Shemyazz
New Member
- 500
- 38
Prywatne sądy kwiatkiem? Przecież to jeden z filarów .
margines napisał:Mike Smith'] @margines Szczerze nie dbam o to napisał:Poza tym istnieją umowy cywilnoprawne i inne formy zatrudnienia (czyt. wykonywania pracy), gdzie sam możesz stawiać warunki i jak się dogadasz, to twój plus. Co to w ogóle w twoim rozumieniu oznacza, że umowy mają charakter niewolniczy? Z tego co wiem, to nie masz obowiązku pracować, tylko ja nie chciałbym płacić na ciebie państwu, żeby cię utrzymywało.
Umowy o pracę, a nie umowy. Umowa kupna/sprzedaży np. nie nakłada na mnie wykonywanie poleceń i stosowanie się do sugestii przełożonego. Umowa o pracę tak.
A ironia ma dla mnie sens, gdy jest trafna.
Premislaus napisał:Poza tym, że nie napisałem, jakobyś był gorszym anarchistą od Kropotkina, odpowiem Ci tak: dla Ciebie. To musi być twój ulubiony zwrot, bo Tobie się wydaje, że ponieważ Ty jesteś do czegoś przekonany, to twoje przekonania obowiązują innych. Potrafisz nawet przyznać, że rozstrzygnięcia inne, niż te, które popierasz w kwestii własności są dopuszczalne, ale i tak masz rację.
To prawda. Uważam, że się nie mylę i nie zabraniam innym ludziom organizowania swojego życia, w błędny według mnie sposób.
Jeśli tak, to jest twój problem, a nie argument przeciwko temu, co twierdzę.
Premislaus' pid='9211' dateline='1284058][quote]To chciałeś ze mną dyskutować napisał:[quoteCzasem dyskusja przeradza się w prowadzenie monologów, każdy mówi nadal to samo używając innych słów. Powoduje to rewolucyjna czujność ;-), żeby nie pozostawić bez odpowiedzi, odpowiedzi oponenta. Mimo tego, że porozumienie jest nieosiągalne.
No to w tym przypadku jest niemożliwe, bo za bardzo jesteś zapatrzony w literki które sam stawiasz, nie czytając oponenta. I znowu to Ty masz problem.
[quote='Premislaus' pid='9211' dateline='1284058]Zawsze jednak ucięcie komuś ręki zmienia pewien stan faktyczny - ktoś traci kontrolę na częścią siebie wbrew sobie - i jeśli nie masz na to usprawiedliwienia (a nie przedstawiłeś usprawiedliwienia dla anarchokapitalistycznego prawa własności), to mielisz w kółko swoje poglądy i nic więcej. Ja wskazuję uzasadnienie, zgodnie z którym prawa własności nie mogą mieć kształtu anarchokapitalistycznego i być libertariańskie zarazem. Jest to niedopuszczalne min. dlatego, że niedopuszczalne są kontrakty niewolnicze, w tym umowa o pracę w dzisiejszym kształcie.
Dlaczego nie są dopuszczalne?
"Prywatny sąd" to brzmi jak "hamburger sojowy".Shemyazz napisał:Prywatne sądy kwiatkiem? Przecież to jeden z filarów .
Mike Smith napisał:A to wynika z umowy o pracę. A jej zerwanie jest przesłanką do tego, żeby pracownik, który jest posiadaczem czy dzierżycielem miejsca pracy, został usunięty z czyjegoś terenu, który tym miejsce pracy jest.
Mike Smith napisał:Nie da się być właścicielem firmy nie będąc właścicielem ludzi. Stąd jedynym wolnościowym rozwiązaniem w miejscach pracy, których nie da się posiadać jednoosobowo, jest zarząd pracowniczy, (...) Umowy o pracę, a nie umowy. Umowa kupna/sprzedaży np. nie nakłada na mnie wykonywanie poleceń i stosowanie się do sugestii przełożonego. Umowa o pracę tak.
Mike Smith napisał:Czyli tak, nie lubię być rządzony i jak inny są rządzeni też nie lubię.
Mike Smith napisał:Kończę z wami gadać, zdecydowanie, powtórzyłem się z 4 razy.
Mike Smith napisał:Nie nie jest, jest wręcz dyskusyjny. A nawet jeśli się go przyjmuje (a ja go np. przyjmuję, ale nie jako zawsze obowiązującą zasadę), to jeszcze pozostaje otwartą kwestia co to w ogóle oznacza agresja i twierdzę, że tego nie da się stwierdzić, dopóki nie określi się praw jednostki. To co według jednego zestawu praw jest agresją, według drugiego nie jest.
Mike Smith napisał:No to w tym przypadku jest niemożliwe, bo za bardzo jesteś zapatrzony w literki które sam stawiasz, nie czytając oponenta. I znowu to Ty masz problem.
Mike Smith napisał:Bo prowadzą do niewolnictwa. Niewolnictwo jest, jakby to Ci powiedzieć, instytucją, która polega na byciu właścicielem drugiego człowieka? Co sprawia, że jest nie do pogodzenia z tym, że ktoś chce sam o sobie decydować, zawsze?
Wyobraź sobie, że na gwałty Ci nie pozwalam też. I na to, byś zdobył władzę w Polsce i wprowadził jednowładcze, autorytarne rządy, choćby nazwał je totalitarnym libertarianizmem. Czyli tak, nie lubię być rządzony i jak inny są rządzeni też nie lubię. I choć nie lubię rządzić, to nie wycofałbym się z tego powody przez jakimś domorosłym Attylą czy Drakulą, który stwierdziłby, że do wyrażenia siebie potrzebuje przepiłować człowieka pasem, na żywca i w pół.
Wikipedia napisał:Meiwes od 1999 poszukiwał w internecie ludzi zainteresowanych praktykami kanibalistycznymi. Zamieszczał też ogłoszenia, w których poszukiwał młodych mężczyzn celem "zabicia i zjedzenia". W lutym 2001 na jedno z takich ogłoszeń odpowiedział Bernd Jürgen Armando Brandes, 43-letni inżynier z Berlina.
Wieczorem 9 marca doszło do spotkania w mieszkaniu Meiwesa, które sprawca nagrał na wideo. Meiwes obciął penisa Brandesa i obaj go zjedli zanim Brandes został zabity. Brandes domagał się, aby Meiwes odgryzł jego penisa, ale gdy to się nie udało, podobnie jak próba użycia zwykłego noża, użyto ostrego noża do mięsa. Brandes usiłował zjeść swoją część własnego penisa na surowo, ale nie mógł, gdyż okazał się zbyt twardy i "gumowaty". Wtedy Meiwes usmażył go na patelni z solą, pieprzem i czosnkiem.
Według dziennikarzy, którzy widzieli nagranie (nie zostało upublicznione), Brandes mógł być również zbyt osłabiony, aby zjeść swoją część penisa. Meiwes najprawdopodobniej podał mu duże ilości alkoholu i środków przeciwbólowych, a następnie nieprzytomnego już i wykrwawionego zabił przez poderżnięcie gardła w pokoju specjalnie urządzonym do tego celu. Ciało zjadał kawałek po kawałku przez następne miesiące, trzymając fragmenty w zamrażalniku.
W pewnym momencie film został zatrzymany, wtedy Meiwes pomaga ofierze dostać się do łazienki na pierwszym piętrze, gdzie, jego własnymi słowami, zostawia go w wannie na parę godzin aby się wykrwawił, a sam poszedł czytać Star Trek.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Armin_Meiwes
Mike Smith napisał:Ależ Ty możesz, w zgodzie z moim poglądem politycznym, robić ze sobą co chcesz. Ale to nie daje Ci prawa do określania praw innych ludzi. Możesz co najwyżej działać z kimś w porozumieniu. Możesz np. wykonywać każde polecenie kogoś. Jak lubisz.
Tylko nigdy nie musisz, chyba, że chciałbyś odebrać komuś taką samą wolność.
