Shemyazz napisał:A jakie jest stanowisko libertarian nt. twórczości Bogusława Wołoszańskiego?
Shemyazz napisał:W domu leży u mnie "Ten okrutny wiek" i zastanawiam się, coby nie przeczytać.
Trigger Happy napisał:Egzekutor - Stefan Dąmbski mocna rzecz, bardzo mocna , bardzo polecam ...
MaxStirner napisał:"Katedrę w Barcelonie" Falconesa - wlasnie skończyłem i stwierdzam ze to jedna z lepszych powiesci historycznych jakie czytałem
„Flota Gułagu”, wstrząsająca książka znakomitego amerykańskiego historyka amatora Martina J. Bollingera. To bez wątpienia jedna z najlepszych monografii o zbrodniczym obliczu Związku Sowieckiego, jakie w ostatnich latach zostały wydane w Polsce. A prac takich ukazuje się u nas naprawdę sporo. Bollinger, wykorzystując tysiące unikalnych dokumentów oraz relacji, opisał nieznaną światu gehennę, jaka w latach 1932–1953 stała się udziałem miliona więźniów deportowanych na Kołymę – zapomniane przez Boga miejsce, zwane lodowym Auschwitz. Gehenną tą był transport przez skute lodem Morze Ochockie.
(...)
Nie przeszkadzało to jednak Stanom Zjednoczonym, Holandii i innym zachodnim demokracjom sprzedawać lub wręcz dawać Sowietom w prezencie statków przeznaczonych do transportu więźniów. To właśnie wyprodukowane w zachodnich stoczniach jednostki podczas II wojny światowej woziły na przemian niewolników na Kołymę i amerykański sprzęt wojenny dostarczany Stalinowi w ramach Lend-Lease Act.
Właśnie w amerykańskich, a także kanadyjskich zakładach statki NKWD były regularnie remontowane. Oczywiście na koszt tamtejszych podatników.
Zdarzało się nawet, że amerykańscy stoczniowcy konstruowali w ładowniach nary. Stało się tak między innymi w grudniu 1945 r., gdy do portu w Portland zawinął statek „Feliks Dzierżyński”. Z terytorium USA zabrał on blisko 800 sowieckich jeńców wojennych, których Amerykanie odbili z niewoli państw Osi. Oczywiście statek zamiast do domów przewiózł żołnierzy prosto do kołymskich obozów. Stalin uznał ich bowiem za zdrajców.
Stojący „na straży demokracji i praw człowieka” Amerykanie udawali, że o niczym nie wiedzą. W czerwcu 1944 r. z wizytą na Kołymę udał się wiceprezydent Henry A. Wallace. Po powrocie opublikował książkę, w której zachwycał się świetnymi warunkami pracy i wyżywieniem serwowanym w tamtejszych obozach koncentracyjnych. O pracy niewolniczej wspomniał tylko raz… w kontekście represji stosowanych przez carski reżim.
"Powrocie człowieka pierwotnego", gdzie Rand dokonała bezlitosnego zaorania ekologizmu, multi-kulti, tolerancjonizmu, politpoprawności i całej reszty pseudohumanitarnych "świeckich religii". Przeciętnemu lemingowi po przeczytaniu tego krótkiego zbioru esejów z dużą dozą prawdopodobieństwa siądzie mózg