- Moderator
- #81
- 8 902
- 25 794
14 minut temu
Rosyjskie władze zachęcają obywateli do donoszenia na "zdrajców", którzy nie popierają "specjalnej operacji" rosyjskiej armii w Ukrainie. Powstał nawet telefoniczny bot, ale wystarczy prosty telefon na policję — na przykład za wiszącą na balkonie wstążkę w barwach ukraińskiej flagi.
Po przyjęciu ustawy o karaniu "fake news" na temat rosyjskiej armii, Władimir Putin wezwał do poszukiwania "zdrajców narodowych". Powiedział, że naród rosyjski "zawsze będzie umieć odróżnić prawdziwych patriotów od szumowin i zdrajców i po prostu wypluje ich jak przypadkową muchę w pysku".
Władze lokalne natychmiast wymyśliły sposób, by ułatwić ludziom donoszenie na swoich współobywateli. W niektórych regionach Rosji obywatele dostali SMS-y z Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych, zachęcające ludzi do wysyłania danych "prowokatorów i oszustów" do telefonicznego bota. Takie oferty otrzymali m.in. mieszkańcy Moskwy, Kraju Ałtajskiego, obwodów kaliningradzkiego, biełgorodzkiego, penzańskiego, saratowskiego i samarskiego.
Zebraliśmy historie donosów na przeciwników wojny z Ukrainą. Najczęściej ludzie ci są karani grzywnami administracyjnymi. Ale są też tacy, którzy są ścigani karnie.
- Po decyzji Putina o wprowadzeniu wojsk do Ukrainy inżynier konstruktor stoczni Siewmasz Siergiej Czistiakow z Siewierodwińska wysłał ze służbowej skrzynki e-maile do kolegów, kwestionując potrzebę wojny. Kierownictwo Siewmaszu złożyło na niego skargę na policji. Czistiakow został zatrzymany.
- 18 marca policja zrobiła nalot na mieszkanie współpracownika gazety "Nowaja Gazieta", historyka Nikitę Girina, za to, że na tablicy ogłoszeń w swojej rodzinnej wsi Iżewskoje zamieścił zdjęcia zbombardowanego Mariupola z antywojennymi napisami. Zdjęcia zobaczył przechodzień, który zadzwonił na policję. Prokuratura chce otworzyć sprawę karną przeciwko Girinowi za rozpowszechnianie "fałszywych informacji" o rosyjskich siłach zbrojnych.
- W Penzie uczniowie potępili Irinę Gien, nauczycielkę, która opowiedziała się przeciwko wojnie. Prokuratura wszczęła przeciwko niej sprawę karną za rozpowszechnianie "fake news". Szkoła poinformowała tydzień temu, że Gien zrezygnowała z pracy.
- Marina Dubrowa, nauczycielka ze szkoły nr 6 w Korsakowie w obwodzie sachalińskim, została ukarana grzywną w wysokości 30 tys. rubli (1,6 tys. zł) za "dyskredytowanie" rosyjskich żołnierzy. W rozmowie z uczniami nazwała wojnę na Ukrainie "błędem". Któryś z uczniów nagrał tę rozmowę i wysłał ją policji.
Sojusz Nauczycieli, niezależna organizacja nauczycielska, przypomniała, że wcześniej tysiące nauczycieli podpisało otwarty list antywojenny. Ich nazwiska zostały utajnione na polecenie prokuratury "z powodu bezpośredniego zagrożenia postępowaniem karnym".
- Andriej Szestakow, weteran wojsk MSW i nauczyciel historii, został zwolniony z gimnazjum w jakuckim mieście Nieriungi za to, że odpowiadał na pytania uczniów dotyczące wojny. Jeden z uczniów powiedział o tym swoim rodzicom, a ci napisali skargę do MSW, FSB i prokuratury. Szestakow został wezwany na przesłuchanie przez FSB, później sąd ukarał go grzywną w wysokości 35 tys. rubli (1,9 tys. zł) za antywojenny komentarz w mediach społecznościowych.
