Posesjonizm - może tak to nazwijmy

OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Mike:

pozwalam białym dyskryminować czarnych i czarnym dyskryminować białych. Jeśli to jest rasizm to napisz, czy bliżej mi do KKK czy do Czarnych Panter? Nie lubię białych czy nie lubię czarnych? Strasznie jestem ciekawy co to za rasizm mi się przytrafił.
 
A

Anonymous

Guest
Maciej Dudek napisał:
Mike:

pozwalam białym dyskryminować czarnych i czarnym dyskryminować białych. Jeśli to jest rasizm to napisz, czy bliżej mi do KKK czy do Czarnych Panter? Nie lubię białych czy nie lubię czarnych? Strasznie jestem ciekawy co to za rasizm mi się przytrafił.

Twój swoisty i np. anarchonacjonalistów. I tych nazistów, którzy chcieli Żydów tylko wysłać na Madagaskar, a nie zabić. Postuluje mnie ekspansywne zachowania względem osób innej rasy. Dalej jest rasizmem.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
crack napisał:
Wiem natomiast, że w wielu ofertach pracy proszą o CV ze zdjęciem, nawet w takim KFC. Potem kontaktują się z wybranymi osobami na rozmowy kwalifikacyjne, część wogóle nie zostaje zaproszonych na rozmowę i nie wiemy, czy z powodu kiepskiego CV czy kiepskiej twarzy, czy jednego i drugiego.

Na agentkę, która ma uwieść polityka USA, KGB powinno wziąć 60-letnią dojarkę-rekordzistkę z Woroneża, bo najlepiej doi. :)

crack napisał:
Pracownik banku natomiast powinien wyglądać schludnie, elegancko, gdyż taki wzbudza zaufanie klientów i podnosi wiarygodność i prestiż banku.

Kiedyś to była dyskryminacja. Nie to co teraz.
- Protestancki bankier musiał mieć bokobrody. Gołowąs nie mógł być bankierem. O kobietach nie wspomnę.
- W Andorze bankier nie mógł mieć zarostu, bo inaczej nikt by do niego nie przyszedł.
- Chirurg musiał mieć odpowiedni obwód czaszki i odpowiednią jej budowę (np. właściwie umieszczony "guz matematyczny" - odpowiedzialny za logikę). Inaczej był uznawany za niemoralnego. Do tego wymagane były niebieskie oczy i owłosiony tors i ręce. Krzyżówki Szweda z Hiszpanem miały w Brytanii największe powodzenie.
- Ginekolog oprócz właściwej budowy czaszki i stosownego owłosienia musiał mieć ciemne "świńskie oczy" oraz paluszki długie i zwinne jak serdelki. Małe grubasy były preferowane.
- Kurtyzany brane do lepszych burdeli musiały mieć "podcipie" umieszczone dokładnie w połowie wysokości (gazele i kaczuchy nie miały szans). Musiały mieć też "cienkie, wąskie chrapy" i "narowiste pęciny". Jak kurtyzana miała szparę pomiędzy górnymi jedynkami to była delegowana do obciągania.

A dziś w prywatnych firmach dyskryminuje się głównie tych, za których nikt nie może poręczyć. Chodzi o to by nie zakablowali, bo zgodnie z przepisami to normalny człowiek biznesu nie poprowadzi.



Co do Żydów i Madagaskaru.
Ci co chcieli wysłać Żydów na Madagaskar to:
- często pili wódkę z Żydami
- przeszkolili syjonistę-terrorystę Żabotyńskiego
- pomagali (zazwyczaj odmawiali przyjmowania pieniędzy traktując to jako sprawę honorową) Żydom podczas II Wojny i często ginęli podczas wpadki.
Zarzut antysemityzmu wobec nich jest śmieszny. Można zarzucić im zarzucić antyarabskość, jako że prędzej by opłakiwali zdechnięcie konia arabskiego niż wymordowanie kilku arabskich wiosek.
 
A

Anonymous

Guest
kr2y510 napisał:
Co do Żydów i Madagaskaru.
Ci co chcieli wysłać Żydów na Madagaskar to:
- często pili wódkę z Żydami
- przeszkolili syjonistę-terrorystę Żabotyńskiego
- pomagali (zazwyczaj odmawiali przyjmowania pieniędzy traktując to jako sprawę honorową) Żydom podczas II Wojny i często ginęli podczas wpadki.
Zarzut antysemityzmu wobec nich jest śmieszny. Można zarzucić im zarzucić antyarabskość, jako że prędzej by opłakiwali zdechnięcie konia arabskiego niż wymordowanie kilku arabskich wiosek.

Dyskusja z tobą to strata czasu, więc zrobię tylko yhymyhymaha. Oczywiście, jak masz jakieś informacje dotyczące Rademachera, jego sympatii do Żydów, picia z nimi wódki, wskazówek, jakoby pomagał im w czymkolwiek albo wzmianki o jego "śmierci w razie wpadki" to się nie krępuj. Relacje o płaczu nad arabskim koniem też chętnie łyknę.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Mike Smith napisał:
Dyskusja z tobą to strata czasu, więc zrobię tylko yhymyhymaha. Oczywiście, jak masz jakieś informacje dotyczące Rademachera, jego sympatii do Żydów,

Nie. To dyskusja z tobą nie ma sensu. Bo nigdy nie wiadomo jak piszesz naziści to co konkretnie masz na myśli.
Ja pisałem o polskich nacjonalistach, bo to im się przypisuje slogan "Żydzi na Madagaskar". I to w II RP planowano zakup mandatu na Madagaskar od Francji.

Swoją drogą nie wiedziałem, że Niemcy w 40-tym coś takiego planowali.
 
A

Anonymous

Guest
kr2y510 napisał:
Nie. To dyskusja z tobą nie ma sensu. Bo nigdy nie wiadomo jak piszesz naziści to co konkretnie masz na myśli.

Możesz mi przypomnieć, kiedy ostatnio pisałem o nazistach? I jeśli pisałem o nich inaczej, niż o przedstawicielach tzw. narodowego socjalizmu, to bardzo Cię przepraszam.
 

