Zwierzęta

D

Deleted member 6341

Guest
Organizm morski Siphonophore.


images



 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Robaki zamrożone 42 tys. lat temu ożyły, ruszają się i jedzą
dzisiaj 13:30
Nicienie, które zostały zamrożone podczas epoki lodowcowej około 42 tys. lat temu, zostały przywrócone do życia przez naukowców.

Robaki, które zostały zamrożone 42 tys. lat temu i przebywały w wiecznej zmarzlinie, ożyły, ruszają się i jedzą - taką informację podali naukowcy, którzy przywrócili je do życia. Wiadomość jest elektryzująca, bowiem nicienie nie przejawiały funkcji życiowych od epoki... plejstocenu.

Eksperyment został przeprowadzony przez zespół naukowców z Moskwy oraz słynnego Uniwersytetu Princeton. Spośród 300 osobników, dwie samice odzyskały funkcje życiowe po kilkudziesięciu tysiącach lat. To pozwoliło badaczom wysnuć wniosek, że organizmy wielokomórkowe są w stanie przetrwać w warunkach kriokonserwacji.

Przełomowe odkrycie może być znaczące w pracach z dziedziny kriogeniki, również w odniesieniu do organizmów ludzkich.

Oba nicienie, które zostały przywrócone do życia, pochodzą z Syberii i wygląda na to, że są najstarszymi zwierzętami żyjącymi na Ziemi.
Wiadomo, takie to by tylko żarły i żyły. Niepotrzebnie odmrożono to lewactwo.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
W zasadzie miało trafić o wątku o zwierzętach ale...

Częstochowa: Kot zaatakował swoją 74-letnią panią. Był jak bestia z horrorów

- Kicak pogryzł mi rękę, wnuczkę ugryzł w ramię, rzucił się na nas bez powodu. Nie chcemy już go, boimy się, niech go uśpią - żali się Halina W. Kobieta trafiła do szpitala. Starsza pani broniła się przed oszalałym kotem. Wezwała na pomoc Straż Miejską. Agresywne zwierzę próbowali obezwładnić także sąsiedzi. Słysząc wołania o pomoc pani Haliny wyważyli nawet drzwi do jej mieszkania i uzbrojeni w kołdrę usiłowali spacyfikować Kicaka.

Starsza pani broniła się przed oszalałym kotem. Wezwała na pomoc Straż Miejską. Agresywne zwierzę próbowali obezwładnić także sąsiedzi. Słysząc wołania o pomoc pani Haliny wyważyli nawet drzwi do jej mieszkania i uzbrojeni w kołdrę usiłowali spacyfikować Kicaka.

- Mąż wywiercił zamek w drzwiach wejściowych wiertarką, ale ten kot zachowywał się jak ryś, syczał, warczał, kolega chciał go złapać w kołdrę, ale nie udało się - mówi Gabriela Płoszaj, sąsiadka z pierwszego piętra.

- Babcia stała w pokoju, kiedy nagle, bez powodu, kot się na nią rzucił. Zaczął ją gryźć i drapać, a kiedy pośpieszyłam babci na ratunek, zaatakował także mnie - opowiada pani Renata, wnuczka. - Zamknęłyśmy się z babcią w pokoju i przez kilka godzin przez telefon prosiłyśmy o ratunek policję, schronisko dla bezdomnych zwierząt, straż pożarną, nawet weterynarzy. W końcu przyjechała Straż Miejska.

- Miał u nas jak król, jadł co najlepsze. Lubił poszaleć, drapał ściany, gryzł naszego psa, ale nie domowników, stawiał się też na obcych - dodaje wnuczka. Kiedy przyjechała Straż Miejska, zwierzak sycząc uciekł do kuchni. Gdy funkcjonariusze próbowali go schwytać, obezwładniając gazem, wyskoczył z okna. Został schwytany do pudełka, kilka bloków dalej. - To jedna z najbardziej nietypowych interwencji - twierdzi Artur Kucharski ze Straży Miejskiej. - Nie przypominam sobie, abyśmy w ostatnim czasie śpieszyli z taką pomocą.


Czytaj więcej: http://www.dziennikzachodni.pl/arty...nia-pania-byl-jak-bestia-z-horrorow,id,t.html
Coś dziwnego się z kocurami na Śląsku i w okolicy dzieje. Może to pogoda?
W każdym razie jak zobaczyłem dwa dni temu (22-ego, po południu) sąsiadkę ze swym rudzielcem na spacerze, to ten rysiował jak wściekły. Niemal dusił się od rysiowania. Chciał zbiec. A nie było żadnych innych zwierzaków w okolicy. Ta go wzięła na ręce, to się trochę uspokoił. Dał sobie nawet zrobić tradycyjne Piu-Piu (zawsze zaprzyjaźnionym kocurkom i pieskom to robię), ale był jakiś niemrawy i ogłupiały. Tak jakby stracił orientację. Przechodząc koło sąsiedniego bloku usłyszałem rysiującego kocura i ryk (pewnie ojca - głowy domu) że należy zamknąć kurwa okno, bo kot spierdoli. Inny kocur (Tito) znów z mojej klatki też rysiował. Było słychać przez drzwi na całą klatkę. Wszystko to było jednego dnia. Rysiowanie kocurów jest dość rzadkie.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom