Zapodaj coś ciekawego

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Zalesienie w państwach które aktualnie są w UE w latach od 1900r. do 2010r.
K5ZZTQD.gif

Jak widać drzew przybyło od zajebania. Ale komuchy nadal chcą pozwoleń, na ich ścinanie na swoim gruncie.
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
"Zatkali uszy i podnieśli wrzask" ~~tolep

(przy okazji - jeśli chcecie ominąć paywala koszernej szmaty, wyszukajcie w góglu tytuł, prawokliknijcie na wynik wyszukiwania i "Otwórz o w oknie incognito")


Słynny uczony oskarżany o rasizm sprzedał swój medal noblowski. Bo "nikt nie chce przyznać, że istnieję"

Piotr Cieśliński
07.12.2014 12:00


James Watson,odkrywca kształtu DNA (Fot. KIRSTY WIGGLESWORTH AP)
James Watson - jeden z najwybitniejszych uczonych naszych czasów, współodkrywca struktury DNA - jest pierwszym żyjącym naukowcem, który wystawił na licytację swój złoty noblowski medal.

(...)

Watson jest znany ze swoich licznych kontrowersyjnych wypowiedzi.

W 1997 roku powiedział na łamach "The Sunday Telegraph", że jeżeli uda się zidentyfikować gen odpowiedzialny za homoseksualizm, to ciężarne kobiety powinny mieć możliwość przeprowadzenia aborcji, jeśli gen ten zostanie wykryty u płodu. Na jednym z wykładów sugerował, iż istnieje związek między kolorem skóry a seksualnym potencjałem albo że otyli nie mają ambicji. Mówił też, że głupota jest defektem genetycznym i powinno się ją leczyć, a inżynierię genetyczną można by użyć do poprawiania urody ("Mówią, że to byłoby okropne, gdybyśmy wszystkie dziewczęta uczynili pięknymi. Ja uważam, że byłoby wspaniale").

Wina

Miarka się przebrała w październiku 2007 r. W wywiadzie dla londyńskiego "Sunday Times" powiedział, że marnie widzi przyszłość Afryki, bo "cała nasza polityka społeczna opiera się na założeniu, że ich inteligencja jest taka jak nasza, podczas gdy wszystkie testy pokazują co innego". Dodał także, że "kiedyś wierzył, iż wszyscy ludzie są równi, ale ci, którzy mieli do czynienia z czarnymi pracownikami, mieli okazję przekonać się, że to nieprawda".

Te słowa wywołały medialną burzę.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Ciekawostki Historyczne tytuły swoich artykułów chyba wzorują na lib.necie. Ale i w treści też nie zawodzą... (śródtytuły są chyba nawet lepsze)

Zboczona historia Trzystu. Cała prawda o seksie w starożytnej Sparcie [18+]

Gówniana historia. Cała prawda o robieniu kupy w Cesarstwie Rzymskim

Burdele, nierząd i prostytutki. Rozpustna strona dawnego Krakowa

Samo życie albo same rzyci. 99% historii ludzkości to sranie i dupczenie.

Ale są też porady przydatne w kontekście upadających systemów emerytalnych:

Chcesz się zabezpieczyć na starość? Zostań krwawym dyktatorem
Wyborcza chyba chce im dorównać...

Tysiąclecia z lewatywą
Sebastian Duda
01.12.2014 01:00

XVIII-wieczna rycina przedstawiająca zabieg purgacji rektalnej za pomocą lewatywy. Służąca trzyma w rękach kolbę strzykawkową. Przez wiele wieków przy stosowaniu lewatywy konieczna była pomoc innej osoby. I choć już w XVI w. wynaleziona została lewatywa do indywidualnego użytku, wynalazek... (EAST NEWS)

Złotym wiekiem tej kuracji było siedemnaste stulecie - w ciągu jednego tylko roku Ludwik XIII miał 212 lewatyw, a jego syn Ludwik XIV nakazywał medykom aplikowanie sobie purgacji rektalnych nawet podczas przyjęć i audiencji.

