Alkohol jakie trunki lubicie

Hanki

Secessionist
1 532
5 108
Sądzę jednak, że bez większego ryzyka popełnienia błędu można uznać, że kubki smakowe, odczucia sensoryczne, z czasem, gdy ma się kontakt z większą i szerszą gamą różnych doznań smakowych i aromatycznych, bardziej i lepiej się "kalibrują". Innymi słowy, próbowanie coraz to innych i nowych smaków poszerza naszą paletę i pozwala docenić coś, co wcześniej wydawało nam się albo nie do końca smaczne, albo coś, czego wcześniej w ogóle nie odczuwaliśmy, ponieważ nie byliśmy odpowiednio "wyrobieni" i zaznajomieni z takim czy innym smakiem.
 
U

ultimate

Guest
images

Smak i zapach rewelacja.Warta ceny.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Polecam przy okazji taki artykuł który zrobił niezły hype. Także komentarze.
https://medium.com/art-marketing/on-wine-a-tragedy-c6296b7968b1#.bzuktuodw
Z jednej strony ciężko się nie zgodzić ze zdaniem, żeby każdy pił i cieszył się tym, co mu smakuje, a nie patrzył na ekspertów, z drugiej strony takie postawienie sprawy do niczego nie prowadzi i zamyka wszelką dyskusję, bo po co próbować opisywać dane potrawy/trunki, skoro i tak wszystko sprowadzimy do tego, że "X mi smakuje, Y nie, a wam nic do tego czemu mam taki gust, a nie inny". Tak, to mogą robić, za przeproszeniem, zwierzęta - nie pasi mu żarcie w jednej misce, to szuka innej i zbytnio nad tym nie myśli, bo on nie je, żeby smakować, tylko żeby zaspokoić głód.
Porównanie do samochodu wg mnie chybione chociażby z tego powodu, że jest coś takiego jak awaryjność i koszty samochodu podczas wielu lat eksploatacji i wtedy naprawdę warto spytać się znawcy, czy kupno starej, pięknej Alfy Romeo na potrzeby 5-osobowej rodziny jest dobrym pomysłem, nawet jeśli samotna przejażdżka nią nas bardzo kręci i zadowala.
Lepsze porównanie padło w komentarzach - do seksu. Z tym już się zgodzę właściwie w całej rozciągłości. Zarówno wino, jak i seks mają podobnie nieistotne, przyziemne potrzeby, które zaspokoją - winem można zaspokoić pragnienie, a seksem się robi dzieci, jednak zazwyczaj kupujemy wino nie dlatego, że nam się pić chce, a seksu nie uprawiamy dlatego, że chcemy ciąży, tylko sięgamy po obie te rzeczy dlatego, że są przyjemne i chcemy doświadczyć czegoś miłego. Jednemu wystarczy do szczęścia półwytrawne Carlo Rossi, drugi zadowoli się tylko którymś z bordoskich Premiers Crus, jeden jest zadowolony jak mu starsza, gruba żonka da od tyłu przed snem i skończy z przedwczesnym wytryskiem, a drugi będzie usatysfakcjonowany tylko po 4-godzinnym seksie tantrycznym odbytym na swoim jachcie, z 22-latką o idealnym ciele. Obaj zaspokoili swoje potrzeby i jest im z tym nieźle, więc można powiedzieć, że na subiektywnym poziomie zarówno Carlo Rossi i Haut-Brion jak i stara żona i 22-latka dają takie samo szczęście, ale czy to powód, żeby buntować się przed stawianiem H-B i 22-latki obiektywnie wyżej niż CR i starej żony?

TL;DR
Lepsze wina są obiektywnie lepsze, tylko nie każdemu są do szczęścia potrzebne, więc ci nie mają potrzeby ich kupować.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Lepsze wina są obiektywnie lepsze, tylko nie każdemu są do szczęścia potrzebne, więc ci nie mają potrzeby ich kupować.

Jaka jest metodologia obiektywnej oceny jakości wina?

Gdzie jest maszyna, która potrafi przeanalizować próbkę wina i ocenić jego dobroć?
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Dyskusje o obiektywności toczyłem już na niejednym forum :) Być może brakuje mi słowa na coś pomiędzy obiektywnym (czyli jest jakaś dostrzegalna, nie tylko dla wydającego osąd, skala, wskaźnik, ale nie dostatecznie wymierny i dokładny), a subiektywnym (czyli ocena zupełnie emocjonalna, nie poparta niczym innym, prócz wrażenia wydającego osąd).
Jasne, że nie ma maszyny (swoją drogą podobno analizą chemiczną wina nie da się rozpoznać nawet szczepu winogron, a bywają takie, które odróżni nawet laik), ale ja jestem zdania, że taką metodologią jest po prostu jego cena rynkowa - lepsze, dostarczające więcej satysfakcji z zakupu, to takie za które więcej osób chce zapłacić więcej pieniędzy, niż za to gorsze.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Więc zgódźmy się, że istnieją jedynie subiektywne oceny jakości wina i są one chuja warte, generalnie, gdyż padają w momencie przyłożenia do nich jakichkolwiek poważniejszych metodyk (począwszy od prostych ślepych testów).

I nie mam nic przeciwko subiektywnym ocenom, ale niech pozostaną one takowymi, bez silenia się na jakieś jednoznaczne wyrokowania. I owszem, zdarza mi się być zadowolonym z jednego wina bardziej niż z innego, co czasem bywa skorelowane z różnicą w cenie, ale mam też doświadczenia, że wyższa cena niekoniecznie skutkuje odczuwaną przeze mnie pozytywną różnicą. Dlatego też staram się trzymać zasady, aby nie wydawać więcej niż 20 zeta za wino.

TL;DR - droższe wino, nie zawsze oznacza lepsze.
 
OP
OP
szeryf17

szeryf17

"No reason it's a good reason"
799
2 763
Ale nie widzę sensu by trenować podniebienie w tym kierunku. Najmniejszego sensu. Swego czasu zmieniłem zdanie o paru rzeczach, typu wątróbka, brukselka albo szpinak, ale to nie był wynik treningu i nie było to moim celem.
Flaki?
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
Jak będziesz kiedyś miał prawdziwego kaca to polubisz

Jeszcze się nie zdarzyło, żebym miał pod ręką flaki będąc na kacu. W ogóle się nie zdarzyło żebym miał je pod ręką - u mnie w domu się ich nie jadało.

Poza tym na kacu nie jem. Śpię. ew. piję słodką herbatę i uzupełniam mikroelementy jakimiś tabletkami musującymi.
 

kandol

New Member
18
13
Najczęściej wódka, ale czysta i delikatna - Pure Vodka.
Np. mam już problem z piciem kiepskich wódek - pewnie, że po kilku godzinach imprezy jest mi wszystko jedno, ale jak ktoś mi wlewa na początku jakiegoś Absolwenta to.... A piwo piję rzadko, raczej tylko na ogródkach.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
TL;DR - droższe wino, nie zawsze oznacza lepsze.
Droższe wino ZAWSZE oznacza takie, które zaspokaja potrzeby ogółu konsumentów w pełniejszy sposób (jest przez ogół uznawane za lepsze), co oczywiście w żaden sposób nie kłóci się z tym, że zaspokoi akurat Twoje potrzeby gorzej niż jakieś tańsze. Tak samo pobyt w pensjonacie w Ciechocinku może zaspokajać czyjeś potrzeby pełniej niż weekend w paryskim Ritzu, ale nie zmienia to faktu, że Ritz jest lepszym hotelem, co odzwierciedla jego cena.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Jak Ci się nie podoba, to zamiast "ogół konsumentów" wstaw sobie "rynek". Rynek działa zawsze tak, że dobra lepsze (w pełniejszy sposób zaspokajające potrzeby konsumenta) są droższe, dotyczy to również dóbr Veblena - np. Ferrari kosztujące 5 mln zaspokoi potrzebę bogacza w pełniejszy sposób niż gdyby kosztowało 100 tys., bo gdy kosztuje 5 mln, to można się nim chwalić i czuć wyjątkowym, a jak 100 tys. to niezbyt, więc wyższa cena jest dla takiego konsumenta dodatkową wartością produktu.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Ale znów, przykład z samochodem nie mówi, że samochód za 5mln jest obiektywnie lepszy od tego za 300K. Lepiej zaspokaja potrzeby bogaczy, ale nie zaspokaja wszystkiego najlepiej. Ja, na ten przykład, gdybym był bogaczem nie chciałbym sportowego supercara, bo są cholernie niewygodne.

I znów, nie znamy rozkładu sprzedaży win. Bo może wina tanie najlepiej zaspokajają potrzeby ogółu.
 
U

ultimate

Guest
b50d621e44d227e860c85285d27f4c76.jpg

"Nawet jeśli grzejesz od rana do wieczora, to prawdopodobnie będziesz żyć dłużej niż kolega, który nie rozumie jak tak można i nie pije wcale. Alkohol wydłuża życie. Badania dowiodły, że nawet osoby, które spożywają alkohol w nadmiarze, żyją dłużej niż abstynenci. No chyba że na drodze do ich upojnie baśniowego życia pojawią się schody w dół, a na dole skręcony kark."
:D:D
 
Do góry Bottom