracą koloru,
- nie robią się zbyt mocno - kwestia gustu.
 
Do góry Bottom