Mike Smith napisał:Nie, nie wszystkie transakcja są dopuszczalne we wszystkich odmianach libertarianizmu, dopuszczalne są natomiast wszelkie umowy. Wymuszona siłą umowa nie może jednak służyć do skutecznego przekazania komuś samoposiadania, jeśli tylko uzna prawo do decydowania o sobie w maksymalnym zakresie się za niezbywalne prawo każdej jednostki. Nie, niezbywalność tego prawa nie ogranicza niczyjej wolności. Dalej możesz wchodzić w dowolne, dobrowolne relacje między ludzkie. Po prostu relacja pana do niewolnika nigdy nie jest dobrowolna. Bo pan może robić coś z niewolnikiem nawet wtedy, jak niewolnik się na coś nie godzi.
sofistyka
1. «ruch umysłowy stworzony przez sofistów w starożytnej Grecji»
2. «metoda argumentacji polegająca na wykorzystywaniu wieloznaczności pojęć i na stosowaniu sofizmatów»
3. «świadome posługiwanie się nieuczciwą argumentacją w celu udowodnienia fałszywej tezy»
http://sjp.pwn.pl/slownik/2522315/sofistyka
Kończę z wami gadać, zdecydowanie, powtórzyłem się z 4 razy.
Wszystko byłoby ok, tylko że polemikę to można prowadzić jak ktoś chce rozmawiać, a nie wyzywać od tępaków, ograniczonych umysłowo i pisać takim tonem... Osobiście nic do Jasia nie mam, może sobie mieć poglądy jakie chce, nic mi do tego; niech jedynie zmieni ton wypowiedzi, bo odpowiedzią na werbalną agresję będzie często agresywny return.Maciej Dudek napisał:Gdyby Jasio pisał absurdy, to spotkałby się z senną polemiką a nie z emocjonalną impertynencją w stylu wielu na jednego (no - Jasio oczywiście też nie prezentuje swoich poglądów z dobrotliwym dystansem ).
Jeśli Jasio ma "jakiś" problem psychoterapeutyczny to ja również mam "jakiś" problem bo dość jasno widzę to, co Jasio chce przekazać.
P.S. Pisze się "tertio".
margines napisał:Wszystko byłoby ok, tylko że polemikę to można prowadzić jak ktoś chce rozmawiać, a nie wyzywać od tępaków, ograniczonych umysłowo i pisać takim tonem... Osobiście nic do Jasia nie mam, może sobie mieć poglądy jakie chce, nic mi do tego; niech jedynie zmieni ton wypowiedzi, bo odpowiedzią na werbalną agresję będzie często agresywny return.Maciej Dudek napisał:Gdyby Jasio pisał absurdy, to spotkałby się z senną polemiką a nie z emocjonalną impertynencją w stylu wielu na jednego (no - Jasio oczywiście też nie prezentuje swoich poglądów z dobrotliwym dystansem ).
Jeśli Jasio ma "jakiś" problem psychoterapeutyczny to ja również mam "jakiś" problem bo dość jasno widzę to, co Jasio chce przekazać.
P.S. Pisze się "tertio".
A o literówki się czepiać nie musisz, nie jestem w pracy
Maciej Dudek napisał:Wrócę jeszcze do tego przykładu z wyspą. Zdaje się, że każdy się zgodził co do tego, że właściciel wyspy może zakazać wyprowadzania psów i zakaz ciążyć będzie także na dziecku, które na wyspie przyszło na świat.
Nazwijmy uregulowania zgodne z wolnościowymi założeniami "legalnymi" a inne "nielegalnymi"; zakaz będzie więc "legalny".
Idziemy dalej: właściciel wyspy sprzedaje ją dwójce braci, którzy po zakupie ustanawiają kolejny zakaz, dotyczy on używania żarówek stuwatowych. Czy zakaz ten nadal jest "legalny"?
Maciej Dudek napisał:Bracia umawiają się również, że o wyspie decydować będą razem, tak, żeby żaden z nich z osobna nie mógł wyspy sprzedać bez zgody drugiego - czy taka umowa jest "legalna"?
Bob napisał:Maciej Dudek napisał:Idziemy dalej: właściciel wyspy sprzedaje ją dwójce braci, którzy po zakupie ustanawiają kolejny zakaz, dotyczy on używania żarówek stuwatowych. Czy zakaz ten nadal jest "legalny"?
