Psychoanaliza

OP
OP
pampalini

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
No, to miałem se tu popisać szerzej, ale tak myślę ... kurde, zacznie się, a potem spadnie mi ratio lajkowo-postowe i na co mnie to wszystko? ;) O... już mi spadło przez tego posta :(
Tak, ja też wyluzowałem z kontrowersyjnymi postami. Opłaca się przytakiwać. :(
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Jesteś niewolnikiem społecznego uznania. Autocenzurujesz się, wstydliwy, lajkoćpuński kastracie. Ja bym nigdy swojego posta z własnej woli nie usunął, nawet gdyby był dyslajkowany [jak to drzewiej bywało]. Na ogół posty na których nikt się nie poznał są najlepsze, wyprzedzają swoją epokę i są tak epickie, iż dopiero późne wnuki zaczną je lajkować!
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Jesteś niewolnikiem społecznego uznania. Autocenzurujesz się, wstydliwy, lajkoćpuński kastracie. Ja bym nigdy swojego posta z własnej woli nie usunął, nawet gdyby był dyslajkowany [jak to drzewiej bywało]. Na ogół posty na których nikt się nie poznał są najlepsze, wyprzedzają swoją epokę i są tak epickie, iż dopiero późne wnuki zaczną je lajkować!
Czy już mówiłem, że uwielbiam to forum :)

ps: BTW, jeszcze nie zwariowałem, żeby kusić nieświadome i lepić posty w takich tematach. Potem wystąpią jakieś przeniesienia, projekcje itd ... nie ja dziękuję, poczytam i postoję ... ;)
 
Ostatnia edycja:

piezol

Jebać życie
1 263
4 236
Gadasz jak jakieś lewacka hołota, że "są rzeczy ważniejsze niż pieniądze". Szumi też coś pierdolił o tym, że kapitaliści nie potrafią docenić inwestycji z zyskiem odłożonym w czasie.
Ja to pierdolę i kapitał gromadzę już teraz.
A nietrafione posty inwestycje usuwam z historii, aby nie zniechęcać przyszłych klientów.
Wolny rynek, dziffko! :cool:
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Psychoanaliza to intelektualny bełkot. Aby nie być gołosłownym, przedstawię tutaj wypowiedź na temat (rzekomych) związków psychoanalizy z matematyką, których autorem jest guru psychoanalizy - Jacques Lacan.
Za wikipedią:
"Jacques-Marie-Émile Lacan (ur. 13 kwietnia 1901 r. w Paryżu, zm. 9 września 1981 tamże)[1]psychiatra i psychoanalityk francuski, twórca i reformator francuskiej szkoły psychoanalizy."

Lacan o topologii
Zanim zacytuję Lacana, przedstawię krótko dane zagadnienie.

