Czy religia szkodzi?

Miras

Member
50
1
Pokojowo, czy nie w mentalności przeciętnego człowieka średniowiecza nie miało to tak wielkiego znaczenia. Nie można przykładać dzisiejszych norm do tamtych czasów. Normy były inne. Jeśli człowiek średniowiecza wierzył, że lepiej siłą nawrócić niźli dusza potępiona być miała, to on czynił ofierze dobro jak chirurg, który nastawia kości choć pacjent wyje z bólu. Tak samo było z torturami, czy czarownicami. Wierzono, że umęczenie ciała oczyszcza ducha i stąd procesje biczowników i inne formy ascezy.
(Ale obok tego na zasadzie skrajności kwitł czysty hedonizm. Zmieniło się to dopiero po epidemii dżumy. Średniowiecze było o wiele bogatsze niż pisze się w podręcznikach.)
Dzisiaj powiemy, że było to nieprawidłowe, ale wtedy panowały takie przekonania. Inna rzecz, że były one też pretekstem do zwykłych mordów, grabieży i celowej eksterminacji jak w przypadku Prusów. W gruncie rzeczy to strona polska wniosła do dyskursu problem pokojowego nawracania w pismach Włodkowica Pawła, kierowanych do papiestwa w związku z działalnością Krzyżaków. Jednak i w Polsce wcześniej nie było pokojowo.
To że władca danego obszaru za papieskie berło i z przyczyn politycznych przyjął chrześcijaństwo nie oznaczało, że zrobił to automatycznie kmieć z lasu. To był długotrwały i prawie zawsze wymuszony proces. Któryś z kronikarzy pisał, że za Chrobrego przyłapanemu na starym kulcie wybijano zęby, co potem spowodowało mało opisaną reakcję pogańską, czyli bunt. Wybito księży i zrównano z ziemią przybytki nowej wiary. Kazimierz zwany Odnowicielem w zasadzie odnawiał na ziemiach polskich kult chrześcijański i za to dostał przydomek. Jeśli władca dostawał berło i tytuł uznany na dworach Europy to zobowiązywało go to również do podatku na rzecz papiestwa tzw. świętopietrze. Jakoś musiał to ściągnąć, bo czekała ekskomunika i groźba krucjaty.
Piszę o tym, żeby odróżnić dwie sprawy. Samą myśl chrześcijańską, o której wcześniej pisałem i praktyki instytucji kościelnych i świeckich sprawujących władzę.

"No ale jest też druga strona medalu- przez czas hegemonii katolicyzmu mieliśmy feudalizm, kapitalizm zaczął kiełkować wraz z reformacją."

Nie do końca. Reformacja zagospodarowała ducha kapitalizmu w bogacącym się mieszczaństwie katolickim absorbując go do swego etosu jak np. w kalwinizmie. Dlatego odniosła sukces. Kiedy kapitalista mieszczanin zobaczył, że kapitalista duchowny katolicki korzysta z przywilejów ponad miarę to zrobił co należało, żeby mu je odebrać.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Miras napisał:
Piszę o tym, żeby odróżnić dwie sprawy. Samą myśl chrześcijańską, o której wcześniej pisałem i praktyki instytucji kościelnych i świeckich sprawujących władzę.

A co do praktyki instytucji kościelnych to warto zdać sobie sprawę ze sporego dynamizmu, który jest dla ludzi niezauważalny, bo rozłożony na stulecia.

Istota chrześcijaństwa jeszcze nie została zgłębiona. Jak twierdził Jan XXIII, Kościół to ciągle instytucja bardzo młoda :)
 

Hitch

3 220
4 872
9530.jpg
 
D

Deleted member 427

Guest
Mnie osobiście religia nie zaszkodziła. Nigdy nie byłem pod jej wpływem. Natomiast świecka edukacja, serwisy informacyjne, czytanie gazet - to była prawdziwa ebola pożerająca mój mózg, z której wyleczyłem się dopiero niedawno.
 

