System edukacji jest analny

Lancaster

Kapłan Pustki
1 148
1 113
Jak wygląda państwowa edukacja. Tutaj napiszę to co i tak wiecie ,ale jakby jakaś zabłąkana owca trafiła na to forum to może ją oświecę. System edukacji jest skierowany na hodowlę bydła i jest chujowy.
1) państwowe szkoły bombardują uczniów tysiącem informacji które i tak większość uczniów ma głęboko w dupie. Jedni wolą matematykę ,polski ,a inni woleli by uczyć się ginekologii lub czegoś co ich interesuje. Robienie tego co się lubi i potrafi daje większe efekty niż robienie tego co każą i się nie potrafi. Możliwe ,że neandertalczycy z wiejskiej o tym wiedzą ,a jak wiadomo idiotami rządzi się najłatwiej.
2) powszechna kolektywizacja edukacji sprawia ,że uczniowie nie wykorzystują w pełni swojego potencjału. W edukacji państwowej czymś naturalnym jest równanie w dół. Poziom zajęć jest dostosowany do najsłabszych uczniów. Kolektywizacja jest też jednym z źródeł patologii.
3) złe nawyki. To właśnie w szkołach uczniowie dowiadują się jak wygląda bójka , jak smakuje alkohol albo skręt i nabywają tam złych nawyków ,bo jak uczą szkoły "kolektywizm jest fajny". Ilość materiału oraz lenistwo + kolektywizm (lub wiedza ,że wkuwanie jest bez sensu) powoduje ,że uczniowie robią ściągi. Uczy to ich oszustwa i pogardy dla zasad.
4) "liczy się teoria nie praktyka" i to powoduje ,że uczniowie skażeni państwową edukacją mają mniejsze szanse na rynku pracy. Wiedza jak zrobić kebaba czy jak prowadzić firmę jest bardziej przydatna od znajomości daty Bitwy pod Grunwaldem czy nauczenia się na pamięć zasady dynamiki Newtona. Każdy powinien uczyć się tego co chce.
5) przymusowość edukacji. Nie każdy nadaje się do nauki jak ktoś chce to pracować przy łopacie to po co go zmuszać do gnicia w szkole?
6) nauka trwa za długo. To co przeciętny uczeń wyniesie z podstawówki to umiejętność pisania czytania i liczenia (tego samego można się nauczyć w domu) i kilka ciekawostek (od tego są książki i internet). Więc wystarczyłoby skrócić podstawówkę do 2-3 lat lub zmienić program. Z gimnazjum też można wynieść kilka ciekawostek więc zmienić program lub zlikwidować.
7) monopol państwa na edukację. Jak wiadomo monopol = wysokie ceny + niska jakość. Ceny teoretycznie są zerowe (ale jakby policzyć ile za to wychodzi w podatkach z pewnością prywatne szkoły byłyby tańsze) ,a jakość jest analna. Założenie prywatnej szkoły z dobrym programem wymaga zgody jakiegoś chuja więc ciężko taką szkołę założyć. Po za tym nawet jakby udało się założyć szkołę z dobrym programem byłaby zależna od państwa ukończenie jej mogłoby nie być uznawane przez korpo i byłaby to uczelnia dla bogatych ,bo państwo kradnie za wiele ,żeby za edukację dwa razy płacić.
8) "liczy się wiedza nie inteligencja". Szkoły prawie nigdy nie rozwijają inteligencji ,a wymagają wiedzy którą można znaleźć w internecie. Przeciętna praca domowa wygląda tak "znajdź w internecie ...". Myślę ,że libertariańskie szkoły nie tylko nauczałyby inteligencji ,ale i innych pożytecznych cech i wartości.
9)Kształtowanie miłości do państwa i lewicy. Na lekcjach WOSu w większości szkół nie wspomina się o libertarianizmie za to wiele mówi się o lewicy i propaguje demokrację. Uczniów kształci się na młodych patriotów dla których "polska jest najważniejsza".


Jak ktoś ma jeszcze więcej powodów dla których system edukacji jest analny niech tutaj napiszę. Jeśli coś pominąłem to pewnie dla tego ,że pisałem w wielkim skrócie.
 
L

lebiediew

Guest
Zasadniczo się zgadzam, ale dodałbym jeszcze jeden argument: państwowa edukacja jest bardzo niewydolna, jeśli chodzi o nauczanie interpunkcji.
 
D

Deleted member 427

Guest
To właśnie w szkołach uczniowie dowiadują się jak wygląda bójka , jak smakuje alkohol albo skręt i nabywają tam złych nawyków

Akurat te "złe nawyki" to jest najmniejszy problem z całej puli Złych Nawyków, które uczniowie nabywają w toku edukacji.

Kształtowanie miłości do państwa i lewicy

Już bez przesady z ta miłością do lewicy. W Szwecji - zgoda - ale w Polsce? Poza tym 100 lat temu uczyliby cię miłości do prawicy, marszałka i racji stanu.
 
OP
OP
Lancaster

Lancaster

Kapłan Pustki
1 148
1 113
@kawador
ogólnie pisałem (bo wszędzie panuje etatyzm) ,ale z tą miłością do lewicy przesadziłem.
 
L

lebiediew

Guest
Lancaster
"ogólnie pisałem (bo wszędzie panuje etatyzm) ,ale z tą miłością do lewicy przesadziłem."

Niekoniecznie. Istnieje (tu małe nawiązanie do dyskusji o czczości nauk kulturoznawczych) rozróżnienie na protolearning i deuterolearning. Protolearning to wszystko to, co jest oficjalną treścią nauczania, a deuterolearning to to, co jest przemycane niejako podskórnie, poprzez sposób, w jaki funkcjonuje szkoła. Mówi się też o programie oficjalnym i ukrytym nauczania. Niewątpliwie jednym z najsilniejszych elementów programu ukrytego czy deuterolearning jest miłość do lewicy w szerokim znaczeniu tego słowa, a więc do narzuconej odgórnie organizacji życia społecznego. Dzieci po prostu uczą się, że jest coś takiego jak państwo i to coś ma nad nimi władzę, której nie możesz, bez drastycznych konsekwencji, się wymknąć... Nawet jeśli tematem lekcji jest dodawanie, pisanie czy przyroda, to ukrytym tematem (który nie jest zapisany na tablicy) jest pewien określony porządek społeczny, który jest odgórnie narzucony przez państwo - dzieci widzą przecież, że to nie ich rodzice ustalają program i zasady nauczania, i czują, że one same nie mają tutaj nic do powiedzenia. Ten ukryty program jest więc w dużej mierze lewicowy.
 

Voy

Active Member
386
242
a Lebiediew znów o kulturoznastwie ;)

zasadniczo dużo w kwestii równania w dół i docenienia inteligencji dzieciaka w chwili obecnej zależy od tego na jakiego nauczyciela się trafi. Są tacy, którzy żądają tylko wyuczonych na pamięć formułek - w takim momencie wygrywają pracowici (i z doświadczenia wiem że niekoniecznie inteligentni), a niektórzy wymagają myślenia/rozwiązywania problemów - tutaj wygrają dzieciaki inteligentne.

złe nawyki. To właśnie w szkołach uczniowie dowiadują się jak wygląda bójka , jak smakuje alkohol albo skręt i nabywają tam złych nawyków ,bo jak uczą szkoły "kolektywizm jest fajny". Ilość materiału oraz lenistwo + kolektywizm (lub wiedza ,że wkuwanie jest bez sensu) powoduje ,że uczniowie robią ściągi. Uczy to ich oszustwa i pogardy dla zasad.
NAJBARDZIEJ mnie wkurwiało w szkole, jak ktoś z klasy coś rozpierdolił i obrywało się wszystkim, bo (cytat z wychowawczyni) "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". No ale muszę przyznać że dzięki temu jeszcze bardziej zacząłem nienawidzić wszelkiego kolektywizmu i przypadkowych zbiorowości.
 
