Bitcoin

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
Cieszę się, że idą na starcie z BitCoinem, bo tylko na tym stracą.

Natomiast dla samej kryptowaluty drugi obieg niekoniecznie musi być czymś złym. Po prostu wyrosną na post-prlowskie dewizy.

Państwo na dłuższą metę nie będzie akceptowało zdecentralizowanej bankowości, na jaką nie ma żadnego wpływu.
Naprawde ciekawie zrobiloby sie, gdyby wszelki drugi obieg zadowalał sie samym krypto bez wymiany na pieniądz zewnetrzny (nie chodzi mi o relacje kursową tylko brak fizycznej wymiany, aby funkcjonował wylącznie wirtualnie jako osobna waluta). By wymiana byla możliwoscią, nie konieczmoscią, i powszechnie akceptowano samego bitcoina przynajmniej pod stołem, jego wartość samoistną jak pieniadz papierowy czy lepiej zloto albo inne kruszce. To by byl prawdziwy przewrót, ale co by musialo sie stać, żeby do tego doszlo? Nie wiem.
Bez punktu zaczepienia w postaci punktu wymiany szara strefa naprawde by sie rozpedzila.
 
Ostatnia edycja:

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 467
Państwo na dłuższą metę nie będzie akceptowało zdecentralizowanej bankowości, na jaką nie ma żadnego wpływu.
A w jaki sposób państwo ma walczyć ze zdecentralizowanymi giełdami? Turcja zbanowała kryptowaluty lub ma to zrobić i od razu w Turcji zwiększył się ruch na zdecentralizowanych giełdach. Jak można przeczytać na zerohedge: "Decrypt wyjaśnia, że zdecentralizowane giełdy kryptograficzne (DEX) nie proszą obywateli amerykańskich o podanie prywatnych informacji, takich jak numery ubezpieczenia społecznego lub adresy, których scentralizowane giełdy są zmuszone wymagać w ramach ustawy o tajemnicy bankowej. Jak dotąd, ponieważ DEX nie przejmują kontroli nad aktywami, wykraczają poza te regulacje."

BTW właśnie pojawiła się informacja, że Peter Thiel zainwestuje 10 mld $ w taką giełdę.
 

cyklista

Well-Known Member
518
622




Kryptowalutami będą mogli handlować ci, którzy się zarejestrują i spełnią wymogi ustawowe.

Rynek kryptowalut został objęty ustawą o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy. Za nielegalny handel grozi nawet 100 tys. zł kary.

Nowa ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy wprowadziła duże zmiany na rynku kryptowalut. Przepisy precyzują, kto będzie mógł zgłosić i zarejestrować działalność, której celem jest prowadzenie obrotu tymi wirtualnymi aktywami.

– To krok w dobrą stronę. Waluty wirtualne były wykorzystywane do przeprowadzania transakcji, w których obie strony pozostawały anonimowe. Regulator stara się temu zapobiec, identyfikując, skąd pochodzą te środki – powiedział w wywiadzie dla agencji Newseria.pl Bartosz Michałkowski, dyrektor Departamentu Operacji w NatWest Polska.
Dodał, że ustawa precyzuje, kto będzie mógł zgłosić i zarejestrować działalność, której celem jest prowadzenie obrotu kryptowalutami.

I tak będą ją mogły zgłosić m.in. osoby, które mają już doświadczenie w branży walut wirtualnych oraz wykażą się niekaralnością w takim obszarze, jak przestępstwa przeciw wiarygodności dokumentów czy obrotowi gospodarczemu i interesom majątkowym. Wymóg ten dotyczy zarówno przedsiębiorców, jak i wspólników czy członków zarządu.

Zgodnie z ustawą nie będzie miała znaczenia forma prawna wykonywanej działalności, bo obowiązek rejestracji będzie dotyczył wszystkich podmiotów.

