- Admin
- #21
- 4 881
- 12 264
Jeżeli "tona zboża" nie stanowi korzyści majątkowej (a da się w miarę łatwo udowodnić, że nie stanowi)
No to udowodnij, będziesz bogatym prawnikiem.
Jeżeli "tona zboża" nie stanowi korzyści majątkowej (a da się w miarę łatwo udowodnić, że nie stanowi)
Zastanawiam się, gdzie (nie licząc dalekiego kosmosu) może być więcej złota niż na Ziemi. Jak dotąd złoto wydobywa się z maksymalnej głębokości rzędu 4 km, no góra 5 km. I w zasadzie żadnej innej rzeczy nie wydobywa się dla gospodarki (pomijam próbki dla celów naukowych) z większej głębokości. Rozwój technologiczny w sposób naturalny spowoduje wydobycie najcenniejszych metali z 6 czy 7 km. Zawsze to wyjdzie taniej niż wydobywanie czegoś z odległości przynajmniej dziesiątków milionów kilometrów. Kosmos jest drogi jak sto diabłów.
Ale mniejsza o pieniądze. Ziemia jest najmasywniejszą z planet skalistych. Zastanawia mnie, gdzie w Układzie mogłoby być więcej złota...
Moimi faworytami są Jowisz i Słońce. W Słońcu złoto jest rozproszone i występuje w postaci, którą nawet nie można uznać za gazową. To gołe jądra miotające się w plazmie (temperatury milionowe) z prędkościami charakterystycznymi dla wysokoenergetycznych cząstek elementarnych.
Z Jowiszem rzecz ma się oczywiście inaczej, ale tu z kolei złoto na pewno jest skoncentrowane w centrum, nieobecne praktycznie poza centrum. Centrum potwornie wysokich ciśnień.
W rezerwie miałbym Wenus. W przeciwieństwie do Słońca i Jowisza nie ma tu tak wyraźnej racjonalnej przesłanki za większą ilością złota niż na Ziemi (sama masa gwiazdy i gazowego giganta jest taką przesłanką), ale ponieważ Wenus ma zbliżoną masę do Ziemi, to jakimś przypadkiem teoretycznie może mieć więcej złota. Oczywiście o żadnym wydobyciu nie może być mowy. Według współczesnych technologii na Wenus nie da się nic zrobić, nikt tam nie zamierza lądować, bo biorąc miarę współczesnych technologii to absurd.
Górnictwo w pasie asteroidów? Nieprędko będzie opłacalne, a jeśli któregoś dnia stanie się opłacalne, to nie zachwieje to w niczym podstawami gospodarki, nie zagrozi tradycyjnym działom gospodarki, takim jak emisja pieniądza i górnictwo (podziemne i odkrywkowe). Zawsze będzie się bardziej opłacało wgryźć się dodatkowe pół kilometra pod ziemię niż błąkać w odległościach co najmniej dziesiątków milionów, a bardziej setek milionów kilometrów w przestrzeni kosmicznej.
Acha, inflancja jest dobra (nieograniczona ilość) bo chroni przed deflacja? W BTC zostało to rozwiązane tak, że trzeba mieć mniej kasy (jednostki satoshi np.) by kupić coś - jedynie Ci, którzy się obłowili na początku powstania bitcoina mogą "tezauryzować" hajsik. Nie jest to jakieś dziwne, bo dobra inwestycja (przebiegłość) = nagroda.ale można je produkować w praktycznie nieograniczonej ilości i jest na bieżąco konsumowane.
Zastanawiam się czy złoto rzeczywiście byłoby najlepszym pokryciem pieniądza. Wydaje mi się, że lepszym dobrem byłoby takie, które jest równie trwałe oraz ma dużą wartość jednostkową, ale można je produkować w praktycznie nieograniczonej ilości i jest na bieżąco konsumowane. Złoto miałoby tą wadę, że przy wzroście gospodarki byłoby deflacyjne, a IMO najlepszym pieniądzem byłby pieniądz o wartości stabilnej, przewidywalnej. Dobro o wspomnianych właściwościach pozostawałoby w obrocie w ilości proporcjonalnej do produktywności gospodarki, utrzymując stabilną wartość. W przypadku wzrostu gospodarki rosłoby zapotrzebowanie ze względu na funkcję transakcyjną takiego dobra, co przekładałoby się na wzrost ceny, wyrównywany następnie przez wzrost produkcji dobra i ograniczenie konsumpcji. W przypadku recesji konsumpcja by rosła, a produkcja spadała.
Myślę że gdyby rynek miał zweryfikować, to takie pokrycie pieniądza przyjęłoby się lepiej niż złoto, bo zmniejsza koszty transakcyjne związane z niepewnością dotyczącą przyszłej wartości pieniądza.
Co do tego, co mogłoby taką rolę pełnić - musiałaby to być jakaś syntetyczna substancja, która jest trwała, którą można wyprodukować z powszechnie dostępnych substratów, ale o drogim procesie produkcyjnym - co przekładałoby się na wysoką cenę jednostkową. No i taka, która na bieżąco jest wykorzystywana. Może grafen, może jakieś nanoczęści? Oczywiście olbrzymim ryzykiem dla gospodarki byłoby zmiana technologii produkcji - ale w sytuacji zastoju lub dojścia do granic możliwości technologicznych, takie dobro imo lepiej by się sprawdzało niż złoto.
