E, po prostu legalista w ramach prawa międzynarodowego i gość uznający, że narody ze słabszymi politycznie państwami nie mają niczego do gadania w kwestii sojuszy w jakich mogą być, bo to z góry powinno być określone przez mocarstwa ustalające sobie strefy wpływów, z których nie można sobie w ramach chęci i aspiracji narodowych wyjść lub wejść, zmieniając sobie orbitę.
Jeśli o polityce myśli się na zasadzie stowarzyszeniowej, to nie ma miejsca na jakieś doktryny Monroe czy narzucania własnej sfery wpływów. Mimo różnych wad z mentalnością Europejczyków, UE jednak nie blokowała Brytyjczykom Brexitu i nie groziła im militarnie w przypadku realizacji scenariusza wyjścia. Po prostu jeśli dołączasz do klubu, to w nim jesteś, a gdy wychodzisz, to cię w nim nie ma. I wszyscy dostosowują swoje plany do decyzji pozostałych, zamiast uniemożliwiać im ich podejmowania i realizacji.
Ma to ten plus, że aby uzyskać moc przyciągania do siebie, trzeba zacząć reprezentować coś więcej niż tandetną mocarstwowość i zastraszanie przez pobrzękiwanie atomową szabelką. Jeśli klub będzie przedstawiał coś sobą, wtedy będą walić do niego drzwiami i oknami. Jeśli nie - po prostu go opuszczą a reszta dostosuje się do tej decyzji.
Rosja nie potrafi funkcjonować na takich zasadach, nie potrafi zaoferować niczego atrakcyjnego dla państw wchodzących z nią w sojusze, to raczej hub wanna-be dyktatorów, oligarchicznych mafii i innego tałatajstwa, przyciągający podobnych sobie. Kiedy nie masz takich elit politycznych i twój naród nie chce funkcjonować według tego rodzaju standardów, wolisz raczej od czegoś takiego wiać.
My nie potrzebujemy Rosjan do rozwiązywania naszych wewnętrznych problemów. Jeśli będzie potrzebna konserwatywna rewolucja na Zachodzie, to sami sobie ją wykreujemy. Nie potrzebujemy do tego kacapstwa na tankach, które będzie nam rozpierdalało miasta bronią termobaryczną, żeby się LGBT nie zalęgło.
Nie wiem, kim trzeba być, żeby się nabierać na Rosję jako siłę zdolną naprawić obyczajowość zachodnią. Może zresztą zyskałaby wiarygodność i stała się czymś takim, gdyby potrafiła to przekuć na stałą PR-ową, aby konserwy na Zachodzie mogły do niej wzdychać i właśnie w formie stowarzyszeniowej opuściły UE i się dołączały do konserwatywnego bloku oferowanego przez Rosjan.
Ale Federacja Rosyjska nie jest jakimś "Zachodem o odwrotnej polaryzacji", tylko postkomunistycznym pierdolnikiem, który konserwuje system polityczny Związku Radzieckiego i sobie zastąpił internacjonalizm komunistyczny wszechrusizmem. A po tym, jak prowadzą tę wojnę, nie licząc się z życiem swoich żołnierzy, widać jak na dłoni, że tam się nic nie zmieniło poza naskórkową zmianą dekoracji.
Zresztą nie wiem, jak na Forum Libertariańskim można być przeciw Zełenskiemu. Wszak to jedyny na świecie libertariański przywódca kraju, który stoi na czele partii, która programowo zaczynała jako libertariańska, zachowuje swój rdzeń i nie jest jakąś egzotyczną drobnicą, tylko ma realny wpływ na Ukrainę.
Sługa Ludu – Wikipedia, wolna encyklopedia
pl.wikipedia.org
Rusłan Stefanczuk, przedstawiciel Zełenskiego w Radzie Najwyższej, ogłosił, że partia wybrała libertarianizm jako swoją podstawową ideologię[15]. 10 listopada 2019 roku nowy lider partii, Oleksandr Kornienko, oświadczył, że ideologia partii zostanie zmodyfikowana i że nowym kierunkiem ruchu stanie się coś „pomiędzy liberalizmem a socjalizmem”[16]. 13 listopada Dawid Arachamia, wiceprezes partii Sługa Ludu, wyróżnił dwie frakcje w swojej partii: socjalliberalną i libertariańską. W przeddzień wywiadu dla Liga.net Arachamia powiedział, że zmiana ideologicznej orientacji z libertarianizmu na socjalliberalizm była konsekwencją orientacji na masowego wyborcę[17]. 2 lutego 2020 lider partii określił pozycję polityczną Sługi Ludu jako „aktywny centryzm”[18].Co więcej, ten libertariański przywódca jest dziś fetowany przez wszelkich komuchów z ONZ, UE, czy NATO, oraz media pomagające mu budować jego legendę. Widzisz, żeby Jacek Sierpiński z Możemkami, czy Partia Libertarianska uzyskała kiedyś uznanie na arenie międzynarodowej i stamtąd mogła wpływać na ludzką świadomość? Żeby miała okazję do zbudowania sobie pozycji na pozimnowojennej dogrywce?
Przypomnę, bo może niektórzy mają krótką pamięć:
Ukraine’s libertarian revolution
Many Ukrainian free marketers are sulking in the sidelines because they misread the Zelenskyy movement last spring.www.atlanticcouncil.org
Jeżeli Ukraińcy odeprą Rosjan i będą musieli odbudowywać swój kraj z ruin, jest wielka szansa, że poparcie wojenne Zełenskiego zapewni mu komfort zrobienia maksymalnie wolnorynkowego kraju tuż za naszą granicą. Że sam libertarianizm dzięki takiemu rozwojowi wypadków, nie będzie już traktowany jako ciekawostka, tylko rzeczywista opcja polityczna, którą może popierać ktoś fetowany na arenie międzynarodowej. Ktoś może preferować, aby ta szansa została zaprzepaszczona, żeby dalej tam istniał post-sowiecki pierdolnik?
Wygrana Ukraińców powoduje też, że mają wreszcie propolski i rusofobiczny mit narodowy, jakim mogą zastąpić banderyzm. Odtąd nie będą musieli się już do tego odwoływać, bo mają znacznie lepszych, świeżych bohaterów, pośród których żyją i jakich będą mogli sobie po wojnie zasłużenie fetować. W dodatku nasza rola przy obecnej polityce sprawia, że zyskujemy mnóstwo soft power i pozytywnego PRu - zarówno jako rząd jak i społeczeństwo, które szeroko się zaangażowało w pomoc. To wspólne przejście może sprawić, że po pokonaniu Rosjan będziemy wreszcie witani na Ukrainie tak otwarcie jak w Gruzji. Przecież jeśli to wypali, okaże się to znakomitą inwestycją dla Polaków, tym bardziej jeśli nasze firmy będą mogły sobie zarobić na tej odbudowie.
Ta sytuacja ucisza też zakompleksione ojkofobiczne środowiska lewicowe, non stop wzdychające do Brukseli i Niemiec, które ten kryzys rozegrały fatalnie, podczas kiedy Anglosasi się nie certolili w tańcu i sprawdzili, ile ta Rosja i jej groźby są rzeczywiście warte.
Kiedy Ukraińcy ogłoszą kolejnego milestone'a - że wytłukli 10k ruskiej swołoczy, wypiję za to. A następny toast pójdzie przy 15k.
Świetny komentarz. Brawo!