Zapodaj coś ciekawego

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 467
CwCBr6PWgAA7_9c.jpg:large
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
14563465_1287249027992124_6562799891707884008_n.jpg

"WAMPIRY W ŚREDNIOWIECZNEJ POLSCE" - WYSTAWA W WARSZAWIE

Unikatową czaszkę z wbitym 40-centymetrowym gwoździem można obejrzeć od wtorku na wystawie "Wampiry w średniowiecznej Polsce" w Państwowym Muzeum Archeologicznym (PMA) w Warszawie. "To znalezisko nie ma analogii w Polsce" - powiedział PAP dr Łukasz M. Stanaszek z PMA.

"To krótkie kompendium wiedzy o pochówkach antywampirycznych w Polsce" - opisał wystawę jeden z jej pomysłodawców i twórców, dr Łukasz M. Stanaszek, kierownik Pracowni Antropologicznej w PMA.

Forma wystawy jasno wskazuje, że za "wampira" kilkaset lat temu mógł zostać uznany każdy z nas, jeśli tylko w jakiś sposób wyróżniał się - cierpiał na nieznaną wtedy chorobę lub zajmował się niezrozumiałymi dla ogółu czynnościami. Dlatego ekspozycje otwiera postać lekko garbatej zielarki, która była świetnym kandydatem na "wampira".

Na planszach przybliżających tematykę wampiryzmu umieszczono drzeworyty autorstwa artysty - Wojciech Marchlewskiego, nawiązujące stylistyką do twórczości średniowiecza.

Wystawa wygląda niesłychanie przekonywująco, mimo że pozbawiona jest hollywoodzkiego podejścia - mówił w czasie wernisażu dyrektor Państwowego Muzeum Archeologicznego dr Wojciech Brzeziński. Zaznaczył, że wystarczyły do tego bardzo proste środki.

Odnosząc się do wystawienia czaszki przebitej gwoździem powiedział, że obecnie unika się prezentowania w muzeach wystawiania szczątków ludzkich. Dlatego ta prezentacja jest wyjątkowa.

Panteon wierzeń słowiańskich był ogromny. Pochówki określane jako antywampiryczne mogły być zabiegiem, któremu poddawano m.in. topielców, strzygi, porońców (wrogie ludziom demony wywodzące się z duszy poronionego dziecka lub spędzonego płodu), upiory. "Ludzie czuli zagrożenie w stosunku do różnych istot demonicznych czy półdemonicznych" - dodał dr Stanaszek.

70-80 proc. tak określanych pochówków należy do ludzi, którzy się czymś wyróżniali - byli nadnaturalnie wysocy, bardzo niscy, kalecy, z nietypowo ustawionymi zębami czy przegrodą nosową, która powodowała świszczenie w czasie oddychania.

Dr Stanaszek opisał, że w średniowieczu działał mechanizm kozła ofiarnego, gdy w okolicy panowała zaraza lub następowały gwałtowne śmierci z innego powodu. Wtedy typowano podejrzaną, wyróżniającą się osobę, której uśmiercenie mogło doprowadzić do homeostazy, czyli uspokojenia grupy. Po zabiciu wytypowanej osoby grupa powracała do życia codziennego - bo zrobiono wszystko, co było w jej mocy, żeby zatrzymać np. daną zarazę.

Jednym z prezentowanych eksponatów jest czaszka ludzka przebita za pomocą 40 cm gwoździa - przechodzi przez czoło i wychodzi przez potylicę. Odkryto ją w 1870 r. w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Obecnie znajduje się w zbiorach Zakładu Antropologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W ocenie dr. Stanaszka nie musi być to koniecznie przykład zabiegu antywampirycznego. "Równie dobrze może być to gwóźdź egzekucyjny" - uważa naukowiec. Przypuszcza, że być może był to skazaniec (np. za gwałt lub inne przestępstwa), którego głowę przybito w miejscu publicznym ku przestrodze. Zatem osoba ta nie musiała być uznana za "upiora". Trudno jest jednoznacznie oszacować wiek czaszki - może pochodzić, zdaniem dr. Stanaszka, z okresu od średniowiecza po XVII w.

Naukowiec wskazał, że wiele pochówków dotąd interpretowanych jako antywampiryczne może nimi nie być nie być - niezrozumiałe dla nas praktyki można wyjaśnić właśnie m.in. specyficznymi w naszych oczach karami sądowymi.

Na ekspozycji można również zobaczyć typowe rekonstrukcje pochówków antywampirycznych. W pierwszym przypadku jest to fantom złożony w pozycji odwrotnej, czyli na brzuchu, tak aby w razie przebudzenia się zmarły wgryzał się w ziemię. Dodatkowo na szyi umieszczano sierpy - przy próbie powstania "wampir" musiałby się pokaleczyć. Ucieczkę z grobu miały też utrudnić związane ręce. Celem tych wszystkich działań było unicestwienie złego.

Na kolejnej rekonstrukcji pochówku antywampirycznego czaszkę zmarłego umieszczono w stopach. Zgodnie z ludowymi przekazami uważano, że głowa "wampirów" powinna znajdować się poza zasięgiem rąk zmarłego, gdyż jeśli będzie miał do niej dostęp, to będzie w stanie powstać z grobu - opowiadał dr Stanaszek.

Część naukowców określa opisywane pochówki jako "atypowe". Jednak zdaniem dr. Stanaszka nie jest to właściwie słowo, bo okrawa z działań związanych z zabiegami magicznymi wycelowanymi w konkretne, niebezpieczne stwory.

"Wampiryzm to skrajny objaw średniowiecznej ludzkiej nietolerancji" - uważa dr Stanaszek burząc tym samym typowy obraz wampira, czyli mrocznej istoty żywiącej się krwią. "Wampirami bardziej byli posądzający niż posądzeni. Dlatego, że to oni byli żądni krwi" - kończy naukowiec.

Wystawę "Wampiry w średniowiecznej Polsce" można obejrzeć w Państwowym Muzeum Archeologicznym w Warszawie do 7 listopada br.

Źródło: PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski; Fot. Fot. S. Zdziebłowski/PAP
 
A

Antoni Wiech

Guest
Wystarczy tylko delikatnie poruszyć odpowiednie struny i czerwone robactwo wpada w furię:

Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” gościł na spotkaniu otwartym w podwarszawskim Piasecznie. W pewnym momencie salę opuścił młody mężczyzna, który pożegnał Michnika i kazał pozdrowić brata. Reakcja naczelnego „GW” była niespodziewanie wybuchowa.

W trakcie spotkania w kierunku wyjścia skierował się młody mężczyzna. Jak przyznają działacze ONR na Twitterze, ma on należeć do tej organizacji. Przechodząc przez środek sali, pożegnał Michnika słowami: – Do widzenia panie Adamie. Pozdrowi pan brata – powiedział.

Reakcja redaktora „GW” była wręcz wybuchowa. – Wie pan co? Jest pan po prostu głupim chamem! Klasyczne ubeckie metody! Jeżeli ktoś nie umie dyskutować, to posługuje się oszczerstwem i tego typu plotkami – odpowiedział podniesionym głosem wyraźnie zdenerwowany Michnik.

Za chłopakiem rzuciła się jedna z kobiet uczestniczących w spotkaniu. – Chociaż jednemu dam w mordę! – krzyczała wzburzona. Do rękoczynów jednak nie doszło. Kobieta została powstrzymana przez innych uczestników spotkania. Po chwili salę opuściła większa grupa osób.

Całość (wraz z video):

http://wmeritum.pl/poprosil-michnika-aby-pozdrowil-brata-wytrzymal-ubeckie-metody-wideo/158978

Edit:

Jakby ktoś nie wiedział przyrodni brat Michnika to komunistyczny zbrodniarz, który uciekł na zachód przed wymiarem sprawiedliwości.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Michnik
 
D

Deleted member 4683

Guest
Wystarczy tylko delikatnie poruszyć odpowiednie struny i czerwone robactwo wpada w furię:

Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” gościł na spotkaniu otwartym w podwarszawskim Piasecznie. W pewnym momencie salę opuścił młody mężczyzna, który pożegnał Michnika i kazał pozdrowić brata. Reakcja naczelnego „GW” była niespodziewanie wybuchowa.


Gdzieś czytałem, ze Michnik w wywiadzie dla szwabskiej prasy podał, ze jego starzy zginęli w holocauście. Może brat też :)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
A

Antoni Wiech

Guest
Multikulti zbiera swoje anty-źniwo. Kanał NS SxE z muzyką w stylu hardcore/punk i hip-hop. Jakby ktoś nie wiedział młodzi naziole (NS) nowocześni przejęli część stylówy (zakryte twarze, flagi i logotypy niemal bliźniacze) oraz ideologii od swoich wrogów (ideologia straight-edge [sXe] wyrosła z punka i kojarzona prędzej z lewicą).

To ciągle margines, kanapa, ale jeśli zespoły potrafią dobić do 100 tysi w ciągu roku to ten plankton zaczyna się rozrastać. Dodatkowo, oni nie muszą być masowi, żeby dać o sobie znać, bo w starciu bezpośrednim mogą być groźni. Absolutnie nie propsuję, nawet biorąc pod uwagę, że te dzieciaki nawet do końca nie wiedzą pewnie czym jest narodowy-socjalizm. Jest to jednak pewna ciekawostka i znak czasów.

https://www.youtube.com/channel/UCnP4BRfjXGDH-8tIZn99k8A
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Też stawiałbym na Cthulhu...

Dziwne dźwięki dobiegające z dna morskiego
Technauka
Wczoraj, 4 listopada (06:32)

Dziwne dźwięki wydobywają się z dna morskiego w pobliżu Nunavut. Sprawę postanowiło zbadać kanadyjskie wojsko.

Dźwięki porównywane do brzęczenia, pikania, szumu i odgłosu klaksonu są od kilku miesięcy słyszane w cieśninie Fury and Hecla Strait, ok. 120 km na północny-zachód od innuickiej wioski Igloolik. Dźwięki, których nie można precyzyjnie określić i zlokalizować były szczególnie uciążliwe w okresie letnim. Po raz pierwszy usłyszeli je lokalni rybacy, którzy twierdzą, że straszą zwierzęta, przekładając się na jakość połowów.

Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że kanadyjskie siły zbrojne są zmuszone do "podjęcia odpowiednich kroków w celu aktywnego zbadania sytuacji". Mimo iż teren, w którym słyszane są tajemnicze dźwięki jest słabo zaludniony, to osoby odwiedzające okolicę na prywatnych jachtach także je słyszały. Prawdopodobnie wydobywają się one z samego dna oceanicznego.

Powstało już kilka teorii próbujących wyjaśnić pochodzenie nietypowych dźwięków. Za głównego winowajce uznaje się firmę Baffinland Iron Mines Corporation, która zarządza kopalnią żelaza w Baffinland. Nie można jednak wykluczyć, że dźwięki są emitowane przez lokalne populacje waleni lub narwali, a nawet jakiś nieznany nauce gatunek.

Źródłem dziwnych dźwięków mogą być także przepływające w tym rejonie okręty podwodne, chociaż kanadyjskie ministerstwo obrony uważa taki scenariusz za mało prawdopodobny. Warto jednak zauważyć, że Iglooik znajduje się zaledwie 70 km od czynnej bazy wojskowej, więc nie można wykluczyć żadnego z rozwiązań.

Zwolennicy teorii spiskowych zapewne by powiedzieli, że w Nunavut są testowane tajne bronie. Równie dobrze może to być Cthulhu (fikcyjne, pradawne bóstwo pojawiające się w twórczości kultowego autora horrorów, H.P. Lovecrafta) budzący się ze snu.
 
Do góry Bottom