Wenezuela w ogniu

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Pinochet raczej nie byl agentem...
No tak. On był ale jakiś czas temu.

...usa swiadomie albo nieswiadomie pomogla mu dojsc do wladzy
Wtedy chodziło o to by Sowieci tam nie weszli. Ale już jak Sowieci układali się z USA, to Pinochet przestał być ich faworytem. Zażądali (skutecznie) nawet od Chile wydania agentów bezpieki, którzy zlecali rozwalanie komuchów, by ich skazać w USA.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Jak trwoga, to do szamana :):

Wenezuela: Brakuje leków, chorzy korzystają z czarnej magii
publikacja: 10.09.2016
AR-309109954.jpg&MaxW=980&imageversion=MainTopic1

Foto: AFP

W związku z kryzysem gospodarczym w Wenezueli w szpitalach zaczyna brakować leków. W związku z tym Wenezuelczycy zaczynają korzystać z usług szamanów i składają ofiary ze zwierząt, by ocalić zdrowie bliskich - pisze "Daily Mail". Gazeta opisuje historię Jaime Otrupo ze stolicy Wenezueli, Caracas, który składa rytualne ofiary z gołębic i kurczaków, by poprawić stan zdrowia swojej córki, Yansaire, cierpiącej na białaczkę. Otrupo podkreśla, że zdecydował się na takie niestandardowe metody "leczenia", ponieważ jego córka jest pozbawiona dostępu do lekarstw. Otrupo wyjaśnia, że w szpitalach w Caracas brakuje leków stosowanych m.in. przy terapii osób cierpiących na nowotwory. W efekcie jego 7-letnia córka, zmagająca się z białaczką, nie może otrzymać niezbędnej pomocy medycznej. 43-letni Otrupo ma być jednym z wielu mieszkańców Wenezueli, którzy decydują się na stosowanie takich nietypowych metod "leczenia", by ocalić życie swoich bliskich. W związku z niskimi cenami ropy gospodarka Wenezueli, oparta na tym surowcu, załamała się - w sklepach brakuje żywności, a w szpitalach - lekarstw. "Daily Mail" pisze, że w największym szpitalu w Caracas nie ma bieżącej wody, a zapasy leków są na ukończeniu. Wenezuelczycy próbują na własną rękę sprowadzać lekarstwa z innych państw. Niektórzy kupują lekarstwa w sieci. Nie wszystkich jednak na to stać. "Daily Mail" podkreśla, że nie tylko lekarstwa, ale nawet magiczne rytuały są bardzo kosztowne dla mieszkańców południowoamerykańskiego kraju - ptaki, które Otrupo złożył w ofierze w czasie opisywanego rytuału kosztowały go równowartość 6 dolarów - a więc jedną trzecią jego miesięcznej pensji. - To i tak mniej, niż kosztują lekarstwa - podkreśla żona mężczyzny. - Jutro Yansaire ma ostatnią chemioterapię. Więcej leków nie zdołamy sprowadzić. Teraz pozostaje nam tylko prosić o pomoc bogów - mówi Otrupo, który - podobnie jak inni Wenezuelczycy, zwraca się ku Santerii, czyli synkretycznego afroamerykańskiego kultu politeistycznego pochodzenia karaibskiego.

https://www.google.pl/url?sa=t&rct=...i.html&usg=AFQjCNGm968InywqkyDBSHinB3munKfxnQ
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
wenezuela miała mieć teroz prezydenture w mercosur, ale ją zawiesili, oczywiście wenezuela nie zgadza sie i nie uznaje decyzji i nazwał członków założycielskich triple alianzą, kto zna historie wielkiej wojny paragwajskiej to wie o co kaman
tymczasem w grudniu wenezuela prawdopodobnie i tak wyleci z mercosur bo nie spełnia juz 120 jakichś tam norm które mercosur ustaliło...
http://www.abc.com.py/edicion-impre...acuerdos-pero-caracas-se-resiste-1518839.html
 

tolep

five miles out
8 556
15 441
Za każdym jebanym Razem. http://www.nytimes.com/2016/09/21/world/americas/venezuela-oil-economy.html
How Bad Off Is Oil-Rich Venezuela? It’s Buying U.S. Oil


EL FURRIAL, Venezuela — One oil rig was idle for weeks because a single piece of equipment was missing. Another was attacked by armed gangs who made off with all they could carry. Many oil workers say they are paid so little that they barely eat and have to keep watch over one another in case they faint while high up on the rigs.

