Sierp do europarlamentu!

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Wymyśliłem na poczekaniu suchara, że do dobrych wyników PL potrzeba jakiegoś młota w imię zasady - "Raz Sierpem, raz Młotem czerwoną hołotę".

Może wśród Młotów trzeba szukać przywódcy, np. Karol Młot.

comment_4HT0HQaS5PKYQMUdKJZxjn1EwRXQPUJS.gif
 

fortis

Pierwsza wróżka akapu
69
103
Dobrze się składa: ostatnio podjąłem się analizy różnych stylów debaty na przykładzie dwóch ludzi głoszących te same poglądy, mianowicie Korwina i Michalkiewicza. Dorzuciłem do tego prof. Wolniewicza, co jest o tyle ciekawe, że ma on nieco cech wspólnych z Sierpem jeśli chodzi o sposób mówienia (zaraz do tego wrócę).

Korwin wypowiada się w sposób możliwie prosty, niemal prostacki (np. "banda złodziei"). Zakłada, że nigdy nie uda mu się zdobyć 5% bazując na elektoracie elitarnym intelektualnie, bo jest on po prostu nieliczny. Mówiąc więc do ludzi prostych stara się mówić tak jak oni. Nie chodzi tylko o dobór słów, ale też dużą ekspresję, typową dla ludzi mało inteligentnych, którzy (podświadomie) miałkość argumentów maskują gniewem. Efekt jest jednak inny niż Korwin oczekuje.

Priorytetem okazuje się bowiem nie doprowadzenie do tego, że wyborca zrozumie o co chodzi, wręcz nauczy się danej teorii ekonomicznej, socjologicznej, etc. Jest to zbędne, a więc prostota języka jako najważniejsza część retoryki to błąd. Najważniejsze to sprawienie nieodpartego wrażenia, że doskonale wie się, o czym się mówi, nawet jeśli treść, byłaby średnio zrozumiała dla słuchaczy. Sposobem na wzbudzenie takiego wrażenia nie jest jednak arogancja, protekcjonalne traktowanie adwersarzy i jak najszybsze formułowanie odpowiedzi, mające dowodzić inteligencji. Najważniejsze jest zachowywanie się jak osoba o podejściu naukowym do danego tematu.

Wzorem jest dla mnie Michalkiewicz. Najważniejsze elementy jego rzemiosła retorycznego to:

-zachowanie powierzchownego braku emocjonalnego stosunku do tematu. Chodzi o to, że idealny naukowiec ma być bezemocjonalną biologiczną maszyną analityczną, gdyż wszelkie emocje mogą zakłócić proces analizy. Prowadząc dyskusję należy więc od początku do końca zachować spokój, mówić jednostajnie, a odpowiadając na pytania wymagające dłuższej odpowiedzi należy zacząć mówić po chwili zastanowienia (ponoć optymaln czas to ok. 2 sekundy). Niestety, uśmiechy Sierpa przed kamerą są wadą, jakkolwiek wydawałoby się to niezwiązane z ogólnym wrażeniem jakie sprawia podczas swoich występów.

-stosować typowo naukowe zwroty, jednocześnie je tłumacząc. Od razu zyskuje się na powadze wypowiedzi. Jeśli przedstawia się jakąś teorię, to należy podać jej nazwę, a potem wyjaśnić, co ona oznacza. Kiedy np. jakiś osobnik zapytał Michalkiewicza, jak łączy konserwatyzm i liberalizm, to najpierw przedstawił definicje tych pojęć, a potem wykazał brak sprzeczności między nimi. Chodzi więc generalnie, aby udowodnić, że ma się ponadprzeciętną biegłość w danym temacie.

-trzeba sprawiać wrażenie, że wie się do czego się zmierza. Michalkiewicz wygłasza praktycznie dwa wykłady od wielu lat i ma je perfekcyjnie opanowane. Korwin co prawda też zaczyna każdy wykład tak samo (cywilizacja europejska umiera...), ale potem często gubi wątek i miesza się w opowiadaniu anegdot. Uważa, że należy przede wszystkim rozbawić słuchacza. Jego anegdoty są jednak śmieszne dla już przekonanych, ale oponentów tylko irytują (Tosiabunio napisał, że trudno jest utrzymać uwagę słuchaczy. Tymczasem zależy to od tematu. Jeśli sam temat nie wzbudza emocji wśród słuchaczy, bo dotyczy np. nudnych spraw zawodowych, to trzeba te emocje wzbudzić w inny sposób. Polityka jest jednak jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów, więc dodatkowych stymulantów nie potrzeba). W kontekście prezentowania się Jacka wadą jest nie to, że chwilę zastanawia się przed rozpoczęciem odpowiedzi na pytanie, ale to, że robi przerwy w trakcie. Sprawia to wrażenie jakby nie wiedział, do czego zmierza. To poważna wada.

Oczywiście, Michalkiewicz oprócz tych zachowani, jaki wymieniłem posiada też wysokiej klasy, subtelny humor, do tego nieinwazyjny, nierozpraszający. Czy jest to jednak kwestia tak istotna, jak by się mogło wydawać?

Wystarczy posłuchać prof. Wolniewicza, aby przekonać się, że nie. Można stwierdzić, że stanowi on antytezę Korwina - mówi powoli, nieco leniwie, nie odbiega od tematu, nie stara się rozbawić słuchacza. Do tego zdarzają mu się drobne przerwy, zupełnie jak Sierpińskiemu. Szczerze mówiąc, gdy pierwszy raz go usłyszałem wydał mi się nieco już podupadłym intelektualnie starcem. Wystarczyło dać mu jednak 15 minut, czyli tyle, ile trwa przeciętna debata telewizyjna, aby przekonać się, że jest to człowiek przekonywujący, głównie przez wysokiej klasy język i głębię myśli. Michalkiewicz tymczasem jest czymś pomiędzy wykładem naukowym, a stand-up'em Korwina, ale zdecydowanie w stronę Wolniewicza.

Na koniec pytanie, czy na pewno ludzi obchodzi ta cała naukowość? Oczywiście. Chociaż podświadomie, ludzie wybierają kogoś, kto wie od nich więcej. Jeśli ktoś mi nie wierzy, to niech obejrzy bezpośrednio po sobie debaty stricte naukowe (np. nagrania udostępnione przez Instytut Misesa) i jakąś przepychankę politycznej żulerii pokroju Szumlewicza, skupiając się na wrażeniu i wczuwając się w rolę zwykłego człowieka, który nawet nie bardzo wie, o czym ci pierwsi ekonomiści mówią. Różnica jest miażdżąca.

Ciekawe, czy ktoś to przeczyta :)
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Ciekawe, czy ktoś to przeczyta :)
Ja przeczytałem. Świetny post, fortis! Masz chyba rację i w sumie są to ogólne sztuczki, które warto znać, nawet jeśli dyskutuje się prywatnie (z rodziną, znajomymi itp). Lebiediew kiedyś założył wątek o tym, jak argumentować. Można tam to przekleić imo.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
No tylko ja nie widzę problemu w tym, żeby pojawił się ktoś, kto będzie politycznym lwem salonowym - nie tu jest spór. Przeciwnie - żałuję, że @tosiabunio nie jest w PL, bo myślę, że byłby doskonały. Słyszałem Maćka w Bielsku i zgadzam się z opiniami, że retorycznie to jest brylant. Podobne odczucia miał Tomek Sychowiec, szef mazowieckiej PL.

Póki co jednak w pole wyszedł Sierp, z zupełnie innym stajlem, który niesie ze sobą inne ładunki emocjonalne. I po pierwsze - uważam to za o wiele lepszą sytuację, niż promowanie libertarianizmu ograniczone do bloga, po drugie - nie rozumiem jak miałoby to kolidować z szukaniem innych mówców, którzy poruszają inne struny u odbiorców. Przecież jak pojawią się tacy, to zostaną przywitani z entuzjazmem :)

Cokolwiek by o PL nie mówić, to jest to spory krok do przodu w popularyzowaniu libertarianizmu. Jeśli komuś styl Sierpa nie odpowiada, to przecież nie oznacza to, że za chwilę nie pojawią się ludzie, którzy zaczną gadać innym stylem. Nie widzę natomiast sensu, by Sierp nagle miał przestać być sobą, wbić się w garnitur i szkolić się w prowokowaniu przepon słuchaczy do ruchu.

A co do Forum - pomysł na PL zaczął się tutaj, Forum miało i ma duże znaczenie, a opinie stąd uważane są za istotne (przynajmniej przeze mnie :) ) Często zasięgam tu opinii w różnych kwestiach, pomimo tego, że często odpowiedzią jest grad pomidorów ;)
 
D

Deleted member 427

Guest
Na przyszłość:

Ludzie giną na ulicach częściej, gdy tylko niektórzy – bandyci – są uzbrojeni. Jeśli normalni, zwykle pokojowo nastawieni ludzie będą mogli bronić się przed bandytami, to liczba tych, co giną na ulicach spadnie.

Gdybym był dobrze wyszkolonym dziennikarzem reżimu, po usłyszeniu takiej odpowiedzi zadałbym Jackowi następujące pytanie:

W takim razie jak wytłumaczysz, że na ulicach amerykańskich miast, pomimo obecności broni palnej, dochodzi do większej liczby zabójstw niż w miastach europejskich? W 8-milionowym Nowym Jorku średnio rocznie ginie 400 osób, z czego większość na skutek postrzału z broni. W 8-milionowym Londynie plus-minus 100. Jak to się ma do twierdzenia, że "więcej broni = liczba tych, co giną na ulicach spadnie"?

I tutaj Jacek leży i kwiczy, a na tube wrzucają filmik "Masakra prawaka" :)
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Natomiast narzucenie wolności ludziom siłą przez wąską uzbrojoną elitę nie jest w praktyce możliwe. Bo “absolutna władza deprawuje absolutnie” i mało kto jest na to odporny (a nawet gdyby trafił się dyktator idealista, to wkrótce zostałby usunięty przez swoich bardziej pragmatycznie nastawionych do władzy kolegów).

@sierp
Po pierwsze "nie da się narzucić wolności" i nie chodzi o to, że "jest to niemożliwe". W rewolucji nie chodzi o "narzucanie wolności", tylko wyjście z niewoli. Zabijając nadzorce niewolników (kiedy jest się samemu jednym z nich) nie robi się nic niemoralnego względem niewolników. Niewolnicy nie mogą kogoś zmusić, by ktoś był współniewolnikiem. Mogę powiedzieć "wprowadzenie wolności przez wybory jest niemożliwe", ale tak jak w twoim przypadku będzie to frazes. W przypadku wyborów wprowadzenie wolnego rynku byłoby mało prawdopodobne z 3 powodów, po pierwsze zakłada to istnienie 67% ludzi, którzy wolnego rynku chcą. W USA libertarianizm jest znany od bardzo dawna, LP istnieje dłużej, niż PL, a mimo to "walka" wyborcza toczy się między 2 partiami, które jak wiesz niewiele się od siebie różnią. Po drugie czas jest ograniczony i system cholernie wadliwy, a nawet gdyby się udało zmienić system to musiałbyś "narzucić" ludziom wolność, bo zmieniając konstytucję i prawo na wolnorynkowe, mógłbyś prosty lud wkurwić. A za 4 lata mogliby cię zmienić na większego pragmatyka. I jak słusznie zauważyłeś każda władza deprawuje (nawet ta demokratyczna). I po 3 (najważniejsze) zapominasz o czymś tak ważnym jak czynnik ludzki. W tym widzę wyższość rewolucji nad demokracją.

Gdyby doszło do libertariańskiej rewolucji oznaczałoby to, że są ludzie, dla których prawo naturalne, sprawiedliwość i honor coś znaczą. W przypadku zwycięstwa libertarian w wyborach znaczyłoby to tylko tyle, że są ludzie, którzy chcą stopniowych liberalnych zmian w "granicach zdrowego rozsądku", a jedyne czym to popierają to wrzucenie kartki do urny. Mam teorię, że akap będzie możliwy i trwały wtedy, gdy wyłoni się na agorystycznie (rynkowo). Skoro teraz nie ma ludzi, którzy będą bronić prawa, to czemu mieliby pojawić się w akapie?
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Na przyszłość:

Ludzie giną na ulicach częściej, gdy tylko niektórzy – bandyci – są uzbrojeni. Jeśli normalni, zwykle pokojowo nastawieni ludzie będą mogli bronić się przed bandytami, to liczba tych, co giną na ulicach spadnie.

Gdybym był dobrze wyszkolonym dziennikarzem reżimu, po usłyszeniu takiej odpowiedzi zadałbym Jackowi następujące pytanie:

W takim razie jak wytłumaczysz, że na ulicach amerykańskich miast, pomimo obecności broni palnej, dochodzi do większej liczby zabójstw niż w miastach europejskich? W 8-milionowym Nowym Jorku średnio rocznie ginie 400 osób, z czego większość na skutek postrzału z broni. W 8-milionowym Londynie plus-minus 100. Jak to się ma do twierdzenia, że "więcej broni = liczba tych, co giną na ulicach spadnie"?

I tutaj Jacek leży i kwiczy, a na tube wrzucają filmik "Masakra prawaka" :)

Posłużyłby się danymi z wątku "czarna przestępczość"? :D

Na pewno zestawić można Polskę i Szwajcarię. Nie wiem, czy mam prawidłową intuicję, ale chyba nie ma udowodnionego przełożenia dostępności broni na liczbę zabójstw. I może tego bym bronił właśnie - zwiększenie ilości broni nie wpływa wprost na liczbę zabójstw (choć często można zaobserwować ten związek - Polska, Czechy, Szwajcaria), jednak w określonych sytuacjach (rozruchy, wojna, rzezie, masakry) - pozwala na zorganizowanie obrony (i przykład z Wołynia). Gdyby rząd nakręcił wojnę i spieprzył do Rumunii - ludzie nie zostaną z ręką w nocniku.
 
Ostatnia edycja:

inho

Well-Known Member
1 635
4 516
W takim razie jak wytłumaczysz, że na ulicach amerykańskich miast, pomimo obecności broni palnej, dochodzi do większej liczby zabójstw niż w miastach europejskich? W 8-milionowym Nowym Jorku średnio rocznie ginie 400 osób, z czego większość na skutek postrzału z broni. W 8-milionowym Londynie plus-minus 100. Jak to się ma do twierdzenia, że "więcej broni = liczba tych, co giną na ulicach spadnie"?
Nowy Jork nie jest dobrym przykładem, bo stan NY ma jedno z najbardziej restrykcyjnych gun laws w usa, a dodatkowo prawo lokalne NYC oznacza praktyczny ban na posiadanie broni w mieście. Można śmiało założyć, że wszystkie zabójstwa przy użyciu broni palnej w NYC były z broni nielegalnej i prawdziwe jest: "tylko niektórzy – bandyci – są uzbrojeni".
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Nowy Jork nie jest dobrym przykładem, bo stan NY ma jedno z najbardziej restrykcyjnych gun laws w usa, a dodatkowo prawo lokalne NYC oznacza praktyczny ban na posiadanie broni w mieście. Można śmiało założyć, że wszystkie zabójstwa przy użyciu broni palnej w NYC były z broni nielegalnej i prawdziwe jest: "tylko niektórzy – bandyci – są uzbrojeni".

I pole zaorało rolnika :D
 

Achinstein

infoanarchista
12
11
jak mam do wyboru etatystę Mikkego i wolnościowca sierpa, który zawarł trochę zgniły kompromis z DB, ale kompromis który jest mniej etatystyczny suma sumarum od KNP, to wolę sierpa. Nie wiem czemu w KNP tak bardzo się boją pełnej prywatyzacji sądownictwa. Może służby zdrowia też niech nie prywatyzują, skoro wolny rynek jest taki zły i niesprawiedliwy? Dramat...

Korwin od lat powtarzał, że nie ma co się patrzeć na sondaże, a ludzie umierają za swoje idee, więc nie ma co żreć i żyć dalej, lecz trzeba głosować na to co daje wolność, a nie na to co akurat próg przekroczyło, i ma ostatnio bez przerwy rozgłos w mediach (analogicznie jak Ruch Palikota w 2011, który najpierw przemilczano, a potem o nim mówiono gdy był już w progu), dlatego trzeba głosować na sierpa jak się go ma w swym okręgu. Zaprocentuje to w przyszłości.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Gdybym mógł to też bym zagłosował na Jacka, albo innego liba, ale że mam na liście samych piratów, którzy żądają darmowego internetu, to wybieram Korwina (to znaczy kogoś z jego partii).
 
D

Deleted member 427

Guest
Nowy Jork nie jest dobrym przykładem, bo stan NY ma jedno z najbardziej restrykcyjnych gun laws w usa, a dodatkowo prawo lokalne NYC oznacza praktyczny ban na posiadanie broni w mieście.

Tak samo jak Londyn. Przy czym Nowy Jork ma coś, czego Londyn nie ma - jest otwarty na broń z zewnątrz (otoczony przez liberalne i ultra liberalne stany). Cała broń, z jakiej popełnia się przestępstw w NY, pochodzi z New Hampshire, Pensylwanii, Północnej Karoliny, Vermont i Indiany.

Oczywiście taki argument tez super łatwo skontrować, ale to wymaga refleksu :)

Można śmiało założyć, że wszystkie zabójstwa przy użyciu broni palnej w NYC były z broni nielegalnej i prawdziwe jest: "tylko niektórzy – bandyci – są uzbrojeni".

Wszystkie zabójstwa z broni w NYC popełniane są z broni nielegalnej w NYC, ale legalnej w stanach, z których się ją importuje. To tak gwoli ścisłości.

W każdym razie puenta tej mojej uwagi jest taka, że jak Jacek trafi kiedyś na dobrze wyszkolonego funkcjonariusza reżimu, to może zostać zaorany w tej kwestii. W telewizyjnej debacie, gdzie czasu jest mało, przeciwnik broni będzie zawsze na lepsze pozycji - może odwołać się do emocji, rzucić statystyki porównawcze, które merytorycznie maja wartość zerową, ale w takiej rozmowie będą jak znalazł. Dlatego dobrą strategią może być wskazywanie, że nie istnieje korelacja i tak jak powiedział Maciek - to powinna być natychmiastowa kontra. Można też cytować ranking najbezpieczniejszych dużych miast w USA, ranking najspokojniejszych stanów (wskaźniki zabójstw takie same albo niższe jak w Europie), podawać przykład Szwajcarii, ale najlepiej imo zastosować taktykę Cejrowskiego w rozmowie z Kraśko i zwyczajnie przegadać komucha :)

Ostatecznie można zagrać karta rasową, wskazać na udział kolorowych gangów i czarnej patrologii nieznanej Europejczykom i zostać oficjalnie rasistą (nie polecam) :)
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 516
Ostatecznie można zagrać karta rasową, wskazać na udział kolorowych gangów i czarnej patrologii nieznanej Europejczykom i zostać oficjalnie rasistą (nie polecam) :)
Można i to bardzo skutecznie: ~90% ofiar w NYC to Hispanic + Black, ~90% podejrzanych o morderstwa w NYC to Hispanic + Black, ~90% aresztowanych w sprawach morderstw w NYC to Hispanic + Black :)

oficjalne źródła NYPD.: http://www.nyc.gov/html/nypd/html/analysis_and_planning/crime_and_enforcement_activity.shtml

jfIZhsD.png
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
latynos to latynos a w dominkanie też są murzyny i liczą sie jako murzyny... to samo dotyczy portoryko i innych krajów...
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
U nas też tych murzynów całkiem sporo...

Każdy kraj boryka się z problemem niewolnictwa czarnych, a rządzący mają już białych za lepszych murzynków od tych z Afryki.
 
Do góry Bottom