Topologia - jest to dział matematyki, którego obiektami badań są przestrzenie topologiczne. Najważniejszym pojęciem w tej teorii jest homeomorfizm, czyli funkcja między (dwiema) przestrzeniami topologicznymi, która jest bijekcją oraz która to funkcja oraz jej funkcja odwrotna są ciągłe. Jeżeli taki homeomorfizm (czyli funkcja) między przestrzeniami topologicznymi istnieje, to mówimy, że przestrzenie są homeomorficzne albo że są topologicznie równoważne. Co to oznacza w praktyce? Przestrzeń X jest topologicznie równoważna z przestrzenią Y, jeżeli przestrzeń X możemy w sposób ciągły (czyli bez cięcia i rozrywania) przekstrzałcić w przestrzeń Y (i na odwrót). Przykład: weźmy sześcienną kostkę z plasteliny - łatwo wtedy przekonamy się, że sześcian w sposób ciągły możemy przekształcić w kulę (i na odwrót). Kula i sześciań są topologicznie równoważne (homeomorficzne) - a zatem z punktu topologicznego nierozróżnialne. A zatem kluczowym pytaniem topologii jest: czy dwie przestrzenie są topologicznie równoważne. Aby odpowiedzieć na to pytanie twierdząco musimy znaleźć homeomorfizm między tymi przestrzeniami, co jest nierzadko bardzo trudne. Ale co jeśli przestrzenie nie są homeomorficzne? Wtedy będziemy całe życie szukać homeomorfizmu i nigdy go nie znajdziemy. W takim wypadku dobrze jest znaleźć takie własności przestrzeni topologicznej, które się nie zmieniają po ciągłych przekształceniach. Po co? Jeżeli będziemy wiedzieć, że przestrzeń X ma daną własność, a przestrzeń Y jej nie ma, to możemy wtedy stwierdzić, że przestrzenie X i Y nie są topologicznie równoważne (bo w innym wypadku przestrzeń Y musiałaby mieć daną własność). Takie własności nazywami niezmiennikami przestrzeni topologicznych. Jedną z taki własności jest zwartość. Daruję już sobie podanie ścisłej definicji zwartości. Jednak zobaczmy, co o topologii i zwartości mówi Lacan, guru postmodernistów:
W tekście, który niedługo się ukaże i zawiera najnowsze moje wyniki mojego zeszłorocznego dyskursu, wykazuję - jak mniemam - ścisłą równoważność topologii i struktury, jeżeli podążymy w tym kierunki, [odkryjemy], że tym co odróżnia anonimowość od tego, co nazywamy rozkoszą, czyli tym, co nakazuje prawo, jest geometria. Taka geometria to heterogeniczność miejsca, czyli istnienie miejsca Innego. Co pozwala nam z tego miejsca, które należy do Innego, tej samej płci jak Inne, jako Inne absolutne, posunąć dalej najświeższe odkrycia topologii?
Byłbym skonny wysunąć tutaj termin zwartość. Nie ma nic bardziej zwartego niż szczelina [fault], o ile pozostanie dla nas jasne, że - skoro uznamy część wspólną wszystkiego, co zawiera się w niej, jako istniejącą dla nieskończonej liczby zbiorów - wynika z tego, iż owa część wspólna implikuje tę nieskończoną liczbę. Jest to właśnie definicja zwartości
Widzimy tutaj bełkot, pełen pseudonaukowych frazesów, który nie ma nic wspólnego z topologią, natomiast definicja zwartości podana przez tego oszusta-intelektualistę jest zlepkiem słów, który nie ma żadnego sensu, a tym bardziej nie ma nic wspólnego z definicją zwartości.
Zobaczmy, co guru psychoanalizy i postmodernizmu pisze o wstędze Möbiusa, czyli przestrzeni topologicznej, która jest przykładem powierzchni jednostronnej.
Diagram ten [wstęgę Möbiusa] można uznać za podstawę jakiegoś pierwotnego wpisania w węzeł konstytuujący podmiot. Prowadzi to znacznie dalej, niż to sobie można wyobrazić na pierwszy rzut oka, gdyż moglibyście państwo szukać takich powierzchni, w które można by coś podobnego wpisać. Powinniście wówczas spostrzec, że sfera, ten dawny symbol pełni, nie jest w tym wypadku rozwiązaniem stosownym. Torus, butelka Kleina, czapa krzyżowa [są to powierzchnie topologiczne - przyp. tomahawk], należą do tego rodzaju powierzchni, na których można uzyskać wymagany przez nas przekrój. Zróżnicowanie to jest bardzo istotne, wyjaśnia bowiem wiele ze struktury choroby psychiznej. Jeśli ten podstawowy przekrój może symbolizować podmiot, to na tej samej zasadzie można wykazać, że przekrój torusa odpowiada podmiotowi neurotycznemu, a powierzchnia czapy krzyżowej innej chorobie umysłowej.
Znowu widzimy, że autor tego bełkotu nie ma pojęcia o czym pisze, i używając terminów, które nie są znane przeciętnemu czytelnikowi jego tekstów, usiłuje uwiadrygodnić swoje tezy. Lacan twierdzi, że "Zróżnicowanie to jest bardzo istotne, wyjaśnia bowiem wiele ze struktury choroby psychiznej", chociaż w ogóle nie tłumaczy, jak to wyjaśnia.
Na taki bełkot mogą złapać się jedynie ludzie pozbawieni własnej wartości i snoby. Problemem jest to, że tacy ludzie, jak Lacan, są chętnie zapraszani do telewizji, aby uczestniczyć w debatach na temat ekonomii, prawa do posiadania broni, szkolnictwa wyższego itp.
Ze każdym razem, gdy jakiś filozof zaczyna gadać o matematyce lub fizyce robi mnie się niedobrze.

Źródła: Wikipedia; Jean Bricmont, Alan Sokal, Modne bzdury. O nadużyciach nauki popełnianych przez postmodernistycznych intelektualistów (polecam); własna wiedza.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Ja myślę sobie tak: psychoanaliza (w ogólnym pojęciu, a nie niektóre metody) to nie jest nauka, ale jednak zaliczyłbym ją do wiedzy. Nie jest weryfikowalna, ale z drugiej strony jakoś nie wydaje mi się, by jakiś człowiek np pampalini nigdy nie próbował zajrzeć w tok rozumowania jakiegoś człowieka, by przewidzieć czy np warto mu zaufać (do jakiego stopnia), powierzyć jakieś zadanie. To jest jak w inżynierii: jest mnóstwo wzorów inżynierskich, teorii, o których wiadomo że nie są prawdziwe (eksperymenty fizyków je obaliły), ale na tyle niewiele się mylą opisując rzeczywistość i są na tyle proste w użyciu, że ich się używa i dzięki nim projektuje wiele rzeczy, również tych od których bezpieczeństwa zależy nasze życie, np w wytrzymałości materiałów po prostu mnoży się pewne wyliczone naprężenia przez współczynniki bezpieczeństwa i wtedy wiadomo, że coś wytrzyma jakieś obciążenie.
Z tych polinkowanych materiałów wynika, że von Mises uznawał dualizm metodologiczny, czyli psychika sobie, ale przy analizie zachowań ludzi wchodzących w skład zjawiska takiego jak rynek, nie należy zaglądać do głowy ludzi, a po prostu opierając się na ich działaniach uznać je za racjonalne i dążące do jakiegoś celu.
 