Venezuela’s petroleum industry, whose vast revenues once fueled the country’s Socialist-inspired revolution, underwriting everything from housing to education, is spiraling into disarray.

To add insult to injury, the Venezuelan government has been forced to turn to its nemesis, the United States, for help.

“You call them the empire,” said Luis Centeno, a union leader for the oil workers, referring to what government officials call the United States, “and yet you’re buying their oil.”​
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Socjalizm w Wenezueli przechodzi na wyższy poziom. W więzieniach dochodzi do kanibalizmu:

Juan Carlos Herrara told local media his son, Juan Carlos Herrera Jr, was stabbed, hanged, dismembered and then eaten at the Táchira Detention Center.

According to reports, 350 men had been crammed into the detention centre, which has a capacity of 120.

Speaking to reporters on Monday, after a visit to the prison three days after the mutiny had subsided, Mr Herrara said: “One of those who was with him when he was murdered saw everything that happened.

"My son and two others were taken by 40 people, stabbed, hanged to bleed, and then Dorancel butchered them to feed all detainees,” referring to the notorious Dorancel “people-eater” Vargas - jailed in 1999 for cannibalism.

"The [inmate] with whom I spoke to told me that he was beaten with a hammer [in order] to force him to eat the remains of the two boys.

"I beg you to give me at least one bone so we can bury him and relieve some of this pain."

"They cut them up and fed them to several [of the fellow inmates], they made the bones disappear. Dorancel cut the flesh."
http://www.zerohedge.com/news/2016-...uelas-overcrowded-prisons-devolve-cannibalism
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Cieszy mnie, gdy mainstreamowe media w jednym zdaniu zamieszczają zwroty takie jak: "nierozważnej", "wyniszczającej kraj polityki" zaraz obok wyrazu "socjalistycznemu"...

Parlament zawiesza procedurę przeciwko prezydentowi Maduro
Świat
16 minut temu

Kontrolowany przez opozycję wenezuelski parlament zawiesił mającą się rozpocząć we wtorek procedurę przeciwko socjalistycznemu prezydentowi Nicolasowi Maduro, oskarżanemu przez nią o prowadzenie nierozważnej i wyniszczającej kraj polityki gospodarczej.

Ta decyzja nie jest kapitulacją, lecz ma na celu znalezienie rozwiązania - oświadczył przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Henry Ramos Allup. Sygnalizowano, że procedura zostanie zawieszona, aby dać więcej czasu na rozmowy rządu z opozycją.

Jednocześnie opozycja ogłosiła, że wstrzymuje planowany na czwartek marsz na pałac prezydencki w Caracas. Decyzja zapadła na prośbę Watykanu, który podjął się roli mediatora w wątłym dialogu rozpoczętym w niedzielę między prezydentem a jego politycznymi przeciwnikami.

Jednym z warunków kontynuowania dialogu było uwolnienie więźniów politycznych. We wtorek poinformowano o zwolnieniu trzech działaczy opozycyjnych więzionych od ponad miesiąca. Według opozycji za kratkami przebywa jednak jeszcze ok. 100 oponentów Maduro.

W niedzielę poinformowano, że w ramach rozmów z opozycją, podjętych dzięki mediacji Watykanu, prezydent Maduro przybył do jednego z muzeów w Caracas, by spotkać się tam z liderami Koalicji na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD).

Opozycja oskarża szefa państwa o prowadzenie polityki gospodarczej, która wywołała nie tylko szalejącą inflację, ale i niedobory żywności oraz innych podstawowych artykułów.

Maduro o kryzys gospodarczy oskarża swych oponentów; powtarza też często, że ma ona powiązania z zagranicą, a zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi, które "chcą go obalić". Zarzuca opozycji, że "chce położyć łapę na naftowym bogactwie Wenezueli" - pisze BBC.

Opozycji, która walczy o odwołanie prezydenta, zależało na tym, by referendum w tej sprawie odbyło się przed 10 stycznia 2017 roku, gdyż jeśli do tego czasu Wenezuelczycy odsunęliby Maduro od władzy, w kraju zorganizowano by przedterminowe wybory prezydenckie.