Rozpylacz

New Member
73
0
Mike Smith napisał:
Ja Ci na to nie odpowiem, ja zmienię temat: twoje ciała nie jest twoje, jest Tobą. Relacja między mną a moim ciałem jest tak, ze ja nim jestem. Relacja miedzy mną, a rzeczą, którą np. jest moją własnością jest taka, że nie muszę nią być, by była moją własnością.
Nieprawda, Ja to nie moje ciało, ono jest tylko przedłużeniem mnie, podobnie, jak reszta mojej własności - Ja to moje myśli, świadomość. Nie ma sensu rozróżnianie własności cielesnej od jakiejkolwiek innej - czy np. mój paznokieć jest mna, skoro nie ma w nim nerwów? Czy jeśli wszczepie sobie metalową proteze stawu, to stanie sie ona mną, czy moją własnością? Czy jeśli podłącze sobie urządzenie do układu nerwowego (da sie tak zrobić) to bedzie ono częścią mnie, czy moją własnością?

Mike Smith napisał:
Popierając tylko ochronę własności musisz zgodzić się na zniesienie ochrony kogoś. I jeśli uzasadnieniem nie miałoby być to, że ta ochrona odbiera komuś innemu samego siebie, to nie wiem, co jest w tym wolnościowego.


Generalnie chodzi o to, że jak ktoś jest właścicielem danego terytorium, to jest to jego kawałek ziemi i moze usuwać stamtąd każdego, kto godzi w jego interesy. I nieważne, czy ma alergie na czarny kolor skóry, czy z jakiegoś innego względu nie chce czarnych na swojej własności, czy po prostu nie lubi danej osoby - ma prawo ich wygonić. Jeśli właściciel nie chce obecności danej osoby na swoim terenie, to znaczy, że godzi ona w jego interesy.

Rozumiem, że wg Ciebie nie mam prawa nawet ze swojego domu wygonić czarnucha za to, że jest czarny?

Inna sprawa - załóżmy, że jest pewna grupa ludzi woląca spędzać czas tylko w towarzystwie białych. I właściciel restauracji, żeby zaspokoić potrzeby tej grupy, nie zatrudnia czarnego. Uważasz, że nie powinno być to dozwolone? Chcesz poświęcać dobro konsumentów i właściciela w zamian za dobro tego pracownika z powodu... no właśnie, z jakiego powodu?

Można podać multum innych przypadków (np. właściciel nie zatrudniający czarnego z powodu obaw o kłótnie w miejscu pracy, bo jego pracownicy nie lubią czarnych np.) i odnosić to do innych grup, np. kobiet, czy homo.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Mike Smith napisał:
Maciej Dudek napisał:
Mike:

pozwalam białym dyskryminować czarnych i czarnym dyskryminować białych. Jeśli to jest rasizm to napisz, czy bliżej mi do KKK czy do Czarnych Panter? Nie lubię białych czy nie lubię czarnych? Strasznie jestem ciekawy co to za rasizm mi się przytrafił.

Twój swoisty i np. anarchonacjonalistów. I tych nazistów, którzy chcieli Żydów tylko wysłać na Madagaskar, a nie zabić. Postuluje mnie ekspansywne zachowania względem osób innej rasy. Dalej jest rasizmem.

Bardzo swoisty, bo jest to rasizm, który występuje nawet wtedy, gdy się lubi jednakowo wszystkie rasy (a popiera własność). Ten "madagaskarski" jest normalny, bo tam jednak jakaś podrasa jest wskazana. Ja, jak rozumiem, jestem rasistą bezobjawowym.

Tylko mam wrażenie, że gdybym się chciał zapisać do jakiejś rasistowskiej organizacji to rasistowska łatka, którą starasz się mi przykleić mogłaby normalnym rasistom nie wystarczyć, żebym był dla nich dość rasistowski.






Piter1489 napisał:
Chyba niepotrzebnie ruszałem ten temat :s .

Miało być o tym czy libertariańska własność rzeczywiście powinna nazywać się własnością (tzn. czy ci, którzy twierdzą, że bez państwa nie można mówić o własności nie mają trochę racji) a skończyło się jak się skończyło...


Wydaje mi się, że potrzebnie. Coś przeczuwam skutek - za chwilę uwidoczni się rzeczywista granica pomiędzy libertarianizmem a lewicą (?) na tyle wyraźna, że będzie można chwycić za skalpel i zgrabnie oddzielić jedno od drugiego.

A to, co napisałeś w nawiasie jest istotne, ale to dopiero po operacji ;)
 

Harry Angel

New Member
62
1
Rozpylacz napisał:
Nieprawda, Ja to nie moje ciało, ono jest tylko przedłużeniem mnie, podobnie, jak reszta mojej własności - Ja to moje myśli, świadomość. Nie ma sensu rozróżnianie własności cielesnej od jakiejkolwiek innej - czy np. mój paznokieć jest mna, skoro nie ma w nim nerwów? Czy jeśli wszczepie sobie metalową proteze stawu, to stanie sie ona mną, czy moją własnością? Czy jeśli podłącze sobie urządzenie do układu nerwowego (da sie tak zrobić) to bedzie ono częścią mnie, czy moją własnością?

Generalnie chodzi o to, że jak ktoś jest właścicielem danego terytorium, to jest to jego kawałek ziemi i moze usuwać stamtąd każdego, kto godzi w jego interesy. I nieważne, czy ma alergie na czarny kolor skóry, czy z jakiegoś innego względu nie chce czarnych na swojej własności, czy po prostu nie lubi danej osoby - ma prawo ich wygonić. Jeśli właściciel nie chce obecności danej osoby na swoim terenie, to znaczy, że godzi ona w jego interesy.

Rozumiem, że wg Ciebie nie mam prawa nawet ze swojego domu wygonić czarnucha za to, że jest czarny?

Inna sprawa - załóżmy, że jest pewna grupa ludzi woląca spędzać czas tylko w towarzystwie białych. I właściciel restauracji, żeby zaspokoić potrzeby tej grupy, nie zatrudnia czarnego. Uważasz, że nie powinno być to dozwolone? Chcesz poświęcać dobro konsumentów i właściciela w zamian za dobro tego pracownika z powodu... no właśnie, z jakiego powodu?