GoldenColt

Well-Known Member
817
3 627
"Prakseologia zawdzięcza psychoanalizie nie mniej niż inne nauki." Ludwig Von Mises ;)
Ja tam uważam Freuda za spoko ludzia, tyle że jego prace trzeba umieć interpretować. Mises potrafił, a że inni debile nie potrafią to ich sprawa. Powiedzieć że psychoanaliza to shit, bo lewaki lubią się do niej odwoływać to trochę jak mówić że ekonomia to gówno, bo taki np. Keynes był ekonomistą.
 
OP
OP
pampalini

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
"Prakseologia zawdzięcza psychoanalizie nie mniej niż inne nauki." Ludwig Von Mises ;)
Ja tam uważam Freuda za spoko ludzia, tyle że jego prace trzeba umieć interpretować. Mises potrafił, a że inni debile nie potrafią to ich sprawa. Powiedzieć że psychoanaliza to shit, bo lewaki lubią się do niej odwoływać to trochę jak mówić że ekonomia to gówno, bo taki np. Keynes był ekonomistą.
Ja nie powiedziałem, że "psychoanaliza to shit, bo lewaki się do niej odwołują". Użyłem innych argumentów.

BTW - jeśli czyjeś prace trzeba interpretować, to znaczy, że nie jesteś w stanie powiedzieć, czy podobają Ci się przemyślenia autora, czy też podobają Ci się tylko Twoje interpretacje jego przemyśleń. Nie wiemy, czy autor by się pod tymi interpretacjami podpisał, czy nie.
 

GoldenColt

Well-Known Member
817
3 627
Psychoanaliza jest dość szeroką dziedziną więc nietrudno o nadinterpretacje. Poza tym cały ten marksizm kulturowy, "postępowa" lewica ludzi powoływać się na każdego kto jest taki fajny, mądry, ekscentryczny, nieprzeciętny. Mogą powoływać się na Nietzschego chociaż uważał ich za hołotę, mogą powoływać się na Freuda, dla którego socjalizm był niezgodny z ludzką naturą. Im wszystko jedno czy to "czegewara", "szopenhałer" czy "gandi". Biorą równo wszystko co "fajne" :p
 
Ostatnia edycja:
OP
OP
pampalini

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Psychoanaliza jest dość szeroką dziedziną więc nietrudno od nadinterpretacje. Poza tym cały ten marksizm kulturowy, "postępowa" lewica ludzi powoływać się na każdego kto jest taki fajny, mądry, ekscentryczny, nieprzeciętny. Mogą powoływać się na Nietzschego chociaż uważał ich za hołotę, mogą powoływać się na Freuda, dla którego socjalizm był niezgodny z ludzką naturą. Im wszystko jedno czy to "czegewara", "szopenhałer" czy "gandi". Biorą równo wszystko co "fajne" :p
Ale w drugą stronę to samo - to, że Freud uważał, że socjalizm nie był zgodny z ludzką naturą, nie sprawia, że muszę od razu propsować psychoanalizę. Swoje zastrzeżenia już opisałem.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
No ale skąd wiesz, gdzie przenaiczał, a gdzie nie? Skąd wiesz, w czym lepszy jest Adler, a w czym Jung?
Jung jest zajebisty, coraz bardziej mi się podoba. Też się okazuje być panteistą. (http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/opowiesci_wizjonerskie/jung_septem_sermones.htm)

Pytacie: co szkodzi nie odróżniać się?

Gdy nie czynimy różnic, to wypadamy poza naszą istotę, poza Stworzenie i popadamy w nieróżność, która jest drugą właściwością Pleromy. Popadamy w samą Pleromę i przestajemy być Stworzeniem. Ulegamy rozpadowi w Nicość.

To jest Śmierć Stworzenia. A więc umieramy o tyle, o ile nie czynimy różnicy. Dlatego Stworzenie z przyrodzenia zmierza do różności, do walki z prapoczątkową niebezpieczną jednakością. To nazywa się PRINCIPIUM INDIVIDUATIONIS. Ta zasada jest istotą Stworzenia. Widzicie zatem, dlaczego nieróżność i nieczynienie różnic jest wielkim niebezpieczeństwem dla Stworzenia.

Dlatego musimy rozróżniać właściwości Pleromy. Właściwości są PARAMI PRZECIWIEŃSTW, jako to

Czynne i Nieczynne,
Pełnia i Pustka,
Żywe i Martwe,
Różne i Jednakie,
Jasne i Ciemne,
Gorące i Zimne,
Moc i Materia,
Czas i Przestrzeń,
Dobre i Złe,
Piękne i Szpetne,
Jedność i Wielość i tak dalej.

