Zapodaj coś ciekawego

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 410
Cicho, lepiej obczajcie tę informację:

Wystarczy fotografia: sztuczna inteligencja świetnie odróżnia kryminalistów od praworządnych obywateli
25.11.2016 15:52
Już Arystoteles w swoich Analitykach pierwszych sugerował, że charakter człowieka odbija się w jego postaci i rysach twarzy. Koncepcja ta, znana jako fizjonomika, cieszyła się sporym powodzeniem aż do czasów Oświecenia, kiedy to uznano ją za irracjonalną i bzdurną. Ugruntowało się przekonanie, że nie można oceniać ludzi po wyglądzie. W XX wieku kwestionować tego po doświadczeniach z nazistowskimi teoriami rasowymi, za samo sugerowanie, że może być inaczej, można było stracić akademicką posadę. Chińscy badacze jednak nie odczuwają zahamowań przed tym, co na Zachodzie uchodzi za kontrowersyjne. Wykazali, że dzięki sztucznej inteligencji są w stanie w badanym zbiorze zdjęć ludzkich twarzy z bardzo wysoką skutecznością wychwycić przestępców.

Przeczucia klasycznych filozofów znalazły potwierdzenie w weryfikowalnym efekcie pracy sztucznej sieci neuronowej. Xiaolin Wu oraz Xi Zhan z Uniwersytetu Jiao Ton w Szanghaju zbudowali cztery klasyfikatory wykorzystujące regresję logistyczną, algorytm k najbliższych sąsiadów, maszynę wektorów nośnych oraz splotowe sieci neuronowe. Zostały one „nakarmione” zdjęciami twarzy 1856 mężczyzn bez owłosienia na twarzy. Połowa zdjęć należała do skazanych przestępców, druga połowa do „praworządnych” obywateli.


Czy sieć neuronowa może rozróżnić jednych od drugich? Do wytrenowania sztucznej inteligencji wykorzystano 90% biblioteki zdjęć, 10% pozostało do celów testowych. Efekty przekroczyły wszelkie oczekiwania. Po treningu AI było w stanie odróżnić kryminalistów od ludzi przestrzegających prawa z prawdopodobieństwem 89,5%. Hipoteza o korelacji pewnych cech twarzy i skłonności do zachowań przestępczych znalazła potwierdzenie. Jakie to cechy? Z pracy pt. Automated Inference on Criminality using Face Images możemy się dowiedzieć, że kluczowe są trzy cechy twarzy:

– krzywizna górnej wargi, u przestępców wyraźnie (średnio o 23%) wyższa,
– odległość między wewnętrzymi kącikami oczu, u przestępców nieco (6%) mniejsza,
– kąt między dwoma liniami zakreślonymi od czubka nosa do kącików ust, u przestępców wyraźnie (20%) mniejszy.

Co szczególnie osobliwe (a zarazem jakoś zgodne z intuicją Arystotelesa), twarze przestępców okazały się być znacznie bardziej zróżnicowane między sobą, niż twarze normalnych, praworządnych obywateli, które były bliższe pewnej normie.

Biorąc pod uwagę zaangażowanie, z jakim chińskie władze realizują swoje wielkie społeczne projekty, wyniki tego badania nie zostaną zignorowane. Skalibrowana pod twarze członków narodu Han sztuczna inteligencja będzie mogła zawczasu wychwycić obywateli, którzy mogliby zostać przestępcami, by objąć ich łagodną formą nadzoru. Niewykluczone też, że posiadanie właściwej twarzy mogłoby być punktowane lepszym kredytem społecznym.

To wszystko zaś otwiera drogę do miękkiej kontroli rozrodu obywateli, np. poprzez serwisy randkowe, na czele z ogromnie popularnym (już niemal 100 mln użytkowników) Baihe.com. Serwis ten od niemal roku przedstawia scoring Sesame Credit swoich użytkowników, tak aby kobiety mogły wiedzieć, że mają do czynienia z zamożnym, szanowanym mężczyzną, a nie jakimś lokalnym odpowiednikiem Jerzego Kalibabki.
mysle ze to w chinach wlasnie transhumanizm ma nadzieje, oni juz zwierzeta klonuja, podobnie jak japoncy i koreanczycy nie maja takich pizdowatych regulacji narzucanych przez chujmanistow ktorzy maja bul dupska bo scislowcy robia ladne rzeczy a racjonalizuja to ubierajac w "humanitaryzm" i "godność ludzka". w rosji np super eksperymenty robiono jak psu glowe drugiego psa przyszywano albo podtrzymywano odcieta glowe psa przy zyciu dzieku pompce która symuwała serce. to w chinach bedziemy mogli wybrac sobie jakie chcemy miec potomstwo, czy libertariańską konfiguracje genów np., moze nawet beda mozliwosci zeby jakies potworniaki tworzyc kombinujac w genach np cztery rece i pozniej mozna hajs zbijac za wypozyczanie takiego potworniaka do cyrku/talent show/filmow sci-fi/hindusom zeby swojej nowej inkarnacji bogini Kali zlozyli ofiary
 
U

ultimate

Guest
3582257_001.gif



3582257_009.gif
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
#MityiFakty
Galileusz i Bruno
Fakty
1. Galileusz nigdy nie był torturowany i nie spłonął na stosie.
a. swoją teorię zaprezentował w 1611 r. przed papieżem i kardynałami i nie wzbudziła ona żadnych obiekcji.
b. pierwsze protesty pojawiły się ze strony astronomów przywiązanych do dawnej teorii (to przywiązanie było tak silne jak dziś przywiązanie wielu do mitu demokracji). Oni też byli autorami pierwszych donosów do trybunałów inkwizycji.
c. w 1616 r. inkwizycja zakazała Galileuszowi głoszenia teorii heliocentryzmu BEZ JEJ NALEŻYTEGO UDOWODNIENIA (mógł ją głosić jako naukową hipotezę).
d. Galileusz publikuje swoje największe dzieło "Dialog...", co powoduje kolejną falę donosów jego kolegów astronomów. Zostaje więc wezwany do Rzymu. Tam odpowiada z wolnej stopy.
e. w 1633 r. zostaje stwierdzona wina Galileusza. Zostaje skazany na odmawianie raz na tydzień siedmiu psalmów pokutnych i areszt domowy (gdzie dalej prowadził badania. W 1638 r. publikuje "Dialog o dwu nowych naukach"). Odmawianie psalmów pozwolono za niego odprawiać później pewnej siostrze zakonnej.
Przekonania i wina
1. Przekonania naukowe o geocentrycznej budowie świata nie były głównym punktem ciężkości oskarżeń.
a. przeciw tezom naukowym Galileusza byli Kartezjusz i Bacon (i nikt im nie wyrzuca zacofania).
b. szło o niemożność udowodnienia tez oraz o to, że wśród tez naukowych Galileusz zawarł sprzeczne z wiarą tezy TEOLOGICZNE (dowolna egzegeza Pisma, przypisywanie Bogu charakteru akcydensu, sensytywności i podważanie prawdy o cudach czynionych mocą Chrystusa przez świętych).
c. żadne z jego dzieł naukowych nie zostało potępione.
d. gdyby inkwizycja rzeczywiście inwigilowała każdy przejaw wolnej myśli, to Galileusz nie mógłby publikować, organizować spotkań i wykładów.
Giordano Bruno
Fakty
1. Bruno został spalony na stosie, ale nie z powodu swoich przekonań naukowych dotyczących heliocentryzmu.
a. zakaz rozpowszechniania literatury kopernikańskiej (polegał on na tym, że zobowiązano wydawców do opatrzenia tejże literatury obowiązkowym wstępem, który określał spekulatywny charakter tej teorii) wydano dopiero 16 lat po śmierci Bruna.
Mnich i okultysta
1. Długo można opisywać burzliwe życie Bruna. Wspomnieć należy, że dwukrotnie występował on ze stanu duchownego a w swoich podróżach po Europie został nawet skazany przez kalwińskie władze Genewy i zmuszono go do aktu pokuty (1579).
a. w swoich pismach nie tylko zaprzeczał prawdom wiary, co czyniło go zwykłym heretykiem, ale i wyznawał poglądy okultystyczne.
b. jego proces trwał osiem lat, kilkukrotnie zobowiązywał się do odwołania herezji, by następnie trwać w uporze.
c. w końcu został przekazany gubernatorowi Rzymu z prośbą, by kara nie oznaczała śmierci ani okaleczenia. Władze Rzymu skazały go na stos jako heretyka i rebelianta.
d. "kult" Bruna rozpoczął się po aneksji papieskiego Rzymu przez Włochy (1870). Włoska masoneria złożyła się także na pomnik Bruna na rzymskim Campo di Fiori, gdzie stoi do dziś i gdzie spotykają się ateiści i inni "wolnomyśliciele", aby protestować przeciw Kościołowi (jednocześnie robiąc córę Koryntu z faktów historycznych).
Reszta ludzi na tym pięknym placu może kupić owoce i kwiaty :)



Link
 
U

ultimate

Guest
We wraku statku "Wilhelma Gustloffa" ma się znajdować 100 mln dolarów oraz zapas złota, przekonuje Phil Sayers, poszukiwacz skarbów z Wielkiej Brytanii.
Sayers twierdzi, że rozmawiał m.in. z oficerem radiowym statku. Rudi Lange to jedna z nielicznych osób, którym udało się przetrwać katastrofę. Powiedział Sayersowi, że widział skrzynie ukryte przez uzbrojonych strażników.

http://www.news.com.au/world/britis...d/news-story/87225b20637ac887d2d353b44982b59c
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
We wraku statku "Wilhelma Gustloffa" ma się znajdować 100 mln dolarów oraz zapas złota, przekonuje Phil Sayers, poszukiwacz skarbów z Wielkiej Brytanii.
Sayers twierdzi, że rozmawiał m.in. z oficerem radiowym statku. Rudi Lange to jedna z nielicznych osób, którym udało się przetrwać katastrofę. Powiedział Sayersowi, że widział skrzynie ukryte przez uzbrojonych strażników.

http://www.news.com.au/world/britis...d/news-story/87225b20637ac887d2d353b44982b59c

Gdybym to odkrył, nie przekonywałbym nikogo poza potencjalnymi inwestorami którzy mogliby sfinansować eskapadę. Ale może ja jakiś dziwny jestem.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Nie znam klimatów z tego forum, bo jestem tu za krótko, ale w jakim celu kolega wrzucił na awatara panią Krysię z dzieckiem, znaną jako madonna z Gorłówki? Widziałem w życiu sporo materiałów typu gore, większość robiąc researche wojenne. Część z tych materiałów (jak ten) zawdzięczamy tzw. naszym sukinsynom co mnie dodatkowo frustruje, bo rozmawiając z ludźmi trafiam na ścianę niezrozumienia. Ciapaty utopiony przy brzegu był w gazecie a tego nie było. Nie było, więc nie ma. Wkurwia mnie i frustruje stan ogólnego zbydlęcenia opinii publicznej.
Mam świadomość swojej słabości, przeważnie staram się nie myśleć. Do szufladki, pamiętam, ale nie rozmyślam. A tu permanentny widok Krysi z córką na awatarze. Mam nadzieję, że kolega ogranicza się do jakiegoś specjalnego wątku.
 

Brehon

Well-Known Member
555
1 486
Tytuł trochę rakowy ale artykuł bardzo spoko. O tym, że gadki szmatki nas unieszczęśliwiają.

http://www.wired.co.uk/article/banning-small-talk

Small talk should be banned - here's why

Small talk prevails because of the need to find a socially acceptable topic. But when it's removed, it changes the game

What is your relationship with God? What is something you fear in life? These may be great topics for conversations, but we rarely tackle such meaty topics at social gatherings. Instead, our discussions usually centre around summer travel plans, the latest home repair horror story and, of course, the weather.

This is a shame, because research has confirmed what most people know but don't practise: surface level small talk does not build relationships and it is not great for our happiness levels. The obvious question: if it's not that good for us, why does it prevail?

The sad answer is that we actively seek the lowest common denominator. When left to our own devices, we have the freedom to discuss what we want, but we also feel the pressure to pick a topic that will be socially acceptable and easy for anyone to participate in - the uninteresting hallmarks of small talk.

To better understand this problem of social co-ordination and what we can do about it, we arranged a dinner party. Usually dinner parties involve two social co-ordination problems. The first is arrival times: if everyone arrives at different times, the party always seems to be in flux - "getting going" or "dying down". The second is one of conversation topics: no single person will take the social risk of talking about complex personal issues with mere acquaintances. The alternative is surface chat that makes no lasting impression on anyone.

According to a 2010 study by social anthropologist Kate Fox, in Britain, more than nine in ten people admit to having talked about the weather in the last six hours. Around 38 per cent say they've talked about it in the past hour. (And when was the last time you heard someone say, "I wish we had another 45 minutes to get into the weather in more depth"?)

To help combat the problem of co-ordination, we added one simple variable to this dinner party - rules. 1) Show up between 7:30-8pm. If you can't make 8pm, don't come. 2) Absolutely no small talk. Only meaningful conversation is allowed.

These rules eliminated some individual freedoms in favour of better outcomes for everyone. Ninety per cent of invitees RSVPed within the day, many asking for clarification on the rules: "What exactly is small talk? Sports? Travel? My job?"

Not only were they curious about the rules, they liked having them - and nobody wanted to break them.

At 7:30pm, the night of the dinner party, we were sitting and waiting for the guests to arrive. At 7:45pm, we were nervous. No one had arrived. Guests had only 15 more minutes.

At 7:46pm, the doorbell rang. It did not stop until 7:54pm. 25 guests had arrived. The last two guests arrived at 8:05pm and, after some internal debate, we allowed them in. The benefit of having the whole group together from the start amplified the experience for everyone.

Next, the second rule was triggered. To help co-ordinate the conversation, we provided big index cards with examples of meaningful conversation starters. The 27 gender-mixed guests discussed if and how to hold public officials accountable for their actions. We found out who (besides our significant other) would give up a kidney if we needed one. We debated the theory of suicide prevention. We talked about the art of the dominatrix.

Midway, something interesting happened. We hear: "Hey! Is that small talk?" The guests not only abided by the rules, but they also enforced them. Instead of decreasing freedom, people appeared freer to talk about the things they really wanted to talk about.

By establishing a common rule for behaviour we created an environment with a new set of social norms that redefined peoples' best interests. And everyone was happier. As added proof, two dates came out of the evening. Perhaps meaningful conversation also makes us more attractive?

The basic idea is that if every individual is free to act as they please, the combination of these individual behaviours might be sub-optimal for the group. This problem is clear in social gatherings, but it has other applications, such as for email.

Email is turned on 24-7. If we want to email a question on Saturday morning from the coffee shop, we have the freedom to hit send.

Even though our ability to get our question answered quickly benefits us in the short term, it is easy to see how this snowballs into a culture of compulsively checking email. Outside of personal sacrifices made to stay on top of the continuous stream of email, this behaviour is detrimental - it distracts workers from their top priorities and could make the entire workplace move slower, not faster.

So what should we do? We could add co-ordination and create a new set of social norms. What if companies told people that email will only be delivered during just three pre-specified times? This would set the expectations of the senders, and reduce the need of the recipient to continuously monitor their email.

In situations where individuals normally have freedom, social co-ordination in some areas is likely to have surprising benefits. So at your next dinner party, remember the wine, the music and the rules.
 
Do góry Bottom