- Moderator
- #101
- 8 902
- 25 790
Nic - zginiemy i dzięki temu nie będziemy mieli już takich absurdalnych problemów do rozkminiania, co nie jest taką złą opcją.
Też mam pytanie dotyczące ekstremalnego przykładu - co jak w państwie dojdzie do władzy jakiś psychol, wywoła wojnę z innymi psycholami, wspólnie dokonają potwornych zniszczeń, mordów i zbrodni zarówno bronią masowego rażenia jak i konwencjonalną? Co ich przed tym powstrzyma, jeśli będzie respektowane ich prawo do mobilizowania wielotysięcznych armii, czołgów, okrętów, bomb, rakiet, min?
Zwykły psychol ma ograniczone środki i nie każdy sprzedałby takiemu atomówkę.lepiej żeby tylko państwo miało prawnie usankcjonowany dostęp do broni masowego rażenia niż każdy człowiek z wielomilionowej populacji.
Wskazówkę do znalezienia dobrego kontratgumentu możemy znaleźć już w samym tekścieBez regulacji kapitaliści by nas wszystkich wytruli. Poproszę o dobre kontragrumenty
Ten ustęp świadczy o zupełnej niewydolności państwowych służb i zapewne też sądów, bo nie wierzę, że nikt nie poszedł przeciw oszustom do sądu. Oznacza to po prostu tyle, że państwo słabo nadaje się na nocnego stróża rodem z minarchistycznych mitów i nie jest taką rolą zwyczajnie zainteresowane. Problem niedotrzymywania umów woli załatwić jak mu wygodnie - wprowadzeniem jakichś odgórnych regulacji i wzięciem wszystkich za pysk.„Gdzie jest policja?” – pytał dziennikarz z Nowego Jorku John Mullaly w wydanej w 1853 r. książce „The Milk Trade in New York and Vicinity” („Handel mlekiem w Nowym Jorku i okolicach”). Mullaly cytował w niej raporty lekarzy, z których wynikało, że tysiące dzieci umierało rocznie tylko w Nowym Jorku z powodu pełnego bakterii i celowo zanieczyszczanego mleka.
Oszuści zawsze będą, pytanie po co narzucać jakieś standardy z góry, zamiast ich wyłapywać i sądzić? Skoro funkcjonowali, oznaczało to, że widocznie trudno było kogoś skazać za oszustwo z powództwa cywilnego, bądź kary były śmieszne i oszukańcza działalność mogła kwitnąć w najlepsze.„The Poison Squad” pokazuje, że zawsze na rynku znajdą się prywatni przedsiębiorcy, którzy wykorzystają każdą słabość i niewiedzę klienta, by zmaksymalizować zyski, nie licząc się z długoterminowymi negatywnymi skutkami swoich działań. Bardzo polecam tę pozycję, szczególnie w tandemie z książką „Cukier, sól, tłuszcz. Jak uzależniają nas koncerny spożywcze”.
Kontr-argument mógłby paść taki - lepiej żeby tylko państwo miało prawnie usankcjonowany dostęp do broni masowego rażenia niż każdy człowiek z wielomilionowej populacji.
Prawie każdy z argumentów przeciwko libertarianizmowi/akapowi podanych w tym temacie nie wytrzymuje krytyki i jest za bardzo nadmuchany, ale ten przykład z bronią masowego rażenia wydaje się być trudny do skontrowania na pierwszy rzut oka, przynajmniej dla mnie.
Z tym gazem to nie bardzo, bo to jest element zastany w blokach, więc wprowadzając się akceptował każdy to zagrożenie. Co innego gdyby sąsiad robił sobie instalacje, gdy bloki nie mają dostępu do gazu. Znacznie lepszym przykładem jest skład trotylu czy ja wiem wąglika lub czarnego prochu który nagle sobie twój sąsiad w bloku zrobił. To już wtedy nie jest trywialne zagadnienie.IMO gdyby trzymać się tej logiki, to osoba na ulicy lamie NAP wobec każdego w zasięgu jej pięści, a posiadacz broni wobec każdego w promieniu rażenia broni (który sięga często tysięcy metrów), niezależnie od tego, czy trzyma broń w dłoni, ma ją w kaburze czy schowaną w sejfie.
Większość osób w mieszkaniach ma gaz w rurach, który może być równie groźny co skład trotylu (zależy jeszcze jaki), a przynajmniej jest w stanie zagrozić bezpieczeństwu sąsiadów. Jak idzie odjebka za łamanie NAPu z tego powodu?
Ja to traktuję tak - nie mam żadnej możliwości, żeby obronić się przed atakiem atomowym. Jeżeli ktoś stawia mnie w sytuacji, w której jestem w zasięgu broni atomowej, traktuję to tak, jakby trzymał mnie na muszce pistoletu, i mam prawo temu przeciwdziałać. Podobnie jeżeli sąsiad w piwnicy urządzi sobie składowisko trotylu. Jest po prostu dla mnie zagrożeniem.
Albo worek saletry amonowej kupiony do nawożenia trawnika i roślinek (kruszność wielokrotnie większa od czarnego prochu).Znacznie lepszym przykładem jest skład trotylu czy ja wiem wąglika lub czarnego prochu który nagle sobie twój sąsiad w bloku zrobił.
Przemoc powinna wkraczać wtedy, gdy brakuje poszanowania czyjejś wolności i dobrowolności - a ma to miejsce wtedy, gdy własność jest naruszona wbrew woli właściciela.Ja mam pewien argument przeciw kapitalizmowi.
Za podstawy kapitalizmu uznaje się wzajemne poszanowanie wolności i dobrowolności, tymczasem egzekucja własności prywatnej to czysta przemoc.
Nie może być mowy o poszanowaniu cudzej woli, dopóki nie wzniesie się tych murów. Bez nich trudno określać, kto i gdzie ma poszanowywać czyją wolę. Dzięki własności, jest to proste.Nie może być mowy o poszanowaniu cudzej woli dopóki pragnie się wymierzyć w cudzy łeb i palnąć w chwili gdy ktoś obcy przekroczy zbudowany mur.
IMO gdyby trzymać się tej logiki, to osoba na ulicy lamie NAP wobec każdego w zasięgu jej pięści, a posiadacz broni wobec każdego w promieniu rażenia broni (który sięga często tysięcy metrów), niezależnie od tego, czy trzyma broń w dłoni, ma ją w kaburze czy schowaną w sejfie.
Mogę sobie położyć bombę atomową na skraju twojej posesji z zegarem ustawionym na eksplozję za 10 minut, i zatrzymać go na minutę przed, bo może moim hobby jest kładzenie bomby atomowej na skraju twojej posesji z zegarem ustawionym na eksplozję za 10 minut i zatrzymywanie go na minutę przed. Nic ci do tego, komuchu.
Większość osób w mieszkaniach ma gaz w rurach, który może być równie groźny co skład trotylu (zależy jeszcze jaki), a przynajmniej jest w stanie zagrozić bezpieczeństwu sąsiadów. Jak idzie odjebka za łamanie NAPu z tego powodu?
Skoro można zakwestionowac cudzą własność z powodu zagrożenia to dlaczego nie z powodu własnej straty albo z braku potencjalnej korzyści?
Bo Bóg tak chce? Matka Natura?
Nie polemizuję z kwestią mierzenia do kogoś z broni, twierdzę, że analogia posiadania do celowania jest po prostu niezbyt trafna.Mogę sobie położyć bombę atomową na skraju twojej posesji z zegarem ustawionym na eksplozję za 10 minut, i zatrzymać go na minutę przed, bo może moim hobby jest kładzenie bomby atomowej na skraju twojej posesji z zegarem ustawionym na eksplozję za 10 minut i zatrzymywanie go na minutę przed. Nic ci do tego, komuchu.
Zdecydujmy się. Chodzi o to, że ktoś łamie NAP, bo ma niebezpieczne, niezabezpieczone przedmioty, które mogą samoczynnie spowodować szkody, czy dlatego, że wredny posiadacz może w każdej chwili ich umyślnie użyć i Ty się znajdujesz w zasięgu rażenia?Zgadza się! A więc, w takiej sytuacji, nie miałbym nic przeciwko normalnej, sprawnej instalacji gazowej. Ale jeżeli sąsiad zza gipsowo-kartonowej ścianki działowej miałby nieszczelną instalację gazową, która może za chwilę pierdolnąć, to nie czekałbym ze strachu przed zostaniem nazwanym komuchem aż zostanie ze mnie barbeque, tylko zadzwoniłbym do swojego PAO żeby zrobiła z tym porządek.
Czemu nie przeszkadza Ci rura z gazem, byle byłaby szczelna, chociaż wredny sąsiad może w każdej chwili puścić gaz i wysadzić blok, ale skład trotylu, czy bomba atomowa, jak dobrze zabezpieczona by nie była już tak, bo wredny posiadacz może ją odpalić?
To jest tak proste, że aż głupio to bardziej komplikować.To jest tak proste, że aż za proste.
No i twoje podważanie ludzkiej terytorialności, którą w cywilizowanych warunkach wyraża się w stosunkach własnościowych, to właśnie szkodzenie, z którego nie ma żadnych korzyści.Libertarianin powie, że własność jest prawem naturalnym, że można dostrzec ja w stosunkach społecznych małp, wilków czy dzikich świń ja na to odpowiadam, że naturalnym jest zakwestionowac każde prawo, które nie przynosi korzyści lecz szkodzi.
Bo potrafi, ale bazą do wszystkich możliwych przejawów wyższych emocji, jakiejś iksry bożej i tak będzie podstawa terytorialna, jak u zwierząt. Rozsądny człowiek zaakceptowałby fakt, że ma pewne cechy wspólne z resztą natury, zamiast się od niej odcinać, jak od czegoś niższego i udawać iż nie ma z nią wspólnego mianownika.Grodzenie swoich poletek i osikiwanie swoich krzaków dla wyrażenia groźby agresji dobre jest u gepardow a ja wciąż naiwnie wierzę, że człowiek potrafi coś więcej niż geprad.
Strasznie nieżyciowe podejście.Muszą być inne przesłanki. Chociaż serio, w tak skrajnych przypadkach jak trzymanie sprawnej bomby atomowej przez jakiegoś randoma w piwnicy jestem skłonny uznać, że samo to jest wystarczającą przesłanką.
Czyli nie przeszkadza ci sam fakt znajdowania się w strefie całkowitego zniszczenia, jeśli nie pochodzi ona od ładunku jądrowego? Brzmi logicznie.Muszą być inne przesłanki. Chociaż serio, w tak skrajnych przypadkach jak trzymanie sprawnej bomby atomowej przez jakiegoś randoma w piwnicy jestem skłonny uznać, że samo to jest wystarczającą przesłanką.
Więc też jesteś tylko gepardem.Tak jak pragnie się walki za naruszenie granicy terytorialnej tak też pragnie się walki za naruszenie granicy ideowej i naruszanie wartości, w które wierzysz.
Sq takie zbieżności kulturowe gdzie współpraca się opłaca bardziej od walki.
Są takie różnice kulturowe gdzie walka opłaca się bardziej od współpracy.