Można podać multum innych przypadków (np. właściciel nie zatrudniający czarnego z powodu obaw o kłótnie w miejscu pracy, bo jego pracownicy nie lubią czarnych np.) i odnosić to do innych grup, np. kobiet, czy homo.

ok - temat Własności jest :)

1) miś - to primo powiedz czy jesteś za tym żeby kazdy miał TYLE SAMO WŁASNOŚCI? czy żeby miał jeden więcej, a drugi mniej?

jeśli jeden móże mieć więcej, a drugi mniej, to jest to nierówne. jeśli ktoś ma więcej ma PRZEWAGĘ wobec innego - jest to ANTY-ANARCHISTYCZNE. dlatego Anarchiści są przeciwni tej nierówności. nie chodzi im o nawet brak Własności tak jak mnie, ile o brak nierównej Własności, to powoduje jakąś przewagę i w sumie budowanie Pozycji oraz Władzy dla ochronienia tej Pozycji.

2) załóżmy że jest grono Libertarian którzy chcą żeby ludzie mieli równą Własność ale jednak każdy miał jakąś swoją nietykalną Własność.

a - jak określisz jej "minima" i jak ludzie mają dojść do tego, że te minima to są takie, jakie Wszyscy akceptują? (niech będzie że akceptuje 97%)

b - jak określisz równość Własności czyli jej sprawiedliwość? czy np to że ktoś ma 1 hektar i jest to jego Państwo jest sprawiedliwe? a co jak jeden będzie miał na terenie żyznym i lasowym, a drugi dostanie hektar jeziora, albo pustyni? jak zagwarantujesz ludziom równy dostęp do Własności? kto ma okreslać że jeden dostaje na lasowym, a drugi na jeziorowym?

3) dlatego ja jestem przeciwny pojęciu Własności, bowiem BRAK WŁASNOŚCI jest w stanie spowodować że Każdy może mieć dostęp do Wszystkiego tak samo jak Każdy, więc jest po równo. oczywiście jeden może chcieć użyć siły wobec drugiego, z tym że wtedy zrobi to sam z Siebie, a nie narzuci coś komuś odgórne prawo wasności. jest to dlatego bardziej Wolnościowe.

* gwiazdka prima

co do wpuszczania Murzynów do jakiejś meliny. jeśli mamy pojęcie Własności oczywiście Właściciel powinien móc robić z nią co chce (wtedy tylko jest to Jego Własność), jeśli ktokolwiek mu zakazuje zrobić coś z nią bądź nakazuje zrobić coś innego, jest to działanie przeciw Wolności - narzucane odgórnie.

oczywiście jeśli by Własności nie było, Murzyn mógłby robić co by chciał bo nie byłoby pojęcia "moje" czy "twoje". byłoby przechodnie, a ludzie najwyżej by się kłócili kto w danym momencie chce tym dysponować.

rozważanie na temat zatrudniania jest rozważaniem niedorzecznym jeśli uznajemy brak istnienia Własności - nie ma Własności - nie ma pieniądza bo nie ma jego Właściciela. nie ma zatrudniających, płacących, posiadających, dysponujących zapłatą, towarem etc.

oczywiście w przypadku zachowania Własności pozostaje rozpatrzenie powyższych punktów. jeśli Własność jest dzielona po równo - proszę więc zapodać model takiego "systemu anarchistycznego" :), to oczywiście nie ma problemu w tym że ustalamy swoje prawa a ludzie łączą się dobrowolnie w grupy Murzynów Białych, Murzynów Anty-Białych, Murzynów dla Murzynów etc, i nie ma żadnej szkody w tym że jeden człowiek chce coś robić z drugim, ale bez trzeciego.

problem się dzieje wtedy, kiedy następuje zła sytuacja. zła sytuacja następuje wtedy jeśli Własność nie jest rozdysponowana po równo - tylko jedni mają to, a inni mają nic, albo gówno. dziś mamy przykłady kiedy posiadacze Kapitału zatrudniają a nie pracują - jednocześnie mogą dyskryminować pracowników. mogą dyskryminować ze względu na cechy. na tym bazuje System który próbuje gwarantować odgórnie "prawa" swoich niewolników. pozostawienie nierównej Własności powoduje przywileje konsumentów i obowiązki np producentów, czy Właścicieli względem pracowników etc. jedno ograniczenie Wolności prowadzi do narzucania ograniczania Wolności na tych którzy mają więcej możliwości na tle tych którzy mają mniejsze możliwości, i tak w kółko - robi się błędne koło. dlatego Wolność jest do utrzymania wtedy jeśli ludzie będą mieli realne prawa, ale też szanse i pozycje życiowe. inaczej zawsze ludzie startujący z gorszych pozycji będą mieli przywileje na które będą łożyli kasę ci którzy dają kasę na te przywileje, ale też muszą dać ograniczyć swoją Wolność za Własność której mają więcej. Posiadacz Własności ma silniejszą pozycję względem tego który ma brak Własności, w związku z tym (najczęściej wirtualnie i pozornie) Państwo próbuje gwarantować coś temu co jest słabszy ograniczając Wolność silniejszego - w efekcie Niewolnik Posiadacza Własności jest "pocieszany" przez System, który jednocześnie gwarantuje Władzę Silniejszemu, zarazem ograniczając jego zakres Wolności w zamian za prawo do Nierówności. piramidalna bzdura!

w efekcie nie ma Ludzi Wolnych, chyba że postawią się oni totalnie poza Systemem :).

oczywiście jako np przyszły Właściciel Prywatnej Firmy chciałbym móc prowadzić ją NA SWOICH ZASADACH. czyli żeby państwo mi nie wchodziło w drogę. z drugiej strony Państwo zawsze znajdzie usprawiedliwienie dla ewentualnego "klienta" każąc mi zniewalać się wobec przepisów prawa, ograniczających moją samowolę w kreowaniu indywidualnego podejścia do klienta i ustalania swoich praw sprzedaży. mimo że jestem temu przeciwny widzę sens w tym taki, że nie kazdy założy firmę, i nie wolno pewnych ludzi pozbawiać prawa do zakupu towaru w ogóle, a teoretycznie jak by każdy nie pozwolił kupić Murzynowi czegoś tam, to by tego nie mógł mieć - jest to dyskryminacja pochodząca od tego co ma, a nawet za $ nie da ;). oczywiście o tym że za darmo ja też dać nie mogę nawet gdybym chciał bo będę przestępcą też nie wspomnę :)

reasumując. nie jest ok że nie mogę dopóki istnieje Własność zaprosić do swojej np knajpy ludzi których wyselekcjonuję. bo niby to moja knajpa. z drugiej strony nie każdy może knajpę stworzyć bo knajpa musi mieć zapewnioną pewien standard więc z racji teoretycznego założenia iż klientem knajpy jest potencjalnie człowiek mniej zamożny i ten też będzie z niej korzystał, nie wolno go pozbawiać prawa z tego żeby korzystał. gdyby była gwarantowana "równa Własność" nie byłoby wymówki że Murzyn sobie nie zrobi własnej knajpy jaką chce. gdyby nie było Własności po prostu każdy by chodził gzdie by chciał.