Późnym latem 1480 r. król Francji Ludwik XI doznał udaru. Nie po raz pierwszy, ale tym razem wyglądało to bardzo groźnie - przez dwa dni władca był sparaliżowany i nie mógł wypowiedzieć słowa. Na pomoc wezwano medyka Angela Catho, który zalecił lewatywę. Nie wiadomo, jakiego roztworu użył Catho, ale po zastosowanej purgacji poudarowe objawy szybko ustąpiły. Lekarz dostał od władcy dożywotnią pensję, a sam król zaczął lewatywę traktować niemal z czcią. Nie tylko kazał często ją aplikować sobie, członkom rodziny oraz dworzanom, ale sądził nawet, że może ona uleczyć jego psy.

Pasterz Odbytu

Ale kariera lewatywy rozpoczęła się znacznie wcześniej, bowiem pierwsza historyczna wzmianka pochodzi z datowanego na XVI w. p.n.e. staroegipskiego papirusu Ebersa. W tym opisie praktyk medycznych stosowanych nad Nilem obok wielu trudniących się leczeniem na dworze faraonów fachmanów wymieniony jest niejaki Iri, zwany też "Pasterzem Odbytu", który odpowiadał za aplikowanie lekarstw "tylną drogą". Starożytni Egipcjanie uważali, że lewatywę wynalazł i podarował ludziom bóg Thot, przedstawiany często pod postacią ptaka ibisa, który faktycznie często chowa dziób w upierzeniu. Egipcjanie podejrzewali, że ibis wkłada go do otworu rektalnego, do którego wpuszcza wodę, by pozbyć się zatruwających organizm resztek jedzenia. Ptak ten czczony był nad Nilem jako święty, nic więc dziwnego, że w jego zachowaniu widziano czytelną wskazówkę dla ludzkości, a na dworze faraonów stale przebywał medyk, którego nazywano wprost "Strażnikiem Królewskiej Odbytnicy".

Lewatywę stosowano w Egipcie powszechnie także w czasach greckiego historyka Herodota (V w. p.n.e.), który w swoich "Dziejach" zanotował, że Egipcjanie używają środków przeczyszczających w trzech kolejnych dniach każdego miesiąca i starają się o swe zdrowie przez emetyki i lewatywy, sądząc, że z potraw, które się zjada, powstają wszystkie choroby ludzkie . Zdaniem Herodota napełnionych olejem cedrowym lewatyw używano również do balsamowania zmarłych.


Lewatywa używana była na dworze asyryjskim i babilońskim, o czym zaświadczają tabliczki z pismem klinowym z VII i VI w. p.n.e. W tym czasie stosowanie enemy (enema to grecka i łacińska nazwa lewatywy) zalecał w traktacie chirurgicznym Suszruta, twórca medycyny hinduskiej. Wykopaliska archeologiczne w Meksyku potwierdzają, że lewatywy znane były Olmekom w pierwszym tysiącleciu p.n.e., ale używali ich oni raczej do rytualnych oczyszczeń, a nie w celach leczniczych. Nieco później, między VII a X w. n.e., enemy w kształcie dzbanka z wypustem przechowywali w świątyniach Majowie, a aplikowany płyn miał zapewne mocne właściwości halucynogenne.

Stosowanie prozdrowotnych oczyszczeń per rectum zalecali najsłynniejsi starożytni lekarze w Europie. Ojciec greckiej medycyny Hipokrates (V-IV w. p.n.e.) sugerował robienie lewatywy w stanach gorączkowych oraz przy innych jeszcze dolegliwościach (np. niestrawności). Uważał, że należy wlewać do rectum pod koniec dnia roztwór soli, by oczyszczony z toksyn organizm mógł w pełni korzystać z nocnego odpoczynku. Asklepiades z Bitynii, żyjący na przełomie II i I w. p.n.e. medyk rzymski, uznawał enemę za doskonałe remedium na robaki jelitowe. Galen w II w. n.e. przekonywał, że lecznicze właściwości mają nie tylko lewatywy z czystej wody, ale i z mikstur na bazie roślin (m.in. jęczmienia, który zdaniem tego znakomitego specjalisty miał być świetnym środkiem na dyzenterię), ziół i pachnących olejów.

Od pęcherzy i skór do kolby strzykawkowej

Starożytne enemy wykonywano najczęściej ze zwierzęcych pęcherzy i skór, czasami z wydrążonych dyń z trzcinowymi wypustami. Za lewatywy służyły też bambusowe rurki, przez które wdmuchiwano wodę lub inne płyny do odbytnicy. Jednak efekt nie zawsze musiał być zadowalający, skoro w VI w. n.e. grecki medyk Aetius przestrzegał, by stosować lewatywy wyłącznie z "najczystszej wody - niezbyt gorącej i niezbyt zimnej".

Pierwszą lewatywę w kształcie strzykawkowej kolby z tłokiem z jednej i rurkowym wypustem z drugiej strony stworzyli najpewniej muzułmanie, a do miana jej wynalazcy pretendują Albukasis z Kordoby, jeden z najsłynniejszych średniowiecznych medyków arabskich, oraz Awicenna, wybitny perski filozof, naukowiec i lekarz (obaj żyli na przełomie X i XI w.). Jednak enema strzykawkowa aż do XV w. nie była powszechnie znana w Europie.

Nie znaczy to wcale, że w tamtym czasie rektalne purgacje nie cieszyły się na Starym Kontynencie popularnością. Angielski chirurg John Ardene (1307-1392) zaświadczył, że szlachcianki na Wyspach uważały enemę za świetne remedium na wiele chorób (przede wszystkim skórnych). Ardene nie bardzo dawał temu wiarę i napisał nawet traktat "O przetoce odbytniczej, hemoroidach i lewatywach", dowodząc, że niektóre wywary mogą raczej prowadzić do postępów choroby niż zdrowia. Chirurgowi wielokrotnie zdarzało się widzieć, jak pacjenci cierpiący na zaparcia po lewatywie doznawali jeszcze silniejszych konstypacji, a wypryski skórne nie znikały, tylko zmieniały się w większe krosty.

Być może za dolegliwości te odpowiadał brak higieny. Dość prymitywne lewatywy były sprzętami wielokrotnego użytku, które z czasem stawały się siedliskami chorobotwórczych mikrobów. Do worka z pęcherza (zwykle świńskiego) mocowano rurkę z kości zwierzęcych, trzciny bądź metalu i nie bardzo troszczono się, by po zabiegu oczyścić klizmę (tak od średniowiecza nazywano lewatywę w Polsce).

Stosowanie lewatyw wiązało się też z innymi niedogodnościami. Trzeba było korzystać z asysty innych osób, które naciskały na miech wypełniony wodą lub wywarem. Pierwszą enemę do wyłącznego indywidualnego użytku stworzył najwybitniejszy chirurg epoki renesansu Francuz Ambroise Paré, ale okazało się, że wiele osób woli dawne rozwiązanie. Przyjęło się za to inne udoskonalenie - regulacja ilości i szybkości przepływu płynu za pomocą specjalnych bolców-zakładek umieszczanych na rurce. Takie rozwiązanie wprowadził w XVI w. - opierając się na arabskiej enemie strzykawkowej - pochodzący z Niemiec Wilhelm Fabricius.

cdn...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Złoty wiek

Siedemnaste stulecie nazwane zostało przez XIX-wiecznych historyków medycyny "złotym wiekiem lewatywy". Najzupełniej słusznie. Enemy stały się szczególnie popularne w kręgach paryskiej socjety, wskutek czego moda na codzienne purgacje rektalne rozprzestrzeniła się w Europie. Przykład płynął z góry - w archiwum narodowym w Paryżu jest notatka, w której pewien lekarz zaświadczał, że w ciągu jednego tylko roku Ludwik XIII miał 212 lewatyw (215 razy płukano mu też żołądek, a 47 upuszczano krew). Ludwik XIV niewiele ustępował ojcu i nakazywał medykom aplikowanie sobie lewatywy (przede wszystkim z ulubionego mleka migdałowego) nawet podczas przyjęć i audiencji. Medycy skrzętnie notowali, gdzie i kiedy wykonane były zabiegi; historycy doliczyli się ich ponad 2 tys. Inna rzecz, że za tą archiwizacją stała najpewniej obawa Króla Słońce przed otruciem per rectum - za jego panowania w Paryżu co najmniej kilku osobom zaaplikowano w lewatywie truciznę.

Wytwarzaniem lewatyw zajmowali się najwyższej klasy rękodzielnicy, pojawiły się kolby z porcelany, srebra, a nawet z masy perłowej. Wśród arystokracji do dobrego tonu należało mieć kilka lewatyw na osobiste potrzeby. Natomiast przyrządzaniem wywarów i wykonaniem zabiegu zajmowali się aptekarze, balwierze bądź wyszkoleni w tym względzie służący i pokojówki, bo ówczesne klizmy nie nadawały się do samodzielnego użytku. XVII-wieczni farmaceuci na produkcji i aplikowaniu enem niejednokrotnie dorabiali się majątków.

Wiara w cudotwórcze właściwości klizmy często prowadziła do obsesyjnego ich stosowania kilka, a nawet kilkanaście razy dziennie, co skarykaturował Molier w "Chorym z urojenia" w postaci hipochondryka Argana. Popularność lewatyw sprawiła, że zaczęli ich używać nawet (choć rzadko) egzorcyści. Lewatywę z wody święconej zastosowano słynnej opętanej przeoryszy z Loudun, matce Joannie od Aniołów (1602-65), ale nie wiadomo, czy pomogło to wypędzić z niej demony.

Dopiero w drugiej połowie XVII w. popularnością zaczęły się cieszyć udoskonalone lewatywy do samodzielnego stosowania, a jedną z nich skonstruował holenderski medyk Regnier de Graaf (odkrywca pęcherzyków w jajnikach). Polecał on m.in. samodzielne wykonywanie lewatyw "odżywczych" na bazie wywarów z mleka i wina.

W połowie XVIII w. używanie lewatywy nie było już tak częste i traktowano je raczej jako remedium, które należy stosować powściągliwie. Uważano np., że enemy z wywaru z tytoniu są w stanie uratować życie topielcom, dlatego w Londynie wzdłuż Tamizy stanęły skrzynki z klizmami i liśćmi tytoniowymi. W tym czasie w Europie pojawiły się enemy przytwierdzane do ściany oraz lewatywy ze specjalną pompką tłoczącą płyn. Przez długi czas nie pojawiła się ustalona forma dla tego przyrządu.

Odstawka

W drugiej połowie XIX w. popularnością zaczęły się cieszyć lewatywy strzykawkowe projektu pochodzącego ze Śląska Vincenza Priessnitza (1799-1851), twórcy wodolecznictwa i wynalazcy prysznica - to jemu przyrząd ten zawdzięcza swą polską nazwę. Stare klizmy powoli były wypierane przez enemy z tykwy (XIX-wieczni naukowcy byli zdumieni, że takich lewatyw od dawna używały plemiona z Wybrzeża Kości Słoniowej) oraz kauczukowe gruszki.

Ostatni renesans lewatywy przypadł na pierwsze dziesięciolecia XX w. Podczas I wojny z braku morfiny rannym podawano lewatywy z kawy, które nieco uśmierzały ich ból i ponoć szybciej też powracali do zdrowia. Dziś hydrokolonoterapię uznaje się raczej za dział medycyny alternatywnej, natomiast lekarze głównego nurtu uważają, że zbyt częste stosowanie lewatywy może raczej prowadzić do nadmiernego odwodnienia organizmu i utraty cennych minerałów oraz substancji odżywczych.
Haha, Pasterz Odbytu miażdży... To powinna być jakaś ranga na libnecie. W sam raz dla Tralalali albo NŚ... :p
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
http://news.slashdot.org/story/14/12/10/2022257/us-navy-authorizes-use-of-laser-in-combat
http://www.wsj.com/articles/navy-tests-laser-weapon-on-drones-boats-1418182202
http://news.usni.org/2014/12/10/u-s-navy-allowed-use-persian-gulf-laser-defense

Na USS Ponce w Zatoce Perskiej został zamontowany (tym samym pierwszy raz w historii wprowadzony do użytku w US Navy) 30 kilowatowy System Broni Laserowej (LaWS).

Afloat Forward Staging Base (Interim) USS Ponce (ASB(I) 15) conducts an operational demonstration of the Office of Naval Research (ONR)-sponsored Laser Weapon System (LaWS). US Navy Photo

PENTAGON — The U.S. Navy is has declared an experimental laser weapon on its Afloat Forward Staging Base (AFSB) in the Persian Gulf an operational asset and U.S. Central Command has given permission for the commander of the ship to defend itself with the weapon, the head of the Office of Naval Research (ONR) told reporters on Wednesday.

The 30 kilowatt Laser Weapon System (LaWS) was installed aboard USS Ponce this summer as part of a $40 million research and development effort from ONR and Naval Sea Systems Command (NAVSEA) to test the viability of directed energy weapons in an operational environment, said ONR Rear Adm. Matthew Klunder.

“The captain of that ship has all of the authorities necessary if there was a threat inbound to that ship to protect our sailors and Marines [and] we would defend that ship with that laser system,” Klunder said.
“It would be [used] against those [unmanned aerial vehicles], slow moving helicopters, fast patrol craft.”

As part of the development program, the Navy developed rules of engagement (ROE) for the use of the laser weapon in a year of negotiations with Pentagon leadership, Klunder said.

“At the end of the day it came right out from the [Chairman of the Joint Chiefs of Staff] and the [Secretary of Defense] notebook and we were approved and CENTCOM has the responsibility and given the authority to the skipper of that ship,” he said.

ONR showed off a video in which the LaWS system — mounted on the ship’s super structure above the bridge — disabled a small Scan Eagle-sized UAV, detonated a rocket propelled grenade (RPG) and burned out the engine of a rigid hull inflatable boat (RHIB).

Klunder did not give details on the ROE or the ranges of LaWS but did say that humans were not a target of the weapon, under stipulations of the Geneva Conventions which he did not detail.

He did say that the Navy has tested LaWS against a simulated small boat so-called swarm attack and that the system was effective.

LaWS is composed in part of commercial laser components and proprietary Navy software that allow the weapon to achieve up to 35 percent level of efficiency relative to the power pumped through the system — a higher than average rate compared to other lasers.


USS Ponce (AFSB(I) 15) transits the Arabian Gulf on Sept. 25, 2014. US Navy Photo

The system is powered and cooled by a so-called “skid” that provides power through a diesel generator and is separate from Ponce’s electrical systems.

LaWS is tied to the ship’s navigation radar and the close-in weapon system (CIWS) and is also able to be targeted independently by sailors on the ship through a station in Ponce’s combat information center (CIC).

In addition to the offensive power, LaWS has proved useful as a surveillance tool due to its powerful optics that can detect objects at “tactically significant ranges” like a shipboard “Hubble Telescope,” Klunder said.

The Navy plans to keep LaWS onboard Ponce for a year and is examining deployments on other ships.

ONR’s next step for laser weapons will be a 100 to 150 kilowatt version it plans to test in 2016 or 2017.
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Joe Weiss i Ralph Dean piszą lesbijskie porno...

To ja już wolę Abbywinters - tam zdaje się ekipa jest kobieca w 100% :p
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
100 lat makijażu w minutę...



Zastanawiam się, czy można na podstawie mody dałoby się wyrokować o stopniu zniewolenia fiskalnego społeczeństw. Gdy kobiety muszą zapierdalać w robocie i harują od bladego świtu do nocy, nie będą miały czasu na nic wysublimowanego i skomplikowanego.

Wybajerowane fryzury, których przygotowanie jest czasochłonne a utrzymanie wymaga dodatkowych środków, powinny z kolei charakteryzować czasy dobrobytu.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom