Mariusz Max Kolonko mówi jak jest...

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Co do zasady - nie, jeśli to obrona konieczna.
Zasada zasadą, a interpretacja sądu interpretacją. Zresztą:

W 86% przypadków osobie broniącej się prokuratura postawiła czysty zarzut popełnienia przestępstwa, a w 13,6% przestępstwa w warunkach przekroczenia granic obrony koniecznej.Źródło Instytucja obrony koniecznej w praktyce prokuratorskiej i sądowej Piotr Bachmat

Co prawda sądy, generalnie oddalają te zarzuty, ale pokazuje to co znaczy "Co do zasady".
 
D

Deleted member 4151

Guest
W sumie już trochę nieaktualne, ale wstawiam:


tl;dw JOW-y super, referendum jedna droga dla kraju
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Milanista

Active Member
74
177
Kolonko mówiąc o inwazji na Europę pojechał po Shaded i JKMie, za to że dał jej miejsce na liście. Kolonko już od dawna pierdoli o tych mniejszościach etnicznych i o tym, jak to dobrze że Polska jest homogeniczna i w ogóle "Polska dla Polaków - Ziemia dla Ziemniaków"
Miriam mu odpowiedziała na fejsie:
 

Attachments

  • Miriam - Kolonko.PNG
    Miriam - Kolonko.PNG
    503 KB · Wyś: 25
D

Deleted member 4683

Guest
Bękarty wojny mają dobre momenty i nawet ten chujowy Django też ma dobre momenty. I tyle. Są jak te płyty CD które są za dobre żeby po jednym przesłuchaniu od razu wyjebać je przez okno ale nie na tyle dobre, żeby słuchać na okrągło. Ostatnie zajebiste filmy Tarantino to był Jackie Brown i Death Proof. Facio rzeczywiście goni w piętkę.
 
D

Deleted member 427

Guest
Death Proof jest cienki. Robię sobie powtórki Tarantino i nawet zaskakująco progunowy komentarz czy obecność jak zawsze genialnego Kurta Russella nie ratują tej produkcji.
 

Claude mOnet

Well-Known Member
1 033
2 337
Nie jest prawda, że po "Pulp Fiction" Tarantino nie zrobił nic dobrego. "Bękarty wojny" to bardzo dobry film, tak się składa, że wczoraj oglądałem.
"Kill Bill" też dawał radę - niesamowite spojrzenie na feminizm w krzywym zwierciadle...

Ps. Kolonko odleciał, ja rozumiem, że można nie lubić filmów Tarantino, ale nazywać go epigonem od czasu "Pulp Fiction" to jazda po LSD bez trzymanki...
 
Do góry Bottom