father Tucker
egoista, marzyciel i czciciel chaosu
- 2 337
- 6 516
Ostatnio czytałem sobie na wikipedii o prywatnych więzieniach w Stanach i ogólnie dość nieciekawe wnioski wysnułem. Ponieważ: chociaż obsługa więźniów w prywatnych więzieniach jest tańsza niż w państwowych i jest mniej bójek/morderstw, to wiąże się to raczej z tendencją że do prywatnych placówek trafiają ci spokojniejsi osadzeni. Natomiast w państwowych placówkach jest mniej ucieczek, mniej kontrabandy i więcej możliwości edukacji dla więźniów. Stąd też wychodzi wniosek że prywatne więzienia są dobre tylko w roli "magazynowania" ludzi.
Na dodatek dochodzi kwestia korupcji. Koncerny więzienne wpływają na kształt prawa, powodując tendencję do dawania coraz dłuższych wyroków. Oto niektóre przypadki takich ustaw:
to oczywiście nie wszystko. Dochodzi oczywiście cały ten syf związany z działaniem Partnerstwa-Prywatno-Publicznego. Czyli: załatwianie przez firmy więzienne dopłat z pieniędzy podatników, ustawianie przetargów na obsługę więźniów, walka o koncesje i licencje itp.
Wszystko to powoduje, że w USA jest więcej więźniów niż we wszystkich pozostałych krajach razem wziętych, a w Luizjanie, gdzie takich jednostek jest najwięcej istnieją też najostrzejsze kary i jest najwięcej więźniów na liczbę mieszkańców. Prócz tego, można oczywiście pomarzyć sobie o końcu "war on drugs".
I teraz pytanie:
Czy wolny rynek zawiódł? czy winna jest sama koncepcja partnerstwa prywatno-publicznego? Jak byłoby w akapie? a może lewacka wikipedia kłamie i prywatne więziennictwo to najlepsza rzecz od czasów krojonego chleba? Czy ten przypadek nie pokazuje, że stopniowa gradacja w stronę rozwiązań wolnorynkowych w przypadku rozwiązywania problemów społecznych nie jest skazana na porażkę? że jedynym sposobem byłaby rewolucja? trochę mi to przypomina polską służbę zdrowia, która teoretycznie jest prywatyzowana małymi kroczkami, ale powoduje to wciąż, że mamy bałagan publicznego NFZ-tu i licencjonowany "wolny" rynek.
Na dodatek dochodzi kwestia korupcji. Koncerny więzienne wpływają na kształt prawa, powodując tendencję do dawania coraz dłuższych wyroków. Oto niektóre przypadki takich ustaw:
- Arizona SB 1070 - prawo antyimigracyjne w Arizonie, pozwalające na zatrzymanie każdego człowieka powyżej 14 roku życia w celu sprawdzenia czy nie jest nielegalnym emigrantem. Ciężar udowodnienia leży po stronie oskarżonego. Ta ustawa pozwoliła również firmie CCA ( która "sponsorowała" tą ustawę ) na otwieranie obozów koncentracyjnych dla nielegalnych imigrantów z Meksyku
- California Proposition 6 - projekt ustawy - odrzucony w referendum. Proponował zwiększenie wydatków z budżetu stanu na więziennictwo, traktowanie 14-latków jak dorosłych w przypadku przestępstw "związanych z gangami", podwyższenie kar m.in. za sprzedaż metaamfetaminy i nielegalne posiadanie broni.
- Three-Strikes Laws - prawa, które od lat 90-tych obowiązuje w różnych stanach ( m.in. Kalifornia, Waszyngton, Teksas i kilkanaście innych stanów ). Dotyczą one recydywistów, którzy jeśli zostaną osądzeni po raz trzeci na karę pozbawienia wolności, to minimalny wyrok wynosi 25 lat, bez względu na wagę przestępstwa.
- Truth in Sentencing - zbiór praw i praktyk prawniczych mających na celu ograniczenie ilości zwolnień warunkowych
to oczywiście nie wszystko. Dochodzi oczywiście cały ten syf związany z działaniem Partnerstwa-Prywatno-Publicznego. Czyli: załatwianie przez firmy więzienne dopłat z pieniędzy podatników, ustawianie przetargów na obsługę więźniów, walka o koncesje i licencje itp.
Wszystko to powoduje, że w USA jest więcej więźniów niż we wszystkich pozostałych krajach razem wziętych, a w Luizjanie, gdzie takich jednostek jest najwięcej istnieją też najostrzejsze kary i jest najwięcej więźniów na liczbę mieszkańców. Prócz tego, można oczywiście pomarzyć sobie o końcu "war on drugs".
I teraz pytanie:
Czy wolny rynek zawiódł? czy winna jest sama koncepcja partnerstwa prywatno-publicznego? Jak byłoby w akapie? a może lewacka wikipedia kłamie i prywatne więziennictwo to najlepsza rzecz od czasów krojonego chleba? Czy ten przypadek nie pokazuje, że stopniowa gradacja w stronę rozwiązań wolnorynkowych w przypadku rozwiązywania problemów społecznych nie jest skazana na porażkę? że jedynym sposobem byłaby rewolucja? trochę mi to przypomina polską służbę zdrowia, która teoretycznie jest prywatyzowana małymi kroczkami, ale powoduje to wciąż, że mamy bałagan publicznego NFZ-tu i licencjonowany "wolny" rynek.