Ayn Rand

Alicja

New Member
9
1
;)
Dziękuję za odpowiedzi, cztery źródła, przypomnienie podstaw logiki przy okazji, istnienie forum, jakikolwiek odzew, TAKI odzew. śledzę, chłonę i pozdrawiam.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
23HailEris napisał:
Ale uważasz, że możesz w ogóle cokolwiek powiedzieć o nauce, o tym czym ona jest i jak działa bez filozofii nauki? :)

A po cholerę coś mówić?
Nauka się najlepiej rozwija jak jest puszczona samopas. Czyli baba (tu: filozofia nauki) z wozu koniom lżej. A jak naukowiec ma potrzebę pofilozofowania czy refleksji to niech sobie poćwiczy jogę, pokadzi bogom, zapali papierosa, wyjara jointa, wciągnie ścieżkę białego proszku, zarzuci tabletę, pójdzie na młode kurwięta, lub na spacer w górach na świeżym powietrzu.
Filozofia nauki jako dyscyplina jest szkodliwa dla nauki, podobnie jak wszelkie zorganizowane krytykanctwo sztuki dla sztuki i podobnie jak wszelkie zorganizowane kapłaństwo dla mas.

23HailEris napisał:
No np. fuzzy logic chyba jak najbardziej?

Tak. Tu ja się pomyliłem, bo ona jest sklasyfikowana jako logika wielowartościowa. Logika rozmyta jest logiką wielowartościową i to stosowaną bardzo często.

Shemyazz napisał:
Ok. W takim razie jaką wartość logiczną ma zdanie:
"Poza ziemią istnieje życie"?

..uj go wie (dodatkowa 4-ta wartość w Twojej 3-wartościowej logice) :)



@Shemyazz, Trikster, jaś skoczowski.....

Jeśli napisałem, że każdą wielowartościową można sprowadzić do logiki 2-wartościowej to nie oznacza to, że jednym zdaniem logiki 2-wartościowej można zastąpić jedno zdanie logiki wielowartościowej.

Czyli jeśli mamy logikę n-wartościową i chcemy wyrazić to w logice 2-wartościowej to nie możemy dopuścić do utraty informacji.
Stąd na jedno zdanie n-wartościowe będzie w logice logice 2-wartościowej przypadać m zdań.
Gdzie m będzie się mieścić w przedziale; od 1 (włącznie) do najbliższej liczby całkowitej większej lub równej log(n)/log(2). Oczywiście przy optymalnym upakowaniu treści.

Logikę rozmytą można rozbić na logikę 2-wartościową i prawdopodobieństwo. Czyli: A jest prawdą z prawdopodobieństwem x%. I można stosować te same prawidła przetwarzania zdań oraz rachunku prawdopodobieństwa i statystyki oddzielnie.
To samo dotyczy zjawisk kwantowych.
(W tej materii jestem bardziej "randystowski" niż sama Rand)

To, że stosuje się logikę rozmytą czy wielowartościową w nauce i technice wynika wyłącznie z łatwiejszego sposobu abstrahowania w tej logice. Tylko, że w każdej chwili można tę logikę zastąpić logiką 2-wartościową bez straty dla nauki i zdobyczy techniki.



Właściwy problem jest gdzie indziej.
Zwykli ludzie nie potrafią rozumować w wielowartościowej logice. I nie są w stanie jednoznacznie odebrać treści przekazanej w tej logice.
Stąd nie są w stanie odróżnić poprawnego wywodu od pierdolenia bez sensu zwanego heglowaniem.

Tych, którzy nie potrafią przekazać swych idei politycznych korzystając z normalnej 2-wartościowej logiki uważam za zwykłych oszustów.
 

23HailEris

Member
277
10
Dawno nic o Rand tu nie było. I dobrze. Ale skoro budzą się nastoletnie demony wyznawców jej kultu, to trzeba pojechać radykalnymi komuchami :)

Żiżek o Rand (kto nie czytał Żiżka, nie jest prawdziwym libertarianinem:) )

However, although it is easy to dismiss the very mention of Rand in a "serious" theoretical article as an obscene extravaganza — artistically, she is of course, worthless — the properly subversive dimension of her ideological procedure is not to be underestimated: Rand fits into the line of over-conformist authors who undermine the ruling ideological edifice by their very excessive identification with it.

i jeszcze
Rand, who wrote the two absolute best-sellers of our century, The Fountainhead (1943) and Atlas Shrugged (1957), was (deservedly) ignored and ridiculed as a philosopher: her fascination with male figures displaying absolute, unswayable determination of their Will, seems to offer the best imaginable confirmation of Sylvia Plath's famous line, "...every woman adores a Fascist."

:D :D :D

http://www.lacan.com/frameXII5.htm

Na stronie tylko fragment, całość tekstu w ksiazce Zizka "Cogito and the unconscious" (jest w necie).
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Oj, nie trzeba chyba uciekać się do komuchów (BTW, najwyraźniej nie jestem libertarianinem, bo nie czytałem i nie zamierzam), aby podręczyć Rand - u prawdziwych libertarian też się znajdzie aż za nadto krytyki.
 

23HailEris

Member
277
10
tosiabunio napisał:
Oj, nie trzeba chyba uciekać się do komuchów (BTW, najwyraźniej nie jestem libertarianinem, bo nie czytałem i nie zamierzam), aby podręczyć Rand - u prawdziwych libertarian też się znajdzie aż za nadto krytyki.

Żartuje sobie - po prostu ani Rand, ani Żiżka nie potrafię traktować do końca serio :) Chociaż ta jego uwaga wydaje mi sie całkiem słuszna - ostatecznie, niestety, Rand podpada pod kategorie obrońców państwowego kapitalizmu, a więc jest to ideologia krypto-konserwatywna.
 

Cokeman

Active Member
768
120
na serio to warto brać przede wszystkim siebie. Rand dla libertarianizmu zrobiła bardzo wiele. Atlas Zbuntowany to podobno druga najczęściej czytana książka w USA. A to intelektualne bredzenie, że promowała postawe męską to co za durny zarzut? Zobaczcie ilu ludzi po lekturze Radn zakładało własne firmy? Jej ksiązki mają dawać ludziom psychiczny power i o to chodzi. Wykształciuchy jej nienawidzą z tego samego powodu co Rothbada - za prostote wypowiedzi.

Ja wolę podejść do Rand merytorycznie i zapodam tutaj parę nieścisłości .
1. ostateczną wartością z której wynikaja wszystkie inne jest życie - skąd więc u niej prawo do aborcji?
2. gloryfikacja przedsiebiorców i przeciwstawienie ich złemu rządowi. Ok ale powinna była też zwrócić uwagę, że siła rządu bierze się w dużej mierze stąd, że przedsiębiorcy organizują sie, lobbują i niszczą konkurencje. A gdzie interes konsumenta? Są w Atlasie lobbyści owszem ale i tak jeśli ktoś spojrzy na ostatni kryzys w USA i przeczyta Atlasa widzi pewne sprzeczności. Pani Rand zapomniała, że kapitalizm to system znienawidzony przez kapitalistów
3. Obrona własności intelektualnej wywodząca sie z laborystycznej teorii wartości. Wg Rand dzieło artysty jest tyle a tyle warte tylko dlatego, że on włożył w to swój umysł, czas etc. To konsument ostatecznie wycenia towar, a nie twórca. Jest gdzieś w necie artykuł Kinselli o własności intelektualnej właśnie.
4. Poparcie dla minarchizmu a nie dla anarchokapitalizmu co jest sprzeczne z jej filozofią. NA liberalis.pl był artykuł W.Gogłozy o tym.
5. Rozwiązłość seksualna promowana w jej powieściach. Dominique miała 3 mężów. Dagny zaś 3 kochanków. Jeden wielki burdel.
6. W prywatnym życiu też miała niezły burdel - mam na myśli historie z Brendenem.
7. Generalnie to Rand wyeksponowała siebie na ostateczną wyrocznię obiektywizmu i egoistycznej moralności w ogóle co doprowadziło do przekształcenia obiektywizmu w pewnego rodzaju sekte zapalonych antychrześcijan zagubionych pośród wyżej wymienionych sprzeczności. Szkoda, że po wydaniu Atlasa nie była otwarta na dialog, krytykę i współpracę z innymi wolnościowymi jednostkami. Nawet z Rothbardem się pokłóciła. Dzięki temu mamy dziś Randystów, dla których pani Rand jest boginią a Atlas Zbuntowany nową biblią. (Źródło to taki stary testament) oraz obiektywistów którzy Rand czytali i czytają, rozumieją jej przesłanie przez co myślą samodzielnie, eliminują sprzeczności jakie nasuną im sie po lekturze np Rothbarda, Hoppe czy Misesa.
Cała nadzieja w obiektywistach
 

Shemyazz

New Member
500
38
Cokeman napisał:
Ja wolę podejść do Rand merytorycznie i zapodam tutaj parę nieścisłości .
5. Rozwiązłość seksualna promowana w jej powieściach. Dominique miała 3 mężów. Dagny zaś 3 kochanków. Jeden wielki burdel.

No i? Co tutaj jest nieścisłego? Co jej w tej chwili merytorycznie zarzucasz?
 

Cokeman

Active Member
768
120
Ze z jednej strony puszcza świetne teksty o miłości jako odpowiedzi na najwyższe wartości a w praktyce miłosna strona jej powieści to niemal Moda na Sukces.
 
J

jaś skoczowski

Guest
kr2y510 napisał:
@Shemyazz, Trikster, jaś skoczowski.....

Jeśli napisałem, że każdą wielowartościową można sprowadzić do logiki 2-wartościowej to nie oznacza to, że jednym zdaniem logiki 2-wartościowej można zastąpić jedno zdanie logiki wielowartościowej.

Czyli jeśli mamy logikę n-wartościową i chcemy wyrazić to w logice 2-wartościowej to nie możemy dopuścić do utraty informacji.
Stąd na jedno zdanie n-wartościowe będzie w logice logice 2-wartościowej przypadać m zdań.
Gdzie m będzie się mieścić w przedziale; od 1 (włącznie) do najbliższej liczby całkowitej większej lub równej log(n)/log(2). Oczywiście przy optymalnym upakowaniu treści.

Skoro postanowiłeś kompletnie znikąd wspomnieć o jakiejś "treści", jakiejś "informacji" i jakimś "optymalnym upakowaniu treści" poproszę Cię o optimum upakowania treści wyznaczone w ten sposób, żeby dało się przetłumaczyć jedno zdanie z logiki trójwartościowej na dwuwartościową. Albo jednak wytłumacz, czym jest według Ciebie to optimum, ta informacja, ta treść, minimum strat informacji itd. Bo jeśli terminami pierwotnymi, to haha.

Co do wzorku, to wytłumacz mi, czemu interesuję Cię logarytm o podstawie dwa dla n? Jak się ma do "optymalnego upakowania treści", że będę wiedział, ile razy muszę pomnożyć przez siebie liczbę 2, żeby uzyskać n? Jak mi to ma dowieść, że twoje "sprowadzenie" logiki dwuwartoścowej do trójwartościowej, skoro w twoim "sprowadzeniu" (który dwuwartościową logiką nie jest) dalej nie można zrobić tego, co można w przypadku logiki trójwartościowej? Co mnie interesuje ilość zdań, kiedy chodzi o ich treść? A dokładnie - chodzi mi o to, żeby pewne spójki logiczne zostały zastąpione innymi.
 

Alicja

New Member
9
1
Przepraszam bardzo, ja jestem kompletnie ZIELONA, ale wydaje mi się, że Ty, Cokeman, kilka rzeczy napisałeś bez zastanowienia sie nad nimi.

Cokeman napisał:
1. ostateczną wartością z której wynikaja wszystkie inne jest życie - skąd więc u niej prawo do aborcji?

Życie jako bicie serduszka? Czy jak? Może - niech wszyscy mi wybaczą - kawałek mięsa, w które BÓG WŁOŻYŁ DUSZĘ? Przecież - tak przynajmniej ja zrozumiałam to, co do tej pory przeczytałam z Rand - pisząc o życiu, nie ma na myśli tylko biologicznego faktu, ma na myśli świadomą egzystencję, działania podejmowane przez człowieka w celu podtrzymania własnego życia, co tu ma do rzeczy aborcja?

Cokeman napisał:
5. Rozwiązłość seksualna promowana w jej powieściach. Dominique miała 3 mężów. Dagny zaś 3 kochanków. Jeden wielki burdel.

Przecież, jeśli - jak pisze Rand - akt seksualny jest m. in. wyrażeniem podziwu dla siebie i kochanka, pewnego rodzaju hołd, niemal świętość, a wybór kochanka to nie kwestia jedynie fizycznego pożądania, tylko złożona kwestia traktowana bardzo serio, trójka kochanków to jest całkiem możliwa sytuacja. Kto każe się wiązać z jedną osobą na całe życie? Ksiądz? Mama?

Cokeman napisał:
.
7. Generalnie to Rand wyeksponowała siebie na ostateczną wyrocznię obiektywizmu i egoistycznej moralności w ogóle co doprowadziło do przekształcenia obiektywizmu w pewnego rodzaju sekte zapalonych antychrześcijan zagubionych pośród wyżej wymienionych sprzeczności. Szkoda, że po wydaniu Atlasa nie była otwarta na dialog, krytykę i współpracę z innymi wolnościowymi jednostkami. Nawet z Rothbardem się pokłóciła. Dzięki temu mamy dziś Randystów, dla których pani Rand jest boginią a Atlas Zbuntowany nową biblią. (Źródło to taki stary testament) oraz obiektywistów którzy Rand czytali i czytają, rozumieją jej przesłanie przez co myślą samodzielnie, eliminują sprzeczności jakie nasuną im sie po lekturze np Rothbarda, Hoppe czy Misesa.
Cała nadzieja w obiektywistach

Na razie, powtarzam NA RAZIE, ja to sobie wszystko muszę przetworzyć ;) - mój niepokój budzą głównie uzyskane od Was, przez Was, informacje na temat samej OSOBY Rand, a nie obiektywizmu. Całe szczęście, że nie potrzebujemy idoli ani żadnego guru ;]

Obiecałam sobie, że nie będę się odzywać, tylko czytać, bo nie sądzę, żebym posiadała wiedzę, która pozwoliłaby mi czegokolwiek "bronić", ale zdziwiło mnie poruszenie tych kilku kwestii.
 

Cokeman

Active Member
768
120
Alicja napisał:
Rand - pisząc o życiu, nie ma na myśli tylko biologicznego faktu, ma na myśli świadomą egzystencję
Czyli co? Śmierć świrom, pacjenton w stanie spiączki i dzieciom do lat 3 bo hałasują
:D
O tym kto jest człowiekiem a kto nie powinien decydować biolog a nie teolog.

Alicja napisał:
trójka kochanków to jest całkiem możliwa sytuacja. Kto każe się wiązać z jedną osobą na całe życie? Ksiądz? Mama?

Ayn Rand napisał:
— Z pewnością rozszyfrowała pani ten rodzaj głupoty. Tę, która utrzymuje, że świnia jest symbolem miłości do ludzkości — jako stworzenie, które akceptuje wszystko. W rzeczywistości to osoba, która kocha wszystkich i wszędzie czuje się u siebie, prawdziwie nienawidzi rodzaju ludzkiego. Nie oczekuje od ludzi niczego, zatem żaden rodzaj zepsucia nie jest w stanie jej oburzyć.
— Ma pan na myśli osobę, która twierdzi, że nawet w najgor­szych jednostkach jest coś dobrego?
— Mam na myśli osobę, która ma obrzydliwą czelność twierdzić, że kocha jednakowo człowieka, który stworzył pani statuę, i człowie­ka, który robi balony z Myszką Miki sprzedawane na rogach ulic. Mam na myśli osobę, która kocha ludzi przedkładających Myszkę Miki nad pani rzeźbę — a jest takich wiele. Mam na myśli osobę, która kocha Joannę d'Arc i ekspedientki ze sklepów odzieżowych na Broadwayu — z tą samą gorliwością. Mam na myśli osobę, która kocha urodę pani i dziewczyny z metra — takiej, która nie potrafi zakładać nogi na nogę i pokazuje publicznie tłuszcz zwisający znad podwiązek — z tym samym uniesieniem. Mam na myśli osobę, która kocha jasne, pewne, pozbawione strachu oczy człowieka spoglądającego w teleskop i bezbarwne spojrzenie imbecyla —jednakowo. Mam na myśli liczne, wspaniałomyślne, wielkoduszne towarzystwo. Czy to pani nienawidzi rodzaju ludzkiego, pani Keating?
— Mówi pan wszystkie rzeczy, które — odkąd pamiętam — odkąd zaczęłam widzieć i myśleć — które... — Umilkła.
— Dręczyły panią. Oczywiście. Nie można kochać człowieka, nie nienawidząc jednocześnie większości stworzeń, które uzurpują sobie prawo do tego miana. Jedno albo drugie. Nie kocha się jednocześnie Boga i świętokradztwa. Chyba, że się nie wie, iż popełniono świętokradztwo. Bo nie zna się Boga.
— Jak pan zareaguje, gdy podam panu odpowiedź, którą dają mi zazwyczaj ludzie, że miłość oznacza przebaczanie?
— Powiem, że jest to nieprzyzwoitość, do której pani nie jest zdolna — nawet, jeśli uważa się pani za eksperta w tych sprawach.
— Albo, że miłość oznacza litość.

— Och, proszę przestać. Już samo słuchanie takich rzeczy jest wystarczająco okropne. Słuchanie ich z pani ust jest odrażające — nawet w formie żartu.
— Jaka jest pańska odpowiedź?
— Miłość to cześć i uwielbienie, i chwała, i patrzenie w górę. Nie bandaż dla brudnych ran. Ale oni tego nie wiedzą. Ci, którzy mó\via. o miłości najwięcej, nigdy jej nie czuli. Robią coś na kształt kiepskie­go gulaszu ze współczucia, litości, pogardy i ogólnej obojętności i na­zywają to miłością. Kiedy raz się poczuło, co to znaczy kochać, taka miłością, jaką znamy pani i ja — całkowitą namiętnością do nie­zmierzonej wielkości — nie jest się zdolnym do niczego innego.
— Jaką znamy — pan i ja?
— To coś, co się czuje, patrząc na przykład na pani statuę. W niej nie ma przebaczenia ani litości. I miałbym ochotę zabić każdego, kto twierdzi, że być powinny. Ale, widzi pani, kiedy ktoś taki patrzy na pani statuę — nie czuje nic. Ona czy pies z przetrąconą łapą — to dla niego jedno i to samo. Czuje nawet, że zrobił coś szlachetniejszego, bandażując łapę psu, niż patrząc na rzeźbę. Jeśli zatem szuka pani przebłysków wielkości, pragnie uniesienia, prosi o Boga i odmawia obmywania ran jako substytutu — mówią, że nienawidzi pani ro­dzaju ludzkiego, pani Keating, bo popełniła pani zbrodnię poznania miłości, na którą rodzaj ludzki nie nauczył się zasługiwać.

Piękna gadka ale w czynach to wygląda dziwnie zarówno ze strony Dagny jak i Dominique. Poprostu uważam, że Rand mogła troche inaczej te fabułe zaprojektować. Przekombinowała z miłosnymi wątkami i wyszła Moda na Sukces.
Dominique nagle wpada do Keatinga i mówi - ŚLUB: TERAZ ALBO NIGDY. Jadą na jakieś zadupie biorą ślub i potem każde wraca do siebie a Dominique noc poślubną spędza z ukochanym ale nie z mężem.
Z czym do ludzi?

Alicja napisał:
Całe szczęście, że nie potrzebujemy idoli ani żadnego guru ;]

Prawidłowo. Jak mawiał Stirner - "Wielcy sa wielcy tylko dlatego, że my klęczymy."

Alicha napisał:
Obiecałam sobie, że nie będę się odzywać, tylko czytać, bo nie sądzę, żebym posiadała wiedzę, która pozwoliłaby mi czegokolwiek "bronić", ale zdziwiło mnie poruszenie tych kilku kwestii.

Czytanie to podstawa, jednak podczas lekturek nachodzą wątpliwości i po to jest dyskusja. Zapraszamy.

Co do Ayn Rand - oglądał już ktoś Atlas Zbuntowany? Kiedy wejdzie do polskich kin, o ile wejdzie. Jeśli nie to jakiś torrent/rapid/chomik na mail można polecić?
 
J

jaś skoczowski

Guest
@Alicja

Problem Rand jest taki, jaki każdego moralisty: czemu ja mam dawać faka na to, co chce ode mnie moralista? Rand wymaga ode mnie szanowania określonej klasy ludzkich interesów, a ignorowania innych. Randyści nie mają nic przeciwko egoizmowi, pod warunkiem, że to egoizm właściciela. Na sytuację, w której mój egoistyczny rachunek każe mi robić coś "be" potrafią odpowiedzieć: "ale tak naprawdę nie chcesz żyć naprawdę ludzkim życiem, ale życiem zwierzęcia". Co wzbudza we mnie takie dziwne zatrzymanie się w sobie, no bo co z tego, że nie chcę? Co mnie obchodzi *naprawdę* ludzkie życie, skoro akurat mam coś ciekawszego do roboty?

Stąd wolę być podczłowiekiem wybierającym to, co mi pasuje, niż randystą. To tyle na podstawie plotek, które opowiedziała mi Ciocia Wiki. Jak ktoś kiedyś mi zarzucić tekst Rand, za który nie będę musiał płacic, to mogę się bliżej zastanowić, czemu egoizm polegający na tym, że robię co należy, jest idiotyczny.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Cokeman napisał:
Piękna gadka ale w czynach to wygląda dziwnie zarówno ze strony Dagny jak i Dominique. Poprostu uważam, że Rand mogła troche inaczej te fabułe zaprojektować. Przekombinowała z miłosnymi wątkami i wyszła Moda na Sukces.
Dominique nagle wpada do Keatinga i mówi - ŚLUB: TERAZ ALBO NIGDY. Jadą na jakieś zadupie biorą ślub i potem każde wraca do siebie a Dominique noc poślubną spędza z ukochanym ale nie z mężem.
Z czym do ludzi?

Nie przeczytałem żadnej powieści Rand, ale z tego co piszesz, już mi się podoba :). Jeśli tego nie zauważyłeś - wysuwana jest tu jakaś nowa koncepcja miłości, która być może ma niewiele wspólnego z monogamią.
 

smootnyclown

New Member
214
3
kurwa, obiecywałem sobie kiedyś, że już się tu nie pokażę. I wiele różnych dziwnych rzeczy czytałem tu w milczeniu, aż nagle taka drobnostka mnie wyciągnęła z zaświatów.

Cokeman napisał:
na serio to warto brać przede wszystkim siebie. Rand dla libertarianizmu zrobiła bardzo wiele. Atlas Zbuntowany to podobno druga najczęściej czytana książka w USA. A to intelektualne bredzenie, że promowała postawe męską to co za durny zarzut? Zobaczcie ilu ludzi po lekturze Radn zakładało własne firmy?

no ilu?
 

Alicja

New Member
9
1
Cokeman, no. Wątpliwości budzi we mnie to, czy czytałeś "Źródło"!

Po pierwsze, powieści Ayn Rand, to... POWIEŚCI, a nie podręczniki życia. Owszem, są w nich wzorce, do których wg niej powinniśmy dążyć, konkretnie dwa: Howard Roark i John Galt. Dominique nie jest wzorcem.

Po drugie, małżeństwo Dominique z Peterem Keatingiem nie miało nic wspólnego z miłością. Było układem. Sama wyjaśniła cel:

Ayn Rand napisał:
Roark, mogę zgodzić się na wszystko z wyjątkiem tego, co dla większości ludzi wydaje się najprostsze: bycia "w połowie", "prawie", "pomiędzy". Mogą mieć swoje wytłumaczenia. Nie wiem. Nie mam ochoty w to wnikać. Wiem tylko, że to jest ta jedyna rzecz, której zrozumieć nie potrafię. Kiedy myślę o tym, czym ty jesteś, nie potrafię zgodzić się na żadną inną rzeczywistość oprócz twojego świata. Albo przynajmniej świata, w którym masz szansę walczyć według swoich reguł. To nie istnieje. A ja nie mogę żyć rozdarta pomiędzy tym, co istnieje, a tobą. Oznaczałoby to walkę przeciwko rzeczom i ludziom, którzy nie zasługują na to, by być twoimi przeciwnikami. (...)
Nie zdajesz sobie sprawy z tego, czym są. Ja tak. Nie mogę na to nic poradzić. Kontrast jest zbyt wielki. Roark, ty nie wygrasz, oni cię zniszczą, ale mnie tu nie będzie, kiedy to się stanie. Przedtem zniszczę siebie. To jedyne, co mogę uczynić na znak protestu. Co innego mogę ci zaoferować? Rzeczy, które poświęcają ludzie, są tak małe. Ja dam ci moje małżeństwo z Peterem Keatingiem. Odmówię pozwolenia sobie na bycie szczęśliwą w tym świecie. Wybiorę cierpienie. To będzie moja odpowiedź dla nich i mój prezent dla ciebie. Pewnie nigdy już cię nie zobaczę. Nie będę próbowała. Ale będę żyła dla ciebie, każdą minutą i każdym haniebnym czynem, jaki popełnię, będę żyła dla ciebie w swój własny sposób, w jedyny sposób, na jaki mnie stać. (...)
Mógłbyś zapytać, dlaczego w takim razie nie zabiję się. Bo cię kocham. Bo istniejesz. Już samo to wystarczy, bym nie mogła umrzeć. A skoro muszę być żywa, by wiedzieć, że ty jesteś żywy, będę żyła w świecie takim, jaki jest, w sposób, jakiego ten świat ode mnie wymaga. Nie połowicznie, lecz całkowicie. Nie błagając i uciekając przed nim, lecz idąc mu na spotkanie, pokonując go w bólu i brzydocie, będąc pierwszą, która wybierze najgorsze spośród tego, co on ma do zaoferowania. Nie jako żona jakiejś na wpół przyzwoitej istoty ludzkiej, lecz jako żona Petera keatinga. I tylko w moim własnym umyśle, tylko tam, gdzie nikt nie może jej tknąć, uświęcona murem ochronnym mojego poniżenia, będzie istniała myśl o tobie, świadomość twojego istnienia, i od czasu do czasu powiem do siebie "Howard Roark", i będę czuła, że zasłużyłam, by to powiedzieć.

Ot, i cała Dominique, stworzona przez Rand jako postać pełna dramatyzmu, z jej masochizmem i największym poświęceniem, jako umiała sobie wyobrazić. A Roark, wzór człowieka odpowiedział:

Ayn Rand napisał:
Musisz nauczyć się nie bać świata. Żebyś nie była trzymana przez niego w szachu tak jak teraz. Nigdy nie pozwól mu się zranić, jak pozwoliłaś się zranić w sądzie. Musisz się tego nauczyć. Nie mogę ci pomóc. Musisz znaleźć własną drogę. Kiedy tego dokonasz, wrócisz do mnie. Nie zniszczą mnie, Dominique. Ani ciebie. Zwyciężysz, bo wybrałaś najtrudniejszą drogę walki o uwolnienie się od świata.

Później Dominique odkryła, że małżeństwo z Peterem Keatingiem wcale nie było największym poświęceniem, najtrudniejszą drogą. Odkryła, że istnieje człowiek jeszcze bardziej godny pogardy, Gail Wynand. Wyszła za niego. Inna sprawa, że po drodze okazało się, że Gail Wynand jest bezpowrotnie pogubionym Howardem Roarkiem.

Tutaj już, przynajmniej moim zdaniem, pokazuje się wyjaśnienie sugerowanej przez Ciebie, Cokeman, "rozwiązłości" Dagny i Dominique. Skoro miłość jest najwyższym aktem uwielbienia, kogo mogły chcieć kochać, jeśli nie człowieka idealnego? Dlatego kochały tych, którzy byli najbliżej ideału. Dagny kochała Francisca, ale ten, jak sądziła, zdradził samego siebie, prawda? Był najbardziej godnym pogardy człowiekiem na ziemi, jak można kogoś takiego kochać, przyjmując definicję miłości głoszoną przez Rand? Spotkała Hanka Reardena. Nie przypuszczała, ze człowiek idealny naprawdę istnieje. Ale istaniał, nazywał się John Galt. Ot, cała zagadka "Mody na Sukces".

Trzeba pamiętać, że jednym z gównych założeń Rand jest założenie, że da się być Człowiekiem Doskonałym oraz, że moralnym obowiązkiem jest do tego dążyć, a największym zakłamaniem w historii jest wmówienie ludziom, że są marni i nie mają innego wyjścia, zawsze takimi pozostaną. BYĆ MOŻE właśnie to założenie najtrudniej jest zaakceptowac w jej światopoglądzie.

Zdaję sobie sprawę, że to jest roztrząsanie fabuły, ale nie mogłam się zgodzić z tym, co napisałeś.


Co do życia - chcę, żebyś zauważył, że kiedy Rand w ramach swojej filozofii pisze o życiu, nie używa tego terminu w tym znaczeniu, które Ty tutaj wplątałeś. "Świr" ani małe dziecko nie są w stanie świadomie podejmować działąń podtrzymujących swoje życie, prawda? W przypadku dzieci, muszą się tego dopiero nauczyć, a kwestia wychowania i edukacji, to już całkiem inna, choć też bardzo ciekawa sprawa.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
jaś skoczowski napisał:
Co do wzorku, to wytłumacz mi, czemu interesuję Cię logarytm o podstawie dwa dla n?
Krzysio jeszcze nie odpisał, ale postaram Ci pomóc o ile dobrze rozumuję.
Każde nowe zdanie po redukcji do logiki 2-wartościowej może mieć tylko 2 wartości.
Ilość inforamcji nowych zdań nie może przekraczać n. Czyli rozpatrujemy ile otrzymamy informacji z tych nowych zdań -> 2*2*2*...*2 i tak mnożymy to m razy bo taką ilość zdań otrzymamy. Zatem 2 podniesione do potęgi m daje n. Korzystając z definicji logarytmu otrzymujemy równanie gdzie logarytm przy podstawie 2 z n równa się m.
 
Do góry Bottom