Zdaniem eksperta, objęcie rynku kryptowalut ustawą o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy było niezbędne. Nowe prawo wprowadzano m.in. po to, aby było wiadomo, kto jest stroną transakcji, skąd pochodzą środki i w jakim celu są przelewane.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794

07.06.2021 10:14
Bitcoin może stać się pierwszą na świecie legalną walutą w Salwadorze. Tamtejszy prezydent Nayib Bukele ma zamiar wprowadzić ustawę legalizującą użycie kryptowaluty jako środka płatnicznego. Byłby to pierwszy taki przypadek w historii.
Jak podaje amerykańska telewizja CNBC, Bukele ma zamiar połączyć siły z firmą Strike, która specjalizuje się w tzw. cyfrowych portfelach kryptowalutowych (czyli uniwersalnych kontach umożliwiających płatności elektroniczne w wielu miejscach). Strike ma pomóc obudować system finansowy Salwadoru wokół cyfrowej waluty.
Według założyciela Strike, Jacka Mallersa, Bitcoin ma ochronić kraje takie, jak Salwador przed inflacją i innymi niekorzystnymi zjawiskami, które dotyczą tradycyjnych walut.
Co ciekawe, jak podkreśla CNBC, w kraju takim jak Salwador wprowadzenie bitcoina nie wydaje się wcale takie zaskakujące. To dlatego, że aż 20 procent produktu krajowego brutto w tym kraju stanowią transakcje i przelewy pieniężne z zagranicy. Owe transakcje często opiewają na bardzo duże kwoty, przez co przepływ pieniędzy jest opóźniony przez procesy bankowe. Bitcoin mógłby to wyeliminować i sprawić, że transfery pieniężne byłyby natychmiastowe.
Warto również wspomnieć, że Strike wprowadził w Salwadorze swój cyfrowy portfel w marcu 2021 r., a aplikacja firmy cieszy się dużą popularnością.
Mimo wszystko, wprowadzenie Bitcoina jako legalnego środka płatniczego może być ryzykowne – głównie przez to, że jest on walutą dość niestabilną. Duże wahania kursu mogłyby mieć fatalne skutki dla wielu osób.
Prezydent Bukele uważa jednak, że tylko dzięki Bitcoinowi Salwador może się rozwijać. Głowa państwa Salwador twierdzi, że 70 procent ludności nie posiada konta bankowego i żyje wewnątrz "nieformalnej gospodarki". Zdaniem Bukelego, na wprowadzeniu Bitcoina zyskać mają w dużej mierze także właśnie ci najmniej zamożni.
Zalegalizowanie Bitcoina może jednak wymusić używanie tej waluty do opłacania podatków, co także może mieć wiele nieprzewidywalnych skutków.
5 czerwca 2021 r., w sobotę, zapowiedział, że prześle projekt ustawy legalizującej Bitcoin tamtejszemu kongresowi w przeciągu kilku dni.
Partia Bukelego posiada większość w salwadorskim parlamencie, a więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że planowana ustawa wejdzie w życie.
 

Hanki

Secessionist
1 532
5 108

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794

Notowania bitcoina ruszyły w górę i w tym tygodniu osiągały poziom 50 tysięcy dolarów. Wielu Amerykanów pożycza pieniądze, by kupić kryptowaluty. Jak ustaliła firma Deloitte, aż 76 proc. dyrektorów i kierowników wyższego szczebla jest zdania, że aktywa cyfrowe będą mogły zastąpić tradycyjny pieniądz w ciągu najbliższych 5-10 lat.
Na początku tego tygodnia bitcoin wykorzystał słabość dolara i przekroczył pułap 50 tysięcy dolarów. Wczoraj rano był tańszy - lokował się na poziomie 48,5 tysiąca. Najpopularniejsza kryptowaluta osiągnęła wartość 50 tysięcy dolarów drugi raz w historii. Poprzednio było tak w lutym, w trakcie tegorocznej hossy, która w kwietniu wywindowała notowania do blisko 65 tysięcy dolarów.
Jednak już w lipcu kurs spadł poniżej 30 tysięcy dolarów. Bitcoinowi zaszkodziły między innymi walka z kryptowalutami w Chinach ogłoszona przez tamtejszą administrację i ogólnoświatowy wysp krytycznych komentarzy na temat niszczenia środowiska naturalnego przez "kopaczy" tokenów.