L

lebiediew

Guest
Voy
"a Lebiediew znów o kulturoznastwie"

no wiem, wiem, ale akurat pasowało. uznałem to za idealny przykład wykorzystania teorii lewaka Baumana przeciwko lewactwu.

a co do meritum - mnie najbardziej w szkole wkurzało, że kazali mi siedzieć 6 razy po 45 minut na miejscu i nie odzywać się. jaka normalna osoba zabrania dziecku mówić, chodzić, biegać itd. przez tyle czasu? szkoła to była dla mnie męka, bo potrafiłem wytrzymać jedynie 15 minut w spokoju, a potem walczyły we mnie naturalne skłonności do... życia, ze strachem przed karą.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Ja ze szkoły pamiętam jedno. To był dla mnie koszmar, więzienie i nudne miejsce. Jedynie na wagarach było przyjemnie. Zbieraliśmy butelki, zanosiliśmy do sklepu i kupowaliśmy piwo lub jabole i papierosy. Jak były fanty to były koleżanki i można było iść z nimi na hałdy lub w jakieś puste zalesione miejsce i pomacać im cycuszki a nawet zapodać im do buzi.
Przymusową edukację trzeba zniszczyć i zaorać za wszelką cenę.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
a co myślicie o edukacji domowej?
http://www.edukacjadomowa.pl
Nie wyobrażam sobie pracować normalnie, a po robocie jeszcze uczyć dzieciaki. Padłbym na ryj po max 2 tygodniach :) Na indywidualnego nauczyciela szkoda kasy, nie wiem ile taki bierze, 2 - 3 tysiaki? Tak czy inaczej widzę lepsze zastosowanie dla tych pieniędzy. Kupiłem ostatnio los na totka gdy było 50 baniek do wzięcia i choć nie wygrałem (kurwa, oszukaństwo jakieś, mówili, że każdy może wygrać :( ) to nawet jeśli i tak bym dzieciaków nie chciał kształcić w domu. Zaletą szkół (publicznych i nie) jest poza zdobyciem jakieś wiedzy otrzaskanie w kontaktach z ludźmi, które uważam za co najmniej równie ważne poznaniu wszystkich lewobrzeżnych i prawobrzeżnych dopływów Odry oraz liczby wojów w drużynie Mieszka I ;)
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Zaletą szkół (publicznych i nie) jest poza zdobyciem jakieś wiedzy otrzaskanie w kontaktach z ludźmi
A to poza szkołą nie można się otrzaskać? Edukacja domowa nie oznacza, że dziecko cały czas siedzi zamknięte w domu. Poza tym może brać udział w dobrowolnych zajęciach grupowch, które je interesują. To jest jakiś mit, że szkoły tworzą takich świetnie przystosowanych do życia w społeczeństwie ludzi. Zwłaszcza publiczne uczą bezkrytycznego słuchania autorytetu, używania przemocy psychicznej i fizycznej, lizodupstwa.
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
No, jak chcesz pracować w administracji państwowej, robić karierę w TVP albo zająć się polityką, to zalety.
 
D

Deleted member 427

Guest
W akapie mężczyźni będą zarabiać tyle forsy, że kobiety nie będą musiały pracować i będą mogły zająć się nauczaniem dzieci w domu (korwin trolololololo :))
 
M

Matrix

Guest
Jakby szkoły publiczne były dobre niepotrzebne byłyby korepetycje ( nauczanie prywatne ), które stanowią drugą lub nawet podstawową pensję nauczyciela, szkoły państwowe są po to aby utrzymywać armię urzędników w ministerstwie edukacji i kuratoriach. Popatrzcie ilu jest dyrektorów, sekretarek, panów Zdzichów ( konserwatorów z umową o pracę ), chyba nie są oni potrzebni, aby dziecko nauczyło się pisać i czytać. A w okresie II wojny światowej ludzie kończyli uniwersytety bez tych dodatków ( tajne komplety).
 
M

MichalD

Guest
Szkoły prywatne nie gwarantują , że będą lepsze od publicznych. Minie dużo czasu, zanim deregulacja szkolnictwa przyniosłaby efekty, więc lepiej po prostu wprowadzić nowe standardy zamiast starych.

Poza tym mamy cholernie biedne społeczeństwo, które nie jest w stanie dużo płacić za szkołę. Nie brakuje rodzin mętów, które wolą kupić wódkę, niż dać na szkołę dla dziecka. Dobrze, żeby ktoś takim osobom pomógł (państwo, samorząd).



Ja ze szkoły pamiętam jedno. To był dla mnie koszmar, więzienie i nudne miejsce. Jedynie na wagarach było przyjemnie. Zbieraliśmy butelki, zanosiliśmy do sklepu i kupowaliśmy piwo lub jabole i papierosy. Jak były fanty to były koleżanki i można było iść z nimi na hałdy lub w jakieś puste zalesione miejsce i pomacać im cycuszki a nawet zapodać im do buzi.
Przymusową edukację trzeba zniszczyć i zaorać za wszelką cenę.
W której szkole? W podstawówce? :D :D :D :D
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Szkoły prywatne nie gwarantują , że będą lepsze od publicznych.
Szkoły będą lepsze jak będą dobrowolne. Jak będzie można nie posyłać dziecka do szkoły, to szkoły będą musiały się starać i dostarczać zróżnicowaną ofertę dla każdego.

Poza tym mamy cholernie biedne społeczeństwo, które nie jest w stanie dużo płacić za szkołę.
Jak społeczeństwo jest biedne, to właśnie należy go zwolnić z opłat na kuratoria, ministerstwo edukacji oraz innych biurokratów i urzędasów od edukacji.

Nie brakuje rodzin mętów, które wolą kupić wódkę, niż dać na szkołę dla dziecka. Dobrze, żeby ktoś takim osobom pomógł (państwo, samorząd).
To pomagaj. Libertarianie nie zabraniają darczyńcom dobrowolnie udzielać pomocy. Podwórko jest w 80% przypadków lepszą szkołą niż obecna szkoła publiczna, przynajmniej nie robi młodym ludziom macy z mózgu. Nie każdy musi umieć czytać i pisać. Nie trzeba też umieć czytać i pisać, by być porządnym człowiekiem.

W której szkole? W podstawówce? :D :D :D :D
Każdej. W pięciu podstawówkach i w liceum.
 
D

decha_131

Guest
Szkoły prywatne nie gwarantują , że będą lepsze od publicznych. Minie dużo czasu, zanim deregulacja szkolnictwa przyniosłaby efekty, więc lepiej po prostu wprowadzić nowe standardy zamiast starych.

Poza tym mamy cholernie biedne społeczeństwo, które nie jest w stanie dużo płacić za szkołę. Nie brakuje rodzin mętów, które wolą kupić wódkę, niż dać na szkołę dla dziecka. Dobrze, żeby ktoś takim osobom pomógł (państwo, samorząd).

1. Wprowadzić bon edukacyjny (wydatki na edukacje zmniejszać co roku tak o 5 pktów proc. - w stosunku od stanu wyjściowego).
2. Sprywatyzować wszystkie szkoły (w tym szkoły wyższe) i twory szkołopodobne
3. Znieść kartę nauczyciela i inne głupie ograniczenia
4. Znieść przymus szkolny, ale można zostawić przymus egzaminacyjny (czyli nie jest tak źle, zamiast zabiera dzieciom 10 m-cy, będzie kilka dni)
5. Państwo ogranicza się tylko do przedstawiania wymogów egzaminacyjnych, ale nikt nie musi do tego się przykładać - dostanie mniejszy bon, trudno
6. Wszelkie reformy powinny rozpocząć się od szkolnictwa wyższego w dół, a nie odwrotnie.
7. Aby socjaliści nie płakali - samorządy mogłyby mieć swoje szkoły i dorzucać się do nich - ale ogólnie powinny być jakieś ograniczenia (niemogłyby się zbytnio zadłużać i wprowadzać wysokich podatków).
W 20 lat wszelka ingerencja państwa w edukację zostanie zniesiona. A ludzie będą mieć czas, aby się przyzwyczaić do stopniowych zmian.

Po jakimś czasie nasz system edukacyjny byłby najlepszy na świecie, z jednej strony duża konkurencja, z drugiej strony zapewnienie jakiegoś wsparcie dla biednych rodzin.

Gradualizm, głupcze!
 
Do góry Bottom