Jeśli głosowanie zostałoby przeprowadzone później, to Wenezuelę czekałaby niewielka zmiana, bo Maduro zostałby zastąpiony przez wiceprezydenta i następne wybory odbyłyby się dopiero pod koniec 2018 roku.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 037
Jeśli swobodę przepływu ludzi, dzięki której bez przeszkód mogłem opuścić Polskę, można nazwać osiągnięciem to faktycznie zaszliśmy daleko.
Oni za sprawą socjalistycznego Maduro zrobili 10 kroków w tył jeśli chodzi o normalność, jak teraz zorganizują jakieś okrągłe stoły, grube kreski, zamiast zrobić 5 w przód, zrobią 2.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Natknąłem się przypadkiem na ciekawy filmik dotyczący najwyższego slamsu świata:

Jeden z wątków trzeciego sezonu "Homeland" toczy się w Wenezueli w bardzo podobnym wieżowcu - opuszczony gigantyczny biurowiec opanowany przez gangi narkotykowe. Tytuł odcinka "Tower of David":



Mają nawet w środku "szpital" i lekarza-pedofila, któremu odebrano licencje, bo operował pacjentów, będąc pod wpływem heroiny.

#takbedzie
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Nikt was tak nie wyrucha, jak wyrucha was Chavez, wy lewackie karakany!

Głodni Wenezuelczycy uciekają na łodziach przed gospodarczą zapaścią
The New York Times
36 minut temu

Na horyzoncie właśnie rysowały się ciemne kontury lądu wyspy Curacao, kiedy przemytnik popchnął wszystkich prosto do morza - pisze na łamach "The New York Times" Nicholas Casey. Reporter opisuje historię dziesiątek tysięcy zdesperowanych Wenezuelczyków, którzy obmyślają różne metody oszustw, by uciec z ogarniętego kryzysem kraju. Najbardziej wstrząsająca jest sytuacja tych, którzy decydują się na ucieczkę drogą morską.

Roymar Bello krzyknęła. Była jedną z 17 pasażerów, którzy wspięli się w lipcu na przeciążoną, rybacką łódź z silnikami. Chciała uniknąć katastrofy gospodarczej w Wenezueli i uciec do nowego życia na karaibskiej wyspie Curacao.

Przemytnik nie zacumował jednak na brzegu. Bał się ukarania przez władze. Kazał Roymar i innym migrantom wskoczyć do wody, wskazując kierunek odległego brzegu. Roymar została w panice wyrzucona za burtę, spadając w ciemność przedświtu.

Nie umiała pływać.

Kiedy zaczęła tonąć pod falami, inny migrant chwycił ją za włosy i holował w stronę wyspy. Wyczerpani ze zmęczenia i zmaltretowani przez olbrzymie fale dotarli do skalistego klifu. Posiniaczeni i zakrwawieni zaczęli się wspinać, modląc się o nowe życie: pracę, pieniądze, coś do jedzenia.

"To było warte ryzyka" - powiedziała po wszystkim 30-letnia Roymar Bello, dodając, że Wenezuelczycy - tacy, jak ona - "wyruszają w drogę tylko z jednego powodu - jedzenia".

Ruina gospodarcza

Wenezuela był niegdyś jednym z najzamożniejszych krajów Ameryki Łacińskiej, bogata w zasoby ropy, które przyciągały imigrantów z tak różnych zakątków świata jak np. Europa czy Bliski Wschód.

Ale po tym, jak prezydent Hugo Chavez obiecał rozbić elitę ekonomiczną kraju i rozdzielić bogactwa pomiędzy biednych, bogaci i klasa średnia uciekli grupami do krajów, które witały ich z otwartymi ramionami, tworząc coś, co demografowie określają dziś mianem pierwszej diaspory Wenezueli.

Obecnie mamy do czynienia z drugą diasporą - znacznie mniej zamożną i już nie tak mile widzianą. Ponad 150 tysięcy Wenezuelczyków uciekło z kraju w samym ubiegłym roku. To najwyższa liczba od ponad dekady - wynika z badań naukowców zajmujących się tematyką emigracji.

W miarę jak inspirowana socjalizmem rewolucja Chaveza doprowadzała do gospodarczej ruiny, a żywność i środki farmaceutyczne były coraz bardziej poza zasięgiem obywateli, nowi migranci składali się z tej samej zubożałej ludności, której polityka Wenezueli rzekomo miała pomóc.

"Widzieliśmy znakomite przyspieszenie" - powiedział Tomás Páez, profesor zajmujący się badaniem zjawiska imigracji na Uniwersytecie Centralnym w Wenezueli. Mówi, że aż 200 tysięcy Wenezuelczyków opuściło w ciągu ostatnich 18 miesięcy swój kraj. Zmusiła ich do tego sytuacja: coraz trudniejsze zdobywanie żywności, brak pracy i leków, nie wspominając o przestępczości, która tylko pogarsza sytuację i napędza niedobór podstawowych produktów.

"Rodzice będą mówić: Wolelibyśmy pożegnać się z naszym synem na lotnisku niż na cmentarzu" - powiedział.