co do pojęcia Siebie, jest to raczej rozgrywka natomiast psychologiczna. Anarchista powinien hołdować prymatowi Woli nad Rozumem. to że chcesz np uprawiać seks, niekoniecznie musi mieć coś wspólnego z rozumem. jednak jeśli Chcesz to Anarchista winien to Uszanować. ponieważ masz prawo do Robienia Co Chcesz. jeśli tak ja też mam prawo i Robimy Co Chcemy. jest luks. oczywiście ciało jest częścią mnie, i nie o to w Anarchii chodzi, żeby jakoś to rozgraniczać. można się przeciw temu buntować, ale no to sobie odciąć prosżę i po problemie. chodzi o coś zupełnie innego, o pozwalanie Robienia Co Się Komu Chce Z Sobą nie różnicując działań owych na działania Pozytywne, oraz Negatywne, ponieważ działania mogą jedynie być Chciane, oraz Nie Chciane. Równość jest sprawą prostą. jeśli Ja Nie Chcę a Ktoś Chce to jest po jeden! nie ma więc wyższości, tego kto chciał, nad tym kto nie chciał, ale też nie ma odwrotnie! dlatego Prawdziwy Anarchista powinien Zawsze Robić Co Chce dlatego iż ponieważ hołduje zasadzie Nadrzędności Woli nad czymkolwiek innym (np brakiem Woli). brak Woli tego co Nie Chce (czy też jak kto woli chce nie), nie może być Wyższy od Woli tego Co Chce, wtedy dopiero mamy Anarchię!

i nie ma znaczenia czy dokonuje się to wobec Własności, Ciała, czy Kogoś, dopóki nie zabija bądź nie determinuje nieodwracalnie tego kogoś. inaczej - może wrócić do stanu poprzedniego sprzed dokonanego zdarzenia. jeśli ktoś mnie pierdolnie, to o ile mogę wrócić do poprzedniego stanu jest to działanie pożądane dlatego że tak chciał. ograniczyłbym mu Wolność gdyby nie mógł spróbować. ale pierdolnąwszy moje ciało pierdolnął mnie, i jakoś tu nie mam poważnych wątpliwości, żeby to orzec. winien uważać żeby jednak pierdolnięcie było uważne, czyli nie ograniczało moich późniejszych funkcji życiowych, na przykład pierdolnięcie następnego kolesia.

Piter, Własność może być bez Systemu w obecnym kształcie, zastąpi po prostu obecny System innym. generalnie System nie zniknie, można jedynie go ograniczać i poszerzać sprawy w które nie ingeruje (np Autonomie) albo które GWARANTUJE (maksimum Wolnościowych praw). Własność praktycznie wracając, jest gwarantowana przez raczej Najsilniejszy czyli jakiś Jeden System. w tym sensie nie tyle Państwo ile np globalne międzynarodowe organizacje, w które łączą się Państwa. System Własnościowy na zasadach Autonomii w otoczeniu innym? tylko w gwarancji bezpieczeństwa takiego Systemu z zewnątrz - a co to by było? Nad-System, który gwarantuje prawo do zawiązywania takich nietykalnych Autonomii które nie mogą dyskryminować innych poza swoimi granicami - powrót do idei Jakiegoś Minarchizmu - np globalnego.

da się łączyć urządzenia z układem nerwowym, Rozpylaczu, w Stanach takie eksperymenty niemal 100 lat temu robili na ludziach. i działało :). nikt nie wie ile dzisiaj ludzi już jest ochipowanych nie mając o tym bladego pojęcia. dlatego nigdy System nie zniknie, służby państw mają taką wiedzę że gdyby uwolnić je spod kontroli Systemu, sterroryzowałyby wszystkich Libertarian, nawet takie chińskie czy radzieckie :). połączenie tego z Władzą Kapitału to byłby taki ekstra terroryzm :). oczywiście istnieje wyjście, podzielenia się tą wiedzą z całym "społeczeństwem" tylko że ono nie będzie w stanie jej zrozumieć, a poza tym...im więcej wie w Tych sprawach, tym bardziej może stać się terrorystyczne i anty-anarchistyczne - ewolucja w stronę "rasy Panów" najbardziej prawdopodobna. Anarchia jest wtedy możliwa kiedy pozbawimy ludzi narzędzi Władzy i Przewagi nad innymi, albo ewentualnie wszystkich wyposażymy w takie same narzędzia. ludzka natura to natura tchórza. z czystego strachu nie da sam z siebie takiej samej "władzy" innym, chcąc zachować zawsze minimalną przewagę, żeby czuć się pewniej. nie każdy staje się Anarchistą :). zastanawiasz się nad tym czy coś jest możliwe, czy nad tym co chcesz? to co chcesz jest możliwe tyle o ile w Twoim życiu i w gronie niewielkiej liczby osób a im większa - tym ogólniej. utrzymanie generalnych zasad bez odgórnej kontroli jest niemożliwe, obojętne jak by te zasady nie wyglądały bo zasady wymagają gwarancji. nawet jeśli luźna społeczność mogłaby przez jakiś czas funkcjonować na zbliżonych założeniach opierawszy się, jest to działanie krótkotrwałe. jeśli ktoś Ci nie narzuci trwałego punktu odniesienia - będziesz w Wolności szukał innego - własnego. inny spowoduje protokoły rozbieżności tak więc albo ktoś wybiera Wieżę Babel w KAŻDEJ dziedzinie, albo nie jest Anarchistą - chce centralnych punktów odniesienia.

teraz na koniec został nam Maciej :). apropos sporu Libertarianizm i Lewica się nie wtrącam - po to jest Anarchia żeby nie było "bogatszych" więc i "dajków" czy "wspierających" materialnie. jeśli nie ma przewagi - nie ma powodu "wspierać", czy "dawać" czy "zabierać", ani nic równać, bo jest po równo. daje to asumpt do działania w zgodzie z Włąsną Wolą. bez zbędnego moralizowania, większość osób i tak przymknie oko na tysiące szczegółów, jak i wesprze osoby "słabsze" tak to nazwijmy, albo obroni przed silniejszymi szowinistami :). swoboda działania tak - ale nie warunkowana przez "pomoc" czynników zewnętrznych. "posiadanie" jakiejś Własności jest takim warunkowaniem czyli swobodny ten - kto boi się że utraci Własność, bądź ten który o nią się zniewala żeby ją zdobyć - robi coś w jej kierunku. robiąc coś w kierunku Własności rezygnuje się z Wolności marnowanej na ciekawsze rzeczy. nie wiem Macieju czy zauważyłeś że tylko swobodę działania w Twoim rozumieniu, mają Ci co już coś mają :). ilu ich jest? ilu więc ludzi może zostać Libertarianinem Twojej definicji? i dla ilu ludzi jest to koncepcja dobra i jakie wiążesz z nią w związku z tym nadzieje? :)))

oczywiście mam nadzieję że czcionka MOJA Wam się podoba? hahaha

tosiabunio: Użytkownik otrzymał ostateczne ostrzeżenie w kwesti czcionki i kolorów.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Harry przestań pierdolić, równość jest nieosiągalna, ale również niesprawiedliwa.

Nieosiągalna:
-nie da się zrównać wszystkich biologicznie. Jako niski/średniego wzrostu, z natury rzeczy jestem na gorszej pozycji w wyrywaniu lasek od wysokich. Ja muszę wypruwać z siebie flaki żeby mi panna dała dupy, a mój wysoki kolega nawet się starać nie musi, same chcą.

Zresztą z kim ja w ogóle rozmawiam, twierdzisz, że własność nie jest wolnościowa, ale prawo siły tak.

A co do Twojego posta Piter - dla mnie od zawsze własność ziemska była mniejszym złem. Rozumiem też podejście Jasia, ale stworzenie hybrydy wymagałoby istnienia organizmu, który egzekwowałby regulacje poczynione w tym względzie. Bo system taki byłby bardzo mętny. Jesteś właścicielem czegośtam, chyba że. W sytuacji braku państwa, myślę że jedynie przejrzysty system będzie miał szansę się sprawdzić. Więc sytuacja jest albo albo. Jasiowa opcja moim zdaniem wprowadza zbyt duże pole do nadużyć i konfliktów.
 

crack

Active Member
784
110
Shemyazz napisał:
Nieosiągalna:
-nie da się zrównać wszystkich biologicznie. Jako niski/średniego wzrostu, z natury rzeczy jestem na gorszej pozycji w wyrywaniu lasek od wysokich. Ja muszę wypruwać z siebie flaki żeby mi panna dała dupy, a mój wysoki kolega nawet się starać nie musi, same chcą.

Liczy się też twarz i wygląd ciała, troche upraszczasz. Jak masz fajne ciało i niezłą twarz to masz wieksze szanse mając 175 cm niz jakbys mial 185 cm, przeciętną facjatę i przecietne ciało. Ale oczywiscie jak macie twarz i ciało na podobnym poziomie to ten 10 cm wyższy ma wieksze szanse. Z drugiej strony jak jesteś za wysoki to też masz problem. Oczywiscie piszę tylko o kwestii wizualnej, inne rzeczy tez mają znaczenie.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Uwłaszczenia nie będzie. To by było na tyle, jeśli chodzi o państwową władzę nad własnościowymi tytułami.

UE: Użytkowanie wieczyste - ważne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego
Wtorek, 10 marca (14:07) Aktualizacja: Wtorek, 10 marca (17:04)
Przepisy ustawy o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego w prawo własności są niezgodne z konstytucją - orzekł we wtorek Trybunał Konstytucyjny rozpatrując skargę samorządowców.
TK rozpatrywał we wtorek połączone wnioski: Rady Miasta Szczecin, Rady Gminy Ustronie Morskie oraz Rady Miasta Poznań.

Trybunał orzekał w sprawie zgodności z konstytucją art. 1 ust. 1 i ust. 3 ustawy z 29 lipca 2005 r. o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości. Uznał, że artykuły te są niezgodne z ustawą zasadniczą w zakresie, w jakim przyznają uprawnienie do przekształcenia prawa użytkowania wieczystego osobom fizycznym i prawnym, które nie miały tego uprawnienia w dniu wejścia w życie nowelizacji ustawy z 28 lipca 2011 r. o gospodarce nieruchomościami. Wprowadziła ona zmiany w ustawie z 29 lipca 2005 r. o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości.

Art. 1 ust. 1 ustawy o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości, przewidywał obowiązek przekształcenia prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości na żądanie osób fizycznych i prawnych, będących użytkownikami wieczystymi nieruchomości w dniu 13 października 2005 r.

Z kolei art. 1 ust. 3 powyższej ustawy, wskazany obowiązek nakładał na właścicieli nieruchomości gruntowych w razie żądania przekształcenia, które przedstawią następcy prawni osób uprawnionych do przekształcenia.

Gminy wykazały przed TK, że takie prawo powoduje ingerencję w prawo własności gmin i wyłącza ich samodzielność w dysponowaniu majątkiem, zawsze wtedy gdy strona umowy o użytkowanie wieczyste upomni się o takie przekształcenie. Ponadto wykazały też, że zakwestionowane przepisy pozbawiają gminę gwarantowanego w konstytucji dochodu z majątku, bo przekształcenie odbywa się po cenach znacząco niższych niż rynkowa wartość nieruchomości.

- TK konsekwentnie przeciwstawia się uwłaszczaniu grup podmiotów przypadkowo wybranych przez ustawodawcę - stwierdziła sędzia Małgorzata Pyziak-Szafnicka przedstawiając uzasadnienie orzeczenia TK uznającego te przepisy za niekonstytucyjne.

Jak podkreśliła wnioskodawcom chodziło tylko o rozstrzygnięcie sprawy uwłaszczenia tych podmiotów, które nie miały prawa do przekształcenia w dniu wejścia nowelizacji.

Chodzi głównie o osoby prawne, z wyłączeniem spółdzielni mieszkaniowych, oraz osoby, które były właścicielami lokali w budynkach na gruntach użytkowanych wieczyście.

Jej zdaniem grupa "nowo uwłaszczonych", to osoby, które dokonały przekształcenia już w okresie, gdy w Polsce obowiązywały zasady rynkowe. - Nie ulega wątpliwości, że przekształcenie jest źródłem przywileju finansowego dla osoby, która z niego korzysta. Uzyskuje ona korzyść majątkową kosztem majątku publicznego, czy to samorządowego, czy to skarbu państwa - podkreśliła.

