kompowiec
freetard
- 2 580
- 2 646
http://queer.pl/artykul/197140/coming-out-widzialnosc-lgbt-listy-od-czytelnikow
Chuj tam że mogli ją zabić, najgorsze było to że dostała w ryj i przez to musi więcej makijażu nałożyć
Podkreślenie moje.Nie wiem, czy znacie to uczucie po-coming outowe - kiedy człowiek czuje się wolny, szczęśliwy, chociaż przez chwilę. Moi rodzice nie przyjęli mojej nowiny dobrze (mówiąc delikatnie), ale dla mnie piękne było to, że nie muszę się więcej maskować. Stałam się pewniejsza siebie, zaczęłam wychodzić z domu, przestałam się wstydzić siebie samej. Na krótko.
Jakiś miesiąc, może dwa po moim tęczowym objawieniu przed światem, przeżyłam niezbyt przyjemną przygodę.
Poszłam ze znajomymi do pubu. Grała głośna muzyka, więc gdy rozmawiałyśmy, musiałyśmy trochę podnosić głosy, jak wszyscy wokół nas. Poruszyłyśmy temat związków i przez chwilę była mowa o moim ostatnim rozstaniu (z dziewczyną, jak można się domyślać).
Jakiś czas potem wyszłyśmy, a za nami grupka ludzi. Pożegnałyśmy się przed wejściem i każda z nas ruszyła w swoją stronę. Żadna z dziewczyn nie jechała w moją stronę, więc poszłam sama na przystanek. Jak się w chwilę później okazało, w tę samą stronę szła grupa ludzi, która wyszła za nami z klubu.
*Kiedy sprawdzałam rozkład zostałam przez nich zaczepiona - była to czwórka młodych rosłych chłopaków (bo nie potrafię nazwać ich mianem mężczyzn). Zaczęło się od "ej, to ty siedziałaś obok nas w **". To nie było pytanie, a ja i tak nie zdążyłam nic powiedzieć. Dwóch z nich mnie przytrzymało, trzeci bił, a czwarty patrzył.
Nie wiem jak dotarłam do domu. Pamiętam tylko moment, jak zwolnili uścisk, wyrwałam się i po prostu biegłam - jak najszybciej, jak najdalej.
Następnego dnia patrząc w lustro cieszyłam się, że tylko jeden cios był skierowany w twarz. Brzucha, żeber i miednicy nie widać pod ubraniem. Jak dotąd nigdy się nie malowałam, tak teraz zaczęłam nosić pełny makijaż i uciekać z WF-u, żeby przed nikim się nie rozbierać. Po tym wszystkim nie czułam bólu, tylko palący wstyd.
Postanowiłam opowiedzieć moją historię, ponieważ to, o czym mówię, zdarzyło się ponad dwa lata temu. Parę tygodni temu powiedziałam o tym komuś pierwszy raz. Do tej pory myślałam, że to wszystko było moją winą.
Nie chcę, by się nade mną litować. Mam nadzieję, że ta historia pomoże komuś zrozumieć, że to nie z nim jest coś nie w porządku. Ma prawo do bycia ofiarą w takiej sytuacji i ma prawo do głosu i pomocy.
Taka mała konkluzja na koniec: jakim trzeba być zwyrodnialcem, żeby będąc facetem pobić kobietę (w tym przypadku szesnastolatkę, która nie ma nawet metra siedemdziesiąt)?
Chuj tam że mogli ją zabić, najgorsze było to że dostała w ryj i przez to musi więcej makijażu nałożyć