Pary przeciwieństw są właściwościami Pleromy, których nie ma, gdyż znoszą się one nawzajem.

Macie tutaj w sumie "mejking of" tak ostatnio popularnych na szałcie "literek".

Introwertyczne i Ekstrawertyczne,
Zmysłowe i Intuicyjne,
Racjonalne i Emocjonalne,
Zaplanowane i Spontaniczne.

Oto pojęciotwórcza potęga spekulacji, wysnuwająca kolejne pary właściwości i ich negacji, jakie można odnosić do jakichś przedmiotów i je według nich szeregować.

Jung, czyli indywidualizm jako reguła wszelkiego powstawania, kurwo! W sumie jest mi z tym po drodze i będę kombinował tę swoją religię właśnie w tym duchu.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Psychoanaliza pozwala ominąć wszystkie niewygodne dla lewaków obszary, a więc logikę i empirię, i grać na jedynym polu, na jakim są w stanie wygrać - na polu stylistycznie wyrafinowanych narracji. Dlatego ją kochają. Psychoanaliza jest kompletnie nieweryfikowalna, niefalsyfikowalna (co słusznie zauważył i zaorał Popper). Feministki mogą na przykład wmówić facetom solidarność plemników i zorganizowaną, celową opresję wobec kobiet i będzie to teza nie do podważenia, bo nie do zweryfikowania. Podświadomość ma to do siebie, że się przed Tobą z definicji ukrywa, więc inni mogą Ci wmówić, co w niej siedzi.

To jest dla mnie kpina z racjonalności.

Bardzo podoba mi się jak konstruujesz myśli, a rzadko mi się to zdarza. I masz 100% racji. Aczkolwiek ja bym nie odrzucał psychoanalizy i psychologii w ogóle, ale traktował ją jako szamanizm. Czyli może działać, ale nie wiadomo jak. I może Ty też tak do tego podchodzisz.
 
OP
OP
pampalini

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Bardzo podoba mi się jak konstruujesz myśli, a rzadko mi się to zdarza. I masz 100% racji. Aczkolwiek ja bym nie odrzucał psychoanalizy i psychologii w ogóle, ale traktował ją jako szamanizm. Czyli może działać, ale nie wiadomo jak. I może Ty też tak do tego podchodzisz.
Tak, tak też podchodzę.

Jung, czyli indywidualizm jako reguła wszelkiego powstawania, kurwo! W sumie jest mi z tym po drodze i będę kombinował tę swoją religię właśnie w tym duchu.
No, Jung to szaman. Dobry materiał na proroka. Miałem nawet kiedyś fazę na te jego metafizyczne dyrdymały.
 
Ostatnia edycja:

Veteran

New Member
9
9
Witam serdecznie Kolegow, jestem tu nowy, powiem wiec moze pare slow o sobie.

Libertarianinem jestem od lat bez mala 17, stad moj nick. Nalezalem do bodaj pierwszej zorganizowanej, internetowej grupy dyskusyjnej, ktora zostala zalozona w Polsce, zrzeszajacej osoby zainteresowane libertarianizmem. Ze srodowiska tego (oprocz innych jak np. UPR) wylonilo sie grono, ktore probowalo zalozyc pierwsze zarejestrowane stowarzyszenie libertarianskie, pod nazwa SWJ Libertarianie (Stowarzyszenie na rzecz Wolnosci Jednostki Libertarianie). Dzialo sie to na zjezdzie w Lodzi w roku 1999. Ostatecznie do oficjalnego zalozenia stowarzyszenia nie doszlo, a dzialalnosc pierwotnie majaca polegac min. na wydawaniu wlasnego pisma ograniczyla sie do internetu. Niemniej postacie takie jak Jacek Sierpinski czy Wlodek Gogloza (z ktorym pojechalismy na koferencje ISIL do Dax we Francji w 2000 r.) krzewily idee wolnosciowe na dlugo przedtem i zapewne wciaz to robia.

Bardzo cieszy mnie powstanie preznie rozwijajacych sie libertarianskich for internetowych, stowarzyszen organizujacych warsztaty, wyklady na temat wolnorynkowej ekonomii, Szkoly Austriackiej, itp. Krzewienie libertarianizmu to praca u podstaw, ktora w naszym kraju dopiero sie rozpoczyna i ktorej wymierne efekty przyjda zapewne w odleglej przyszlosci, im wiecej jednak nas bedzie aktywnych, tym lepiej. Bede tu czasami zagladal i dzielil sie swoja wiedza i przemysleniami, a takze uczyl od Was.

Postanowilem zabrac glos w temacie psychoanalizy, gdyz jako praktykujacy psycholog i psychoterapeuta psychoanalityczny czuje sie kims w rodzaju eksperta. Libertarianizm to zespol przekonan dotyczacych praw i wolnosci jednostek w spoleczenstwie. Jako taki zakorzeniony jest w indywidualnej psychice, jak wszystkie poglady. Pelne zrozumienie ich natury nie jest mozliwe bez glebokiej wiedzy psychologicznej, co sam zaczalem rozumiec po pewnym czasie zajmowania sie libertarianizmem. Frapowalo mnie zwlaszcza to, jak trudno przekonac kogos do pogladu z ktorym sie nie zgadza, mimo uzywania mocnych, scisle logicznych argumentow. Kazdy z Was zna to zapewne z autopsji.

Otoz wynika to z podstawowo nieracjonalnego charakteru naszych procesow psychicznych, ktorym dopiero pewne wyzsze instancje psychiczne nadaja charakter racjonalny, czesto pozornie. Mamy nieodparta sklonnosc do racjonalizowania wlasnych pogladow i upartego przekonania o ich slusznosci, bo sa NASZE. Coz to znacza? Ano tyle, ze nasze ja, lub ego jest dla nas najwazniejsze na swiecie, a poglady sa jego czescia, podobnie jak tozsamosc, wizerunek, charakter, itd. A tymi podstawowymi procesami przebiegajacymi w naszej psychice nie sa bynajmniej suche informacje, jak chcielby psychologowie poznawczy, holdujacy "metaforze komputerowej", a impulsy popedowe, energetyczne. Podstawowa czesc psychiki to ognisko popedow ("to" lub id), ktore dopiero po przejsciu na wyzszy poziom ego staja sie mozliwe do uswiadomienia i czesto jest to niemozliwe w ich oryginalnej postaci, gdyz wchodzi w konflikt z uwewnetrznionymi normami i regulami (zawartymi w nieswiadomej czesci superego - "nad ja"), wskutek czego podlegaja zafalszowaniu przez mechanizmy obronne ego (dzialajace nieswiadomie), jak racjonalizacja, projekcja lub w ostatecznosci wyparcie.

Skad ja to wiem? Z obserwacji i analizy. Tego jak zachowuja sie, mysla i czuja ludzie, a takze z syntezy wielu spostrzezen wnikliwych badaczy, pisarzy, myslicieli. Caly ten material posluzyl Freudowi do stworzenia psychoanalizy, co zajelo wiele lat. Pracowal on nad jej modyfikowaniem i udoskonalaniem okolo 50 lat. Nie sa to bynajmniej arbitralne wymysly, ani splagiatowane poglady filozofow, co zarzuca sie Freudowi w licznych ostatnio wydawanych w Polsce paszkwilach na Freuda i psychoanalize (Cioffi, Crews, Onfray i in.). Zeby sie o tym przekonac wystarczy, nie, to zle slowo, konieczne jest wysilenie sie na osobiste zaznajomienie sie z jego praca. Byl to niezwykle szczery i dokladny badacz, uczciwie relacjonujacy postepy swojej pracy. Bez tego zaznajomienia niezwykle latwo pasc ofiara manipulacji - jak w kazdej innej dziedzinie. My, wolnosciowcy doskonale wiemy jak rozpowszechnione sa bledne poglady na wolnosc, wolny rynek, kapitalizm. Ilu propagandystow ma klamstwo. W psychologii jest podobnie, gdyz jest to rownie, a moze jeszcze bardziej drazliwa dziedzina wiedzy, co ekonomia i politologia.

Freud podwazyl gleboko ugruntowane przesady na temat psychiki, min. dotyczace zakresu swiadomosci, czynnikow motywacyjnych (popedy), roli seksualnosci, co skazalo go na potepienie ze strony zwolennikow status quo. W srodowisku naukowym szczegolnie silnie negowali psychoanalize (poza lekarzami) filozofowie, ktorch zjazdy w latach 20-tych potrafily potepiac mloda wtedy nauke. Od poczatku odmawiano psychoanalizie charakteru naukowego, na dlugo zanim K. Popper przedstawil swoja teorie. Podlaczyl sie on w tej mierze tylko pod modny i silny nurt krytykowania psychoanalizy, bez glebszej jej znajomosci. Bylo i niestety jest to modna maniera, by odsadzac od czci i wiary cos, czego sie nie rozumie. Po wydaniu w 1900 r. "Objasniania marzen sennych" pojawila sie bardzo krytyczna recenzja w prasie fachowej, ktorej autorem byl pewien naukowiec. Jak dowiedzial sie w prywatnej rozmowie Freud jej autor wyjawil swemu znajomemu, ze nie czytal recenzowanego dziela, gdyz "szkoda bylo na to fatygi". W zasadzie sie nie dziwie, zeby dokladnie i ze zrozumieniem przeczytac 500-stronicowe dzielo trzeba sie mocno wysilic. Po coz to robic, skoro o wiele latwiej dolaczyc do zgodnego choru krytykow?

Tak swiatli ludzie jak libertarianie, broniacy rownie atakowanych idei jak kapitalizm, wolnosc jednostki, panstwo minimum (albo nawet brak panstwa) powinni moim zdaniem wykazac duzo wrazliwosci na podobny proces wykluczania i czynienia kozla ofiarnego z pogladow i dziedzin innych niz polityczne. Analogie sa tu wrecz jaskrawe, co powinno sklaniac do glebokiego namyslu.
 
Ostatnia edycja:

Veteran

New Member
9
9
Psychoanaliza pozwala ominąć wszystkie niewygodne dla lewaków obszary, a więc logikę i empirię, i grać na jedynym polu, na jakim są w stanie wygrać - na polu stylistycznie wyrafinowanych narracji. Dlatego ją kochają. Psychoanaliza jest kompletnie nieweryfikowalna, niefalsyfikowalna (co słusznie zauważył i zaorał Popper). Feministki mogą na przykład wmówić facetom solidarność plemników i zorganizowaną, celową opresję wobec kobiet i będzie to teza nie do podważenia, bo nie do zweryfikowania. Podświadomość ma to do siebie, że się przed Tobą z definicji ukrywa, więc inni mogą Ci wmówić, co w niej siedzi.

To jest dla mnie kpina z racjonalności, a myśl Freuda uważam, i tutaj się zgadzam z Wolniewiczem, za najbardziej szkodliwą filozoficzną spuściznę XX wieku (tak jak Marksa uważam za najbardziej szkodliwego twórcę wieku XIX).

Jeśli miałbym być złośliwy, to powiedziałbym, że nie dziwi mnie Twój afekt do koncepcji podświadomości, bo pod pewnymi względami jest bardzo podobna do "trutheryzmu" (prawdyzmu?). I w jednym i w drugim przypadku wygrywają najbardziej kwieciście opowiedziane bajki, które najlepiej odpowiadają jakimś tam trendom, potrzebom ideologicznym, emocjonalnym lub estetycznym. Wygrywa moda i popularność, a nie rozum. Brakuje bowiem niezbędnych narzędzi do weryfikacji postawionych tez.

Kolega pozwala tutaj sobie na nonszalanckie mylenie psychoanalizy z postmodernistycznymi bzdurami, ktore faktycznie czesto powoluja sie na psychoanalize, podobnie jak na matematyke i fizyke. Zostalo to opisane np. w ksiazce "Modne bzdury". Cytowany w innym poscie Lacan nie byl psychoanalitykiem, mimo, ze sie za takiego uwazal (poczatkowo nalezal do stowarzyszenia psychoanalitycznego ale zostal wykluczony za odejscie od psychoanalizy). Czy to czyni matematyke i fizyke kpinami z racjonalnosci?

Falszywa jest rowniez teza o braku odpowiednich narzedzi do weryfkacji. Te narzedzia sa ale trzeba je poznac i umiec je uzyc. Czy Kolega daje wiare w istnienie neutrin albo bozonow Hicksa? Zapewne tak, a przeciez sam chyba nigdy ich nie badal i daje wiare innym, ktorzy dysponuja stosownymi narzedziami i wiedza. Tak samo jest z psychoanalitykami, ktorym jednak wiary odmawia. Zeby skutecznie stosowac psychoanalize nalezy sie dlugo ksztalcic i szkolic. Podobnie jak z fizyka czastek elementarnych. Ktore rowniez sie przed nami - a, zlosliwcy - ukrywaja! Moze wiec ci naukowcy nam wmawiaja, ze one istnieja? Nie, chcemy im wierzyc. Dlaczego? Ano dlatego, ze nie ma innych, wyraznie slyszanych pogladow przeciwnych ich istnieniu, a nadto nie znamy powodu, dla ktorego miano by nas oszukiwac. Calkiem odwrotnie jest w przypadku psychoanalizy, ktora wrogow ma az zbyt wielu i to doskonale slyszanych, na dodatek jej twierdzenia uwieraja nas dosc mocno, gdyz uderzaja w nasza pyche (my wszystkiego o sobie nie wiemy?!), czego nie mozna zarzucic czastkom elemantarnym, ktore moga sobie spokojnie krazyc bez niepokojenia naszego narcyzmu.

Nieswiadomosc (podswiadmosc to bledny termin) nie jest wcale tak zupelnie niedostepna. Gdyby tak bylo, to skad u licha mielibysmy o niej w ogole wiedziec?? Ilez to razy po przejezyczeniu, pomylce w pisaniu albo upuszczeniu czegos tlumaczylismy sie "to tak nieswiadomie mi sie wymsknelo"? Mamy wtedy na mysli ze "cos" nam sie "zrobilo samo", czyli wykonalismy jakas czynnosc bez swiadomosci jej wykonywania. Otoz wiec mamy trop: czynnosci, akty psychiczne dokonywane bez swiadomej wiedzy i kontroli daja dostep (choc niebezposredni) do nieswiadomosci. Podobnie jest ze snami, ktore Freud nazwal krolewska droga do nieswiadomosci. Dokladne i systematyczne analizy tych pozornie nic nieznaczacych i pomijanych dotad przez nauke faktow pozwolily Freudowi na odkrycie ich sensu i znaczenia. Ale wczesniej jeszcze zwrocil uwage na niezwykle zjawisko znikania objawow pod wplywem hipnozy, jakiej poddawano pacjentow w szpitalu Salpetriere w Paryzu, gdzie Freud wyjechal na stypendium. Ci ludzie nie byli psychicznie chorzy, cierpieli jednak na nerwice, manifestujace sie czesto w formie przykrych objawow cielesnych, jak bole, paralize, skurcze miesni. Pod wplywem hipnozy pacjenci przestawali natychmiast cierpiec, a po jej ustaniu objawy powracaly. I na odwrot - mozna bylo poprzez hipnoze wywolac u czlowieka objawy histeryczne, ktorych w normalnym stanie nie przejawial. Byl to niewatpliwie dowod na istnienie poteznych sil psychicznej, nie fizjologicznej natury, bedacych calkowicie poza swiadomoscia i kontrola tych chorych. Pozniej sam stosowal hipnoze i mial moznosc przekonac sie, jak pod jej wplywem ludzie odzyskuja wspomnienia kompletnie niedostepne na jawie i jak te wspomnienia bez sladu znikaja gdy wybudzi sie z ich z hipnozy. Na tej podstawie krok po kroku Freud rekonstruowal gmach psychiki nieswiadomej, budujac teorie psychoanalizy nie poprzez stawianie hipotez i ich weryfikacje lub falsyfikowanie ale poprzez obserwacje i logiczna analize dostepnych faktow, co jest wlasciwoscia metody klinicznej, szeroko stosowanej w medycynie i psychologii klinicznej. I jest to niewatpliwie metoda naukowa, chocby caly tlum krytykow wyl inaczej. Przez nauke rozumie sie systematyczne i spojne dochodzenie do poznania rzeczywistosci, poznania prawdy, a obserwacja jest podstawowa metoda badawcza. Psychoanaliza stwarza tylko bardziej dogodne warunki do obserwacji zjawisk psychicznych.

"No ale skąd wiesz, gdzie przenaiczał, a gdzie nie? Skąd wiesz, w czym lepszy jest Adler, a w czym Jung? To jest tylko Twoje przeczucie, intuicja itp. Dlatego właśnie to jest bullshit. Jedne sobie rzeczy kupujesz, innych nie, bo coś tam Ci się bardziej spodoba, a coś mniej, coś do Ciebie bardziej przemówi, a coś mniej. To jest właśnie domena stylistyki i odpowiednie opowiedzianych bajeczek, a nie zimnego racjonalizmu, w którym rzeczy się dowodzi, wykazuje, obala itp."

Widze ze Kolega holduje idei czlowieka-maszyny. A jakiz to zimny racjonalizm sklonil Kolege do opowiedzenia sie po stronie libertarianizmu? Ze sluzy wolnosci? Ze jest bardziej efektywny ekonomicznie? Ze sprawiedliwy? Alez to sa wszystko wartosci, ktore ktos ceni lub nie. Azjaci np. czesto nie rozumieja naszego zachodniego konceptu wolnosci indywidualnej, bo u nich w cenie jest spojnosc grupy. Oni sa przywiazani, lubia, szanuja swoja koncepcje, a my swoja. To nie jest wynik zimnej kalkulacji, tylko afektu, aprobaty, rodzaju milosci. Przeciez mowimy: kochamy wolnosc. I slusznie ale oznacza to, ze te wlasnie wolnosc kupujemy, bo nam sie bardziej podoba niz zniewolenie, mowiac Twoim jezykiem. A mowiac jezykiem psychoanalitycznym w naszej kulturze (czy tez bardziej grupie libertarian) bardziej kochamy swobode swego ja, niz zgodnosc z innymi i DLATEGO WLASNIE przeszkadza nam ograniczenie tej swobody przez kolektywizm, ktory wartosciujemy (znow afekt!) negatywnie i nazywamy zniewoleniem, co dla Chinczyka wcale zniewoleniem (czyms pejoratywnym) nie jest. Podobnie jest z naszymi socjalistami - oni wyzej cenia rownosc, niz wolnosc, czy efektywnosc. I wychodzac od tego zalozenia beda przedstawiac mniej lub bardziej racjonalne argumenty na rzecz swoich rozwiazan.

To nie znaczy ze rozum jest bezuzyteczny. Wrecz przeciwnie, psychoanaliza opiera sie na rozumie, to on analizuje. Analizuje jednak material pochodzacy spoza domeny rozumu, czyniac zadosc jego wymogom. Wymogi te w mozliwie pelny i spojny sposob spelnil wlasnie Freud, a nie Jung czy Adler ale zeby to ocenic samodzielnie trzeba dysponowac glebsza wiedza.

C.d.n.
 
Ostatnia edycja:

Kompowiec2

Satatnistyczny libertarianin
459
168
Nieświadomość z definicji się przed Tobą ukrywa. Więc skąd będziesz wiedział, że się słusznie domyślasz, co w niej siedzi? Może Cię zwodzi, może sobie wmawiasz, może... etc. Jakie masz narzędzia do tego? To mniej więcej to samo co spory o to, czy u boku Boga jest siedmiu czy ośmiu aniołów. Nie mówię, że na pewno nie ma aniołów, ale, kurde, zabieranie stanowiska w sprawie liczebności ich zastępów jest niewątpliwie irracjonalne.

Są rzeczy, o których da się gadać z sensem i takie, o których się z sensem gadać nie da.
Jest tylko na to jedna odpowiedź: poznać samego siebie. Można się wspomóc tulpą (co by projekcją, wg. tego samozwańczego eksperta wyżej)
Widze ze Kolega holduje idei czlowieka-maszyny. A jakiz to zimny racjonalizm sklonil Kolege do opowiedzenia sie po stronie libertarianizmu? Ze sluzy wolnosci? Ze jest bardziej efektywny ekonomicznie? Ze sprawiedliwy? Alez to sa wszystko wartosci, ktore ktos ceni lub nie. Azjaci np. czesto nie rozumieja naszego zachodniego konceptu wolnosci indywidualnej, bo u nich w cenie jest spojnosc grup
Jak dla mnie, nie spotkałem jeszcze nikogo kto by libertarianizm potrafił obalić. Mieliśmy krystkona, i w końcu wyszło szydło z worka (najbardziej zapamiętałem te zdanie: moja sprawa, bo to JA USTALAM ceny kapitałowe - mam nadzieję że niczego nie przekręciłem). W końcu jednak się przekonał że demokracja nie jest taka super jak mu się wydawało.

na wschodzie natomiast oni sa pod wpływem komuszych bajeczek (sprawdź: "Rara, największy kutasiarz w dżungli") i innej propagandy. Tam dzieci płaczą gdy zmusza się je do pracy w grupie itd. a dorośli nie czują się zniewoleni bo nie dostali... innej opcji! no więc właśnie...

Mamy nieodparta sklonnosc do racjonalizowania wlasnych pogladow i upartego przekonania o ich slusznosci, bo sa NASZE.
Kolejny dowód że prawo własności działa, nawet jeśli o tym nie wiemy. Moje bo moje, niezależnie co się dzieje wkoło. I widać tu socjalistyczną obłudę - wszyscy równi, ale najpierw my sie nachapmy.

Falszywa jest rowniez teza o braku odpowiednich narzedzi do weryfkacji. Te narzedzia sa ale trzeba je poznac i umiec je uzyc
To jakie są narzędzia w psychoanalizie, bo nie wymieniłeś i się nagle zafascynowałeś fizyką? W kolejnym akapicie jest tylko hipnoza, o której większość wie jak działa i niczego nie wyjaśnia, po za tym że istnieje co już wielokrotnie w tym wątku podkreślano że nikt tego nie neguje.
 

DEZ.informacja

#osobno
118
68
a) Nie znoszę psychoanalizy, bo jest irracjonalna. Jest irracjonalna, bo każdy może sobie wymyślić swoją teorię dotyczącą tego, co w podświadomości siedzi i nie ma obiektywnych narzędzi, żeby rozsądzić, czyja teoria jest słuszna, a czyja błędna. To, czy podświadomość w ogóle istnieje czy nie, to kwestia zupełnie poboczna.
Istnieją pewne procesy, których nie jesteśmy świadomi. Wynika to z modułowej budowy mózgu, która manifestuje się podobną strukturą umysłu. Dziwne by było, gdyby kilkaset milionów procesów rozpoznających wzorce (tak działa kora mózgowa w skrócie) było dla ciebie "świadome", po prostu tylko ta najbardziej złożona półka objawia się jako abstrakcyjne myślenie, planowanie i jako taki rozum.

Problemem psychoanalizy jest to, że ciężko kogoś tym wyleczyć. Prosta obserwacja, że nasze popędy biologiczne i mózg, który szuka schematów i sensu tam gdzie go nie ma - się gryzą i prowadzą do problemów - została rozbuchana do miana jakiejś wielkiej nauki, gdzie faktycznie można każdą bzdurną teorię upchać - bo jak wiadomo, zawszę się trochę gwałci.

Nie ma czego analizować, bo "tam" nic nie ma, poza algorytmami które doprowadzają do mniejszego lub większego bólu istnienia ;). Szanujcie autyzm kuce, mniej męczy.
 

GoldenColt

Well-Known Member
817
3 627
Ludzki mózg odbiera ponad 400 miliardów bitów informacji na sekundę, z czego do świadomości dociera.... 2 tysiące z nich. To już samo w sobie pokazuje jak wielki jest obszar nieświadomości.
 
Do góry Bottom