Jakie filmy ostatnio oglądaliście?

The Silence

Well-Known Member
429
2 591
... która nie dostała roli dorosłej Beverly, mimo, że jej fizys aż się narzuca, niczym prawda u Arystotelesa. Ma ją zagrać ulubienica lewaków, Jessica Chastain. To już drugi skandal castingowy w tym roku. Pierwszy tyczył się Hana Solo, którego zagrał chłopak za uja nie przypominający Forda. A kandydat 100% był, nawet pojawiła się petycja do Myszki Miki.
Wygląd wyglądem, ale moim zdaniem Alden nadrobił sporo grą aktorską. Sam byłem do niego dosyć sceptycznie nastawiony dopóki nie obejrzałem filmu.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Naukowcy odkryli wzór na box-office'owy sukces?
  • autor: jp
  • 2 dni temu
Hollywoodzcy producenci powinni zacierać ręce, a w siedzibach studiów filmowych można już otwierać szampana. Grupa brytyjskich naukowców twierdzi bowiem, że odkryła wzór na sukces w box-offisie.

Wiemy, że w przypadku produkcji filmów zazwyczaj mała grupa ludzi podejmuje decyzje za odbiorców. My chcieliśmy wsłuchać się w potrzeby widza, powiedziała Ganna Pogrebna, profesorka ekonomii behawioralnej na Uniwersytecie w Birmingham. Badania zostały opublikowane przez uniwersytet pod tytułem "The data science of Hollywood: Using emotional arcs of movies to drive business model innovation in entertainment industries" (szczegóły TUTAJ).

Specjaliści zanalizowali dane z 6147 (słownie: sześciu tysięcy stu czterdziestu siedmiu) scenariuszy i przepuścili jej przez szereg algorytmów, w efekcie identyfikując "łuk narracyjny", który zapewnia najlepsze przychody. Okazało się, że prym wiedzie rodzaj fabuły nazywany "człowiek w dołku".

Naukowcy wyróżnili sześć emocjonalnych profili narracyjnych wraz z przykładami:
- od zera do bohatera - fabuła wznosząca ("Skazani na Shawshank")
- od bohatera do zera - fabuła opadająca ("Psychoza")
- człowiek w dołku - fabularny upadek, po którym następuje wzlot ("Ojciec Chrzestny")
- Ikar - wzlot, po którym następuje upadek ("Na nabrzeżach")
- Kopciuszek - wzlot, po którym następuje upadek, po którym następuje kolejny wzlot ("Babe - świnka z klasą")
- Edyp - upadek, po którym następuje wzlot, po którym następuje upadek ("Wszystko o mojej matce")

Analiza wykazała, że schemat "człowieka w dołku" z trajektorią "wesoły-smutny-wesoły" okazał się najbardziej lukratywny na przestrzeni dwudziestu jeden zbadanych gatunków filmowych. W przypadku biografii dominowała fabuła "od zera do bohatera", ale w thrillerach i kryminałach sprawdzała się ona już dużo gorzej. Jeśli chodzi o komedię, najmniej popularnym schematem w tym gatunku był "od bohatera do zera".

Wnioski są - zdaniem autorów badania - wieloaspektowe. Wzorzec "od zera do bohatera" może przynieść sukces finansowy, jeśli zrealizuje się go z epickim rozmachem i dużym budżetem, à la "Mroczny Rycerz" Christophera Nolana. Schemat "Ikar" jest z kolei najbardziej efektowny przy małym budżecie, a "Edyp" ma małe szanse na ceremoniach rozdania nagród.

Pogrebna zaznacza jednak, że nie proponuje, by kręcić jedynie filmy typu "człowiek w dołku". Nie chcemy zabić przemysłu filmowego. Chcemy tylko zbadać, co odnosi sukces. Nie uważam (naszych wniosków) za ograniczające. Myślę, że mogą pomóc wytwórniom w byciu bardziej pomysłowymi.
 

kalvatn

Well-Known Member
1 317
2 112
Całkiem dobry. Tylko cudowny powrót dożycia Del Toro i wielokilometrowy spacer w pełnym słońcu pod koniec filmu psuje całokształt.

 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Nadchodzi nowy film z Predatorem. Wnioskując z trailerów zbliża się mega - bieda scenariuszowa z akcją umiejscowioną na amerykańskich przedmieściach (???), gdzie sobie wszyscy latajo, szczelajo i wybuchajo. Być może to właśnie teraz dowiemy się, że Łowca jest gejem, a może nastąpi to dopiero w następnej części, ale wydaje się to nieuniknione. Tak jak w przypadku innych uporczywie reanimowanych legendarnych serii jak "Terminator", "Obcy" itp. itd. chciałoby się powiedzieć "He's dead, Jim", ale przecież i tak nikt nie posłucha. Poczekamy, zobaczymy, byle nie w kinie.

Tymczasem na fali hype'u, której chyba nie ma, albo której ja nie odczuwam, odświeżyłem sobie oryginał z 1987 r. i, kurde, kiedyś to było. Polecam.

Edytka: Szperając po sieci znalazłem jeszcze taki kwiatek:
Ekipa z predatora z 1987:
bec5a966b5f744e87e30ecc9b9be0949.jpg

Ekipa z predatora 2018:
cab4dbeb0f3ff4a215f9c25e0f0a1f44.jpg
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
A ja się wybieram na Klasyczną Trylogię z orkiestrą... Zobaczę, czy dadzą radę na A New Hope, a potem się zobaczy...

"Gwiezdne Wojny: Część IV – Nowa Nadzieja" w towarzystwie Praskiej Orkiestry Symfonicznej
dzisiaj 10:30
Już w październiku w Polsce, na czterech arenach, odbędzie się premiera pierwszego filmu z sagi "Star Wars". Na ogromnym ekranie widzowie zobaczą "Nową Nadzieję", która zapoczątkowała serię "Gwiezdne Wojny". Muzykę Johna Williamsa na żywo będzie wykonywać Praska Orkiestra Symfoniczna.

Od premiery filmu "Star Wars" minęło już ponad 40 lat. W tym czasie obraz stał się kultowym dziełem, prawdziwym przełomem w kinematografii. Kreacje bohaterów, historia i sposób nakręcenia filmu, zmieniło postrzeganie sztuki filmowej. Ważną częścią filmu stała się także niezapomniana, rozpoznawalna przez wszystkich muzyka Johna Williamsa. Fani w Polsce będą mieli możliwość obejrzenia dzieła na wielkim ekranie. Ścieżkę dźwiękową wykona Praska Orkiestra Symfoniczna pod batutą Christophe’a Eliota.

– Jesteśmy szczęśliwi, że polscy fani Gwiezdnych Wojen będą mieli możliwość zobaczyć ten legendarny film, po raz pierwszy z muzyką na żywo. Od pierwszych taktów aż do ostatniej nuty, która wyszła spod pióra Johna Williamsa, wiadomo, że chodzi o przełomowe dzieło, które zmieniło postrzeganie muzyki filmowej – powiedział przedstawiciel Disney Channel, właściciela praw do filmu, Grant Watmuff.

Kompozytor John Williams znany jest przede wszystkim dzięki muzyce do wszystkich dziewięciu filmów sagi Star Wars. Za część "Nowa Nadzieja", nakręconą jako pierwszą z serii, w 1977 roku otrzymał Oscara. Za pracę przy innych filmach z serii "Gwiezdne Wojny" zdobył cztery kolejne nominacje do nagrody Akademii.

John Williams ma w swoim dorobku cztery Oscary, siedem nagród Brytyjskiej Akademii Filmowej, dwadzieścia dwie nagrody Grammy. Za swoją pracę był pięćdziesięciokrotnie nominowany do Oscara, co uczyniło go najczęściej nominowanym, żyjącym człowiekiem. Jest na drugim miejscu najczęściej nominowanych ludzi na świecie, tuż za Waltem Disneyem. W 2005 roku jego muzyka do filmu "Gwiezdne Wojny: Nowa Nadzieja", została uznana przez Amerykański Instytut Filmowy za najlepszą muzykę wszech czasów. Williams napisał również muzykę do dziewięciu innych filmów, które należą do dwudziestu najbardziej dochodowych filmów w historii.

Star Wars: Nowa Nadzieja z muzyką na żywo
Koncerty w Polsce będą miały miejsce w dniach 9, 10, 12 i 13 października 2018 roku.