Lepsze perspektywy

Od lipcowego dołka bitcoin odbił się o niemal 60 proc. Zdaniem znawców analizy technicznej, kurs ma teraz otwartą drogę do lokalnego poziomu oporu w okolicach 53 tysięcy dolarów. Trwałe pokonanie tego pułapu umożliwiłoby dalszy wzrost do celu wytyczonego na poziomie 60 tysięcy, a potem nawet do historyczne maksimum nieco poniżej 65 tysięcy dolarów. Z drugiej strony, główne wsparcie stanowi poziom 42 tysięcy dolarów. "Bitcoin zbliża się do końca konsolidacji rysowanej w przedziale 40-50 tysięcy dolarów" - napisał w poniedziałkowej nocie Rick Bensignor, dyrektor generalny w Bensignor Investment Strategies.
W ostatnich dniach entuzjaści kryptowalut dostali dwie pozytywne informacje, które przyczyniły się do wzrostu wartości bitcoina. Firma Coinbase ogłosiła, że kupi kryptowaluty za 500 milionów dolarów oraz będzie przeznaczać 10 proc. zysku na dalsze zakupy. Natomiast PayPal poinformował, że udostępnił już klientom z Wielkiej Brytanii usługę kupna i sprzedaży kryptowalut.
Według Tony’ego Carriona, eksperta z Elliott Wave International istnieje wiele znaków, które sugerują, że bitcoin może być gotowy do ustanowienia w trwającym cyklu nowego historycznego maksimum. Bardziej śmiałe prognozy przedstawia Dan Held, dyrektor do spraw marketingu na giełdzie kryptograficznej Kraken, który twierdzi, że bitcoin może wzrosnąć o ponad 500 proc., jeśli podąży za cyklem hossy, tak jak zrobił to w 2013 roku. W ocenie Helda kurs najpopularniejszej kryptowaluty świata prawdopodobnie znajdzie się w przedziale między 100 tysięcy a 300 tysięcy dolarów.
- To wszystko wygląda bardzo podobnie jak w 2013 roku. Mamy wielki wyścig byków. Analogicznie jak osiem lat temu na początku roku oglądaliśmy intensywne wzrosty, potem trend boczny, a pod koniec roku możemy doświadczyć kolejnej fali wzrostowej. Tak to czuję - powiedział Dan Held. Przypomnijmy, że 2013 rok bitcoin zaczynał wspinaczkę na wykresach od kilkunastu dolarów, by późną jesienią osiągnąć pułap tysiąca dolarów.
Analitycy podkreślają, że wskaźnik Bitcoin Fear & Greed Index, który opiera się na wieloczynnikowej analizie nastrojów rynkowych, zmienił w ciągu niespełna miesiąca swoją pozycję z “ekstremalnego strachu" na “ekstremalną chciwość".
Serwis analityczny Glassnode oszacował, że po tym jak bitcoin osiągnął poziom 50 tysięcy dolarów, większość właścicieli "monet" zapisywała po swojej stronie zyski, gdyż średnia wejścia na rynek wynosi w tej chwili 45 tysięcy dolarów. Z drugiej strony, może to oznaczać, że rynek staje się przesycony i handlujący zaczną prędzej czy później realizować zyski, aby nie stać się ofiarami możliwego cofnięcia notowań.

Amerykanie na zakupach

Z badań przeprowadzonych przez platformę bukmacherską GamblersPick wśród tysiąca inwestorów indywidualnych wynika, że trzech na czterech Amerykanów kupiło wirtualne waluty za własne pieniądze. Pozostali zapożyczyli się na ten cel w banku, u znajomych, bądź rodziny. Liczni inwestorzy biorący udział w ankiecie pokazali, że mają tak zwane diamentowe dłonie - niezależnie od okoliczności usilnie trzymają swoje aktywa licząc na wielkie zyski w przyszłości. Prawie co trzeci uczestnik badania zaznaczył, że wirtualne waluty są dla niego sposobem na dywersyfikację portfela.
Wielu respondentów przyznało również, że inwestycje w "coiny" są dla nich ważniejsze niż chęć poprawiania komfortu życia, nawet związanego ze stanem własnego zdrowia. Liczni inwestorzy deklarują, że nie naruszyliby swoich aktywów, nawet wówczas, gdyby czekał ich jakiś nagły wydatek. Znaczna część ankietowanych zapowiedziała, że planuje przechowywać kryptowaluty przez kolejnych pięć lat, a do sprzedaży "monet" skłoniłby ich dopiero wzrost wartości zainwestowanych środków o około 61-65 proc.
Jak się okazuje, wśród mediów, które zachęciły ankietowanych do inwestycji najpopularniejszy był Reddit. Uczestnicy badań przyznali również, że słuchali rad osób z internetowych forów dyskusyjnych, Twittera, serwisów poświęconych finansom oraz YouTube’a. Jeżeli chodzi zaś o wpływowych przedsiębiorców, to 35 proc. respondentów przyznało, że podążało za komentarzami formułowanymi przez dyrektora generalnego Tesli Elona Muska.

Elity zauroczone kryptowalutami

Firma Deloitte opublikowała raport z badań przeprowadzone wśród dyrektorów oraz kierowników wyższego szczebla w instytucjach związanych z finansami. Jak się okazało, znaczna część respondentów (73 proc.) uważa, że ich firmy osłabią swoją pozycję rynkową, jeśli nie przyjmą technologii blockchain oraz kryptowalut. Co więcej, aż 76 proc. ankietowanych jest zdania, że aktywa cyfrowe będą w stanie zastąpić pieniądz fiducjarny (tradycyjny) w ciągu nadchodzących 5-10 lat.
Choć duże grono osób biorących udział w badaniu wyraziło optymizm względem blockchaina i aktywów na nim opartych, to uznało jednocześnie, że ich przyjęcie nie jest pozbawione przeszkód. Około 6 na 10 ankietowanych finansistów bardzo poważny problem widzi w barierach regulacyjnych. Na szczycie listy znalazły się także kwestie związane z bezpieczeństwem danych. Blisko 70 proc. respondentów uważa, że przepisy z nim związane wymagają największej poprawy.
W elitarnym gronie zwolenników kryptowalurt są gospodarze niektórych amerykańskich miast. Scott Conger, burmistrz Jackson w stanie Tennessee twierdzi, że cena bitcoina będzie stale rosnąć, ponieważ Rezerwa Federalna kontynuuje masowy dodruk pieniędzy. Conger już w kwietniu badał możliwość konwersji płac pracowników miejskich na bitcoiny.
Burmistrz Jackson interesuje się także rynkiem kopania kryptowalut, bo chciałby "coinami" uzupełnić księgi finansowe miasta. W lipcu zatweetował, że jego miejska grupa zadaniowa do spraw blockchain bada, w jaki sposób miasto może “akceptować płatności podatku od nieruchomości w bitcoinie".
Scott Conger nie jest wyjątkiem. Francis Suarez stara się uczynić Miami na Florydzie centrum bitcoina. Natomiast Jayson Stewart z Cool Valley w stanie Missouri oświadczył, że zbiera fundusze, aby rozdać tysiąc dolarów w bitcoinach każdemu mieszkańcowi.
Jacek Brzeski


View: https://www.youtube.com/watch?v=iJ_kOt3e_9Q
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Ze grejt sakses!
Zaszczytną to sprawa dostosowania swojego kraju do standardów panujących na dawnym Silk Road.