Dziesiątki tysięcy zdesperowanych Wenezuelczyków przybywa w okolice rzeki Amazonki, by przekroczyć granicę i dostać się do Brazylii. Obmyślają różne metody oszustw, by prześlizgnąć się przez lotniska do karaibskich krajów, które dawniej swobodnie ich przyjmowały. Gdy Wenezuela otworzyła granicę z Kolumbią, tylko w ciągu dwóch dni w lipcu 2016 roku 120 tysięcy osób przekroczyło ją, by kupić jedzenie - oświadczyli urzędnicy. Niezliczona liczba Wenezuelczyków już tam pozostała.

Najbardziej wstrząsająca jest jednak sytuacja tych Wenezuelczyków, którzy zdecydowali się na ucieczkę drogą morską. To jak symboliczny obraz niebezpiecznych podróży ludzi uciekających z Kuby albo Haiti - ale nie z bogatej w ropę Wenezueli.

"To wszystko całkowicie się zmieniło" - powiedział Ivan de la Vega, socjolog z Uniwersytetu Simona Bolivara w Caracas. "W tym roku uciekło z kraju o 60 procent więcej Wenezuelczyków niż w roku ubiegłym" - dodał.

"Zarobki tych osób są niskie" - powiedział de la Vega o obecnych migrantach. "Jedyną opcją, jaka im pozostała, są pobliskie kraje, do których mogą dostać się na piechotę, na tratwach lub łodziach z malutkimi silnikami" - dodał.

W tym roku inflacja skoczy do poziomu 500 procent, a w przyszłym roku może osiągnąć nawet 1600 procent - szacuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Pensja Wenezuelczyków zmaleje, tworząc nową klasę biednych obywateli, którzy porzucili karierę zawodową, by prowadzić niepewne życie za granicą.

"Niespotykany kryzys humanitarny"

"Jesteśmy na początku niespotykanego kryzysu humanitarnego w tej części Amazonki" - powiedział płk Edvaldo Amaral, szef obrony cywilnej państwa. "Już teraz widuje się wenezuelskich prawników pracujących jako kasjerzy w supermarketach, kobiety uciekające się do prostytucji, rdzennych Wenezuelczyków żebrzących na skrzyżowaniach ulic" - dodał.

Niektórzy płacą przemytnikom więcej niż tysiąc dolarów za osobę, by dotrzeć do takich miast jak Manaus i São Paulo, podczas gdy innym udaje się po prostu przekroczyć granicę z Brazylią - mówią urzędnicy. W małym, granicznym miasteczku Pacaraima w Brazylii, setki wenezuelskich dzieci zapisywanych jest obecnie do szkoły, a całe rodziny śpią na ulicach miasta.

"Ciężko jest znaleźć rozwiązanie tego problemu, bo towarzyszy mu głód" - powiedział burmistrz, Altemir Campos. "Wenezuela nie ma wystarczającej ilości pożywienia, żeby wyżywić własnych obywateli, dlatego niektórzy przybywają tutaj" - dodał.

Małe, karaibskie wysepki są znacznie mniej gościnne. Tłumaczą, że nie są w stanie przyjąć tylu przyjeżdżających. Aruba i Curacao, znajdujące się najbliżej wybrzeża Wenezueli, skutecznie zamknęły granice dla biednych Wenezuelczyków w zeszłym roku, każąc im płacić tysiąc dolarów w gotówce przed wjazdem. Taka kwota to równowartość ponad pięciu lat pracy, biorąc pod uwagę wynagrodzenie w Wenezueli.

Oba kraje zwiększyły patrole i deportacje. Władze Aruby wygospodarowały nawet stadium, na który trafiło około 500 wenezuelskich migrantów po tym, jaki zostali złapani przez służby.

Los Wenezuelczyków dramatycznie się odwrócił. Kiedyś jeździli do Curacao, by wydawać tam pieniądze jako turyści, a nie po to, by błagać o pracę.

"Wszyscy mi mówią: Jesteś z Wenezueli, bogatego kraju, który ma przecież wszystko" - Roymar Bello relacjonuje pierwsze spotkania z mieszkańcami na wyspie Curacao. "Odpowiadam im krótko: Już nie" - dodaje.


Po drugiej stronie morza i granicy

Podróż do Curacao to 97-kilometrowa wyczerpująca przeprawa przez fale, wśród bandy uzbrojonych wioślarzy i statków straży przybrzeżnej, którzy chcą schwytać migrantów, by odesłać ich z powrotem do domu.

Po tym, jak migranci zostają wyrzuceni za burtę i sami muszą dopłynąć do brzegu, chowają się w krzakach, by spotkać kogoś, kto pomoże im wejść na turystyczny rybek pracy na karaibskiej wyspie. Myją podłogi w restauracjach, sprzedają drobiazgi, a nawet proponują holenderskim turystom seks za pieniądze, zmuszeni przez przemytników, by zapłacić im za możliwość pracy w burdelu - mówią władze w Curacao.

Niezliczona liczba rodzin w Wenezueli są jak rodzina Roymar Bello. Nie będąc wstanie wyżebrać więcej niż jednego posiłku dziennie, dziś są porozrzucani po morzach i granicach.

Brat Roymar Bello, Rolando, pracuje na budowie w Curacao. Niedawno dołączyła do niego żona, pozostawiając ich 7-letnią córkę z bliskimi w domu. Wujek nie miał tyle szczęścia - siedzi w więzieniu w Curacao, oskarżony o przemyt migrantów.

Jest też Wilfredo Hidalgo, 27-letni kuzyn Roymar Bello, który studiował administrację biznesu w Wenezueli, ale nigdy nie znalazł pracy. Dwa lata temu został deportowany z Curacao po przybyciu tam samolotem. Teraz próbuje powrócić na wyspę łodzią, mając przy sobie połowę z 350 dolarów, które musi zapłacić przemytnikom.

"Co mogę zrobić?" - pyta.

Jest też drugi brat Roymar Bello, Roger, którego 19-letnia dziewczyna, Yaisbel jest w szóstym miesiącu ciąży. Zdecydował, że też pojedzie do Curacao, by utrzymać swoje dziecko. Yaisbel powiedziała, że zostanie. Wzięła jednak pożyczkę od przemytników, żeby zapłacić za podróż swojego chłopaka. Jako zabezpieczenie wykorzystała dom swojej matki. Ma nadzieję, że jej matka nigdy się o tym nie dowie.

"Po prostu uważnie obserwuję jej brzuch" - powiedział Roger Bello. "Zanim urodzi się dziecko, będę w Curacao" - oznajmił.

I w końcu jest też matka Roymar Bello, Maria Piñero, która podarowała swojej córce kamizelkę ratunkową tuż przed wyjazdem, wiedząc, że nie umie pływać. Ale przemytnik rozerwał ją tuż przed tym, jak wrzucił ją do morza. Powiedział, że fale są wzburzone i wysokie, więc lepiej będzie, ljeśli popłynie pod nimi.

Teraz, pomimo próby Roymar Bello, jej matka przysięgła, że też wsiądzie do łodzi i wyruszy.

"Jestem zdenerwowana" - zaczęła. "Wyjeżdżam z niczym. Ale muszę to zrobić. W przeciwnym razie po prostu umrzemy tutaj z głodu" - powiedziała.

Nicholas Casey
"The New York Times"
Tłum. JM
Śródtytuły pochodzą od redakcji Interia Fakty.
The New York Times
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Na początku myślałem, że to fake news, ale w końcu chodzi o socializm więc nigdy nie wiadomo.

Rząd zarekwirował 4 mln zabawek, rozda je dzieciom na gwiazdkę
Władze pogrążonej w zapaści gospodarczej Wenezueli znalazły sposób, by umilić święta dzieciom z najbiedniejszych rodzin. Urząd ds. kontroli cen zarekwirował 4 mln zabawek z trzech magazynów największego prywatnego dystrybutora zabawek w kraju - firmy Kreisel.

Jak oświadczył dyrektor urzędu William Contreras sieć Kreisel podawała zaniżone ilości zabawek w swych sprawozdaniach dla władz, mając w planie późniejsze wprowadzenie ich na rynek po wyższych cenach.

Dwóch dyrektorów wykonawczych sieci trafiło do aresztu. Są podejrzani o spekulację i zmowę cenową.


http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/...-4-mln-zabawek-rozda-je-dzieciom-na-gwiazdke/

Jest też info jak w alternatywnej socjal - rzeczywistości wyglądają świąteczne promocje:

Akcja urzędu ds. kontroli cen wpisuje się w linię polityczną socjalistycznych władz w Caracas. W obliczu doświadczanych przez Wenezuelę niedoborów lekarstw, żywności oraz innych towarów pierwszej potrzeby, prezydent kraju Nicolas Maduro zarządził przed kilkoma dniami, że wszystkie sieci handlowe mają obniżyć ceny towarów w granicach od 30 do 50 proc.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom