DysKordian
New Member
- 252
- 4
Barcisz napisał:a tak poza tą nęcącą wizją, to każdy wolnościowy prąd ma ten sam problem - istnieje jakaś forma własności, a nie każdy musi czyjeś władanie danym terenem (nieważne, czy włada jednostka, czy kolektyw) uznawać. @kapitalizm jest tutaj najmniej obłudny (nie udaje, że własności nie ma, podczas gdy przyznał ją po prostu grupie ludzi) i najbardziej wolnościowy (...) lewicowe odłamy anarchizmu mają skłonność do definiowania jedynej słusznej własności (kolektywnej) i proponowania jedynej słusznej metody zarządzania tą własnością, negując oddolne metody rozwiązania tych kwestii.
Gdzie żeś wyczytał, że mają taką skłonność? Może w Anarchistycznym FAQ? Poproszę o konkretne cytaty, bo stoi w nim jak byk cytat z Kropotkina (gdzieś w sekcji poświęconej @indywidualizmowi), że indywidualna własność – o ile polega na zajmowaniu i użytkowaniu – będzie zostawiona w spokoju. I twierdzisz, że negują oddolne metody rozwiązania tych kwestii, chociaż znani są właśnie z promowania oddolnej, bezpośredniej i uczestniczącej demokracji? Sorry, Ty wiesz w ogóle, o czym/kim piszesz?
chętnie przeczytam zatem Twoją propozycję, bo jak na razie widzę tylko krytykę.
No to słabo widzisz, bo pisałem już co nieco o mojej propozycji oddolnego (tak, tak) rozwiązania kwestii własnościowych. Choćby w jednej z odpowiedzi udzielonych przeze mnie Triksterowi. Nie będę się specjalnie dla Ciebie powtarzał.
jak dla mnie @kap jest najbardziej wolnościowy (najskuteczniej pozbywa się przymusu, inwazji)
1.Słuszna uwaga - jak dla Ciebie.
2.Czym mierzysz tę skuteczność? Bo ja widzę póki co kilku eskapistów, coś tam samodzielnie dłubiących w szarej strefie i narzekających na państwo nie mniej, niż reszta propertarian, dla których aktywizm zaczyna się i kończy na stukaniu w klawiaturę.
anarchizm lewicowy jest kawałek za nim - to prąd z wolnościowymi założeniami, jednak niekonsekwentny - nie uwalnia jednostki od społeczeństwa/społeczności
Rozumiem, że @kap uwalnia, jo? Pal licho, że tylko w teorii, bardzo wątpliwej w dodatku, ale uwalnia?
Pocieszny jesteś. Muszę Cię jednak zmartwić. Taki Unabomber nie potrzebował @kapu – ani w teorii, ani w realu - żeby spełnić swoje pragnienie eskapizmu i na kilka ładnych lat skutecznie się odseparować od społeczeństwa. Izolację przerwał, owszem, ale niejako na własne życzenie, dopuszczając się licznych zamachów bombowych i ściągając na siebie uwagę organów ścigania.
Żeby nie było nieporozumień, nie pochwalam jego zamachów. Wspominam o kolesiu, ponieważ znakomicie obrazuje moją tezę, że do maksymalizowania indywidualnej wolności nie jest potrzebna żadna, wypieszczona teoryjka, a Twoje i (niektórych) innych @kapów roszczenia są po prostu śmieszne, żeby nie powiedzieć - żałosne.
Btw, czemu "uwolnienie od społeczeństwa" miałoby być wartością samą w sobie i to jeszcze pożądaną z jakiegoś wolnościowego punktu widzenia?
systemy państwowe są jeszcze dalej - nie dość, że nie uwalniają jednostki od społeczeństwa, to jeszcze wprowadzają zwierzchnictwo.
Teoria @kapitalizmu też wprowadza zwierzchnictwo – władzę ustanawiania prawie dowolnych reguł przez właściciela na swojej posesji i wymuszania ich przestrzegania przemocą, w razie oporów ze strony gości – więc nosi wszystkie cechy „systemu państwowego”.
po pierwsze, to nie przeczy temu, co napisałem. państwo jest podstawowym winnym każdej krzywdy
Tyle że w moim układzie odniesienia nie istnieje żaden „pierwszy poruszyciel”, więc dyskutujesz chyba sam ze sobą. Państwo, kapitalistyczny rynek, społeczeństwo – to system „naczyń połączonych”, wzajemnie się podtrzymujących i reprodukujących określone wzory kultury (określone relacje międzyludzkie, symboliczne itp).
po drugie, czy nie widzisz czegoś niestosownego w pouczaniu anarchisty (anarchokapitalisty wprawdzie, ale przede wszystkim anarchisty) na temat wad kapitalizmu państwowego? bo ja daruję lewicowym anarchistom odniesienia do socjalizmu państwowego, przez szacunek dla nich i dla poziomu dyskusji.
O dzięki Ci, łaskawco. Ciekaw tylko jestem tych „odniesień do socjalizmu państwowego”, systemu bezwzględnie krytykowanego (jako zamaskowany, państwowy kapitalizm, doprowadzony do skrajności – z rządem jako jedynym właścicielem środków produkcji na terenie całego kraju, któremu reszta krajan musi się w zamian za płace czasowo sprzedawać w niewolę) przez Bakunina, Kropotkina, Malatestę i wielu, wielu innych @społecznych.
I nie, nie widzę nic niestosownego, dopóki większość @kapów będzie legitymizować własność opartą na pracy najemnej w obecnym państwowym kapitalizmie.
jeśli właściciel leciał w chuja, a w państwowym kapitalizmie jest to bardzo prawdopodobne, to jest to dobry pomysł. w innym wypadku my, propertarianie (), nazywamy to kradzieżą.
Jak to? Jeszcze nie tak dawno pisałeś, że jeśli nie akceptuję takiej własności, ale nie mogę niczego sobie z niej przywłaszczyć, to jest to wymierzona we mnie agresja. A teraz to ja jestem agresorem i dopuszczam się „kradzieży”... O, przy okazji właśnie sfalsyfikowałem Twoje twierdzenie, jakoby @kap najskuteczniej znosił przymus i nawet nie musiałem posiłkować się empirią.
odniosłem się do tej wypowiedzi:DysKordian napisał:A po co masz pytać?
DysKordian napisał:A mnie obchodzi wolność taka, jak ją rozumieją konkretne, otaczające mnie indywidua.
Słabo się odniosłeś, bo w innym miejscu (w odpowiedzi dla Kowala bodajże) wyraźnie zastrzegłem, że pozostawiam sobie możliwość wyboru, których konkretnie indywiduów. Opinie chcących mnie sklepać drechów nic a nic mnie nie obchodzą. Podobnie gwałcicieli małych dzieci. I wielu, wielu innych osób. Jestem niekonsekwentny? A żebyś wiedział. Na tym polega właśnie wolność w moim rozumieniu – sam sobie wyznaczam granice mojej swobody i moich powinności wobec innych.
albo dają Ci powód, żebyś ich zabił, albo to Ty jesteś agresorem (mordercą). i jeśli staniesz przed jakimkolwiek sądem, to lepiej dla Ciebie, żeby opierał się na aksjomacie nieagresji i uznał, że to oni Cię zaatakowali.
Non sequitur. Nie potrzebuję wiary w żaden aksjomat nieagresji, żeby stwierdzić, że zostałem zaatakowany.
taka sama różnica jak między "jedynie Adam chodzi do sklepu" a "Adam chodzi do jedynego sklepu". jak dla mnie wielka, ale to tylko słowa - dla Ciebie one zapewne oznaczają co innego
No, dla mnie nie ma żadnej różnicy, czy propertarianizm tylko dzieli z jakimiś innymi doktrynami „słuszną” definicję wolności, czy jako jedyny takowej dostarcza. The point is, że jest jakaś „słuszna” definicja wolności w Twoim rozumowaniu. Dla mnie i jedno, i drugie jest despotyzmem, dążeniem do kulturowej hegemonii – my mamy jedyny słuszny język, a inni już niekoniecznie.
zaproponuj jednak lepszą - chyba masz takową, inaczej chyba nie natłukłbyś prawie 200 postów na wolnościowym forum (?).
Proszę bardzo. Wolność to możliwość robienia tego, co się chce. O tyle lepsza, że może w sobie „pomieścić” tak propertariańskie rozumienie wolności, jak i inne, nawet przeciwstawne wizje. Jako narzędzie analityczne jest bardziej uniwersalne, w związku z czym ma (dla mnie) większą wartość poznawczą.
napisz wprost, czy mogą według Ciebie pracować dla Alfreda z mojego przykładu, na warunkach, jakie opisałem, czy nie.
Ale nie ja mam o tym decydować, zgodnie z proponowanym przeze mnie paradygmatem działania. Gdybyś jednak poszedł za moją propozycją i z łaski swojej przejrzał moje posty w tym wątku, to wiedziałbyś, jaką metodę kolektywnego podejmowania decyzji postuluję.
indywidualizowanie jest zawsze wolnościowe
Nom. Zwłaszcza, jak uderza w interesy ogółu, wobec którego jednostka chce się pozbyć jakichś/wszelkich zobowiązań