- Moderator
- #181
- 8 902
- 25 790
Czytałem to w całości i uznałem to rozumowanie za pretensjonalne. Zwłaszcza po popularnym przykładzie 11 września - a to chyba nie była II WŚ. Samoloty jak najbardziej można uznać za broń. W ogóle podział przedmiotów na broń i nie-broń jest pretensjonalny i przypomina etatystyczne próby robienia społeczeństwu dobrze, pozbawiając go czegokolwiek co można uznać za niebiezpieczne [zwłaszcza dla władzy].To jest Twoja opinia wyciągnięta na podstawie wyrwanego małego fragmentu. Przeczytaj całość to zrozumiesz tok rozumowania - od aksjomatu, przez analizy, do wniosków. Twoje zarzuty przypominają generalnie argumenty etatystów, którym nie pasi, że coś może nie być skodyfikowane...
..."The answer is that no reasonable person would ever come to any such conclusion. Yes, airplanes sometimes crash, but, apart from those used by Japanese kamikaze pilots in World War II, they cannot by any stretch of the imagination be considered as weapons. In contrast, the nuclear weapon located in the same geographical area as millions of innocent people, in any reasonable interpretation, would be understood as an armament, despite all the protestations of the contemplator to the contrary."
itd...
Moje zarzuty mogą przypominać argumenty etatystów, mnie po prostu nie pasi, gdy ktoś swoje nieformalne kodyfikacje ekstrapoluje na wszystkich. Zawierajcie sobie konsensusy w gronie nimi zainteresowanych.