Gotujemy :D

U

ultimate

Guest
Boczek po norwesku.
http://jedynkagotuje.blogspot.com/2011/12/boczek-pieczony.html
Sprawdzony przepis. Palce lizać!
IMG_1524.JPG
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Zsiadłe mleko

1. Należy kupić mleko od krowy. Ma być ono nie poddane zabiegom powodującym usunięcie bakterii czyli ma być prosto od krowy. Nie UHT ze sklepu. U mnie w mieście czasem w jednym miejscu stoi pan z takim mlekiem.
2. Należy wlać do jakiegoś czystego słoika, zakryć np. talerzykiem i poczekać dwa dni.

Podobno z UHT też się da zrobić, tylko trzeba dodać bakterii. W aptece można dostać bakterie, które je się podczas antybiotykoterapii. Nie próbowałem jednak, więc nie zachęcam.
 

Kelsi

Well-Known Member
1 040
19 979
Zsiadłe mleko

1. Należy kupić mleko od krowy. Ma być ono nie poddane zabiegom powodującym usunięcie bakterii czyli ma być prosto od krowy
No ale tam mogą być różne robaczki, prawda?
Może sobie zrobię takie mleczko,?ale musiałabym jechać na wieś, do rolnika:) Gotować to nie potrafię,ale nie każdy umie gotować,wbijać gwoździe, albo malować ;)no ale szybka droga do serduszka Mężczyzny nie wiedzie przez żołądek;)
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
jakiego rolnika? można przecie kupić normalne mleko w sklepie...
no chyba że rolnik bez vatów itp sprzedaje to polecam hehe
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
No tak , ale to od rolnika, zanim trafi do sklepu ma robaczki, muszki i takie tam inne.Nie jest poddawane temu całemu procesowi produkcyjnemu, tak? i dlatego jest lepsze..Jejku,nie rozumiesz mnie GAZDO?:(
jest lepsze bo ma robaczki i muszki??? co ty pierdolisz?
nie, nie rozumiem cie...
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Mleko od krowy ma w sobie odrobinę bakterii. Od zdrowej krowy, jeśli dojenie jest przeprowadzane w czystych warunkach to są to bakterie fermentacji mlekowej. Jeśli takie mleko pojedzie do zakładu, który przeprowadza proces UHT:
https://pl.wikipedia.org/wiki/UHT
to w mleku już nie będzie tych bakterii. Dzięki temu, że bakterii nie ma to takie mleko może stać dłużej w tym kartonie na pułce w sklepie. Z drugiej strony jak się je otworzy, przeleje do szklanki i zostawi w temperaturze pokojeowej na dwa-trzy dni, to zamiast stać się "mlekiem zsiadłym" to się zepsuje. Stanie się tak, bo mleka nie zdominują bakterie fermentacji mlekowej tylko jakieś inne, szkodliwe dla zdrowia.
Innymi słowy: UHT jest do picia od razu po otworzeniu kartonu. Z mleka nie przetworzonego można zrobić zsiadłe czy nawet np ser.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Się poszuka, to w dużych sklepach (bo w małych, to ja całe dzieciństwo kupowałem nieprzetworzone mleko, gość przywoził dużą bańkę świeżego mleka i sprzedawał) są butelkowane mleka bez obróbki UHT mające po kilka dni termin ważności.

Ja uwielbiam morele, na które właśnie jest sezon, uważam je za owoce z półki wyżej niż te wszystkie brzoskwinie, nektarynki, ale jako, że nie przepadam za zjadaniem samych owoców, to je jakoś dodaję do obiadu, zarzucam przepis na risotto z morelami - wychodzi taka pyszna, słodko-słona papka, którą można położyć na talerzu koło dowolnego mięcha.

Potrzebujemy:

-oliwa z oliwek, lub inny olej jaki lubimy, najlepiej nierafinowany, żeby coś pachniał.

-cebula, najlepiej szalotka, albo dymka.

-pokrojone na kawałki morele (ilość zależna od ryżu i tego ile chcemy mieć żarcia).

-ryż, najlepiej odmiany specjalnej do rissoto, czyli arborio, ale ostatnio robiłem z basmati i też wyszło dobrze.

-białe wino (najlepiej to, które będziemy pili do obiadu :D) i bulion (najlepiej warzywny): proporcje mniej więcej 1:4, w sumie żeby było tyle płynu, ile podaje producent ryżu na opakowaniu.

-przyprawy, twardy ser do starcia na koniec.

Olej delikatnie rozgrzewamy, szklimy cebulę, wsypujemy ryż i mieszając smażymy go koło minuty, wlewamy wino i czekamy aż odparuje/wsiąknie w ryż, następnie dodajemy przyprawy i wlewamy bulion, gotujemy koło 10 minut co chwila mieszając, kilka minut przed końcem dodajemy morele, kończymy gotowanie, po nałożeniu na talerz posypujemy tartym serem i ewentualnie kilkoma kawałkami nieugotowanych morel.

I jeszcze tak sezonowo, to polecam bób, najłatwiejszą do zrobienia rzecz na świecie - wsypujemy wszystko do posolonego wrzątku i czekamy 10-15 minut, zjadamy. U mnie jakoś więcej gazów przez niego nie ma, a potrafię zjeść dziennie prawie kilogram, zamiast obiadu.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Dla pewności. Sugerujesz, że jak po ugotowaniu ziemniaków wyleję ciepłą wodę i wleję zimną następnie wyleję zimną i odparuję ziemniaki to będą lepsze?
Odpowiem tu, bo to właściwy wątek z gotowaniem.

Ziemniak na puré.
Pierwszym etapem obróbki ziemniaka jest jego normalizacja. No bo jeden jest ogromny i inaczej się gotuje niż mały kurdupel. Więc te duże na cztery części, mniejsze na dwie. Tak by wszystkie były mniej więcej takie same (tak naprawdę liczy się odległość najdalszego punktu wewnętrznego od powierzchni, ale darujmy sobie teorię).
Ziemniaczki znormalizowane zaraz po obraniu i normalizacji wrzucamy do ciepłej wody (62-65℃) bez soli. Mają tam być przez co najmniej pół godziny. Potem tę wodę wylewamy.
W międzyczasie gotujemy wrzątek z solą. Zaraz po wylaniu tej ciepłej wody wrzucamy tam nasze ziemniaczki. Gotujemy 21 minut, na lekko twardo. Natychmiast po terminie wylewamy wodę i zalewamy je zimną, by te przestały się gotować (to ten ważny element). Chwilę je tam potrzymamy i wylewamy tę wodę.
Następnie przechodzimy do etapu robienia puré. Ważne jest by mieszać delikatnie zmiażdżone z zimnym masłem. Potem jak już jest dobrze wymieszane, dodajemy troszkę wrzącego mleka i dalej mieszamy.
Tak zrobione nie tracą smaku przez kilka dni w lodówce.
Przed podaniem podgrzewamy, najlepiej na masełku na patelni.

Pozostałe gotowanie kartofelków.
Robimy według gustu, ale pamiętamy o dwóch elementach:
- normalizacja
- przerwanie gotowania w odpowiednim dla nas momencie, przez schłodzenie zimną wodą
Normalnie jest tak, że po wylaniu wody z gotowania, w środku one dalej się gotują od własnego ciepła, przez co nie zawsze są smaczne i nie zawsze mają właściwą konsystencję. Jak są schłodzone, to oczywiście dalej są ciepłe i nie wolno ich przykrywać, bo mają być suche.
 
Ostatnia edycja:

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
No dobra, ale co za różnica między tym, że będę gotował ciut dłużej i schłodzę zimną wodą, żeby przestały się gotować, a tym, że potrzymam na ogniu chwilę krócej, ale nie obleję zimną wodą pozwalając im dojść od własnego ciepła jeszcze minutę, czy dwie? Jak dla mnie na jedno wychodzi: obiema metodami można ugotować do pożądanej twardości ziemniaka.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
@simek
Bo kartofel jest raczej izolatorem ciepła, a nie jego przewodnikiem. Więc trzeba schłodzić by gotowanie w środku było takie podobne jak na powierzchni. Tak to powierzchnia jest ok, a środek jest przegotowany. Natomiast wrzucanie zaraz po obraniu (i ew. pokrojeniu) do ciepłej wody powoduje, że nie będzie się jeszcze gotował, a skrobia która jest poza jego komórkami zostanie wypłukana.

Może tak. Wypróbuj choć raz dokładnie to co napisałem z tym puré, dając 1 kg masła na 3-5 kg kartofli, miażdżąc kartofle powoli i delikatnie (nigdy mikserem, czy na chama czymś innym). Potem napisz.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
W tym problem, że pure praktycznie nie jadam, wolę jędrne kawałeczki ziemniaka. Ale poeksperymentuje, najlepiej w dwóch różnych garnkach te same ziemniaki, płukane na zimno i nie.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
W tym problem, że pure praktycznie nie jadam, wolę jędrne kawałeczki ziemniaka.
To gotować 22 minuty lub 22 minuty 30 sekund.

A jakieś wskazówki co do fizyki ziemniaka w mundurku byś podesłał?
W życiu tylko raz robiłem, w piekarniku. Młode umyłem twardą szczotką, otoczyłem solą i owinąłem każdy w folię aluminiową. Potem po wyjęciu dawałem masełko. Ale nie wiem co mi wyszło, bo sam je zeżarłem, więc opinia zbyt subiektywna. Co do puré jestem pewien, że takie jest super. Testowałem na Avx-sie z forum, ten wchłonął cały kopiaty talerz z dokładką i zachwalał. Mięsa nie tknął (fakt trochę przypaliłem, ale z powodu wypitego alko i dyskusji w ważnych kwestiach). Inni dawni użytkownicy tego forum też zachwalali.
 
U

ultimate

Guest
Produkty, ktorych nie należy podgrzewać.
https://portal.abczdrowie.pl/produkty-ktorych-nie-nalezy-podgrzewac/2
Kurczak jest szczególnie niebezpieczny jeśli spożywa się go dzień po przygotowaniu. Może wywołać problemy trawienne, ponieważ po ponownej obróbce termicznej dochodzi do zmiany struktury białka. Jest to powód do zmartwień, gdyż kurczak zawiera znacznie więcej protein niż czerwone mięso. Zamiast go podgrzewać, lepiej zjeść go na zimno albo podgrzewać w niskiej temperaturze przez dłuższy czas.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Używajmy słowa ODgrzewać, a nie PODgrzewać, bo powstaje zamieszanie. Niekorzystne jest ponowne ogrzewanie, czyli odgrzewanie.

Nie wiem czy to jest związane, ale sam zauważyłem, że odgrzewany kurczak jest po prostu kiepski w smaku, a nie z wszystkimi mięsami tak jest: wołowina, wieprzowina smakują mi tak samo po odgrzaniu.
 
Do góry Bottom