Standard złota

Tairew

New Member
10
0
Witam. Przyznam, że gubię się trochę w kwestiach fundamentalnych dla libertarianizmu odnośnie bankowości w ich ujęciu : P Rozumiem oczywiście na czym polegają regulacje rządowe w sprawie stóp procentowych m.in i co robi bank centralny/kto traci na tym. Natomiast nie rozumiem kompletnie pomysłów libertarian w sprawie standardu złota. Mógłby mi ktoś to wyjaśnić od podstaw?
1) Czemu złoto?
2) W jaki sposób ten standard złota ograniczałby bankierów? Jak by to wyglądało w praktyce?
Głównie te kwestie są dla mnie istotne i byłbym wdzięczny za jakąś "oświecającą" odpowiedz : )
 
OP
OP
T

Tairew

New Member
10
0
Nieporozumienie, libertarianie nie są wcale za standardem złota tylko żeby wolny rynek zdecydował.
Jak chcesz możesz się rozliczać w muszelkach.
No to zle zrozumiałem. Ciągle słyszę o złocie. Szkoda, że nie można tej idei było nazwać inaczej. Niemniej oczywiście rozumiem ; )
 

Aterlupus

Well-Known Member
474
971
Tak jak napisał aluzci203 powyżej, to że ktoś jest libertarianinem nie oznacza że popiera standard złota, a co do zasady nie forsuje go. Standard złota pozostaje jednak istotnym elementem retoryki wielu wolnościowców.

1) Czemu złoto?
Środek trwały, sprawdzony, ciężki do sfałszowania i niemożliwy do wyprodukowania w dużych ilościach przy dzisiejszej technologii. Jednocześnie jego podaż jest niska i stosunkowo statyczna. Ma to czynić go dobrym kandydatem na stabilną walutę.

2) W jaki sposób ten standard złota ograniczałby bankierów? Jak by to wyglądało w praktyce?
Głównie te kwestie są dla mnie istotne i byłbym wdzięczny za jakąś "oświecającą" odpowiedz : )
Temat znam powierzchownie, więc tak go, niestety, przedstawię.

Standard złota ograniczałby inflacje poprzez gwarancje wytwarzania tylko takiej waluty która ma pokrycie w kruszcu. Przykładowo, państwo pozyskuje tonę złota, więc wypuszcza milion banknotów, z czego każdy jest gwarantem jednego grama kruszcu. Banknoty wchodzą do obiegu. Każdy kto posiada taki banknot może w dowolnym momencie wymienić go na złoto, stosunkowo łatwe w transporcie, posiadające wartość w każdym państwie świata.

W systemie rezerwy częściowej (tak jak obecnie) bank może, przykładowo, mieć rezerwę wynoszącą milion złotych, ale mimo to może pożyczyć różnym klientom, na przykład, dwa miliony. W systemie bezgotówkowym szansa na to że nagle depozytariusze i kredytobiorcy postanowią wypłacić tyle pieniędzy że bankowi zabraknie rezerwy (wspomniany milion) jest minimalna. W ten sposób bank zarabia na kredytach danych na dwa miliony (mimo że tylu pieniędzy nie posiada), a dochodzi do inflacji, bo rynek reaguje na nagłe pojawienie się dwóch milionów, mimo że wcześniej zdeponowany został tylko jeden.

Standard złota miałby, jak mniemam przy odpowiedniej kontroli, zagwarantować że bank nie pożyczy więcej niż ma zdeponowane, przeciwdziałając inflacji.

Jeżeli ktoś widzi dziury, niech wytyka, nie znam tematu dokładnie i mogłem coś pominąć/pomylić.

A poza tym wikipedia przedstawia temat chyba dość sensownie: Rezerwa cząstkowa, Standard złota.
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 673
Natomiast nie rozumiem kompletnie pomysłów libertarian w sprawie standardu złota. Mógłby mi ktoś to wyjaśnić od podstaw?
1) Czemu złoto?
2) W jaki sposób ten standard złota ograniczałby bankierów? Jak by to wyglądało w praktyce?
Głównie te kwestie są dla mnie istotne i byłbym wdzięczny za jakąś "oświecającą" odpowiedz : )

Co jest niezrozumiałego w pomysłach libertarian? Może to, że nie mają centrali, a zatem każdy może mieć nieco inny pogląd...

Co więcej, wartościowe pomysły libertarian mogą być podzielane przez nie-libertarian.

1) Ze względu na fizyczne i geofizyczne cechy tej substancji plus tradycja.
2) Chodzi o kwestię pokrycia pieniądza. We współczesnym systemie pieniądz ma jedynie niewielkie pokrycie w gotówce, ale już gotówka nie ma pokrycia w niczym (rezerwy banków centralnych to zwykle błędne koło i walory marketingowe, robienie dobrego wrażenia). Jeśli możesz tworzyć (układ bankiersko-polityczno-prawny) pieniądz bez pokrycia, za który nabywasz dobra realne, to jesteś mniej ograniczany, niż gdy generowany pieniądz musi mieć przynajmniej częściowe pokrycie towarowe. Standard złota to żaden nowy pomysł libertariański. Odwrotnie. Libertarianizm to raczej nowy pomysł (w jakims stopniu nowy pomysł pewnych zwolenników standardu złota). Standard złota to sprawdzona instytucja i krytyczne studia nad historią gospodarczą pozwolą Ci stwierdzić, jak to wyglądało w praktyce. Nie trzeba ograniczać się do spekulacji "co by było, gdyby". Choć żyjemy w innej epoce i niewątpliwie warianty na przyszłość nie mogą polegać na prostym przywróceniu przeszłości.
 
Ostatnia edycja:

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 673
Aterlupus,
między standardem złota i rezerwą stuprocentową nie ma więzi logicznej. Możesz mieć standard złota i rezerwę cząstkową i możesz mieć rezerwę stuprocentową i pieniądz fiducjarny. Nie twierdzę, że jest to sprzeczne z tym, co napisałeś, ale ktoś początkujący może źle zrozumieć Twój post.

Oczywiście nieszczęście i poniżenie naszych czasów polega na tym (w mojej opinii), że mamy oba cudowne wynalazki: i rezerwę cząstkową, i pieniądz fiducjarny. Za tymi dwoma gównami kroczy trzecie - najgorsze - gówno. Systemowe (istota funkcjonowania systemu) wsparcie dla banków komercyjnych przez bank centralny. I tak oto szczęśliwie żyjemy w bezpiecznym socjalizmie chętnie nazywanym przez ludzkie spierdoliny ostrym, neoliberalnym kapitalizmem.
 
Ostatnia edycja:

Nehsiac

Member
26
65
A tak trochę offtopując nie sądzicie, że standard złota od czas raczkującego podboju kosmosu przestał być miarodajny? Złota nie dodrukujesz, ale na "pierwszym lepszym" kamyku w kosmosie jest go więcej niż na całej naszej planecie.
 

WnusioPinoczeta

Dawniej "Arturek"
665
1 499
A tak trochę offtopując nie sądzicie, że standard złota od czas raczkującego podboju kosmosu przestał być miarodajny? Złota nie dodrukujesz, ale na "pierwszym lepszym" kamyku w kosmosie jest go więcej niż na całej naszej planecie.
Tak samo jak kiedyś walutą był tytoń w usa a magazyny zajmowały się emisją dokumentu potwierdzającego obecność określonej ilości tytoniu w danym magazynie (i te papierowe potwierdzenia robiły za środek płatniczy)

Ta forma już nie obowiązuje i jest archaiczna, niepraktyczna - z perspektywy bilansu historycznego można więc dojść do wniosku, że każdy pkt w historii będzie miał różne rozwiązania płatnicze (jednak że przez wiele dekad nie obserwowaliśmy zmian większych w tym zakresie przez monopol państwa na emisje waluty - jedynej słusznej) - a to że komuś brak wyobraźni lub naturalnie wiedzy dot. tego jak będzie wyglądać życie za 100 czy 50 lat (nic dziwnego w tym i nic wstydliwego - przypuszczenia co do przyszłości się kończą komicznie w większości przypadków - np. pogląd w latach 90 wysunięty przez etatystycznego ekonomistę, że internet będzie dla branży reklamowej tym co faks teraz - czyli niczym i skończy się szybko jako przelotny trend) - nie oznacza że musimy angażować w to monopol państwa na emisję waluty.

W dużym skrócie - jak jedna waluta (konkurująca z innymi, bo mówimy o braku monopolu walutowego) przestanie być wiarygodna i podatna na inflacje zbytnio - ludzie skłonią się ku alternatywie.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Złota nie dodrukujesz, ale na "pierwszym lepszym" kamyku w kosmosie jest go więcej niż na całej naszej planecie.

Hę? Nie wiem czemu na "pierwszym lepszym" kamyku miałoby go być więcej niż na planecie, która była bombardowana przez tysiące takich kamyków... w końcu to z nich ma pochodzić złoto w skorupie ziemskiej według najbardziej prawdopodobnej teorii. Złoto z asteroid to nic nowego - ludzie wydobywali je od tysięcy lat!
 
Ostatnia edycja:

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 673
Zastanawiam się, gdzie (nie licząc dalekiego kosmosu) może być więcej złota niż na Ziemi. Jak dotąd złoto wydobywa się z maksymalnej głębokości rzędu 4 km, no góra 5 km. I w zasadzie żadnej innej rzeczy nie wydobywa się dla gospodarki (pomijam próbki dla celów naukowych) z większej głębokości. Rozwój technologiczny w sposób naturalny spowoduje wydobycie najcenniejszych metali z 6 czy 7 km. Zawsze to wyjdzie taniej niż wydobywanie czegoś z odległości przynajmniej dziesiątków milionów kilometrów. Kosmos jest drogi jak sto diabłów.

Ale mniejsza o pieniądze. Ziemia jest najmasywniejszą z planet skalistych. Zastanawia mnie, gdzie w Układzie mogłoby być więcej złota...
Moimi faworytami są Jowisz i Słońce. W Słońcu złoto jest rozproszone i występuje w postaci, którą nawet nie można uznać za gazową. To gołe jądra miotające się w plazmie (temperatury milionowe) z prędkościami charakterystycznymi dla wysokoenergetycznych cząstek elementarnych.

Z Jowiszem rzecz ma się oczywiście inaczej, ale tu z kolei złoto na pewno jest skoncentrowane w centrum, nieobecne praktycznie poza centrum. Centrum potwornie wysokich ciśnień.

W rezerwie miałbym Wenus. W przeciwieństwie do Słońca i Jowisza nie ma tu tak wyraźnej racjonalnej przesłanki za większą ilością złota niż na Ziemi (sama masa gwiazdy i gazowego giganta jest taką przesłanką), ale ponieważ Wenus ma zbliżoną masę do Ziemi, to jakimś przypadkiem teoretycznie może mieć więcej złota. Oczywiście o żadnym wydobyciu nie może być mowy. Według współczesnych technologii na Wenus nie da się nic zrobić, nikt tam nie zamierza lądować, bo biorąc miarę współczesnych technologii to absurd.

Górnictwo w pasie asteroidów? Nieprędko będzie opłacalne, a jeśli któregoś dnia stanie się opłacalne, to nie zachwieje to w niczym podstawami gospodarki, nie zagrozi tradycyjnym działom gospodarki, takim jak emisja pieniądza i górnictwo (podziemne i odkrywkowe). Zawsze będzie się bardziej opłacało wgryźć się dodatkowe pół kilometra pod ziemię niż błąkać w odległościach co najmniej dziesiątków milionów, a bardziej setek milionów kilometrów w przestrzeni kosmicznej.
 

GoldenColt

Well-Known Member
817
3 627
Niektórzy to mają mają kosmiczne problemy :), jakby się nawet skądś wzięło za dużo złota, to pożegnamy złotą walutę jako zbyt inflacyjną i przerzucimy się np. na srebrną. Denacjonalizacja pieniądza to podstawa, resztę zrobi rynek.
 

Donatel

Active Member
135
131
Ja widzę to tak, że brak pieniędzy to brak korupcji bo przecież nie da się kogoś skorumpować toną zboża.
 
C

Cngelx

Guest
Ja widzę to tak, że brak pieniędzy to brak korupcji bo przecież nie da się kogoś skorumpować toną zboża.

Jeżeli "tona zboża" nie stanowi korzyści majątkowej (a da się w miarę łatwo udowodnić, że nie stanowi) to zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem nie doszło do korupcji...

Być może trochę to zbytnio uprościłem/pojebałem, jeśli tak to niech jakiś spec od prawa to wyprostuje.
 
Do góry Bottom