- Moderator
- #1 601
- 3 585
- 6 855
Dzisiaj Redds, jutro Karmi, a pojutrze zostajesz wegetarianinem. Z tym nie ma żartów!
Od roku 2009 jest członkiem Partii Libertariańskiej[3].[...]W wielu wywiadach określa swoje poglądy jako libertariańskie[4]. Podczas wywiadu dla magazynu USA Weekend w 2004 powiedział: "nie widzę siebie jako konserwatysty, ale nie jestem też ultralewicowy. Lubię libertariański punkt widzenia, który mówi by zostawić wszystkich w spokoju. Już jako dziecko drażnili mnie ludzie, którzy mówili mi jak mam żyć."[5]
http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3230Kiedy właściciel browaru „Ciechan” nie podzielił entuzjazmu pana Dariusza Michalczewskiego dla sodomitów i gomorytów - a wiadomo, że obecnie jest rozkaz, żeby nie tylko sodomitom i gomorytom się nie sprzeciwiać, ale żeby ich podziwiać, a na każde żądanie im się nadstawiać - bo „muszą być kochani” - zaraz postępackie knajpy zorganizowały wylewanie piwa „Ciechan”. Jako pierwsza akcję wylewania zorganizowała knajpa „Wrzenie świata”. Tedy informujemy, że jest to knajpa żydowska, o czym świadczy rejestr właścicieli tworzących Fundację Instytut Reportażu, zarejestrowaną w KRS pod numerem 0000335427. Tworzą ją następujące osoby: Paweł Goźliński, kierownik działu reportażu „Gazety Wyborczej” i redaktor naczelny magazynu „Duży Format” tej żydowskiej gazety dla Polaków, Irena Morawska, wraz z Jerzym Morawskim, który po różnych metamorfozach („iść za Cioskiem” odgrywa na starość rolę szabesgoja), Wojciech Tochman, którego do „Gazety Wyborczej” nastręczyła sama Hanna Krall, Mariusz Szczygieł, którego do żydowskiej gazety dla Polaków sprowadziła ta sama ręka, no i sama Hanna-Krall-Szperkowicz, co to samego jeszcze znała Stalina, a w latach dobrego fartu, tzn. 1966-1969 korespondowała do Polski z Moskwy.
Druga knajpa, to Cafe „Kulturalna”, własność niejakiej Anny Łabuszewskiej, pozostającej pod protekcją potężnych Mocy, przed którymi uginają się nawet białe kolana Hanny Gronkiewicz-Waltzowej, co to kiedyś miewała ekstazy z samym Duchem Świętym. Właścicielem trzeciej, pretensjonalnie nazwanej „Cafe Chwila” są panowie Hołdysowie: ojciec Zbigniew, który chyba nawet do spania nie zdejmuje kapelusza, podobnie jak Bonja, co to nawet w łóżku nie zdejmowała turbanu skrywającego kołtuna, no i syn Tytus, który - jak to widać na zdjęciach - na razie dorobił się imponującej brody i charakterystycznego, melancholijnego spojrzenia, a poza tym pięknie śpiewa piosenki „i różne inne dźwięki, szczególnie gdy go coś wzruszy”. Postępaki - nie pijcie piwa „Ciechan”! Pijcie michnikowszczyny - bo pewnie to tam podają.
Logicznym więc wydaje się zadać sobie następujące pytania:
1) Co wyjątkowego jest w tych trzech w sumie lokalach, że informacja o ich spontanicznym miejmy nadzieję proteście, obiegła większość tzw mediów głównego nurtu?
2) Jak bardzo trzeba się jako przedsiębiorca natrudzić, aby zostać z nazwy wyszczególnionym w artykułach i audycjach takich potentatów dziennikarstwa jak natemat.pl, Gazeta Wyborcza, Wyborcza.biz, Radio Tok FM, Radio Dla Ciebie, Polskie Radio Jedynka czy Radio Zet?
3) Jak interesującą dla mediów jednostką/grupą osób należy być, aby mieć swoje biznesowo-marketingowe „5 minut” w Polsatowskim programie „Tak czy Nie”, aby róznego rodzaju echa i cytowania oddolnej według przekazów akcji pojawiły się także, między innymi na aktivist.pl, Super Expressie i wielu wielu innych miejscach?
Poszukajmy wskazówek.
Lokal numer 1 – „Wrzenie Świata”.
Według Krajowego Rejestru Sądowego właścicielem klubokawiarni jest Fundacja Instytut Reportażu, zarejestrowana pod numerem KRS 0000335427.
Rejestr wyszczególnia następujące osoby:
Katarzyna Janowska –dziennikarka, która po skończeniu studiów pracowała razem z Katarzyną Kolendą-Zaleską w Gazecie Krakowskiej, gdzie przeszła wszystkie etapy pracy dziennikarskiej. Związana z działem kulturalnym tygodnika Polityka.
Paweł Goźliński – teatrolog, dziennikarz, pisarz. Kierownik działu reportażu w „Gazety Wyborczej”, oraz redaktor naczelny magazynu „Duży Format”
Alicja Kapuścińska – jako wdowa po Ryszardzie Kapuścińskim zasiada w jury przyznawanej co roku nagrody PAP jego imienia.
Irena Morawska – przez wiele lat była dziennikarką działu reportażu „Gazety Wyborczej”, publikowała rónież w magazynie „Duży Format”. W 2011 nominowana wraz z Jerzym Morawskim do nagrody mediatorów za dokument „Czekając na sobotę”, oraz towarzyszący mu jej własny artykuł w „Dużym Formacie” zatytułowany „My się nigdy nie nudzimy”. Zarówno dokument jak i film odbiły się szerokim echem, wywołując wiele komentarzy.
Wojciech Tochman – W 1990 roku do pracy w dziale reportażu Gazety Wyborczej przyjęła go Hanna Krall. W Gazecie pracował do 2004 roku. W roku akademickim 2006-2007 wykładał w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
Mariusz Szczygieł – wieloletni reporter a następnie dziennikarz Gazety Wyborczej, od sierpnia 2004 do lutego 2012 zastępca szefa dodatku „Duży Format” i zastępca kierownika działu reportażu Gazety Wyborczej. Uważany za ucznia Hanny Krall.
Hanna Krall-Szperkowicz – pisarka i dziennikarka żydowskiego pochodzenia. Od 1955 pracowała w redakcji „Życia Warszawy”, od 1969 do 1981 w „Polityce”, której korespondentem w ZSRR była w latach 1966-1969. Na początku lat 90. szkoliła reporterów w „Gazecie Wyborczej”.
Lokal numer 2 – Cafe Kulturalna
Właścicielką lokalu jest Pani Agnieszka Łabuszewska. Kawiarnia aktywnie współpracuje między innymi z Fundacją Feminoteka. Od prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz Waltz swego czasu wyszło zdecydowane polecenie, by dyrektor Tadeusz Słobodzianek wycofał się z decyzji wypowiedzenia kawiarni umowy najmu.
Lokal numer 3 – Cafe Chwila
Należy do Zbigniewa Hołdysa oraz jego syna Tytusa Hołdysa. Charakterystycznej postaci Pana Zbigniewa nie trzeba chyba nikomu przedstawiać.
Na okładkowym zdjęciu tego artykułu widać także kobietę w blond włosach, chyba już nie będziecie zaskoczeni, jeżeli powiem, że kobietą tą jest Pani Ewa Wanat - dziennikarka radiowa i telewizyjna. Od maja 2013 redaktorka naczelna Polskiego Radia Radio Dla Ciebie a w latach 2003–2012 redaktorka naczelna Tok FM. Jednym słowem młoda reporterka z mikrofonem radia RDC przechodziła akurat z tragażami i wcale nie przyszła rejestrować „oddolnego” protestu swojej własnej szefowej.
Na podstawie powyższych informacji można więc chyba wysnuć wniosek, że właściciele poniższych lokali związani są głównie z nurtami ideologicznymi określanymi dziś jako lewicowe, oraz co najważniejsze – praktycznie wszyscy z nich mają duże doświadczenie i/lub kontakty w świecie miedialnym.
Większość z nich najprawdopodobniej mogła spokojnie swoje zdanie na temat facebookowego postu Marka Jakubiaka wyrazić przed milionami czytelników na łamach zaprzyjaźnionych redakcji (co przecież i tak w konsekwencji nastąpiło) bez angażowania w to prowadzonych przez siebie biznesów.
Ciężko w tym kontekście pozbyć się nasuwającej się myśli, że cała akcja jest po prostu wykorzystaniem wypowiedzi prezesa Ciechana do wywołania medialnego szumu i promocji prowadzonych przez siebie lokali.
Trzy razy dziennie schodzą się tu wszyscy mieszkańcy hotelu. Za jedzenie w hotelach amerykańskich się płaci się osobno, ale koszta jego wliczone są w cenę numeru. Każdy z gości wynajmujących numer ma tu prawo przyjść pięć razy dziennie i jeść, co mu się podoba, bez żadnej osobnej dopłaty, większość jednak schodzi się tylko na "brekfest", lunch i obiad wieczorny. Przy stole goście rozmawiają ze sobą jak znajomi co jednak nie pociąga za sobą bliższych stosunków. Po skończonym posiłku wstają i rozchodzą się, gdzie kto chce, nie dziękując sobie wzajemnie za towarzystwo, jak również nie czekając jedni na drugich. Mnóstwo kobiet przychodzi bez mężczyzn, mnóstwo bowiem nawet panien podróżuje bez żadnej opieki. Wszystkie stroją się tak jak nigdzie w Europie, wszystkie przychodzą bez kapeluszów; dlatego obiady, zwłaszcza wieczorem, wyglądają jakby obiady proszone i nader ceremonialne. Służbie nie daje się tu nic. Składa się ona we wszystkich prawie hotelach wyłącznie z Murzynów. Należy to do mody, a przy tym, kolorowa posługa zapewne, taniej kosztuje od białej, Przy każdym stole stoi dwóch lub trzech Murzynów o głowach podobnych do głów czarnych baranów. Są to ludzie bardzo grzeczni, usługują szybko i wprawnie, wyglądają zaś we frakach i białych krawatach, jeżeli nie pięknie, to przynajmniej nader oryginalnie. Zresztą usługa tu nie jest trudna. Według zwyczajów amerykańskich przed każdym z gości stawiają tu mnóstwo porcelanowych miseczek ze wszelkiego rodzaju jadłem od razu. Masz przed sobą ad razu zupę, mięsiwa, ryby, jaja, pudingi, pomidory, kartofle, lody, poziomki, jabłka, migdały, kawę, słowem: niezliczoną ilość dań w małych dozach. Zaczynaj, skąd chcesz, jedz, co chcesz, nikt tu na to nie patrzy. Murzyn stoi nad tobą jak kat nad dobrą duszą i ustawicznie dolewa ci wody z lodem w szklankę, skoro ją tylko wypijesz, odpowiadając niezmiennym: "Yes, sir!", na wszystkie twoje żądania. Skutkiem tego systemu w jedzeniu wszystko tu jada się zimne, skrzepłe, zdębiałe, nawet w najlepszych restauracjach. Kuchnia amerykańska jest najniegodziwszą kuchnią na świecie. Nie chodzi jej o to wcale, żebyś zjadł zdrowa i dobrze, ale o to, byś zjadł jak najprędzej i mógł wrócić do business; wszystko więc obliczone jest na łap cap i tylko wieczorne obiady podają ci cokolwiek staranniej, wieczorem bowiem wszelki business kończy się wraz z uderzeniem piątej godziny.
PZ: Przyczyna jest bardzo prosta: bo pokonał komunistów i wprowadził w Hiszpanii rządy oparte na katolicyzmie i wolnym rynku. Takie połączenie dla światowego lewactwa jest zaś znacznie gorsze niż – w gruncie rzeczy bliski mu ideologicznie – hitleryzm.