Nielegalny. Nie można sprzedać czegoś, czego się nie posiada. Jeśli więc pierwszy właściciel wyspy nie może jednostronnie zmienić warunków umowy, to jej nabywca również nie może tego zrobić.
Maciej Dudek napisał:Ale załóżmy, że pierwszy właściciel mógł to zrobić. Powiedzmy, że zaledwie tolerował on osiedlanie się ludzi na swojej wyspie a żadnych umów najmu nie było (czyli zmieńmy trochę ten kazus). Powiedzmy, że tym samym pozostawiał on sobie prawo wyrzucenia z tej wyspy każdego imigranta z dowolnego powodu.
I powiedzmy, że tak właśnie sprzedał wyspę: jako swoją własność nieograniczoną umowami z kimkolwiek, że w momencie sprzedaży istnieją wyłącznie jednostronne zakazy i nakazy wydawane przez właściciela. Czy nowi właściciele mogą ogłosić, że wyrzucą (albo rozstrzelają) każdego, kto jest na ich wyspie i używa stuwatowych żarówek?
kr2y510 napisał:Skoro zostałem uznany za zacofanego tępaka to prostuję jasizmy dla pozostałych uczestników wątku.
Oczywiście nie wszystkie, bo nie mam czasu. Nawet jakbym miał czas to musiałbym wklepywać bizantyjskie posty, by wszystko wyprostować.
> Jak będziesz odbierał neurologiczne sygnały z zewnątrz, docierające do twojego samochodu, to możemy się zastanowić, czy samochód jest twoim ciałem. Do tego czasu niemożliwe jest, żeby Ci samochód został odcięty. A dłoń się da komuś odciąć, a nie tylko - ukraść. I tak, zę Ty nie pojmujesz twego rozróżnienia, świadczy o twoim zacofaniu, a nie tym, że jest złe.
Wniosek:
Jak ktoś ma sparaliżowane nogi i z nich ani do nich nie docierają neurologiczne sygnały to można mu je amputować, bo nie są częścią jego ciała.
kr2y510 napisał:> Ograniczeń wolności nei da się uniknąć, można tylko dyskutować o tym, jakie mają być.
Rada zacofanego tępaka:
Jak wciągniesz się w dyskusję o ograniczeniach wolności to już ją zdradziłeś i się jej wyrzekłeś. Dyskutować można jedynie o tym czym wolność jest. Jedyną słuszną formą dyskusji z przeciwnikami wolności, którzy ją naruszają w imię swoich pierdololo, jest ich fizyczna eliminacja.
kr2y510 napisał:> a nie odróżniający posiadania od własności jest żałosny. …..Istnieje możliwość bycia właścicielem drugiego człowieka, posiadaczem możesz być najwyżej trupa. Bo nie da się sprawować faktycznej, bezpośredniej kontroli nad żywym człowiekiem. Wystarczy, że ten nie godzi się na to, co mu robisz i już nie jest pod twoją całkowitą kontrolą.
Wniosek:
Jeśli samoposiadanie wynika wyłącznie z bezpośredniej kontroli to zgodnie z tą logiką nie można być posiadaczem psa czy nawet rośliny. A człowiek chory na epilepsję, podczas ataku traci automatycznie atrybut samoposiadania (jest skaczącym warzywkiem i można go....). Co więcej nie można też posiadać autonomicznego robota wyposażonego w sztuczną inteligencję lub jakikolwiek samo-adoptujący się algorytm sterowania.
Ale już ćwierć wieku temu większość urządzeń sterowanych elektroniką posiadała algorytmy samo-adoptujące nad którymi to człowiek nie miał bezpośredniej kontroli. A XIX-wieczne machiny parowe były wyposażone w regulator odśrodkowy do stabilizowania obrotów napędzanych wałów. Czyli według jasizmu się samo-posiadały.
