Alu
Well-Known Member
- 4 634
- 9 696
Nie wiem, ja tylko piszę że serwis Obamy "We the people" doskonale spełnia swoje zadanie i nie jest to poszerzanie sfery wolności.
Nie wiem, ja tylko piszę że serwis Obamy "We the people" doskonale spełnia swoje zadanie i nie jest to poszerzanie sfery wolności.
Nie znam się na ustroju polski, ale zdaje się że wynik referendum może do czegoś tam polityków zmusić. A jeśli nie może, to faktycznie jest to co najmniej strata czasu. Zresztą może być odrzucone zanim do niego dojdzie, o, tu masz to w praktyce:
http://www.regiopraca.pl/portal/ryn...drzucil-wniosek-o-referendum-ws-szesciolatkow
Nie wiem jaki wpływ na morale może mieć to, że sejm ma poddanych wnioskujących o referendum głęboko w dupie.
Kiedyś przy okazji wysypu petycji o odłączenie konkretnych stanów od usa przeglądałem WTP i z tego co pamiętam, jeśli dana petycja zbierze ileśtam poparcia, to administracja rządowa MUSI zająć w tej sprawie oficjalne stanowisko - nie może sobie wybrać co jej pasuje a co nie.
Decentralizacja dla samej decentralizacji i konkurencja dla samej konkurencji też nie mają większego sensu. Podejmowanie zbiorowego wysiłku często kończy się wyborem jakiegoś lidera, szefa, naturalnego autorytetu, dzięki któremu sprawniej można realizować cele. W firmach też będziesz obalał hierarchię na rzecz jakiejś kolektywizacji, bo decentralizacja i nie może być tak, że szef ma pełnię władzy i może zwalniać i zatrudniać kogo mu się podoba, a wszystko musi przejść przez zakładowe referenda i inne głosowania?Imho generalnie kluczem jest decentralizacja i konkurencja, nigdy nie rozumiałem jak można być wolnorynkowcem i np. monarchistą, gdy wolny rynek działa właśnie w oparciu o te dwie zasady a monarchia im przeczy. Wiara w monarchię/demokrację centralistyczną to jak wiara w centralnego planistę gospodarczego.
w przeciwieństwie do demokracji (...) emeryturom,
(...) Przy monarchii taka demagogiczna hałastra ze swoimi postulatami zostałaby odprawiona z kwitkiem, bo zawracałaby dupę królowi, który akurat chce pochędożyć z dwórkami, a teraz jest traktowana serio i dawany jest jej posłuch.
Wypowiadałem się odnośnie ustroju państwa i systemu administracji a nie sposobu organizacji prywatnych przedsiębiorstw.Decentralizacja dla samej decentralizacji i konkurencja dla samej konkurencji też nie mają większego sensu. Podejmowanie zbiorowego wysiłku często kończy się wyborem jakiegoś lidera, szefa, naturalnego autorytetu, dzięki któremu sprawniej można realizować cele. W firmach też będziesz obalał hierarchię na rzecz jakiejś kolektywizacji, bo decentralizacja i nie może być tak, że szef ma pełnię władzy i może zwalniać i zatrudniać kogo mu się podoba, a wszystko musi przejść przez zakładowe referenda i inne głosowania?
Wolny rynek działa w oparciu o zdecentralizowane i konkurujące podmioty gospodarcze, czy to pojedyncze osoby czy zorganizowane przedsiębiorstwa. Jak sobie ktoś zorganizuje przedsiębiorstwo, w którym decyzje będą podejmowane kolektywnie, to jego sprawa ale imho długo nie pociągnie.Już sama własność tworzy hierarchię - właściciel jest ponad nie-właścicielem w kwestii zarządzania jakimś dobrem. Stanowi centrum władzy nad tym dobrem. To też chcesz zdecentralizować? Nie, wolny rynek nie działa w oparciu o zasadę decentralizacji, bo własność prywatna dzięki której można mówić o stronach i wymianie, centralizuje ośrodki decyzyjne - to ja lub Ty możemy decydować co robimy ze swoimi dobrami, a nie ogół czy społeczeństwo.
Ej no, please. Nie oceniajmy systemu monarchistycznego na podstawie systemów gdzie możliwości władzy sprowadzały się do konnego objazdu włości raz na jakiś czas i zebraniu daniny. Władza degeneruje, władza absolutna degeneruje absolutnie. W systemie monarchistycznem królem może być socjalista, który na terenie całego państwa wprowadzi komunę, bo z jego punktu widzenia, jako właściciela, jest to korzystne. Z jego punktu widzenia obojętnie jakiego systemu nie wprowadzi to on i jego przyboczni zawsze będą mieli dobrze, co widać po wszystkich reżimach. W zdecentralizowanym systemie każde rozwiązanie konkuruje z innymi na poziomie efektów. Welfare state, emerytury, zakazy palenia mogłyby obowiązywać tylko na terenie danej jednostki samorządowej konkurującej z innymi. Nikt nie mógłby narzucić takich rozwiązań enklawie liberiańskiej w przeciwieństwie do monarchy.Monarchia więc wcale nie musi przeczyć rynkowi, to po prostu "duża" własność. Co do centralnego planisty, to każdy nim jest, chyba że stanowi popychadło, robiące co mu każdy napotkany powie. Największym plusem większości starych monarchii było właśnie to, że król jako centralny planista nie zajmował się każdym detalem z życia swoich poddanych i miał na nich wyjebane, w przeciwieństwie do demokracji, która oddolnie otwiera drogę welfare state, emeryturom, zakazom palenia i troskę o nasze dzieci - gdzie jakieś mody, powszechne przekonania na temat pożądanych życiowych wartości mogą wyjść od plebsu i stać się bardzo szybko polityką całego państwa, uprzykrzającego życie i naruszając wolność osobistą.
Patrz wyżej. Nie pamiętam dokładnie systemu szwajcarskiego ale chyba jest tam tak, że w referendum ogólnopaństwowym aby propozycja była zaakceptowana muszą wyrazić na to zgodę wszystkie kantony bez wyjątku i przy jakiejś tam minimalnej frekwencji. To znaczy, że jedna enklawa libertariańska mogłaby blokować wszystkie ogólnopaństwowe zamordyzmy.To ja wolę centralnego planistę, traktującego mnie jako swój zasób, ale mającego wyjebane na to co robię ze swoim życiem, niż samemu niby "rządzić" za pomocą kartki wyborczej, a potem być dużo skuteczniej upierdalanym przez lobby wychowującym w trzeźwości, lobby nadopiekuńczych rodziców, lobby antynikotynowe, lobby katolickie, etc. Przy monarchii taka demagogiczna hałastra ze swoimi postulatami zostałaby odprawiona z kwitkiem, bo zawracałaby dupę królowi, który akurat chce pochędożyć z dwórkami, a teraz jest traktowana serio i dawany jest jej posłuch.
Wypowiadałeś się o analogiach i ich braku między ustrojami państw i ustrojami gospodarczymi (jak wiara w centralnego planistę gospodarczego). No to Ci pokazuję, że nawet na tym wolnym rynku wielu ma wiarę w centralnego planistę gospodarczego, jakim jest szef w firmie jakiej pracują. Często zasłużoną, jeśli jest dobry w tym co robi.Wypowiadałem się odnośnie ustroju państwa i systemu administracji a nie sposobu organizacji prywatnych przedsiębiorstw.
No i często przedsiębiorstwa zorganizowane są monarchicznie, co daje im przewagę w elastyczności, w przeciwieństwie do tych z rozrośniętymi radami, gdzie decyzje podejmuje się demokratycznie, jest tam mniejsza skłonność do ryzyka opory przed kompletnym przebranżowieniem, tudzież jakiś bezwład.Wolny rynek działa w oparciu o zdecentralizowane i konkurujące podmioty gospodarcze, czy to pojedyncze osoby czy zorganizowane przedsiębiorstwa. Jak sobie ktoś zorganizuje przedsiębiorstwo, w którym decyzje będą podejmowane kolektywnie, to jego sprawa ale imho długo nie pociągnie.