Hitch

3 220
4 872
Oczywiście, że zaszkodziła, tylko jej wpływ nie jest taki otwarty jak kiedyś. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że między innymi przez religię dopiero niedawno się wyleczyłeś z mózgojadów. Tam, gdzie państwo paluchów nie chce maczać, tam księdza pośle. To są dwie doskonale rozumiejące się i uzupełniające instytucje, bo w obu u podstaw leży wpierdalanie się w cudze sprawy. Stąd absurdy typu "obraza uczuć religijnych to przestępstwo" czy "niepłacenie podatków to grzech". No i kościół ma cholernie długą historię trzymania ludzi za ryj. Stąd wysoko postawieni kapelani w armii lub policji, albo biskupi w ośrodkach władzy samorządowej. U mnie to już nikt nawet nie ma złudzeń co do de facto sprawowanej władzy w mieście. A sam biskup czuje się na tyle nietykalny, że jawnie kradnie. Ostatnio zapierdolił jakieś kultowe, zabytkowe organy i postawił w swojej willi.

Także ich indoktrynacje dzieci się uzupełniają. Jeśli ci nasrają do głowy na tyle, żebyś uwierzył w te wszystkie bzdury z biblii, tym prędzej uwierzysz w np. ZUS. W obu przypadkach jednostka stawiająca na logiczne rozumowanie zacznie doznawać konwulsji od słuchania tych ściemnot i skończy na próbie zjedzenia własnej głowy.

Przez religię miałeś wyrzuty sumienia po waleniu konia :)
A to w moim mniemaniu już podpada pod psychologiczną agresję ze strony pederastów w czarnych sukniach.
 
D

Deleted member 427

Guest
Oczywiście, że zaszkodziła, tylko jej wpływ nie jest taki otwarty jak kiedyś.

Fajnie, że wiesz lepiej ode mnie, co mi zaszkodziło.

U mnie to już nikt nawet nie ma złudzeń co do de facto sprawowanej władzy w mieście.

U ciebie w mieście biskup sprawuje władzę? Grubo :)

U mnie w mieście większą władze ma mój ziomek - ostatnio jak jeden klecha odmówił pochowania jego matki na cmentarzu, to ten wziął spreya i napisał na ścianie probostwa "Kamzol [tak nazywają proboszcza], ty chuju, lepiej przyznaj się, ile masz bachorów pochowanych po wioskach".

Ostatnio zapierdolił jakieś kultowe, zabytkowe organy i postawił w swojej willi.

Jeżeli masz dowody, że ukradł, zadzwoń do jakiejś lewackiej organizacji, która brzydzi się złodziejstwem księży - oni już to rozdmuchają.
 

Hitch

3 220
4 872
Sprawę rozdmuchają, proboszcz się wywinie, a mnie na chatę zwali się kilku zjebów z siekierami. Nie, dziękuję :)

Tu już jeden radny próbował obnażyć zakulisową politykę kościoła i miasta...
 
D

Deleted member 427

Guest
To daj cynka anonimowo. Lewacy zareagują jak pies na kość - rzucą się od razu. Opisz sytuację w twoim mieście na jakimś forum. To nie XVI wiek, gdzie w okolicy była tylko karczma i kościół (choć niektórym ciągle się wydaje, że żyjemy w XVI wieku).
 

maro_no_maro

Member
54
11
Taki lekki offtop (chyba), ale:

Jam jest Pan Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
  1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
  2. Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.
  3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
  4. Czcij ojca swego i matkę swoją.
  5. Nie zabijaj.
  6. Nie cudzołóż.
  7. Nie kradnij.
  8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
  9. Nie pożądaj żony bliźniego swego.
  10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest.
z którym dokładnie punktem sprzeczna jest liberalizm (pomijając pkt. pierwszy może), ale cały czas pamiętajcie że przynależność do Kościoła jest dobrowolna, oraz to że Kościół nie jest tym samym co wiara(religia), a to że księża nie są idealni to już sam Jezus wiedział.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Jeszcze 8, ale to zależy co to znaczy "bliźni", bo jak jakiś komuch się pyta "gdzie schowałeś jedzenie?" to chyba można skłamać?
9 i 10 - pożądać zawsze można, dopóki się tego nie ukradnie.
Jeszcze w oryginale było jedno przykazanie (drugie) o tym żeby nie robić żadnych podobizn i się im nie kłaniać, ale katolicy to wyjebali a z ostatniego przykazania zrobili dwa osobne.
 

Ślepy

neosarmata
75
41
ad 5. Uważasz zakaz zabijania (naruszania samoposiadania innej osoby) za nielibertariański?
ad 6. Jeśli małżeństwo uznajemy za dobrowolną umowę (bo tym jest), to uważasz za nielibertariańskie zalecenie dotrzymywania umów?
Ciutkę dziwne.
A reszta z wymienionych przez Ciebie punktów jest do zaakceptowania pod warunkiem, że nikt nie zmusza do przestrzegania ich przez niekatolików. Powtorzę słowa Maro-no-maro: "pamiętając, że przynależność jest dobrowolna."
FatBantho! Piszesz tu wiele inteligentnych postów, ale IMHO tym razem się z lekka samozaorałeś :)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
ad 5. Uważasz zakaz zabijania (naruszania samoposiadania innej osoby) za nielibertariański?
Tak. Jak podpiszemy umowę, która zakłada, że mam Cię zabić (żeby skrócić Ci męki, przykładowo), to mogę to zrobić zgodnie z libertarianizmem - tymczasem dekalogowy zakaz zabijania nie uznaje takich wyjątków. Poza tym jestem wrednym propem, nie? Zabijam śpiochów na codzień, gdy mi chrapią na posesji.
ad 6. Jeśli małżeństwo uznajemy za dobrowolną umowę (bo tym jest), to uważasz za nielibertariańskie zalecenie dotrzymywania umów?
Ciutkę dziwne.
Jeśli ktoś zawarł z kimś dobrowolną umowę, to powinien jej dotrzymać. Ale to, że ją zawarł ze swoim mężem, mnie w żaden sposób nie zobowiązuje. Jeśli mężatka pcha mi się do łóżka, nie mam obowiązku odmawiania, bo ja jej mężowi nie obiecywałem, że będę dbał o wierność jego żony - złamanie umowy to jej problem. Więc tak samo, dekalogowy zakaz cudzołożenia dotyczy wszystkich bez wyjątku i jest niezdogny z libem.
FatBantho! Piszesz tu wiele inteligentnych postów, ale IMHO tym razem się z lekka samozaorałeś :)
Nie sądzę, naprawdę. Ale próbuj, może coś przeoczyłem.
 

Ślepy

neosarmata
75
41
Jeśli ktoś zawarł z kimś dobrowolną umowę, to powinien jej dotrzymać. Ale to, że ją zawarł ze swoim mężem, mnie w żaden sposób nie zobowiązuje. Jeśli mężatka pcha mi się do łóżka, nie mam obowiązku odmawiania, bo ja jej mężowi nie obiecywałem, że będę dbał o wierność jego żony - złamanie umowy to jej problem. Więc tak samo, dekalogowy zakaz cudzołożenia dotyczy wszystkich bez wyjątku i jest niezdogny z libem.
Ok. Patrzyłem jedynie od strony osoby w związku małżeńskim. Od "drugiej" strony masz pełną rację.

Tak. Jak podpiszemy umowę, która zakłada, że mam Cię zabić (żeby skrócić Ci męki, przykładowo), to mogę to zrobić zgodnie z libertarianizmem - tymczasem dekalogowy zakaz zabijania nie uznaje takich wyjątków. Poza tym jestem wrednym propem, nie? Zabijam śpiochów na codzień, gdy mi chrapią na posesji.
Ok. A śpiocha można jakoś podciągnąć pod obronę swojej własności, Kościół z tego co wiem (przedsoborowy przynajmniej), nie zabraniał zabijania w obronie życia, zdrowia czy posiadania ;) Chociaż to różnie bywa bo tym religiom się często odmienia.

ZWRACAM HONOR :)

Z tym, że nadal nie mam nic przeciwko tym zasadom, jeżeli tylko wolność jest ponad nimi. Niech sobie KK czy inny rabinat pilnuje swoich owieczek według swoich dekalogów, dopóki nie nakazuje wszystkim podporządkowania się pod dany system wierzeń i zasad.

Generalnie poprzedniej wypowiedzi faktycznie nie przemyślałem i zgodnie z warunkami dobrej spowiedzi wyrażam szczerą skruchę :p
 

Hitch

3 220
4 872
Niech se w dekalogu będzie, co tylko się klechom zachce. Mi o formę "nauczania" chodzi, która to już bardzo daleko leży od libertarianizmu. Otóż już od maleńkości wbija się dzieciom (bo młody umysł to umysł chłonny, niebroniący się przed głupotami), że są pod stałą obserwacją oraz "opieką" dobrego dziadzia w niebie. I że to jest dobre, że tak powinno być. Mało tego, dziadzio zostawił książeczkę, która poza propagowaniem paru postaw społecznych jest bezsensowna, ale to nieważne bo i tak jej interpretacja należy tylko i wyłącznie do jakiegoś tam piździelca w Watykanie lub zastępów teologów w zatwierdzonych przez niego szkołach. Z literą tej książeczki trzeba się zgadzać, bez zadawania pytań. Można ewentualnie pytać o rzeczy nieszkodliwe, przewidziane w programie nauczania religii w szkołach.

Oprócz literatury, która o dziwo jest aktualna nawet po dwóch tysiącach lat, jest też cały system zachowań. Takie a takie składanie rączek, takie a takie formułki do wykucia na blachę, takie a takie święta, takie a takie rytuały, takie a takie funkcje w obrębie organizacji, takie a takie czarno-białe postrzeganie rzeczywistości. Do tego wszystkiego trzeba się stosować. Trzeba bezwzględnie kochać pana Jezusa, a jak się nie będzie tego robić, straszą wiecznym potępieniem i mękami. Nie wolno dociekać jego historyczności, bo historia kłamie. Ale jak przyjdzie co do czego trzeba odwoływać się do historycznych źródeł, które albo są bardzo rozbuchaną nadinterpretacją, albo fałszerstwem kościoła. Trzeba pomagać bliźniemu, choćby to był najgorszy skurwysyn na Ziemi. Trzeba szanować tatusia i mamusię, choćby to były ostatnie beje na Ziemi. Trzeba chrzcić dzieci, bo żywcem do piekła pójdą, choćby nie zdążyły jeszcze niczego przeskrobać. Trzeba donosić płód, bo jego usunięcie - nawet kiedy będzie tylko zbitkiem komórek bez układu nerwowego - będzie morderstwem i diabeł cię na baranach do dziury porwie.

Trzeba traktować dosłownie przypowieści, legendy i mity, ale zdobycze nauki traktować z przymróżeniem oka, bo kościół musi znaleźć czas na wpierdolenie gdzieś między równaniami Maryi Panny Zawsze Dziewicy. Trochę za dużo tego "trzeba" i do rana można siedzieć, wymieniać kolejne. Ciągle "trzeba, trzeba, trzeba", a na własne zdanie, własny system wartości, kurwa, miejsca nie ma. Albo po bożemu, albo wypierdalaj. A wszystko to wbijane do głów dzieciom, zmieniane w mechaniczny wręcz nawyk na przestrzeni życia. Do tego nawymyślane w chuj okazji, żeby cię mieli cały czas na oku, czy aby na pewno chrześcijańsko rośniesz. Chrzest, pierwsza obowiązkowa spowiedź (z czego, kurwa, się 8-latek może wyspowiadać niby?!), komunia, druga obowiązkowa spowiedź, powtórka komunii, bierzmowanie, obowiązkowe nauki przedmałżeńskie, ślub (bo ci, co na kocią łapę to grzeszne chuje i księdzu w łapę też nie dali!), pogrzeb (a jak cię nie stać, se bliskiego zamarynuj). W między czasie jeszcze zbiórka co niedziela - nikomu się nie chce, ale dymają wszyscy. Na tacę też większość rzuci, bo się inni patrzą - inni rzucą, bo się pierwsi patrzą. Przynajmniej raz w roku wywiad środowiskowy i się koperty sypią z kolei. Nikt kasy nie ma i bluzga, ile to księża nie wydają, ale dadzą! Pomijając już, że na tym etapie są po prostu wytresowani jak mało roztropne psy, to jeszcze żeby się pochwalić, jaki to z niego nie jest przypadkiem zajebisty katolik. Haha, dałem więcej! Chuj, że dziecko jutro głodne będzie chodzić, ale mam skrzydła deluxe 2000 już zabukowane w niebie!

Każdy system oparty na kłamstwie jest zły i choćby miał najlepsze intencje, w końcu przerodzi się w zupełną odwrotność zakładanych tez. Stanie się amoralnym, zbrodniczym, zacofanym molochem, który albo się zapadnie, bo jego głupota osiągnie masę krytyczną, albo będzie dziergać w inżynierii społecznej aż nie ulepi sobie ludzików operujących debilizmem z taką finezją, że paradoksalnie to ci twardo stąpający będą wyśmiewani. A nawet eliminowani, co nie raz, nie dwa miało miejsce. Z resztą dalej ma. Jeśli, Kawadorze, nie widzisz tu ani analogii do państwa, ani jego roli (i wice wersa) w tym pierdolniku oraz dalej twierdzisz, że kościół nic ci złego nie robi, proszę powiedz mi, gdzie znajduje się twoja wolna od niego enklawa. Sam tam chętnie zamieszkam!
 

crack

Active Member
784
110
Religia szkodzi. Najbardziej zaszkodziła wymordowanym poganom, różnym odłamom chrześcijaństwa które były konkurencją dla watykanu (waldensom, albigensom). Najgorsze w religii jest to, że dawała legalny i moralny powód do mordowania niewinnych ludzi za poglądy czy inną wiarę (kiedyś chrześcijanom, dziś islamowi) - nawracanie pogan etc. To taki najbardziej cielesny przykład szkodliwości religii. Innym typem szkodliwości jest pranie ludziom mózgów poprzez straszenie ich piekłem co zle działa na psychikę i obiecywanie zbawienia za bycie posłusznym, tak samo wybaczanie największym skurwysynom i życie wieczne dla nich jeśli tylko okażą skruchę przed śmiercią (relatywizm moralny) . Niektórzy religijni ludzie mi szkodzą bo chcą abym się nawrócił (co mnie obraża, bo dla mnie to ja jestem po słusznej stronie) albo prezentują postawę jakby ich poglądy miały monopol na prawdę i uniemożliwia to jakąs racjonalną dyskusję.


Taki lekki offtop (chyba), ale:
z którym dokładnie punktem sprzeczna jest liberalizm (pomijając pkt. pierwszy może), ale cały czas pamiętajcie że przynależność do Kościoła jest dobrowolna, oraz to że Kościół nie jest tym samym co wiara(religia), a to że księża nie są idealni to już sam Jezus wiedział.

Nie tylko 1 punkt.
2 punkt "nie będziesz wzywał pana boga swego nadaremno" - 0graniczenie wolności słowa.
3 punkt - "pamiętaj abyś dzień swiety swiecił" - tutaj jest nakaz, wolnościowiec sam ustala czy swiety dzien święci, tak samo nie musi uznawać czegoś takiego jak dzień swięty
4 punkt "czcij ojca swego i matke swoją" - znowu nakaz. Wolnosciowiec sam ustala kogo czci i czy w ogóle kogoś; to przykazanie jest bardzo zamordystyczne, bo każe czcić rodziców nawet jak gwałcili, maltretowali etc.
9 i 10 punkt - dyskusyjne. Samo pożądanie to jeszcze nie stosunek, poza tym 9 przykazanie nie jest potrzebne bo wystarczy - 6. nie cudzołóż. Tak samo 10 przykazanie jest zbędne, gdyż wystarczy 7. nie kradnij, a samo pożądanie to jeszcze nie kradzież. Np. pożądamy rzecz bliźniego i pracujemy, aby kupić sobie taką samą, co napędza gospodarkę czyli jest de facto zjawiskiem pozytywnym.


miras napisał:
Pokojowo, czy nie w mentalności przeciętnego człowieka średniowiecza nie miało to tak wielkiego znaczenia. Nie można przykładać dzisiejszych norm do tamtych czasów. Normy były inne. Jeśli człowiek średniowiecza wierzył, że lepiej siłą nawrócić niźli dusza potępiona być miała, to on czynił ofierze dobro jak chirurg, który nastawia kości choć pacjent wyje z bólu. Tak samo było z torturami, czy czarownicami. Wierzono, że umęczenie ciała oczyszcza ducha i stąd procesje biczowników i inne formy ascezy.
(Ale obok tego na zasadzie skrajności kwitł czysty hedonizm. Zmieniło się to dopiero po epidemii dżumy. Średniowiecze było o wiele bogatsze niż pisze się w podręcznikach.)
Dzisiaj powiemy, że było to nieprawidłowe, ale wtedy panowały takie przekonania.

"Ochrona ładu społecznego" , częsty argument usprawiedliwiający zbrodnię. Może kościół po prostu dbał o swoje interesy, a takie czarownice czy biblijnie wierzący chrześcijanie to było zagrożenie dla biznesu więc trzeba było zabić dla utrzymania monopolu. Może zwykły ciemny lud tak wierzył, ale ktoś im tą ciemnotę zaszczepił, przykład idzie z góry.
 

maro_no_maro

Member
54
11
Mi o formę "nauczania" chodzi, która to już bardzo daleko leży od libertarianizmu. Otóż już od maleńkości wbija się dzieciom (bo młody umysł to umysł chłonny, niebroniący się przed głupotami)

Libertariańskie prawo rodziców do wychowywania dzieci :)


Mało tego, dziadzio zostawił książeczkę, która poza propagowaniem paru postaw społecznych jest bezsensowna

tzn. w jaki sposób jest bezsensowna, chodzi o pogląd filozoficzny czy też jako dzieło literackie, aczkolwiek muszą przyznać że mi Biblię się czytało jakoś inaczej niż inne książki, aczkolwiek bardzo podobnie do czytania starych chińskich przysłów czy czegoś innego (np. Sun Tzu "sztuka wojny), a tego za bezsensowne nie uważam.