Zgodnie z tak zdefiniowanym samoposiadaniem system byłby jak w filmie SF
kr2y510 napisał:> bo tylko założenie, że człowiek ma niezbywalne prawo samoposiadania pozwala na konsekwentne odrzucenie władzy państwowej. W każdym innym wypadku władzę państwa można wywodzić z kontraktu.
Wniosek:
Podanie jednego rozwiązania jest według jasizmu jedynym rozwiązaniem.
Czyli jak pani od matematyki da dzieciom na zadanie równanie kwadratowe z dwoma poprawnymi rozwiązaniami to jak jasista pokaże jedno prawdziwe rozwiązanie to jest to jedno jedyne i słuszne. Innego już nie ma.
Lub jak w biurowcu jest kilka drzwi to wskazanie przez jasistę jednych powoduje magiczne zniknięcie innych.
kr2y510 napisał:> A podzielają je wszyscy zwolennicy państwa, bo tylko założenie, że człowiek ma niezbywalne prawo samoposiadania pozwala na konsekwentne odrzucenie władzy państwowej. W każdym innym wypadku władzę państwa można wywodzić z kontraktu.
Kłamstwo:
Prawie nikt tego kontraktu nie podpisywał jak powstawało państwo. Stąd umowa zawarta przemocą jest przez libertarian uznana za nieważną.
kr2y510 napisał:> Nie tylko wiem, że twoje poglądy na niezbywalność są inne niż Rothbarda, wiem, kto je z Tobą podziela. A podzielają je wszyscy zwolennicy państwa,
Sugerowanie nieprawdy:
Jakoby Rothbard upierał się przy niezbywalności samoposiadania z powodu jej anty-państwowości.
kr2y510 napisał:Jak wiadomo kolaborował z neokonami, czyli oni mu załatwiali audytorium wśród partii Republikańskiej a sami się przez to lansowali. Pogląd dopuszczający dobrowolne niewolnictwo był dla neokonów nie do przyjęcia (Lincoln, Wojna Secesyjna....). Według neokonów niewolnikami mają być wszyscy. I wszyscy mają chodzić przymusowo do szkoły, by potem płacić podatki na Izrael i ginąć w wojnach w interesie Izraela oraz nielicznych skorumpowanych oligarchów.
kr2y510 napisał:W kwestii posiadania/własności nie będę dalej prostował jasizmów, bo Jasiowi się pokiełbasiło i i tak je pomieszał, że po kolejnej re-edycji postu będzie wiadomo o co mu chciało chodzić.
kr2y510 napisał:Najfajniejszym jasizmem przewijającym się przez różne wątki jest "wolność do". Co to oznacza?
Tłumaczę jak jełop i tępak dla najgłupszych tępaków wsiowych:
Uwolnić się od czegoś to uzyskać więcej wolności.
Przeciwieństwem wolności jest niewola. I każdy tępak tak to pojmuje.
Wolność do czegoś oznacza, że następujące zdania mają sens:
- Więzień uwolnił się do kajdanek.
- Krowa uwolniła się do łańcucha.
… itd.
Bob napisał:Maciej Dudek napisał:I powiedzmy, że tak właśnie sprzedał wyspę: jako swoją własność nieograniczoną umowami z kimkolwiek, że w momencie sprzedaży istnieją wyłącznie jednostronne zakazy i nakazy wydawane przez właściciela. Czy nowi właściciele mogą ogłosić, że wyrzucą (albo rozstrzelają) każdego, kto jest na ich wyspie i używa stuwatowych żarówek?
Jeśli pierwszy właściciel miał prawo wyrzucić każdego z dowolnego powodu, to kolejni właściciele również mają takie prawo, a więc mogą też zakazać używania stuwatowych żarówek.
Avx napisał:Ile razy trzeba mówić, że państwa NIE powstały tak, jak w tym przykładzie.
Własnością może być zresztą tylko to, w co ktoś włożył pracę.
Maciej Dudek napisał:Czyli gdyby podręczniki historii były inne to urzędy skarbowe, prawo, podatek dochodowy, VAT, służby specjalne, wojna z narkotykami, ZUS, służba zdrowia, przymusowe szkolnictwo itd. - to wszystko byłoby ok?