  • 9 października – Kraków – TAURON Arena
  • 10 października – Wrocław – Hala Stulecia
  • 12 października – Gdańsk – ERGO Arena
  • 13 października – Warszawa – Torwar
Bilety dostępne w sprzedaży na portalu Eventim.
Fajnie, że historia kina zatacza koło - kiedyś soundtracki filmów były grane przez pianistę albo mały zespół muzyków, teraz można z filmów zrobić operę.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
"Metropolis" chciałem obejrzeć już od pierwszego razu z teledyskiem "Radio Ga Ga", kiedy miałem te 6 czy 7 lat.

W latach '90, w Polsce było niemożliwe do dostania. Zresztą ten film miał mnóstwo wersji. Queen dostali materiały do teledysku z okazji skróconej wersji robionej przez Giorgio Morodera, ze współczesnym, popowym soundtrackiem. https://www.giorgiomoroder.com/music/metropolis/

Kiedy pojawiło się w odrestaurowanej postaci z oryginalną muzyką Huppertza na DVD, a później BR od razu kupiłem i się nie zawiodłem. Film zasłużenie jest klasykiem kina sci-fi.

A z przesłaniem, jak to z przesłaniem. Jest trochę romantyczno-socjaldemokratyczną głupotką o sprawiedliwości społecznej, ale wizualnie ten film miażdży. Tak będzie w apokaliptycznym akapie, jeśli zajmą się nim niemieccy ekspresjoniści.
 

Redrum

Active Member
702
182
Pitbull: Ostatni Pies

Mysle, ze jest to glownie seans dla fanow, chociaz film jest poprawny pod wzgledem technicznym. Widac od razu dobra zmiane - zamiast nieprzerwanego strumienia przeklenstw i chamstwa proponowanego przez Patrysia Wege mamy zwyczajna, szara rzeczywistosc zycia polskich policjantow - Pasikowski provides. Soundtrack nawiazuje do poprzednich czesci. Swietnie, ze udalo sie zebrac aktorow ze starych czesci. Jako fan tego typu produkcji polskiej kinematografii zal mi jedynie tego, ze film wlasciwie w ogole nie konczy historii i nie tlumaczy wszystkich dziur fabularnych miedzy serialem a ta czescia.

Z mojej slabosci do polskich kryminalow, wystawilbym 7/10
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Jakiś czas temu widziałem Alien: Covenant, ale to było tak słabe, że aż mi się pisać nie chciało. Straszne gówno, dziad Scott powinien już umrzeć żeby nie wyrządzić więcej szkód, chociaż nie wiem czy serię o alienie da się bardziej zepsuć po tej ostatniej części. "Proeteusz" miał swoje słabe momenty gdzie człowiek rumienił się z zażenowania, ale "Covenant" zdaje się składać prawie wyłącznie z nich i ze scenariusza głupota wylewa się z ekranu na człowieka już po napisach początkowych, trwa konsekwentnie do samego końca i na dodatek jest okraszona koszmarnym CGI alienem, który łamie serca miłośnikom animatroniki z pierwszych części.

Tak jak pisałem już przy okazji nowych GW, nie wierzę, że to jest przypadek i przy okazji produkcji za dziesiątki lub setki milionów dolarów nie ma nikogo n tyle bystrego, kto byłby w stanie powiedzieć "Kurwa, przecież to jest gówno". To musi być spisek w myśl zasady "Niech mówią źle, byleby mówili", czy coś w tym stylu i zalew filmów na YT "1000 głupot w Covenant" podbija sprzedaż.
Ja obejrzałem dzisiaj, ale widocznie z filmami nie jest jak z winem i z czasem nie robią się lepsze.



Thanks, Ridley Scott...

Naprawdę, dziwię się, że żadna z tych serii rozpoczętych w latach '70 nie ma szczęścia do swoich kontynuacji. Czy znalezienie i odtworzenie właściwej formuły to rzeczywiście takie niemożliwe zadanie, przerastające wszystkich pracujących dziś w Holywood? Nie ma tam nikogo kompetentnego, który wie o co chodzi w tych filmach?

Alien - spieprzony. Trylogia Sequeli Star Wars - spieprzona. Indiana Jones, (4) - spieprzony. Na razie ze staroci, to jedynie Blade Runnerowi się udało.