TK uznał też, że choć wniosek złożyły samorządy, to TK musi skontrolować przepisy w całości. Dlatego orzeczenie dotyczy nie tylko własności samorządów, ale też o innych publicznych podmiotów, w tym skarbu państwa.

W ocenie TK nie ma konstytucyjnej wartości, którą należałoby realizować przez takie uwłaszczenie. - Wcześniej celem takiego uwłaszczenia, było zadośćuczynienie osobom, którym użytkowanie wieczyste było narzucone jeszcze w okresie do roku 1990.

Ponieważ było to uwłaszczenie głównie na cele mieszkaniowe, było ono uzasadnione konstytucyjnym prawem do mieszkania. Kiedy ustawodawca przewiduje uwłaszczenie osób poszkodowanych na skutek dekretu Bieruta, kiedy przewiduje uwłaszczenie osób, które uzyskały użytkowanie wieczyste gospodarstwa rolnego na ziemiach zachodnich, we wszystkich tych przypadkach jesteśmy wstanie wskazać wartość konstytucyjną, która służyła uwłaszczeniu - wyjaśniła Pyziak-Szafnicka.

Jednak dodała, że "kiedy przechodzimy do uwłaszczenia będącego dziś przedmiotem oceny TK okazuje się, że nie można ustalić, jakie było dążenie ustawodawcy, jaką wartość konstytucyjną chciał realizować?".

- Rozpowszechnienie prywatnej własności samo w sobie nie jest wartością konstytucyjną, ale nawet gdyby taką wartość uznać, to pozostaje pytanie, czy ma się to dokonać kosztem własności publicznej - uzasadniała.

Gminy we wtorek wykazywały przed TK, że zakwestionowane przez nich przepisy powodują ingerencję w prawo własności gmin i wyłącza ich samodzielność w dysponowaniu majątkiem, zawsze wtedy gdy strona umowy o użytkowanie wieczyste upomni się o takie przekształcenie.

Ponadto wykazały też, że zakwestionowane przepisy pozbawiają gminę gwarantowanego w konstytucji dochodu z majątku, bo przekształcenie odbywa się po cenach znacząco niższych niż rynkowa wartość nieruchomości.

Katarzyna Bartanowicz, radca prawny reprezentujący Szczecin przyznała, że to miasto musiało już wydać 50 decyzji przekształceniowych. Strata dla miasta z tego powodu jest szacowana, jej zdaniem, na 80 mln zł.

W jeszcze trudniejszej sytuacji znalazła się mała, wiejska gmina Ustronie Morskie w woj. zachodniopomorskim, która podpisała umowę w 2003 r. na użytkowanie wieczyste części terenów byłego lotniska wojskowego o wielkości 44 ha z prywatną firmą. Inwestor miał wybudować na tym terenie nowe lotnisko z przeznaczeniem dla ruchu turystycznego i biznesowego.

Lotnisko nie powstało, więc gmina zakwestionowała przed sądem umowę o użytkowanie wieczyste. Prywatna firma jednak upomniała się o przekształcenie użytkowania wieczystego w prawo własności. Postępowanie to udało się gminie zastopować tylko dzięki korzystnemu dla niej wyrokowi Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Przed TK Agnieszka Jakierowicz radca prawny gminy poinformowała, że prywatna firma za prawo własności tego terenu zapłaciłaby około 6 mln zł (ponadto wnioskowała o rozłożenie tej sumy na 20 lat). Tymczasem działka jako całość jest wyceniana na około 18 mln zł. W przypadku przekształcenia tego terenu i podzieleniu go na mniejsze działki, zdaniem Jakierowcz, zysk firmy mógłby wynieść nawet 100 mln zł, bo jest to atrakcyjny teren nad morzem.

W sumie nieważne, bo co za różnica czy mamy do czynienia z takim prekarium czy innym... :rolleyes:
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Posesjonizm - może tak to nazwijmy

No nie, nie nazywajmy tak tego.
Posesjonizm to znakomita nazwa dla trendu, który jest własności przeciwny, rozmiękcza ją i wzięli go ostatnio na warsztat Rękas z Warzechą.
Posiadanie bez twardej własności to właśnie posesjonizm, czyli turańszczyzna.

Czy naprawdę to tak strasznie fajnie niczego nie posiadać? Nie ma już chyba współcześnie koncepcji dostatecznie dziwacznej, by nie wzbudzić w nas niepokoju, że ktoś jednak spróbuje ją zrealizować. W przypadku własności nie jest do zresztą koncept nowy, tylko do niedawna nie dotyczył on jeszcze samochodów i przedmiotów użytkowych, ale przede wszystkim mieszkań.
Potrzeba koczowniczego prekariatu
Przekazem całkiem już zaawansowanej w tym zakresie jest, że nie posiadając lokum na własność jesteśmy nie tylko bardziej elastyczni na rynku pracy, ale w ogóle bardziej wolni, szczęśliwi i rzecz jasna nowocześni. I faktycznie, pierwotne założenia takich wizji były zapewne powiązane z pragnieniem wzmożenia globalizacji rynku pracy, ułatwieniem migracji zarobkowych itp. Jak to jednak współcześnie często bywa – zamysł praktyczny (?) szybko został powiązany z konceptem ideologicznym, w tym przypadku nurtem dispossession. W tym miejscu marksista powiedziałby akumulacji przez wywłaszczenie, liberał wspomniałby o pozbawieniu świętego prawa własności – i obaj zgodnie wstrząsnęliby się z obrzydzenia, choć pewnie w przeciwnych kierunkach. Dowcip polega jednak na tym, że odpowiednio podany – ten sam pomysł z miejsca zaczyna się podobać niektórym przedstawicielom tych samych nurtów.
Faktycznie bowiem wspomniane wywłaszczenie związane jest z kumulacją własności i dokonuje się w ręce korporacyjne i neo-elitarystyczne, nie zaś państwowe, choć przecież i co bardziej etatystyczne środowiska polityczne (także w Polsce nie byłyby od tego), by zamiast to tych złych banków z hipotekami – to dobre państwo nagradzało za posłuszeństwo przywilejem zamieszkania. Wbrew pozorom w tym zakresie stanowiska neoliberalne i neoprogresywne wcale nie są od siebie tak odległe. Skutek jednak w obu przypadkach jest nader podobny – wywłaszczeniu towarzyszy często wykorzenienie, a człowiek bez własności zostaje równocześnie pozbawiony właściwości.
Subskrypcja na przyszłość
W przypadku mieszkalnictwa wzbierająca okresowo-deweloperska bańka spekulacyjna jest jednak dość oczywistym zagrożeniem dla stabilności rynków finansowych, a budownictwo komunalne i państwowe, z rozbudowanym systemem kwaterunkowym wciąż w wielu krajach pozostaje naturalnym środkiem osłonowym i regulacyjnym. Tymczasem taki sam system w przypadku wszelkiej innej własności, zastępowanej systemami subskrypcyjnymi i krótkotrwałym użyczeniem musi już budzić coś więcej niż zaniepokojenie. Na razie sprawdza się to w świecie wirtualnym – oprogramowaniu, zwłaszcza grach, udostępnianiu muzyki. Wcale już nie tak niewyobrażalna futurystyka przynosi wizje światów, w których na tej samej zasadzie również dobra materialne, a nawet… żywność udostępniane będą z kodów drukarek 3-D itp. W końcu już kultowy dziś Star Trek pokazywał nam świat ni to neokomunizmu, ni wszechkoporacji, bez pieniędzy i właśnie z tak „cudownie” użyczanymi ludzkości dobrami użytkowymi. Biorąc zaś pod uwagę, że w realiach globalistycznych i neoliberalnych państwa i organizacje międzynarodowe pozostają już tylko dalszorzędnymi organami wykonawczymi kapitału – wcześniejszy spór czy kumulacja własności i środków produkcji ma nastąpić w rękach monopoli państwowych czy prywatnych traci zupełnie na znaczeniu.
Co ciekawe, świat bez własności byłby też przecież faktycznie światem bez tradycji, czy może raczej z tradycją wymyślaną i generowaną wciąż na nowo, w dopasowaniu do potrzeb aktualnego etapu nowoczesności. Brak nierozerwalnie związanej z własnością kultury materialnej kwestionuje również sam sens i możliwość trwania kultury w ogóle, a to w rezultacie równałoby się zakończeniu kształtu cywilizacji jaką znamy. I to dopiero będzie postnowoczesność ze wszystkich snów i strachów tak neokomunistów, jak i neoliberałów. Postnowoczesność, w której własność faktycznie tak dobrze, jakby zniknęła – pozostając finalnie w rękach tak nielicznych.
Konrad Rękas

Tendencja odchodzenia od własności prywatnej to droga wprost ku nowemu niewolnictwu, kastowemu podziałowi społecznemu i pozbawieniu ludzi jednego z podstawowych instynktów.
Odwrót od własności to jeszcze jedno świadectwo, w jak przełomowych czasach żyjemy. Cóż, może słowo „odwrót” jest tutaj za mocne, w każdym razie w naszej części Europy, gdzie jest to na razie ekstrawagancka ciekawostka socjologiczna. Lecz na pewno taka tendencja na Zachodzie istnieje i zaczęły się już pod nią ustawiać firmy, chcące na niej zrobić. Dla każdego rozumiejącego, jak zbudowana jest zachodnia cywilizacja, powinno być jasne: to fatalny kierunek. Mówiąc otwarcie – wprost ku nowemu niewolnictwu, kastowemu podziałowi społecznemu i pozbawieniu ludzi jednego z podstawowych instynktów.
Znam opinie, że przecież nieposiadanie to czysty pragmatyzm. Po co mieć na własność samochód (najczęściej przywoływany jako przykład), skoro kosztuje to coraz drożej, a pojazd jest potrzebny, zwłaszcza w mieście, sporadycznie? Tu przy okazji krytyczny obserwator zadałby sobie pytanie, co jest skutkiem, a co przyczyną. Czy posiadanie samochodu kosztuje coraz więcej z immanentnych przyczyn ekonomicznych czy też z powodu obciążeń narzucanych przez państwa czy UE właśnie po to, żeby wymusić rezygnację z posiadania auta? Można to pytanie rozciągnąć na pozostałe kwestie: czy sztucznie, z czysto politycznych, a nie rynkowych powodów tworzone bariery przeciwko posiadaniu nie są częścią dużej antywłasnościowej strategii? A w takiej sytuacji rodzi się następne pytanie: jaką rolę w jej tworzeniu mają biznesowi lobbyści, którzy na wynajmowaniu mają nadzieję zarobić? I tak jak lobbyści będą nas przekonywać, że jeśli nie przesiądziemy się do skrajnie niepraktycznych autek na baterię, to zabijemy planetę, tak i tu będą nam mówić, że nieposiadanie chroni środowisko, jest modne, konieczne, oszczędza zasoby i w ogóle jest świadectwem podążania z duchem czasu. Potem już nic nie będą mówić, tylko liczyć kasę.
Dlaczego jednak upierać się przy własności rzeczy?
Po pierwsze – instynkt posiadania istniał od początku ludzkości i był niezmiennie siłą napędową rozwoju. To instynkt naturalny dla człowieka. Próbowano z nim walczyć w różnych momentach i systemach, a najambitniejszą próbę podjął komunizm, w którego ślady idzie obecna neokomuna.
To prawda, że posiadania wyrzekano się czasem całkowicie dobrowolnie – jak w wielu nurtach w Kościele – był to jednak przejaw heroizmu i skrajnego altruizmu. Nieposiadanie polegało wówczas na rozdawaniu innym i rezygnacji z własności na rzecz bardziej potrzebujących. W dzisiejszych antywłasnościowych trendach niczego podobnego nie znajdziemy. Nie mają one nic wspólnego z jakąkolwiek ascezą czy altruizmem.
Po drugie – posiadanie na własność było nieodmiennie powiązane ze statusem społecznym i przede wszystkim osobistą wolnością. Niewolnik nie posiadał na własność praktycznie niczego. Człowiek wolny coś miał, choćby niewiele. Było to prawidłowością tak samo w starożytnych Grecji czy Rzymie, jak i w XVIII-wiecznej Polsce z systemem pańszczyzny. Nie bez powodu uwłaszczenie chłopów było uznawane za najważniejszy sposób podniesienia ich pozycji społecznej i upodmiotowienia tej społecznej warstwy.
Nie da się oddzielić posiadania od wolności i odwrotnie. Owszem, można by argumentować, że przecież ludzie „nowocześni” będą się jedynie dobrowolnie wyrzekać prawa do posiadania rzeczy, a to całkiem co innego niż zakaz posiadania. To chybiony argument. Raz dlatego, że upowszechnienie rezygnacji z posiadania będzie najpewniej spowodowane lobbingiem, propagandą i odpowiednimi działaniami na poziomie cen, a więc ogromną operacją socjotechniczną. To, trzeba przyznać, największa sztuka: przekonać ludzi, że to oni sami chcą podjąć decyzję dla siebie niedobrą i jeszcze wmówić im, że robią to dla własnego dobra, dla dobra planety, ludzkości oraz że są w związku z tym szalenie nowocześni i postępowi.
Dla wielu firm znacznie korzystniejszy jest regularnie płacący za wynajem klient niż ktoś, kto raz coś kupi i będzie się tym cieszył przez lata. Korporacje poprzez swoją politykę cenową wymuszają na nas wybranie takiego właśnie modelu. Przykładem jest choćby oprogramowanie, z którego korzystam, pisząc ten tekst. To Microsoft 365 (wcześnie funkcjonujący pod nazwą Microsoft Office 365). Pakiet działa w oparciu o roczną subskrypcję, jest zarejestrowany na moim koncie i mogę go uruchomić na pięciu komputerach, na których byłbym zalogowany. Wolałbym kupić pakiet na własność i owszem, Microsoft daje mi taką możliwość (nowa wersja została wypuszczona w ubiegłym roku), tyle że gdybym chciał kupić dwustanowiskową choćby stałą licencję, musiałbym zapłacić mniej więcej sześć razy więcej niż za rok użytkowania w ramach subskrypcji. Trudno dla takiego rozwiązania znaleźć inne uzasadnienie niż cenowy nacisk na klientów, aby przywiązywali się do subskrypcji, będącej rodzajem wynajmu, zamiast nabywać produkt (licencję) na stałe i na własność. Nie sposób uznać, że taka polityka cenowa w jakikolwiek sposób wynika z faktycznych kosztów przygotowania jednej czy drugiej wersji produktu.
Druga sprawa to ta, że nie powinniśmy mieć złudzeń: gdy wskutek „dobrowolnej” rezygnacji z posiadania sytuacja do tego dojrzeje, pójdą za nią regulacje, uzasadniane tym, że przecież ludzie i tak nie chcą mieć. Już teraz zresztą, jako się wyżej rzekło, sztucznie wznoszone są instytucjonalne bariery przeciwko posiadaniu. Na razie dyskretnie. Oczywiście właściciele globalnych wypożyczalni dóbr nie będą tym prawom podlegali. Oni wciąż będą mogli posiadać i posiadać będą.
Posiadanie będzie przywilejem elit, reszta będzie funkcjonować w warunkach swego rodzaju pańszczyzny. Tym bardziej przerażającej, że dobrowolnej.
Po trzecie – posiadanie tworzy troskę o stabilność całości systemu. Posiadanie upodmiotawia obywateli. Nie bez powodu Prawo o Sejmikach – apendyks do Konstytucji 3 Maja, uchwalony nieco wcześniej – odbierał prawo głosu szlachcie nieposesjonatom, słusznie wychodząc z założenia, że ci, którzy niczego nie posiadają, nie będą dość dojrzale decydowali o losach Rzeczypospolitej.
Tę zależność niszczyła skutecznie komuna, a teraz chce ją zniszczyć neokomuna zamaskowana jako nowoczesność. Człowiek niczego nieposiadający nie myśli w kategoriach długoterminowej stabilności państwa. Nie ma własnego majątku, więc nie interesuje go, czy państwo zapewni mu warunki do jego pomnażania lub przynajmniej zachowania w przyszłości. Ma też mniejsze wymagania. Własny majątek oznacza konieczność dbania o niego. Własna nieruchomość wymaga nakładów, samochód – przeglądów, nawet posiadany na własność komputer to konieczność okresowej konserwacji. A to wszystko kosztuje. Człowiek wynajmujący zadowala się mniejszymi pieniędzmi, bo mają mu wystarczyć jedynie na wynajem. Kiedy rzecz wynajmowana się zepsuje, firma wynajmująca wymieni mu ją na nową. To strategia ograniczania oczekiwań.
Po czwarte – człowiek wynajmujący jest całkowicie uprzedmiotowiony. Nie posiadając, nie ma zasobów, które tworzyłyby jego materialną siłę, zarówno wobec państwa, jak i wobec firm. Pozostaje na łasce korporacyjnych właścicieli tego, co wynajmuje. Ci właściciele zaś, z których wielu będzie działać albo już działa w warunkach globalnych oligopoli lub nawet monopoli, będą dyktować warunki. W przypadku wspomnianego pakietu biurowego szczęśliwie istnieją jeszcze darmowe alternatywy (jak długo?), można sobie jednak bez trudu wyobrazić, że któregoś dnia Microsoft podnosi opłatę za subskrypcję o kilkaset złotych. Albo płacisz, albo tracisz licencję.
Po piąte wreszcie – posiadanie to tworzenie materialnego dziedzictwa, materialnej pamięci. Przedmioty to świadectwo naszej przeszłości. Wystarczy pójść do niemal dowolnego muzeum, żeby to zrozumieć i poczuć.
Owszem, takich przedmiotów przechowujących pamięć jest dziś coraz mniej, bo większość to nietrwała plastikowa masówka, ale wciąż są. Gromadząc dobra, tworzymy naszą własną historię, którą następnie będziemy mogli przekazać naszym dzieciom. Przekazując dom, obraz będący w rodzinie od pokoleń, wieczne pióro ojca, skórzaną teczkę dziadka – przekazujemy pamięć. Dążenie do odzwyczajenia nas od posiadania jest dążeniem do pozbawienia nas tej pamięci. Skoro archaicznym dziwactwem ma się stać posiadanie na własność, to również będzie nim przekazywanie czegokolwiek.
Zatem własność to wolność i podmiotowość. Odzwyczajenie ludzi od własności to zrobienie z nich niewolników. Mamy już w wielu państwach subskrypcję na prawa obywatelskie w postaci certyfikatu szczepionkowego. I nie jest to ostatnie słowo lobby subskrypcyjnego.
 
Do góry Bottom