Z literą tej książeczki trzeba się zgadzać, bez zadawania pytań.

podczas nauk na kurs lektorski uczyli nas czegoś zupełnie innego i to w samym seminarium.


Można ewentualnie pytać o rzeczy nieszkodliwe, przewidziane w programie nauczania religii w szkołach.
My w liceum z księdzem na religii graliśmy w tysiąca, zamykając przedtem drzwi, żeby dyrektor nie zjarzał.




Takie a takie składanie rączek, takie a takie formułki do wykucia na blachę, takie a takie święta, takie a takie rytuały,
T
u się zgodzę, aczkolwiek to też trochę zależy, czasami się zdarzają rockowe msze.

takie a takie czarno-białe postrzeganie rzeczywistości.
No dobra ale drugiego człowieka albo jakoś tam skrzywdzisz, albo go nie skrzywdzisz, brane pod uwagę jest natomiast natężenie czynu, np. jest podział na grzech ciężkie i grzechy powszednie.

Nie wolno dociekać jego historyczności, bo historia kłamie.
false :(

Trzeba pomagać bliźniemu, choćby to był najgorszy skurwysyn na Ziemi
yup, ale pomoc bilźniemu może przybierać różne formy, np. zabić stalina w celu obrony bliźnich narodów europy, zły jeśli już jest wybór bliźnich a nie sama idea.

Trzeba szanować tatusia i mamusię, choćby to były ostatnie beje na Ziemi.
Kolejny fałsz, zawsze mnie uczono, że nie mam obowiązku zapminać zła, powinienem je przebaczyć, ale nie zapomnieć. Dzieci nie muszą swoich patologicznych rodziców szanować, mogą ich zostawić i nie będzie to zły czyn.

Trzeba donosić płód, bo jego usunięcie - nawet kiedy będzie tylko zbitkiem komórek bez układu nerwowego - będzie morderstwem i diabeł cię na baranach do dziury porwie.
Tu chodzi o tzw. potencjał. Zapłodniona komórka jajowa ma potencjał i jest duże prawdopodobieństwo, że stanie się w pełni świadomym, dorosłym człowiekiem więc nie zabijamy, krowa człowiekiem się nie stanie, można zabijać

Trzeba traktować dosłownie przypowieści, legendy i mity, ale zdobycze nauki traktować z przymróżeniem oka, bo kościół musi znaleźć czas na wpierdolenie gdzieś między równaniami Maryi Panny Zawsze Dziewicy
Bzdura totalna, mam wrażenie że mówimy o dwóch innych kościołach, sekty katyńskiej i radia maryja to mało który ksiądz lubi.

a na własne zdanie, własny system wartości, kurwa, miejsca nie ma.
j.w. nie wiem skąd się biorą takie informacje, ale w KKK (katechizm kościoła katolickiego są powiedziane zupełnie inne rzeczy)

Co do zarzutów stawianych księżom: ok prawda ale Kościół to wszyscy ludzie ale nie tylko księża, często się zdarzają w tejże organizacji wewnętrzne (i świeckie) programy reformatorskie)

Haha, dałem więcej! Chuj, że dziecko jutro głodne będzie chodzić, ale mam skrzydła deluxe 2000 już zabukowane w niebie!
→ przypowieść o wdowim groszu

Każdy system oparty na kłamstwie jest zły i choćby miał najlepsze intencje, w końcu przerodzi się w zupełną odwrotność zakładanych tez. Stanie się amoralnym, zbrodniczym, zacofanym molochem, który albo się zapadnie, bo jego głupota osiągnie masę krytyczną, albo będzie dziergać w inżynierii społecznej aż nie ulepi sobie ludzików operujących debilizmem z taką finezją, że paradoksalnie to ci twardo stąpający będą wyśmiewani. A nawet eliminowani, co nie raz, nie dwa miało miejsce.
W pelni się zgadzam

gdzie znajduje się twoja wolna od niego enklawa.
co prawda nie do mnie, ale odpowiem.
Głownie w krajach azjatyckich i w gimnazjach księży salezjanów.
 
Do góry Bottom