GAZDA
EL GAZDA
- 7 687
- 11 169
wszystkie cywilizacje które trwały były zamordystyczne, jedne bardziej inne zdecka mniej, te wolnościowe zostały podbiite i zniszczone bo stanowiły największe zagrożenie...
A kobiety wolą skurwysynów, jak wynikało z treści niedawnej rozmowy na shoutcie. Zatem łacińska cywilizacja jest najlepsza dla kobiet.łacińska cywilizacja jest najlepsza, w byciu skurwysynami między innymi...
w sumie miałem na myśli to z umowami...Jeśli za skurwysyństwo uznawać także okrucieństwo
GAZDA napisał:liberia to był akurat tworek stworzony przez czarnych z usa, czyli skażonych cywilizacją białego cłeka...
Afrykańskie negry mają długo tradycję wyłapywania swoich ziomków i sprzedawania kolonistom/muzułmanom do niewoli.
Afryka po wycofaniu się białych kolonizatorów zniszczyła sama siebie. Zniszczyli zasoby, drogi, mosty, szkoły; mordują się milionami, prześladują narodowo, religijnie i rasowo. Potworne zbydlęcenie człowieka. I regres cywilizacyjny. Od roku 1950 w Afryce doszło do 21 wojen, liczba ofiar to prawie 20 milionów. Rasistowska rzeź w Rwandzie – ponad 2 miliony ofiar w ciągu zaledwie kilku dni z powodu oskarżenia o czary! Afrykanie sami dla siebie są największym zagrożeniem. Uważam, że doskonałym sposobem naprawy tego zła byłoby przywrócenie dyktatury białego człowieka na czas jakiś. (…) Biały człowiek ucywilizował Afrykę. Czarny człowiek zniszczył to dobro.
Nie rasowych, tylko kulturowych, do cholery! Jak wam brak argumentów, to próbujecie z oponenta robić rasistę. Niech pan sobie przeczyta, co mówiłem wcześniej, niech pan dodatkowo przeczyta którąś z moich książek o Amazonii, bo rasistą jestem takim samym jak Jan Paweł II. Podał mi pan przykład Botswany, gdzie demokracja działa. I bardzo dobrze, niech działa, niech tamtejsze dzieci chodzą do szkół. Ale z drugiej strony nie ma takiego obowiązku, by wszyscy na świecie umieli czytać i pisać. W starożytnym Egipcie tylko kilku kapłanów czytało, nawet król nie umiał. I wszystko działało. Odgórna zasada, która obowiązuje wszystkich, to „Nie zabijaj” albo „Nie kradnij”. Ale nie ma zasady „Musisz umieć pisać”.
Bo tacy jak pan w londyńskich gazetach piorą ludziom mózgi podając efekciarskie argumenty przeciwko koloniom. Zamiast pisać ściskające serduszko powiastki o pięciorgu studentów, niech pan uprzejmie napisze, ile szkół było w Afryce, zanim przyszli biali. Ile było szpitali, ile dróg bitych, którymi do tych szpitali można było szybko dojechać. A potem niech pan łaskawie napisze, że po przejęciu władzy przez czarnych liczba dróg bitych w Afryce spadła o 80 procent. Białe kolonie były doskonałym narzędziem cywilizacyjnego podnoszenia najbiedniejszych rejonów świata. I to nie biały kolonializm zniszczył Indie, tylko Ghandi. Błagam, proszę sięgnąć do statystyk, a potem ze mną rozmawiać o pożytku z wygnania białych.
Odgórna zasada, która obowiązuje wszystkich, to „Nie zabijaj” albo „Nie kradnij”. Ale nie ma zasady „Musisz umieć pisać”.
W starożytnym Egipcie tylko kilku kapłanów czytało, nawet król nie umiał.
Czy podróżując po różnych krajach trafia Pan na miejsca, gdzie panuje pełna wolność gospodarcza?
Owszem i zawsze z wielką radością pokazuję te miejsca w programie. Ostatnio powtarzali odcinek z Brazylii pod tytułem „BIEDA”, a w księgarni można jeszcze kupić DVD z odcinkami z Amazonii na którym jest odcinek „MIASTO W DŻUNGLI”, no i odcinki z Meksyku też opowiadają o takich miejscach, gdzie żadna władza nam się nie wtrąca do interesów. Dlatego właśnie z taką radością przenoszę różne moje interesy do Ameryki Południowej.