Ale ilu królów było socjalistami? Nawet Kim teraz, kiedy zapisano jego rodzinie dziedziczenie władzy, odchodzi od marksistowskich bredni w ideologii Korei Północnej. Ilu królów będzie doprowadzało kraj do ruiny z powodu jakiejś ideologii?Ej no, please. Nie oceniajmy systemu monarchistycznego na podstawie systemów gdzie możliwości władzy sprowadzały się do konnego objazdu włości raz na jakiś czas i zebraniu daniny. Władza degeneruje, władza absolutna degeneruje absolutnie. W systemie monarchistycznem królem może być socjalista, który na terenie całego państwa wprowadzi komunę, bo z jego punktu widzenia, jako właściciela, jest to korzystne. Z jego punktu widzenia obojętnie jakiego systemu nie wprowadzi to on i jego przyboczni zawsze będą mieli dobrze, co widać po wszystkich reżimach.
Widzę, co tu zrobiłeś. Powinieneś powiedzieć "enklawie demokratycznej", bo porównujemy monarchie z demokracjami, a nie monarchię z libertarianizmem. To ja też mogę sobie zestawić królestwo a'la Shire albo libertariańską teokrację, w której nie można wprowadzić żadnych zmian i pilnują tego Strażnicy Aksjomatów i podskocz ze swoją demokracją. Albo gadamy serio, albo bawimy się w takie tanie sztuczki.W zdecentralizowanym systemie każde rozwiązanie konkuruje z innymi na poziomie efektów. Welfare state, emerytury, zakazy palenia mogłyby obowiązywać tylko na terenie danej jednostki samorządowej konkurującej z innymi. Nikt nie mógłby narzucić takich rozwiązań enklawie liberiańskiej w przeciwieństwie do monarchy.
No i to są właśnie ograniczenia dla demokracji właśnie. Skoro wolę większości podważa jakaś ustrojowa zasada, wymagając przykładowo jednomyślności, nie jest ona siłą rzeczy demokratyczna. Jeśli chwalicie system szwajcarski, to wcale nie za jego demokratyczność, tylko rozsądnie rozpisane ograniczenia dla niej.Patrz wyżej. Nie pamiętam dokładnie systemu szwajcarskiego ale chyba jest tam tak, że w referendum ogólnopaństwowym aby propozycja była zaakceptowana muszą wyrazić na to zgodę wszystkie kantony bez wyjątku i przy jakiejś tam minimalnej frekwencji. To znaczy, że jedna enklawa libertariańska mogłaby blokować wszystkie ogólnopaństwowe zamordyzmy.
No sorry, ale powołujesz się na przykład Rzeszy Niemieckiej z dość istotną rolą ichniego parlamentu. Tym bardziej, że przecież od Bismarcka przyszedł ten pomysł, cesarz to zaklepał, ale co miał do gadania? Cóż to za monarchia z dominującą rolą kanclerzy czy premierów? To trudno nawet jednowładztwem nazwać, skoro są tak naprawdę dwa lub więcej formalne ośrodki władzy, które muszą się ze sobą liczyć...Tylko, że to jest mityczna monarchia, ktora wyrosła na korwin-mowie i nigdy nie istniała. Emerytury? Demokracja? Bitch please!
W takim razie równie dobrze możesz wyobrazić sobie jeden demokratyczny Szwajcarski Rząd Światowy i setki małych monarchii. Skala i rozproszenie władzy mają się nijak do formy ustrojowej, nie są ściśle powiązane.Nigdzie nie podważałem struktury organizacji przedsiębiorstw prywatnych. Używam pojęcia zdecentralizowanej gospodarki i scentralizowanej do takiej struktury jak analogicznie: centralistyczna Telekomunikacja Polska vs wiele podmiotów telekomunikacyjnych, centralistyczna Telewizja Polska za komuny vs wiele mediów, generalnie jeden centralny podmiot działający na danym rynku vs wiele rozproszonych.
Jest demokratycznie niedemokratyczna. Jedno to sposób w jaki została wprowadzona, a drugie jej realne oddziaływanie. Jeżeli byśmy wybrali Korwina na kuc-krula, ustanawiając jego ród po wsze czasy rządzący Kuclandią, w demokratycznych wyborach, mielibyśmy do czynienia z demokracją czy monarchią? Czy III Rzesza była demokratyczna czy niedemokratyczna, Twoim zdaniem?Odnośnie ograniczeń w demokracji analogicznie jest z libowym ograniczeniem absolutnej wolności poprzez aksjomat nieagresji czy propowym ograniczeniem absolutnej wolności poprzez prawo własności. Zasada jednomyślności, którą demokratycznie ustanowili sobie Szwajcarzy jest niedemokratyczna?
No sorry, ale powołujesz się na przykład Rzeszy Niemieckiej z dość istotną rolą ichniego parlamentu. Tym bardziej, że przecież od Bismarcka przyszedł ten pomysł, cesarz to zaklepał, ale co miał do gadania? Cóż to za monarchia z dominującą rolą kanclerzy czy premierów? To trudno nawet jednowładztwem nazwać, skoro są tak naprawdę dwa lub więcej formalne ośrodki władzy, które muszą się ze sobą liczyć...
Jest demokratycznie niedemokratyczna. Jedno to sposób w jaki została wprowadzona, a drugie jej realne oddziaływanie. Jeżeli byśmy wybrali Korwina na kuc-krula, ustanawiając jego ród po wsze czasy rządzący Kuclandią, w demokratycznych wyborach, mielibyśmy do czynienia z demokracją czy monarchią? Czy III Rzesza była demokratyczna czy niedemokratyczna, Twoim zdaniem?
Mam na myśli to, że jeśli stoisz za poglądem, że nie ma ustrojów w czystej postaci (ergo: mówimy o jakichś wyimaginowanych bytach i modelach), to powinieneś przyjąć przynajmniej jakieś kontinuum między poszczególnymi formami ustrojowymi ze stopniem ich zanieczyszczenia. Jednym będzie bliżej do monarchii, innym do demokracji. I jak już coś krytykujesz, to mógłbyś się zastanowić, która część kontinuum za to akurat odpowiada.Czyli po prostu masz na myśli jakąś monarchię total-absolutną, z królem-supermanem, któremu niestraszny żaden szef pretorianów ani jakiekolwiek ciało przedstawicielskie. Jakiś przykład?
Jeżeli mało Ci demokracji bezpośredniej, zawsze możesz pójść na jakieś spotkanie wspólnoty mieszkaniowej. Nie sądzę, aby ona różniła się diametralnie od tej z reprezentantami.I oczywiście jesteśmy w tych rozkminach dalecy od demokracji bezpośredniej, jak od Wysp Cooka...
Nie to, że chcę, co raczej wolę - wolę, żeby konkretny władca miał nas tak, jak właściciel ma rzecz, niżby mieć nas miała grupa, nawet taka do której rzekomo należymy. Bo grupa będzie bardziej zainteresowana wykorzystywać władzę do rozwiązywania swoich codziennych problemów i określania norm bardziej dotyczących naszego życia i jego kształtu tu i teraz. Jeśli nie da się zrobić tak, by nikt nie miał nad nikim władzy, której ten by sobie nie życzył, to lepiej by jedna osoba ma władzę nad pozostałymi niż gdyby wszyscy mieli moc wpływania na wszystkich. Z takiej pajęczyny trudniej się wyplątać i oderwać, bo w skali mikro ostracyzm jest bardziej dotkliwy.Edit: i nie doczekałem się odpowiedzi: chcesz, żeby władza miała nas tak, jak właściciel ma rzecz?