Węgry, Wiktor Orban - syf i wysokie podatki

OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Fidesz to taka partia, w której jeden mówi, a reszta stoi i klaszcze.

Pytanie: dlaczego Orban nie luzuje przepisów o broni na Węgrzech? Skoro Orban=państwo i skoro według mediów to jakiś mega prawak, to czemu nie ma tam jeszcze planów wprowadzenia konstytucyjnego prawa o broni?
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 697
7 101
Fidesz to taka partia, w której jeden mówi, a reszta stoi i klaszcze.

Pytanie: dlaczego Orban nie luzuje przepisów o broni na Węgrzech? Skoro Orban=państwo i skoro według mediów to jakiś mega prawak, to czemu nie ma tam jeszcze planów wprowadzenia konstytucyjnego prawa o broni?

Bo Orban to wlasnie typowy prawak a nie lib. Kiedys czytalem fragmenty jego ksiazki i dla niego wszelkie formy liberalizmu to zlo. Liczy sie panstwo, "interes narodowy" i "zasady". Nie ma w tym ukladzie miejsca na wolnosc, w tym wolnosc do posiadania broni.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Bo Orban to wlasnie typowy prawak a nie lib.

Bezsensu. Witold Gadowski nie jest libertarianinem, a jest za powszechnym dostępem do broni. Marco Rubio to republikańska, establiszmentowa konserwa i też jest za powszechnym dostępem do broni.

Zatem czemu Orban nie jest?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
i skoro według mediów to jakiś mega prawak
Pewnie właśnie tutaj kryje się tajemnica. Kaczyński też jest w mediach mega prawakiem, chociaż nie wiem czym się objawia, przede wszystkim nie niskimi podatkami, a broni ludności nie chce dać, chociaż ponoć ma swój "mały pistolecik". Najwyraźniej narodowy socjalizm, bo pod to mi najlepiej podchodzi ten syf, nie jest za powszechnym dostępem do broni.
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 697
7 101
Marco Rubio to republikańska, establiszmentowa konserwa i też jest za powszechnym dostępem do broni.

Zatem czemu Orban nie jest?

Prawica amerykanska a prawica europejska to nie to samo. Inna historia, inne wartosci. Historycznie w Europie prawica to byli artystokraci bojacy sie uzbrojonego "motlochu". Stad ten etos.
 
Ostatnia edycja:

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Tak jak wyżej. Początkowo termin odnosił się do podziału na to jak zachować się względem monarchii. Ludzie przyzwyczaili się do tego by trzymać się tej osi, ale na przestrzeni wieków i w różnych miejscach do czego innego się odnosił ten podział. W Stanach Zjednoczonych stosunek do broni palnej może być istotnym elementem określającym czy ktoś jest lewicowcem czy prawicowcem. Ale czy w Europie kiedykolwiek tak było? Ja pamiętam jak ileś lat temu SLD chciało wprowadzić jakieś kosmetyczne zmiany odnośnie prawa do posiadania broni i do radia TOK FM dzwoniło pełno tzw. zwolenników prawicy oburzonych na to, że postkomuniści chcą zrobić w Polsce Dziki Zachód;)
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Dlaczego? PiS nie ma i nie będzie miał takiego poparcia jak Fidesz. Prawdopodobnie w następnych wyborach utraci samodzielną większość.
Skąd takie informacje? PiS wygrało wybory wyciągając 37% głosów, a google wypluwa z siebie informacje o 40-45% poparciu w zeszłym miesiącu. Dodatkowo główna siła opozycyjna w postaci PO zafundowała właśnie swojemu "młodemu, wykształconemu, z wielkich miast" elektoratowi mindfucka w postaci głosowania za cenzurą netu. Z ciekawości sprawdziłem i od 2016 r. Kodeks Wyborczy był zmieniany 11 razy, co też myślę miało na celu delikatnie pomóc "przeznaczeniu".
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
To jednak niesamowite jak łatwo można przejąć pełną kontrolę nad milionami ludzi:

Orbanizacja mediów. Tak PiS może przejąć prywatne telewizje, portale i gazety
JANUSZ SCHWERTNER

Na Węgrzech nie tylko publiczna telewizja, ale i główne prywatne media są podporządkowane partii Viktora Orbana. O odpowiedni przekaz dba specjalny organ, który na redakcje może nakładać drakońskie kary. A ostatnie niezależne media są niemal całkowicie odcięte od przepływu informacji. Propaganda Orbana to produkt niemal doskonały.
  • Polska ustawa o dekoncentracji mediów to wciąż zagadka. Decydujący głos będzie należał do Kaczyńskiego
  • Tropy, jak może wyglądać dekoncentracja po Polsku wskazuje droga, którą obrał Orban
  • Jego działania mogą niepokoić - czy Polacy także mają się czego obawiać?
Z Gaborem Miklosim, dziennikarzem niezależnego portalu Index.hu, spotkaliśmy się w Waszyngtonie. Braliśmy udział w światowej konferencji dotyczącej wolności mediów "Media Literacy and Press Freedom in the 21st Century", organizowanym przez amerykańskie "Foreign Press Center". Nasze kraje zawsze były wymieniane w parze i zwykle w negatywnym kontekście. O tym, że niezależność dziennikarzy w Polsce i na Węgrzech jest zagrożona, od jakiegoś czasu głośno mówi m.in. prestiżowa organizacja Reporterzy bez Granic.

Kształt polskiej ustawy o dekoncentracji mediów to jednak wciąż zagadka. Przed kilkoma dniami pisaliśmy w Onecie, że choć projekt resortu kultury jest już gotowy, to w kierownictwie PiS nie zapadła jeszcze decyzja, jak bardzo restrykcyjne przepisy mają zostać wprowadzone. Ostateczne słowo ma należeć do Jarosława Kaczyńskiego.

Wiadomo za to, jaką strategię walki z niezależnymi mediami na Węgrzech przyjął polityczny mentor prezesa, Viktor Orban. Czy PiS może pójść podobną drogą? Rozmawiamy o tym z Gaborem Miklosim. Razem, krok po kroku, przyglądamy się procesowi, który medialną mapę na Węgrzech wywrócił do góry nogami.

PO PIERWSZE: PRZEJĄĆ JAK NAJWIĘCEJ
Na Węgrzech najsilniejszym kanałem rozpowszechniania rządowej propagandy są media publiczne. - One znajdują się pod bezpośrednią kontrolą władzy. To podobna sytuacja jak w Polsce. Różni nas za to sytuacja mediów prywatnych - mówi Gabor Miklosi. Przynajmniej na razie.

Szybki rzut oka na media, które w trakcie rządów Orbana wpadły w ręce powiązanych z nim oligarchów bądź środowisk biznesowych zbliżonych do rządu, budzi niepokój. Premier Węgier pośrednio kontroluje dziś telewizję TV2, czyli najpopularniejszy kanał obok RTL; portal origo.hu, największą konkurencję niezależnego Index.hu; poza tym rządowi biznesmeni przejęli niemal wszystkie lokalne dzienniki, które docierają do osób starszych. We władaniu oligarchów znalazła się też większość stacji radiowych.

- Robi wrażenie, nie? Do tego trzeba zaliczyć też przejęcie i doprowadzenie do upadłości gazety "Népszabadság", dziennika politycznego o największym zasięgu. Ale proszę mi wierzyć, tę listę moglibyśmy poszerzać o kolejne, mniej znane tytuły - mówi Gabor Miklosi. Tak oto stworzono medialną sieć, która jest kluczowym składnikiem medialnego imperium Orbana.

PO DRUGIE: WYŁĄCZYĆ NIEZALEŻNYCH, STWORZYĆ OLIGARCHÓW
Budżet reklamowy wszystkich instytucji rządowych i spółek skarbu państwa na Węgrzech jest scentralizowany i nadzorowany przez władzę. Niezależne media przez rynek reklamowy są omijane szerokim łukiem. Niezależnie od tego, jak dużą widownie mają. Są więc skazywane na powolne konanie.

Jednocześnie węgierski rząd wprowadził dla firm medialnych 7,5-procentowy podatek od przychodów z reklam. Dla wielu to gwóźdź do trumny. Gdy stopa zysku z reklam wynosi mniej niż 7,5 proc., firma zaczyna przynosić straty. Ten problem nie dotyczy redakcji powiązanych z rządem, bo ich straty są rekompensowane z wpływów pochodzących ze spółek skarbu państwa.

Kolejny element strategii Orbana to tworzenie oligarchów gotowych przejmować media i podporządkowywać je powszechnie panującej propagandzie. Głównie poprzez zasilanie ich portfeli pieniędzmi płynącymi z instytucji finansowych podległych władzy. - Orban wpadł też na pomysł, by oferować biznesmenom tzw. strategiczne partnerstwo. To szereg udogodnień proponowanych lokalnym przedsiębiorstwom i lokalnym oddziałom międzynarodowych firm. W zamian oczekuje życzliwego traktowania - tłumaczy dziennikarz Index.hu.

PO TRZECIE: BAT NA MEDIA
Nic tak nie dyscyplinuje mediów, jak specjalna jednostka, która ma dbać o odpowiedni przekaz. Na Węgrzech zajmuje się tym Narodowy Urząd ds. Mediów i Komunikacji - oczywiście w całości zdominowany przez ludzi z nadania Fideszu, czyli partii Orbana. To organ, który ma możliwość nakładania wysokich kar finansowych na media. Pełni rolę politycznego straszaka.

PO CZWARTE: PRZECIĄĆ STRUMIEŃ WIADOMOŚCI
W systemie Orbana dziennikarze, którzy pozostali niezależni, mają zostać całkowicie wykluczeni z głównego obiegu informacji. - Uzyskanie merytorycznych odpowiedzi na pytania dotyczące działań rządu staje się powoli niewykonalne. Powoływanie się na prawo równego dostępu do informacji nic nie daje. Wszystko idzie w jednym kierunku: media, które pozostają niezależne, mają zostać odcięte od jakichkolwiek informacji pochodzących wprost z obozu władzy - tłumaczy Gabor Miklosi.

PO PIĄTE: WSKAZAĆ WROGA
W jednym z niedawnych przemówień Orban uznał media za jednego z trzech przeciwników Fideszu, z którymi będzie musiał zmierzyć się przed wyborami w 2018 roku. Pozostałymi są Bruksela i "mafia Sorosa". - A skoro staliśmy się wrogami, a nie dziennikarzami, to z nami się nie rozmawia - mówi Miklosi. Niedawno jedna z prorządowych gazet wymieniała nawet konkretne nazwiska węgierskich dziennikarzy, którzy - jak pisano - "pracują dla zagranicznych mediów i rzucają złe światło na rząd Węgier".

PO SZÓSTE: ZNALEŹĆ OFIARY
Grono medialnych ofiar rewolucji Orbana stale się rozrasta. Część dziennikarzy rezygnuje z zawodu, inni udzielają się programach badawczych, wszyscy - nie chcąc uczestniczyć w propagandzie, a równocześnie nie mogąc kontynuować pracy - szukają sobie nowego sposobu na życie.

Gabor Miklosi wskazuje też na osobną, bardzo szeroką grupę osób, które zdecydowały się podporządkować nowym trendom. - Zwykle przekonują samych siebie, że tworzenie propagandy i przygotowanie relacji wyłącznie życzliwych dla rządu, to też forma dziennikarstwa.

PO SIÓDME: RZUCIĆ SIEĆ
Węgierski rząd dysponuje też coraz większą grupą podporządkowanych sobie i przez siebie finansowanych think-tanków, ośrodków i instytutów politycznych. Ich zadaniem jest badanie trendów społeczne i testowanie skuteczności propagandowych wątków wrzucanych przez władzę do debaty publicznej.

- W zakresie tworzenia histerii wokół uchodźców okazały się bardzo skuteczne - tłumaczy Gabor Miklosi. Regularnie prowadzona jest też kampania przeciwko mitycznej Brukseli i przeciwko Georgowi Sorosowi, którego węgierska propaganda uznaje za złoczyńcę - mówi.

Na Węgrzech najważniejsze kampanie propagandowe są poprzedzane czymś na kształt konsultacji społecznych. Przedstawiciele rządu rozdają obywatelom kwestionariusze i w ten sposób badają, czy kontrowersyjne plany rządu mają szansę paść na podatny grunt. Jeśli tak, to propaganda nabiera rozpędu.

***

Według organizacji Reporterzy bez Granic, Polska, podobnie jak Węgry, Ukraina, Mongolia czy Mozambik, znajduje się dziś w grupie państw, które mają "wyraźne problemy z poszanowaniem wolności prasy".

Dwa lata temu Polska w rankingu wolności mediów na świecie zajmowała 18. miejsce. W trakcie rządów Prawa i Sprawiedliwości spadła na 54. pozycję. Wpływ na spadającą wiarygodność Polski mają plany rządu dotyczące dekoncentracji mediów.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
Kaczyński też jest w mediach mega prawakiem, chociaż nie wiem czym się objawia, przede wszystkim nie niskimi podatkami, a broni ludności nie chce dać, chociaż ponoć ma swój "mały pistolecik".
bo nie lubi homosi, aborcji i eutanazji a lubi kościółek

Na Węgrzech nie tylko publiczna telewizja, ale i główne prywatne media są podporządkowane partii Viktora Orbana. O odpowiedni przekaz dba specjalny organ, który na redakcje może nakładać drakońskie kary. A ostatnie niezależne media są niemal całkowicie odcięte od przepływu informacji. Propaganda Orbana to produkt niemal doskonały.
w Turcji niestety podobnie:

Since 2011, the AKP has increased restrictions on freedom of speech, freedom of the press, Internet use,[96] television content,[97] and the right to free assembly.[98] It has also developed links with Turkish media groups, and used administrative and legal measures (including, in one case, a $2.5 billion tax fine) against critical media groups and journalists: "over the last decade the AKP has built an informal, powerful, coalition of party-affiliated businessmen and media outlets whose livelihoods depend on the political order that Erdoğan is constructing. Those who resist do so at their own risk."[99]
https://en.wikipedia.org/wiki/Gezi_Park_protests
 
Ostatnia edycja:

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
Niedawno węgierski konsul stał się personą non grata na Ukrainie. Węgry nie były dłużne i tak samo potraktowały ukraińskiego konsula:
https://www.magnapolonia.org/konsul-wegier-w-berehowie-uznany-za-persona-non-grata-na-ukrainie/
https://www.magnapolonia.org/konsul-ukrainski-w-budapeszcie-uznany-za-persona-non-grata-na-wegrzech/

I w konflikcie ukraińsko-węgierskim nic nie wskazuje na to, że Polska poprze bratanka od wódki:
W konflikcie węgiersko – ukraińskim Polska staje po stronie Ukrainy?

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch skomentował napięcie w relacjach węgiersko-ukraińskich, w szczególności próby blokowanie przez Węgry udziału przedstawicieli Ukrainy w działaniach Sojuszu Północnoatlantyckiego.


Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej Paweł Soloch miał powiedzieć, że napięcia w stosunkach między Ukrainą a Węgrami nie powinny mieć wpływu na rozwój współpracy między Ukrainą a Paktem Północnoatlantyckim (NATO) oraz Unią Europejską.

Według korespondenta UNIAN Soloch powiedział to na wspólnej konferencji prasowej w Kijowie, na której wystąpił wraz z sekretarzem Narodowej Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy Ołeksandrem Turczynowem.

„Jeśli chodzi o relacje między Węgrami i Ukrainą: jesteśmy zainteresowani tym, by konflikt ten nie wpływał na współpracę Ukrainy z NATO, z Unią Europejską” – powiedział, jak twierdzi UNIAN, Soloch.

Wręcz zwrócił on uwagę, że na następnym posiedzeniu Rady NATO-Rosja kwestia rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie będzie jedyną kwestią, która będzie rozpatrywana według porządku obrad.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
To jednak niesamowite jak łatwo można przejąć pełną kontrolę nad milionami ludzi:
Sorry, ale jakoś mi nie żal tych lewackich telewizji i szmatławców. Są tak samo zakłamane, jak media pro-pisowskie, więc od dawna jeśli np. wchodzę na stronę GW, to tylko dla beki. Informacje czerpię z niezależnych blogów i podcastów, albo forów takich jak to.
 

Slavic

Wolnorynkowiec
577
1 689

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Węgry: Studia gender likwidowane. "Ideologia, nie nauka"
Świat
1 godz. 57 minut temu
Nabór na studia gender zostanie zlikwidowany na wszystkich uczelniach na Węgrzech od 2019 r. - wynika z dekretu rządu premiera Viktora Orbana, który został opublikowany w najnowszym "Monitorze Węgierskim".

Dekret "o kwalifikacjach, które można zdobywać w szkolnictwie wyższym", stanowi, że w 2019 r. uczelnie nie będą już mogły rekrutować studentów na studia gender. Studiów tych nie ma w nowym spisie kwalifikacji uniwersyteckich.

"Naukę(...) będą mogli kontynuować studenci przyjęci na studia magisterskie nauk o płciach społecznych najpóźniej w procesie rekrutacyjnym 2018 r." - napisano w dekrecie.

"Raptem przestaliśmy istnieć. W węgierskim szkolnictwie wyższym rozpoczęła się nowa epoka" - napisała na Facebooku wykładowczyni Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU) Andrea Petoe.

Przedstawiciele rządu Orbana twierdzą, że studia gender nie są nauką, tylko ideologią.

"Studia gender, tak samo jak marksizm-leninizm, można uznać bardziej za ideologię niż naukę" - oświadczył w marcu sekretarz stanu w ministerstwie zasobów ludzkich Bence Retvari.

W sierpniu podkreślił zaś, że "na wydział gender jest wyjątkowo mało chętnych, co już samo w sobie jest argumentem za jego likwidacją.(...) Wydział z ekonomicznego punktu widzenia nie jest racjonalny, mamy więc prawo sądzić, że utworzono go nie w reakcji na wymogi rynku i nie po to, by studenci uzyskali szybko wiedzę do bezpośredniego wykorzystania".

Decyzja o likwidacji naboru na studia genderowe dotyka dwie uczelnie: Uniwersytet im. Loranda Eoetvoesa w Budapeszcie oraz założony przez amerykańskiego finansistę węgierskiego pochodzenia George’a Sorosa CEU.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska
 
Do góry Bottom