Czy aby na pewno na wolnym rynku zawsze cena dąży do równowagi?

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
139c6c31e16a5.png


Ten obrazek to czysty fail, wzrost ceny nie może powodować wzrostu popytu...Ceny skaczą w górę i w dół a popyt nonstop rośnie. Kto to rysował?
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
wzrost ceny nie może powodować wzrostu popytu
Oczywiście, że może. Na rynku dóbr luksusowych - poczytaj o paradoksie Veblena i Giffena. Na studiach podawali rzeczywiste przykłady, że firma coś sprzedawała i nie było na to wzięcia, pomyśleli, że co im szkodzi, podniosą cenę x2 i nagle różne snoby zaczęły to kupować, bo myślały, że to jakiś cudowny produkt skoro taki drogi.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Jesteś takim ignorantem, że szkoda z tobą rozmawiać. Orasz się tak strasznie, że nie wiem czy jest sens ci pomagać.

Ja pierdole, co ma ilość towaru do czasu? Już tak zamotałeś że chyba bardziej się nie da. Na wykresach podaży-popytu dolna oś oznacza ILOŚĆ towaru a nie podaż, na tym co ty dałeś jest CZAS, czyli podaż pracy.
Godziny pracy to jest właśnie ilość towaru baranie, bo dużą, część usług sprzedaje się w godzinach, np praca opiekunki, korepetytora, hydraulika itd. itd

Od kiedy podaż usługi (np. wywóz śmieci) to czas jej wykonywania przez pracownika? Podaż usługi to ilość usługodawców zdolnych do wykonania jakiejś czynności, a popyt na usługę to ilość klientów potrzebujących danej usługi... Co ma do tego czas pracy?
No ŻAL.PL Jeśli 2 korepetytorów ma do sprzedania 16 godzin nauki, a kupi je 16 uczniów to całe twoje bzdurne gadanie się rozsypuje, bo 2 != 16, tak samo jeśli będzie 1 uczeń chcący kupić 4 godziny nauki, a 2 korepetytorów, będzie sprzedawało jedynie po 2.

... Jak do ściany :) Funkcja podaży-popytu MUSI być różnowartościowa, inaczej taka funkcja nie ma sensu. Towar nie może mieć dwóch różnych ilości podaży/popytu, tak samo kurwa jak nie może mieć dwóch różnych cen w tym samym momencie. Jeeez.
Kolejny popis ignorancji... https://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_Giffena Ty w ogóle nie rozumiesz tego wykresu, baranie... pominę twoje ograniczenie do układów liniowych...

139c6c31e16a5.png


Ten obrazek to czysty fail, wzrost ceny nie może powodować wzrostu popytu...Ceny skaczą w górę i w dół a popyt nonstop rośnie. Kto to rysował?

Gdybyś baranie czytał to byś wiedział, że osie są odwrócone bo nie jestem ekonomistą i dla mnie argumenty są na osi odciętych... Niepojęta ignorancja, głupota i kretynizm... gratuluje Vast zdobywasz tytuł kretyna dnia.[/QUOTE]
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Oczywiście, że może. Na rynku dóbr luksusowych - poczytaj o paradoksie Veblena i Giffena. Na studiach podawali rzeczywiste przykłady, że firma coś sprzedawała i nie było na to wzięcia, pomyśleli, że co im szkodzi, podniosą cenę x2 i nagle różne snoby zaczęły to kupować, bo myślały, że to jakiś cudowny produkt skoro taki drogi.
Co ty profesor ekonomi Vast po uniwersytecie lansu i bansu i rozległych studiach wychodka wie lepiej.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Oczywiście, że może. Na rynku dóbr luksusowych - poczytaj o paradoksie Veblena i Giffena. Na studiach podawali rzeczywiste przykłady, że firma coś sprzedawała i nie było na to wzięcia, pomyśleli, że co im szkodzi, podniosą cenę x2 i nagle różne snoby zaczęły to kupować, bo myślały, że to jakiś cudowny produkt skoro taki drogi.

Według modelu przedstawianego przez krzywe podaży i popytu nie może, inaczej złamane zostałoby to prawo: https://en.wikipedia.org/wiki/Law_of_demand

Giffen good to paradoks niekompatybilny z tym modelem, krzywą popytu trzeba by było opisywać jak krzywą podaży... Veblen good dosyć podobnie.

Jesteś takim ignorantem, że szkoda z tobą rozmawiać. Orasz się tak strasznie, że nie wiem czy jest sens ci pomagać.

Zaorałeś to się ty sam wstawiając ten śmieszny wykres.

Godziny pracy to jest właśnie ilość towaru baranie, bo dużą, część usług sprzedaje się w godzinach, np praca opiekunki, korepetytora, hydraulika itd. itd

Kurwa ty dalej nie rozumiesz fundamentu, że ten twój wykres który ma coś udowadniać nie uwzględnia popytu... Jest cena za pracę i podaż.. W modelu o którym rozmawiamy odnosimy się do ilości podaży i popytu...

No ŻAL.PL Jeśli 2 korepetytorów ma do sprzedania 16 godzin nauki, a kupi je 16 uczniów to całe twoje bzdurne gadanie się rozsypuje, bo 2 != 16, tak samo jeśli będzie 1 uczeń chcący kupić 4 godziny nauki, a 2 korepetytorów, będzie sprzedawało jedynie po 2.

Tak, w modelu przedstawianym przez ten wykresik podażu pracy co dawałeś... Wykresik o którym dyskutowaliśmy nie może przyjąć takiego modelowania.... Chcesz po prostu udowodnić że pomarańcz też jest jabłkiem.