Co jest, ludzie?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Udało mi się chyba osiągnąć już takie nasycenie s-f, że bardzo ciężko znaleźć mi sensowny film, którego już nie oglądałem. W związku z tym zmieniłem gatunek na horrro - thriller i widziałem:


Moja reakcja - wow! Czyli ci Hindusi jednak nie tylko srają na ulicach, ale też zdarza im się zrobić dobry film. Końcówka mogłaby być lepsza, ale film niesamowicie mnie wciągnął. Rola gościa grającego postać z rozszczepieniem osobowości na 20+ różnych osób jest fenomenalna.


Do filmu tego podchodziłem z pewną ostrożnością spodziewając się po trailerze "nowoczesnej" antyrasistowskiej, lewackiej agitki o białych prześladujących czarnych, ale film o dziwo nie jest zupełnie inny niż się spodziewałem i dobrze się bawiłem.


Całkiem (nie)przyjemny, niskobudżetowy thriller psychologiczny z lekkimi elementami horroru.

Naprawdę, dziwię się, że żadna z tych serii rozpoczętych w latach '70 nie ma szczęścia do swoich kontynuacji. Czy znalezienie i odtworzenie właściwej formuły to rzeczywiście takie niemożliwe zadanie, przerastające wszystkich pracujących dziś w Holywood? Nie ma tam nikogo kompetentnego, który wie o co chodzi w tych filmach?

Alien - spieprzony. Trylogia Sequeli Star Wars - spieprzona. Indiana Jones, (4) - spieprzony. Na razie ze staroci, to jedynie Blade Runnerowi się udało.

Co jest, ludzie?
Nieudane kontynuacje nie są jeszcze takie tragiczne. Najgorsze co można zrobić to wziąć udany film i zrobić jego chujowy remake. Wczoraj zauważyłem przypadkiem trailer:



I się zastanawiam jak można wpaść na taki pomysł żeby oryginalny film z legendami kina jak Hoffman i McQueen przerobić na wersje z jakimś Ramim Malakiem (???) i spróbować jeszcze raz zgarnąć kasę. O "hitach" takich jak feminizowane "Ghost Busters" aż szkoda wspominać, bo zazwyczaj nawet trailera nie dawałem rady zobaczyć. Kontynuacja wymaga chociaż jakiegoś wkładu intelektualnego i opracowania fabuły, a remake nie.
 
Ostatnia edycja:

Realista

New Member
1
9
Ogólnie to całe kino post-apo. W szczególności wyróżniłbym film, o którym - zdaje mi się - jeszcze tu nie wspominano, a mianowicie Rover (Wędrowiec) z 2014 roku. Produkcja australijska, w głównej roli Guy Pearce znany chociażby z tego, że wyleciał w powietrze w pierwszym akcie Hurtlocker: w pułapce wojny (skądinąd również polecam).

Mamy świat pogrążony w chaosie po wielkim mega-kryzysie. Główny bohater jest osobą równie tajemniczą, co zdeterminowaną w kierunku odzyskania swojego świeżo skradzionego samochodu. Dla jego odzyskania robi w tym filmie naprawdę dużo (łącznie z przestrzeleniem kałdunów kilku kmiotom, z tego co pamiętam). Zakończenie oczywiście zaskakujące.

Znacznie mniej przygnębiający, niż Droga, ale znacznie bardziej prawdziwy niż np. Mad Max czy inne klasyki post-apo.
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
Najlepsza reklama.

vhBpq69.png


"Dragged Across Concrete" pod ostrzałem. Nowy film Mela Gibsona "rasistowską fantazją prawicy"?

2006 roku Mel Gibson został zatrzymany na jednej z ulic Malibu przez policję. Aktor przekroczył prędkość niemal dwukrotnie, a poziom alkoholu w wydychanym powietrzu znacząco odbiegał od dozwolonej przez prawo normy. Miarka przebrała się w jednak w chwili, gdy funkcjonariusze postanowili zabrać Gibsona na komendę. Z raportu zastępcy szeryfa wynika, że gwiazdor nazwał policjantów "cholernymi Żydami". – To Żydzi są odpowiedzialni za wszystkie wojny na świecie – miał wykrzyczeć Gibson. Kilka godzin później o aferze mówiły wszystkie media. Wkrótce na jaw wyszły kolejne skandale. Okazało się, że Gibson, dotąd przykładny, głęboko wierzący mąż i ojciec, nie tylko regularnie zdradzał swoją żonę, Robyn Moore, z którą ma siedmioro dzieci, ale także miał problemy z alkoholem. Sprawa zakończyła się rozwodem i kosztowała Gibsona miliony dolarów. Czarę goryczy przelał pozew sądowy, który wniosła Oksana Grigorieva, jego kochanka, a później druga żona. Kobieta utrzymywała, że reżyser znęcał się nad nią fizycznie. Nagle Gibson z wzoru hollywoodzkiej gwiazdy stał się w Hollywood persona non grata. Kariera aktora zawisła na włosku.

Na salony powrócił dopiero dwa lata temu, kiedy pokazał światu "Przełęcz ocalonych", inspirujący dramat, rozgrywający się w czasach II wojny światowej, ukazujący historię życia amerykańskiego adwentysty i obdżektora Desmonda Dossa, który na froncie pozostał wierny swojemu postanowieniu, by nigdy nikogo nie zabijać i – nie używając broni – uratował wielu współtowarzyszy od śmierci na polu bitwy. Film zarobił ponad 175 mln dol., zebrał wiele entuzjastycznych recenzji i dostał sześć nominacji do Oscara. Gibsonowi zapewnił także status ludowego bohatera skrajnej prawicy.

Jak zauważa część amerykańskich mediów, najnowszy projekt gwiazdora może tylko umocnić ten wizerunek.

W najnowszym filmie S. Craiga Zahlera – "Dragged Across Concrete" – Mel Gibson i Vince Vaughn wcielają się bowiem w brutalnych policjantów, którzy zostają zawieszeni na sześć tygodni za zastosowanie nieuzasadnionej przemocy podczas aresztowania latynoskiego mężczyzny. Funkcjonariusze postanawiają zemścić się, przenikając do kryminalnego półświatka.

Choć bohaterowie pozornie zostają ukarani, w filmie przedstawiani są przede wszystkim jako ofiary. Szef policji (Don Johnson) uważa, że cała sprawa to tzw. "polowanie na czarownice", a wszystkiemu winna jest doprowadzona do ekstremum poprawność polityczna.

Jak pisze "The Daily Beast", Zahler w swoim filmie "rozkoszuje się przemocą", która dotyka w szczególności kobiety i mniejszości etniczne. Reżyser ukazuje m.in. sceny, w których córka głównego bohatera jest nękana przez czarnoskórych w drodze do szkoły. Co więcej, postać Gibsona obawia się, że jego dziecko zostanie przez nich kiedyś zgwałcone; obiecuje nawet przenieść rodzinę do lepszego sąsiedztwa, gdzie mieszkać będą wyłącznie biali.

– Nigdy nie myślałam, że jestem rasistką, dopóki nie zamieszkałam w tej okolicy – mówi w jednej ze scen żona bohatera, a on jej przytakuje.

To nie koniec. W innej scenie, tuż po zabójstwie czarnoskórego mężczyzny, jeden policjant ostrzega drugiego, aby ten nie przebijał jego wątroby, ponieważ "śmierdzi... szczególnie u czarnych".

Obrońcy filmu twierdzą, że przemoc w "Dragged Across Concrete" usprawiedliwia ogólne poczucie nihilizmu zauważalne w dzisiejszych czasach. Niektórzy krytycy postrzegają też film Zahlera jako komentarz na temat rasizmu i nierówności we współczesnej Ameryce.

– Są tam [w filmie - przyp. red.] sceny, które sprawią, że ludzie mnie znienawidzą; i to jest ich prawo – powiedział reżyser na konferencji prasowej w Wenecji.

S. Craig Zahler przebojem wdarł się do Hollywood, reżyserując jeden z najoryginalniejszych westernów ostatnich lat – "Bone Tomahawk".
 
D

Deleted member 6341

Guest
Dla fanów filmów gangsterskich. Doskonały film.Trzyma w napięciu.
-"Biały żar" (1949), reż. Raoul Walsh. Reklamowany nazwiskiem wybitnego Jamesa Cagney’a.
Doświadczony rozbójnik /„Cody” Jarrett / planuje efektowny skok na bank.
Tylko oglądać. 10/10

 
Do góry Bottom