OP
OP
Antoni Wiech
Guest
What? Pamp, czy Ty byłeś na tej samej popijawce wczoraj co ja i nie ogarniasz? Ja nie dyskutuje z tym co napisałeś, ale z:Antoni, problem z Twoim kontrprzykładem jest taki, że nie odnosi się do tego, o czym mówimy. Mam wrażenie, że wydaje Ci się, że dowodzimy więcej, niż faktycznie dowodzimy. Nikt nie mówi, że każda mała wspólnota jest lepsza od każdej dużej wspólnoty. Nikt nie mówi, że po podziale dużej wspólnoty na małe zakres wolności zwiększy się w każdej z nich. Twierdzimy jedynie, że podział konkretnej dużej wspólnoty na wiele mniejszych najprawdopodobniej zwiększy sumaryczny zakres wolności na danym obszarze. Niektóre społeczności będą bardziej zamordystyczne od wcześniejszej całości, inne mniej. Ale wystąpią różne czynniki, które sprawią, że ogólna tendencja będzie w kierunku większej wolności, niższych podatków, wolnego handlu, większego szacunku dla ludzkiego życia itd. I to będzie można dostrzec jedynie uśredniając zakres wolności pomiędzy nimi. Wyłuskując jedną zamordystyczną społeczność nie obalasz naszej tezy, bo nie próbujemy udowodnić tak dużo.
"Im więcej ludzi, tym poszczególni są mniej cenni dla decydentów wspólnoty, którzy swoje cele mogą osiągać nawet mimo poważnych strat. Dla małej wspólnoty utrata pojedynczej jednostki stanowi bardziej dotkliwą stratę niż dla dużej. Dla bardzo małej wspólnoty, takiej jak rodzina, utrata kilku członków może wiązać się z niemożliwością podtrzymania nawet swojego istnienia (wymieranie rodu) - dla dużej analogiczna strata może pozostać niezauważalna lub do przyjęcia."
Dlatego zestawiłem dwie wspólnoty małą i dużą i pokazałem, że obie reagują tak samo. Członkowie są tak samo cenni (albo "niecenni"). @FatBantha nie podał żadnego zakresu i okoliczności kiedy mogą być bardziej cenni lub mniej, więc mój przykład jak najbardziej wystarczy.
Natomiast ja już nie zamierzam go przekonywać, bo to nie ma sensu. Kompletnie nie chce przyjąć (albo nie rozumie) falsyfikacji i wrzuca mi przykład z Reptalianami jako coś co może sfalsyfikować jego teorię. Szkoda energii.
Świetnie takie podejście orają również ekonomiści-austriacy w podejściu do neoklasyków:
"..austriacy twierdzą, iż neoklasyk zawsze może odrzucić istotność faktów, które zdają się falsyfikować preferowaną przezeń hipotezę, uciekając tym samym w bezpieczną przystań epistemologicznego nihilizmu. Jakby nie było, zawsze może on stwierdzić, że jego hipoteza zadziałałaby, gdyby tylko w określonym przypadku wzięto pod uwagę więcej (lub mniej) danych; gdyby tylko pewne procesy zachodziły z większą (lub mniejszą) intensywnością; gdyby tylko odpowiednie klauzule ceteris paribus były opisane dokładniej, etc. Przykładowo, mógłby on sugerować, że Związek Sowiecki nie załamał się z powodu braku prywatnej własności środków produkcji w obrębie jego granic, skutkującym niezdolnością sowieckich planistów do prowadzenia kalkulacji kosztów i zysków w oparciu o realne ceny rynkowe, tylko z powodu psychologicznego defektu Rosjan, który powstrzymał ich od odpowiednio gorliwego podjęcia się trudu utworzenia kwitnącej socjalistycznej wspólnoty. Gdyby jednak, powiedzmy, Amerykanie podjęli się tego samego zadania, wtedy ustrój gospodarczy cechujący się wyższą efektywnością alokacyjną niż wolnorynkowy kapitalizm z pewnością udałoby się ustanowić. Dlatego nie powinno się uważać za niepożądane nawoływanie do wybuchu rewolucji socjalistycznej w USA, która zapoczątkowałaby kolejny, tym razem lepiej zaprojektowany, eksperyment społeczny." [Autor: Jakub Bożydar Wiśniewski]
Ostatnio edytowane przez moderatora: