Da się za pomocą rozumu, ale sam rozum nie jest wystarczający, bo potrzebna jest jeszcze wiara w istnienie źródła tych zasad.Słuszność zasad etycznych da się wyprowadzić za pomocą rozumu, dlaczego nie?
Teraz pokażę, dlaczego o żadnej zasadzie etycznej nie da się powiedzieć, że jest słuszna, nie wychodząc w założeniach poza naturalistyczny materializm.
Najpierw: co rozumiem przez "rozum"? Powiedzmy, ze to jest ta władza umysłu człowieka, która podaje mu wnioski na podstawie obserwacji przyrody (np. widzę ogień --> wniosek: nie wkładać ręki) oraz na podstawie pewnych założeń, istniejących tylko w umyśle (np. skoro tw. Pitagorasa jest słuszne, to --> wniosek: mogę obliczyć dł. przeciwprostokątnej tego trójkąta).
Następnie: co to jest słuszna zasada etyczna? Jest to zdanie, które mówi: "należy w takiej sytuacji postąpić tak, a nie inaczej" i które jest prawdziwe.
Teraz ważna uwaga: nie możemy np. powiedzieć, że słuszna zasada etyczna to taka, która przynosi korzyść. Bo rodzi to pytanie: korzyść dla kogo? Dla mnie? Dla Ciebie? Dla większości? Dla wszystkich? To pytanie pozostać musi bez odpowiedzi, chyba, że ustalilibyśmy, co to jest korzyść obiektywnie - a na to się nie zgodzisz, mam rację? Owszem, stosowanie słusznych zasad etycznych przynosi korzyść; ale nie jest to warunek wystarczający, żeby dana zasada była zasadą słuszną.
Dlatego: słuszna zasada et. to taka, która jest prawdziwa. Jeżeli w tym momencie stwierdzisz, że zasady etyczne to nie są zdania, które mogą być prawdziwe lub fałszywe - to tym samym stwierdzisz, że nie da się udowodnić słuszności (prawdziwości) zasad etycznych.
Ale dalej: zakładając, że początek człowieka - i natury - jest znikąd, że nie ma nic większego/dostojniejszego/potężniejszego od świata i wszystkiego, co się w nim znajduje, musimy uznać, że również wszystkie rzeczy - czymkolwiek by nie były - nie mają żadnej wartości samej w sobie, która stawiałaby je na pewnym szczeblu hierarchii wszystkiego. Jedyną wartość, jaką posiadają te rzeczy, można im nadać jedynie subiektywnie.
W szczególności: człowiek, który ma "wspólnego przodka" z najmniejszym robakiem, który jest "dziełem przypadku i lokalnego zaburzenia entropii", nadaje sobie i wszystkiemu, co widzi wartość jedynie subiektywną, istotną dla niego samego. I żadnej innej wartości niczemu nadać nie może. Tym samym, wszystko, co człowiek robi (czyli wg jakich zasad etycznych się kieruje), opiera się na wartościach subiektywnych, jemu samemu przynoszących korzyść.
Powyżej zaś pokazałem, że nie ma sensu mówić, że "słuszna zasada etyczna to taka, która przynosi korzyść".
A zatem: twierdzenie, że zasady etyczne, które dany człowiek sobie wymyśli, choćby w porozumieniu z większą grupą ludzi, wynikają jakoś z tego, że "ślepy los milionów lat wybuchów, przekształceń materii i ewolucyjnych labiryntów zaowocował powstaniem jakiejś większej populacji świadomych zwierząt podobnych do siebie", jest nieuzasadnione rozumowo.
Kto takie twierdzenie uznaje - ten tak naprawdę wierzy w materię; wierzy, że materia jest źródłem etyki.