Nareszcie jakieś kierunki migracyjne otwierają się dla gazdyzmu-tralalalizmu.

07.09.2021 14:49
Bitcoin staje się coraz popularniejszy, a jego wycena z roku na rok bije kolejne rekordy. Jednak wciąż nie był on uznawany za legalną walutę – aż do teraz. Salwador uznał pierwszą kryptowalutę za oficjalny środek płatniczy.
Salwador stał się pierwszym krajem na świecie, który zaakceptował bitcoina jako legalny środek płatniczy, pomimo powszechnego krajowego sceptycyzmu i międzynarodowych ostrzeżeń o zagrożeniach dla konsumentów.

Rząd prezydenta Nayiba Bukele twierdzi, że dzięki temu posunięciu wielu Salwadorczyków po raz pierwszy uzyska dostęp do usług bankowych i zaoszczędzi około 400 milionów dolarów rocznie na opłatach od przekazów pieniężnych wysyłanych do kraju z zagranicy.
Prezydent ogłosił, że Salwador kupił swoje pierwsze 400 bitcoinów, w dwóch transzach po 200, i obiecał, że na tym nie poprzestanie.
Według giełdy kryptowalut Gemini, 400 bitcoinów kosztowało około 21 milionów dolarów.

Natomiast ostatnie badania opinii publicznej wykazały, że większość z 6,5 miliona mieszkańców Salwadoru odrzuca ten pomysł i będzie nadal używać dolara amerykańskiego, legalnej waluty kraju przez ostatnie 20 lat.
W tym miejscu warto przypomnieć, że pod koniec czerwca tego roku rząd Salwadoru ogłosił, że przy okazji uznania bitcoina za oficjalny środek płatniczym, będzie rozdawał obywatelom równowartość 30 dolarów w pierwszej kryptowalucie.
 

kompowiec

freetard
2 581
2 646
Czy Bitcoin jest piramidą finansową, czy faktycznie narzędziem do unikania podatków przy grubych transakcjach?
Czy ta bańka pęknie, czy dalej ludzie ślepo będą kupować Bitcoiny?
jest. Ale z innych powodów niż to że to scam-coin typu DasCoin za który koleś już dostał niemal najwyższą karę finansową.

Chodzi o samą technologię blockchain. Problem 51% jest nierozwiązywalny

70% BTC obecnie jest w chinach - jak bitcoin pierdolnie to znak ze chiny odlaczyli chinoli od sieci skutecznie ;)

51% jest nie tylko problemem przy poczatkowym etapie waluty ale tez, zwlaszcza, na jej koncu. Bo wcale nie trzeba atakowac btc zeby zrobic atak 51%, co zreszta i tak dziala tylko na poczatkowym etapie ale w pozniejszym, nie ma bodzcow do tego by ktos dobrowolnie utrzymywal btc, nawet jak tylko hostujesz czesc bloku, co jest jeszcze bardziej problematyczne - wyobraz sobie ze tylko jedna osoba trzyma ten jeden malutki fragment blockchaina a zaraz potem znika. Co sie stanie? No wlasnie... wlasnie dlatego caly rynek jest silnie skomercjalizowany

Sorry guys, nie istnieje alternatywa dla gotówki i złota.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
70% BTC obecnie jest w chinach - jak bitcoin pierdolnie to znak ze chiny odlaczyli chinoli od sieci skutecznie ;)
Ale po co BitCoinowi internet? Nie można sobie blockchaina na dyskietce przenosić? :)
Gołębiami pocztowymi z kartami SD przywiązanymi do nóżek wysyłać za granicę?

Co to właściwie dzisiaj znaczy odłaczyć kogokolwiek skutecznie od sieci?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
blockchain w sneakernet? Powodzenia z wykonaniem jakiejkolwiek transakcji...
Weź się rozpisz. W czym problem?

Jeśli poza samą wygodą korzystania nie istnieje żadne teoretyczne ograniczenie dla pomysłu z blockchainem przechodzącym w tryb offline w zamordyzmie bez Internetu i online w najbliższym kraju z internetem, gdzie się będzie aktualizowało i synchronizowało zaległości z odciętej części świata robiącej rzeczy bardziej po analogowemu, to na czym polega niemożność i czego się nie da? Dlaczego jednej infrastruktury - głównie światłowodowo-miedzianej nie można było zastąpić infrastrukturą trampkarsko-pendrive'ową i internet donosić wiadrami albo przemycać w baniakach?

Gorzej, jeśli w ogóle nie masz prądu, ale pierwszego Bitcoina pewnie dało się kopać jeszcze ołówkiem na papierze. :D
Fizycznie, tak jak korea to robi. Tam nie istnieje internet, tylko intranet
Nawet Talibowie przyzwyczajają się do internetów i do działalności w nich. Walczyć można z różnymi formami nowoczesności, ale akurat internet jest taką zdobyczą techniki, przeciw której niesłychanie trudno urządzać jakieś krucjaty. Bo je też trzeba byłoby ogłosić dziś w internecie. ;)

Poza Kimami, którzy są na musiku, nie masz praktycznie żadnego potencjału do buntu przeciw internetowi, który poparliby ludzie popierający jakąkolwiek władzę. W Korei zresztą jest jak jest, bo tam nikt nie ma nic do gadania o czymkolwiek i jest tylko poddanym w dyktaturze narodzonej w czasach bez sieci. Zresztą i w niej, wierchuszka ma normalny internet i to pewnie nagroda za posłuszeństwo i sprawowanie władzy nad resztą proletariatu.

Dzisiaj świeże dyktatury i zamordyzmy też będą raczej już tymi umiejącymi w internety. Zresztą widać to po cancel culture i tym zachodnim maoizmie. Zamiast Czerwonych Książeczek można im dać czerwone routery i wyjdzie na to samo, bo liczą się idee a nie kanalizacja, którą popłyną.
 

kompowiec

freetard
2 581
2 646
Weź się rozpisz
Poza Kimami, którzy są na musiku, nie masz praktycznie żadnego potencjału do buntu przeciw internetowi, który poparliby ludzie popierający jakąkolwiek władzę
Jest nią bałkanizacja internetu. Rosja, chiny czy indie deklarują że będą chciały fizycznie się odciąć od internetu - stąd parcie na rosyjski yandex, chińskie baidu czy indyjski QMAMU. Czyli każdy ma internet, ale tylko w odrębie kraju i zgaduję że wyjście na zewnątrz byłyby przepustki (albo i nie jak w przypadku korei) Obecnie jest to niemożliwe bo zbyt wiele osób polega na amerykańskich usługach, dlatego będzie się próbować zachęcać ludzi do nacjonalistycznych usług. WeChat żywym dowodem.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Bardziej podobał mi się pomysł z Bitcoinem zapisanym w wiadomości w butelce i pięcioma procentami znaleźnego za realizację transakcji.

Tym prostym sposobem zrealizujesz płatności nie ruszając się ze swojej bezludnej wyspy albo zapłacisz za misję ratunkową, gdy znudzi ci się gospodarka Robinsona Cruzoe i multi-kulti homoseks z Piętaszkiem.

Dodatkowym plusem jest odmetaforyzowanie języka związanego z finansami. "Płynność aktywów", "dokonanie przelewu", itp określenia znowu zaczynają korespondować z fizyczną rzeczywistością, ponieważ w tym wydaniu transfery pieniężne zależą od prądów morskich i ruchu mas wodnych. Kiedy czekasz na przelew, to rzeczywiście czekasz na przelew, który powinien przyjść razem z przypływem, który podnosi wszystkie łodzie a butelki z Bitcoinami wyrzuci na drugi brzeg.