Tak, uważam że deflacja jest zła, podobnie jak inflacja.Czy uważasz deflację, za coś złego?
Nie, nie uważam że inflacja jest dobra. To, że można coś potencjalnie produkować w nieograniczonej ilości*, nie znaczy że jest to dla produkującego opłacalne.Acha, inflancja jest dobra (nieograniczona ilość)
a potem samoorka:musiałaby to być jakaś syntetyczna substancja, która jest trwała, którą można wyprodukować z powszechnie dostępnych substratów, ale o drogim procesie produkcyjnym
Przy obecnej technologicznej osobliwości raczej nie można nazwać tego deflacją, bo produkcja i rozwój jest w chuj wysokim poziomie.Oczywiście olbrzymim ryzykiem dla gospodarki byłoby zmiana technologii produkcji
A tą spełnia złoto..przy czym przez nieograniczoną ilość rozumiem raczej odzyskiwalność tego dobra
Właśnie. Po za tym pieniądze to tylko umowny można wręcz powiedzieć że symboliczny, kruszec - to co z nimi się robi sprawia że są ważne. Dlatego w akapie można zastosować dowolny, wystarczą do tego co najmniej dwie osoby, ale bardziej stawiałbym że to przypominałby już barter., na skale globalną tylko złoto, o ile w ogóle chcemy żeby był globalny, a tak być nie musi..Gdy wzrasta ilość towarów, natomiast nie ma to odzwierciedlenia w ilości kruszcu (co jak piszesz jest wadą standardu złota), zwiększa się siła nabywcza kruszcu
Po edycji dodałem jeszcze dodatkowe wyjaśnienie:A tą spełnia złoto..
(no i to, że zasoby substratów do produkcji tego dobra nie są ograniczeniem dla jego produkcji)
Podałem przykład równo rozłożonego na wszystkich ludzi dodruku (w drugą stronę), aby lepiej wyklarować temat. Wzrost ilości towarów można by porównać do równomiernego niszczenia pieniądza fiducjarnego.
Po edycji dodałem jeszcze dodatkowe wyjaśnienie:
Dobra, racja, w przypadku deflacji odpada problem nierównomierności w rozłożeniu zmiany wartości pieniądza w gospodarce. Ale nadal mam przekonanie, że deflacja i celowe chomikowanie odbija się negatywnie na popycie i inwestycjach. Niech ktoś to zaora jak zna argumenty.
Co w takim razie może ograniczyć jego produkcję? Już pisaliśmy że nie technologia... no chyba że państwo zakaże, czego oczywiście nikt nie popiera tutaj. te twoje wyjaśnienia, sorry, myślę że Cię tylko pogłębiają ;](no i to, że zasoby substratów do produkcji tego dobra nie są ograniczeniem dla jego produkcji)
koszty produkcji i brak popytu. Technologia zawsze w ostateczności jest ograniczeniem, dana technologia zawsze ma jakąś granicę, za którą nie może być udoskonalona. Poza tym nawet jeżeli rozwoj technologiczny ogólne zapierdala, to w danej dziedzinie przez długi okres może nie być żadnego postępu.Co w takim razie może ograniczyć jego produkcję? Już pisaliśmy że nie technologia...
A czy mógłbyś podać uzasadnienie, dlaczego uważasz, że deflacja jest zła?
Ale nadal mam przekonanie, że deflacja i celowe chomikowanie odbija się negatywnie na popycie i inwestycjach, no i że niepewność odnośnie wartości deflacji zwiększa koszty.
Jest ograniczeniem tylko danej epoki, rozwój technologii samej w sobie może nie mieć końca i ciągle przełamujemy nowe bariery. Po za tym:koszty produkcji i brak popytu. Technologia zawsze w ostateczności jest ograniczeniem, dana technologia zawsze ma jakąś granicę, za którą nie może być udoskonalona. Poza tym nawet jeżeli rozwoj technologiczny ogólne zapierdala, to w danej dziedzinie przez długi okres może nie być żadnego postępu.
MAPANDOWUD? Rzeczywiście, żadna garstka amatorów nie dokonuje żadnych odkryć (no, chyba że dotyczy do fizyki i wymagane są skomplikowane urządzenia do tworzenia takich cudów jak cząsteczka higgsa). Ludzi zainteresowanych daną dziedziną nigdy nie brakuje.to w danej dziedzinie przez długi okres może nie być żadnego postępu.
No i to wszystko rzeczywiście wyjaśnia... bo rozmawianie z nimi o ekonomii to jak gadka z ślepym o kolorach. Nawet kruk powiedział to samo co ja odnośnie inwestycji. To typowe dla nich, by dobierać się do tych, co byli w odpowiednim miejscu i czasie, zdobyli fortunę a inni nie mieli tyle szczęścia i chcą ich okraść bo zamknięto giełdę na 10 lat, która spowodowała "deflację".reprezentują ją keynesiści.
W Słońcu raczej nie ma złota (chyba że śladowe ilości pochodzące ze źródeł zewnętrznych). Tak ciężkie pierwiastki syntetyzują się tylko przy wybuchu supernowych.
Ostatnim Twoim komunistycznym wynalazkiem
Niepewność to życie, pewność to śmierć.