- Moderator
- #1
- 3 591
- 1 503
Czytając wpis u Mikołaja Barczentewicza: http://www.barczentewicz.com/zgoda-rzad ... to-fikcja/
przyszło mi coś takiego do głowy: jakie skutki doktrynalne miałoby uznanie, że państwo, jako osoba prawna jest właścicielem swego terytorium?
Uczyńmy takie założenie. Patrząc na to w określony sposób możemy uznać, że system wolnościowy mamy obecnie. Mamy dwustu kilkudziesięciu właścicieli i kilka miliardów lokatorów w należących do nich nieruchomościach.
Idąc dalej: nie jesteśmy rebeliantami, tylko graczami na rynku, którzy starają się doprowadzić do innego rozlokowania własności. Chodzi nam głównie o rozproszenie własności (głównie ziemi) tj. o zmianę stanu, w którym powierzchnia globu podzielona jest pomiędzy niewielką ilość złożonych osób prawnych na stan, w którym podzielona jest ona pomiędzy wielką ilością mniejszych podmiotów (głównie osób fizycznych).
Bycie rebeliantem i oczekiwanie na słony smak wrażej krwi na tyle jest jednak wciągające, że ogłoszenie nowej ery już dzisiaj mogłoby być rozczarowujące
przyszło mi coś takiego do głowy: jakie skutki doktrynalne miałoby uznanie, że państwo, jako osoba prawna jest właścicielem swego terytorium?
Uczyńmy takie założenie. Patrząc na to w określony sposób możemy uznać, że system wolnościowy mamy obecnie. Mamy dwustu kilkudziesięciu właścicieli i kilka miliardów lokatorów w należących do nich nieruchomościach.
Idąc dalej: nie jesteśmy rebeliantami, tylko graczami na rynku, którzy starają się doprowadzić do innego rozlokowania własności. Chodzi nam głównie o rozproszenie własności (głównie ziemi) tj. o zmianę stanu, w którym powierzchnia globu podzielona jest pomiędzy niewielką ilość złożonych osób prawnych na stan, w którym podzielona jest ona pomiędzy wielką ilością mniejszych podmiotów (głównie osób fizycznych).
Bycie rebeliantem i oczekiwanie na słony smak wrażej krwi na tyle jest jednak wciągające, że ogłoszenie nowej ery już dzisiaj mogłoby być rozczarowujące