Kolejny popis ignorancji... https://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_Giffena Ty w ogóle nie rozumiesz tego wykresu, baranie... pominę twoje ograniczenie do układów liniowych...

Ośmieszasz się baranie.

Obejrzyj ten animowany filmik, tłumaczą jak dziecku, może zrozumiesz gdzie leży błąd w twoim rozumowaniu:



Gdybyś baranie czytał to byś wiedział, że osie są odwrócone bo nie jestem ekonomistą i dla mnie argumenty są na osi odciętych... Niepojęta ignorancja, głupota i kretynizm...

LOL. Fajnie to tłumaczysz, tylko że po zamianie osi ten wykres nadal nie ma sensu... nadal spada popyt razem z ceną i nadal są trzy punkty ceny równowagi rynkowej... No ale brnij dalej.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Według modelu przedstawianego przez krzywe podaży i popytu nie może, inaczej złamane zostałoby to prawo: https://en.wikipedia.org/wiki/Law_of_demand
To nie jest żadne prawo (jak grawitacja, czy zachowanie pędu), tylko obserwacja, że zazwyczaj popyt maleje wraz ze wzrostem ceny.
Giffen good to paradoks niekompatybilny z tym modelem
Widzę, że różnimy się w podejściu do problemu: Ty uważasz, że Law of demand to jest świętość i jak rzeczywistość ma czelność się od tego "prawa" różnić, to ta rzeczywistość jest "niekompatybilna z modelem" - no jest, dlatego ja nie uznaję Law of demand jako fundamentu do wszelkich rozważań, tylko jako narzędzie, które pokazuje cząstkę rzeczywistości, pewien mechanizm, który ogólnie działa, ale nie zawsze. Trzeba na niego patrzeć ze świadomością, że rynek jest bardziej skomplikowany i czasami może się zdarzyć, że Law of demand nie zadziała.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
To nie jest żadne prawo (jak grawitacja, czy zachowanie pędu), tylko obserwacja,

Obserwacja w matematyce? Za pomocą obserwacji można badać tylko dziedziny empiryczne - czyli np. fizykę - grawitację i zachowanie pędu. Obserwacja rynku nie powiększa naszej wiedzy. Rozmawiamy o modelu matematycznym podaży i popytu, a nie o zachowaniach na rynku.

Widzę, że różnimy się w podejściu do problemu: Ty uważasz, że Law of demand to jest świętość i jak rzeczywistość ma czelność się od tego "prawa" różnić, to ta rzeczywistość jest "niekompatybilna z modelem" - no jest, dlatego ja nie uznaję Law of demand jako fundamentu do wszelkich rozważań, tylko jako narzędzie, które pokazuje cząstkę rzeczywistości, pewien mechanizm, który ogólnie działa, ale nie zawsze. Trzeba na niego patrzeć ze świadomością, że rynek jest bardziej skomplikowany i czasami może się zdarzyć, że Law of demand nie zadziała.

Widzę że schodzimy już na inny tor. Nie rozmawiamy o słuszności lub użyteczności jakiegoś prawa/modelu do badania rynku, tylko mówimy o tym jak ten model jest skonstruowany. Modele matematyczne muszą opierać się na logicznej strukturze, czyli na jakiś prawach. 2+2 musi być 4 w każdym przypadku, nagłe wydarzenie na rynku nie może sprawić że 2+2 jest 5...
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Rozmawiamy o modelu matematycznym podaży i popytu, a nie o zachowaniach na rynku.
No to w końcu doszliśmy do tego co nas różni :) Ja od początku piszę o rynkowej rzeczywistości (nazwa tematu zawiera słowo "rynek", a nie ma nic o żadnym modelu :p) do której opisu używamy poglądowych modeli, a Ty jak widać o samym modelu.
Więc jeśli chodzi o sam model, to jak najbardziej masz rację: tam zawsze wzrost ceny o X spowoduje spadek popytu o Y i wzrost podaży o Z, równowaga będzie tylko w jednym punkcie i w ogóle jest prosto, słodko i milusio.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
No dlatego trzeb postawić grubą krechę oddzielającą matematykę od ekonomii :) OP zaczął od opisywania rzeczywistości za pomocą modelu pajęczyny, potem zeszliśmy już na nieco inne tory, ale jak zaczęliśmy gadać o tych modelach, to nie możemy gwałcić zasad na jakich działają, bo to czysta matematyka, ale też nie można używać ich do badania i opisywania rynku.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
No dlatego trzeb postawić grubą krechę oddzielającą matematykę od ekonomii :) OP zaczął od opisywania rzeczywistości za pomocą modelu pajęczyny, potem zeszliśmy już na nieco inne tory, ale jak zaczęliśmy gadać o tych modelach, to nie możemy gwałcić zasad na jakich działają, bo to czysta matematyka, ale też nie można używać ich do badania i opisywania rynku.
Z lenistwa nie chce mi się spierać, bo o ile napisałeś parę bzdur, które spokojne bym skompromitował ( a ty z racji charaktru do błędu się byś nie przyznał) to podsumowałeś to trafnie, że próby wdrażania matematyki poza ogólne wytłumacznie koncepcji, w ekonomi to szarlataństwo.

Ps. Ja też się w paru kwestiach myliłem, trakując najogólniejsze prawa ekonomi uniwersalnie... jak widać czasem błędnie, co pokazuje jak skomplikowanym układem w swej istocie jest rynek.

Pozdro!
 
Do góry Bottom