- 19 marca w Niżnym Nowogrodzie aktywistka Maria Pietrowska wyszła na samotną pikietę z plakatem "Urodź sam". Narysowała obrazek Putina z "rakietowym dzieckiem" w rękach. Pietrowska została zadenuncjowana przez przechodnia. Dziewczyna została zatrzymana.
- W Ałtaju sąsiadka zadenuncjowała byłą radną Jelenę Unczakową, która wywiesiła w swoim ogrodzie żółte, niebieskie i białe wstążki. Jeden z sąsiadów wtargnął na podwórko kobiety z piłą łańcuchową i próbował ściąć drzewo, na którym wisiały wstążki, następnie policjant przeprowadził rozmowę ostrzegawczą z Unczakową.
- 22 marca policja odwiedziła mieszkańca Moskwy, który zawiesił na oknie swojego mieszkania girlandę w kolorach ukraińskiej flagi. Poskarżył się na to mężczyzna z budynku naprzeciwko. Policjanci, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, nie byli jednak w stanie porozmawiać z właścicielem mieszkania - nikt nie otworzył im drzwi.
- 5 kwietnia sąd rejonowy w Moskwie ukarał grzywną 100 tys. rubli (5,4 tys. zł) właściciela serwisu naprawy komputerów, Marata Graczewa, za "dyskredytowanie" rosyjskiej armii. On i wszyscy pracownicy serwisu zostali zabrani na policję. Komputer stojący w serwisie od około miesiąca wyświetlał baner "No to War". Zgłosił to przypadkowy klient serwisu. Grzywna Graczewa była wyższa, bo sąd zaostrzył wyrok uznając Graczewa za osobę zaufania publicznego.
- Inny mieszkaniec Moskwy pokłócił się o wojnę ze swoim adoptowanym synem i złożył na niego donos na policję za proukraińskie hasła. Chłopiec został oskarżony o "dyskredytowanie" rosyjskiej armii, grozi mu grzywna.
- 6 kwietnia Konstantin Trudik, koordynator miejskiego ruchu Rozwiązania Miejskie w Krasnodarze, ujawnił, że uciekł z Rosji. "Jedna z bliskich mu osób" złożyła na niego donos do MSW za jego antywojenną postawę i za to, że "był przeciwnikiem Putina".
- Irina Bystrowa, szefowa pracowni artystycznej, jest sądzona w Pietrozawodsku za "nawoływanie do terroryzmu" i "rozpowszechnianie fałszywych informacji" o armii. Kobieta pisała antywojenne posty na swojej stronie w serwisie WKontacie, za co jej konto było kilkakrotnie blokowane. Sąd zakazał Bystrowej opuszczania miasta, uczestniczenia w wydarzeniach publicznych oraz korzystania z internetu.
- W Karelii lista "zdrajców narodowych" zaczęła być tworzona pod postem gubernatora Artura Parfienczikowa w serwisie WKontakcie, w którym pogratulował on mieszkańcom regionu "z okazji Dnia Krymskiej Wiosny". Użytkownicy z literami Z na swoich awatarach w komentarzach wzywali do "zamknięcia" stron osób sprzeciwiających się wojnie z Ukrainą. Serwis internetowy Ważne Historie (uznany przez władze za "zagranicznego agenta") podał, że jeden z użytkowników podał nawet linki do profili karelskich aktywistów, deputowanych opozycyjnych i niezależnych dziennikarzy. Komentarz został już usunięty, ale wszystkie wymienione osoby otrzymują obelgi i groźby.
Do tej pory Rosja wszczęła 21 spraw karnych w związku z rozpowszechnianiem "fake newsów" na temat armii. Większość z nich dotyczy publikacji na portalach społecznościowych. Karą jest grzywna w wysokości do 1,5 mln rubli (80,6 tys. zł) i pozbawienie wolności do trzech lat. Jeśli sąd uzna, że wpisy oskarżonego "doprowadziły do poważnych konsekwencji", osoba taka może zostać uwięziona nawet na 15 lat.