Rolą zdecentralizowanej bankowości jest wysłać swoich ludzi, żeby chodzili na długie spacery po plażach i zbierali te butelki. :)
Jest nią bałkanizacja internetu. Rosja, chiny czy indie deklarują że będą chciały fizycznie się odciąć od internetu - stąd parcie na rosyjski yandex, chińskie baidu czy indyjski QMAMU. Czyli każdy ma internet, ale tylko w odrębie kraju i zgaduję że wyjście na zewnątrz byłyby przepustki (albo i nie jak w przypadku korei) Obecnie jest to niemożliwe bo zbyt wiele osób polega na amerykańskich usługach, dlatego będzie się próbować zachęcać ludzi do nacjonalistycznych usług. WeChat żywym dowodem.
Mogą próbować w ramach wzmożenia jakichś antyglobalistycznych resentymentów przy próbie obrony sensu istnienia państw narodowych, ale żadne nacjololoskie serwisy i "usługi" stawiane pod tezę, nie dorównają zawodowym platformom marketingowym robionym właśnie z myślą o zagospodarowaniu biznesowym i korporacyjnym sieci, mającym ułatwić działalność w skali całego świata.
 
Ostatnia edycja:

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 467
70% BTC obecnie jest w chinach - jak bitcoin pierdolnie to znak ze chiny odlaczyli chinoli od sieci skutecznie
Tak, a kiedy to nastąpi? ;) Władza chińska zakazała kopania, były spadki, ale teraz już nikt o tym nie pamięta. Atak 51% jest możliwy tylko wtedy, gdy ceny energii znacznie się różnią w różnych krajach, to znaczy tak jak teraz kopanie opłaca się w niewielu miejscach. W przyszłości wraz ze wzrostem udziału oze, ceny prądu będą się wyrównywały między krajami.
 

kompowiec

freetard
2 581
2 646
@Staszek Alcatraz

You missed the point. Chodzi o fakt, że konstrukcja blockchaina, w założeniach miała być zdecentralizowana, w praktyce stała się scentralizowana. Fakt, istnieje czynnik ludzki, jak np. Adresy e-mail scentralizowały się w gmail, IRC na libera (twichu?), XMPP w WhatsApp, SIP w skype ale tutaj ma to niewielkie znaczenie. Chodzi o techniczną konstrukcje, wystarczy że zabraknie chociażby jednego fragmentu łańcucha bloku i cała waluta do wyjebania. Trzymanie tylko fragmentu blockchaina a nie całości jest zatem pozbawione sensu bo jest zbyt ryzykowne a cały utrzymywać będą tylko scentralizowane organy, profit w postaci "podatku" od transakcji może nawet nie pokryć zapotrzebowania na prąd na jego utrzymywanie przez maluczkich.
 
Ostatnia edycja:

kompowiec

freetard
2 581
2 646
Mogą próbować w ramach wzmożenia jakichś antyglobalistycznych resentymentów przy próbie obrony sensu istnienia państw narodowych, ale żadne nacjololoskie serwisy i "usługi" stawiane pod tezę, nie dorównają zawodowym platformom marketingowym robionym właśnie z myślą o zagospodarowaniu biznesowym i korporacyjnym sieci, mającym ułatwić działalność w skali całego świata.
W chinach zakazano amerykańskich usług to stworzyli kopie u siebie. Niestety nie takie, jakie by chciały freetardy czyli ActivityPub. Z kolei na zachodzie mają mniej zamordystyczne zapędy i stawiają na interoperacyjność, by mieć ciastko i zjeść ciastko - mieć serwery u siebie ale jednocześnie docierać do szerokiego grona ludzi bo big tech całkiem skutecznie może im to uniemożliwić.

 
Do góry Bottom