Jak pod względem wolności gospodarczej kształtuje się sytuacja w krajach Ameryki Łacińskiej? W wielu z nich władzę sprawuje lewica, nie kryjąca ciągotek nacjonalizacyjnych, protekcjonistycznych, rewolucyjnych…
W Ameryce Południowej władza jest najczęściej pyskata, ale nieskuteczna. Siedzi w stolicy i ma zbyt krótkie ręce, by dosięgnąć biznesów, które prowadzone są w głębi kraju. Są oczywiście wyjątki – Wenezuela zamienia się w kraj komunistyczny i tam swobody gospodarczej nie ma. No i Kuba.
Czy od ludów, które odwiedza Pan w najbardziej egzotycznych miejscach moglibyśmy się czegoś nauczyć? Jeśli tak to czego?
Nie wiem co mam Panu odpowiedzieć. Najpierw musiałbym wypytać kto konkretnie miałby się uczyć, bo każdy jest inny i każdemu przydatne inne nauki. Musiałbym też wiedzieć, czy ta osoba to kobieta, czy mężczyzna, starzec, czy młodzian, a może dziecko. Musiałbym wiedzieć czy sprawny, czy inwalida… Bo na przykład inwalida mógłby się przede wszystkim nauczyć, że nie jest upośledzony, tylko wyróżniony. Otóż Indianie bardzo sobie cenią inwalidów. Wiedzą doskonale, że ślepiec lepiej słyszy i ma bardziej wyczulony węch od osób widzących. Dlatego ślepców wystawiają na nocną wartę, kiedy nic nie widać, natomiast potrzebny jest czuły słuch, a i węch nie do przecenienia, bo drapieżne koty – jaguary - wyraźnie cuchną, to samo pekari. Osoby z padaczką traktowane są prawie jak święte – wszyscy się nimi opiekują, bo stan drgawek to jakby przejście do innego świata.
Z perspektywy ciepłego pokoju w Europie głosi pan poglądy obrażające ludzi, którym los nie sprzyjał tak jak panu, bo urodzili się w złym czasie i w złym miejscu. Czy pana w ogóle interesuje coś takiego jak nędza, bieda na świecie, fakt, że miliard ludzi, między innymi w tych krajach, które pan odwiedza, nie ma dostępu do wody, że matki nie mogą rodzić dzieci w higienicznych warunkach, że dzieci nie mogą iść do szkoły? To jest los dwóch trzecich ludzkości.
Interesuje. Więcej niż połowę życia spędzam wśród biednych i wiem, że najlepiej dają sobie radę, gdy ich się zostawi samym sobie. Owszem, gdy wybucha wulkan, jest powódź, trzeba dać jałmużnę, przysłać jedzenie, koce – interwencja w obliczu katastrofy. Ale żadnych programów pomocy, żadnych długofalowych zasiłków. Ludzie zostawieni w spokoju sami sobie potrafią ułożyć życie.
Kopacz srebra z Potosi, który przez 40 lat siedzi w rozpadającej się kopalni i zarabia dwa dolary dziennie, też sobie sam życie ułoży?
Jest całkowicie wolny, jak mu się nie podoba, to może sobie wyjechać, gdzie chce.
Pan albo ja możemy wyjechać, dokąd chcemy, ale człowiek, który nie ma szkoły, nie ma pieniędzy i którego horyzonty sięgają rogatek miasta, nie może nigdzie wyjechać.
Mało pan wie o Ameryce. Indianie migrują masowo, ciągle zmieniają miejsce zamieszkania. Jak gdzieś znajdą nowe złoto, to połowa tych niepiśmiennych ludzi z Potosi zaraz tam leci. Jakoś wiedzą jak i którędy, i jakoś znajdują na to pieniądze. Kraje Ameryki Łacińskiej podpisały umowę, że „Indios no tienen fronteras”, czyli Indianina nie obowiązują granice państwowe. To jest kontynent wiecznej wędrówki ludów. Jak się rozniesie, że gdzieś jest nowa kopalnia, to na piechotę tam idą z drugiego końca kontynentu.
To jest bardzo atrakcyjny obraz biednych. Traktuje pan ich jak maskotki z przepaskami na biodrach, które dla pana tańczą jakieś swoje tańce wojenne sprzed wieków. Pan na nich popatrzy, porobi notatki, popstryka parę zdjęć i zamyśli się nad upływem czasu. Jeśli się ma mnóstwo kasy i dom nad morzem, to oczywiście w tym obrazie nie ma żadnej rysy, a Ameryka Łacińska jawi się jako jedno wielkie eldorado.
Przez większość czasu, który spędziłem w Ameryce Łacińskiej, byłem ubogi, nie miałem grosza, kumplowałem się z żebrakami, spałem na kratkach od metra. Miesiącami żyłem bez pieniędzy i wiem, co to znaczy bieda.
Ten profil na fejsbuku wygląda mi na dzieło jakichś spierdolin z yrizony.