OP
OP
Pestek

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Laska stosuje technikę poczucia winy. Kompletnie nie wie o czym mówi. Co się stanie z krajem, który się zapadł pod wpływem autorytaryzmu i socjalizmu, jeśli produktywni ludzie odejdą? Niech runie, niech się wali, macie za swoje.
Panowie za otwartymi granicami nie mówią o jednej rzeczy, że tak, ludzie zawsze migrowali i migracja i otwarte granice są dobre i potrzebne, ale trzeba położyć nacisk na rozwiązanie systemu świadczeń społecznych, bo ludzie zamiast migrować za pracą - będą migrować za socjalem, a to jest dodatkowe obciążenie dla populacji płacącej podatki.
A co do tego w białej koszulce - to jest zupełnie na odwrót jak on mówi. Globalne instytucje muszą się rozluźnić, a nie wzmocnić, aby otwarte granice działały. Takie moje zdanie.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
O sprowadzaniu Niemców, Żydów, Szkotów i ...Wenezuelczyków do Polski. Fragmenty:

Książę Bolesław I Wysoki i jego syn Henryk Brodaty marzyli o tym, żeby Śląsk wyrósł na najpotężniejszą dzielnicę, wśród polskich państewek. Tymczasem, jak odnotowali osiedleni w Lubiążu cystersi, na miejscu zastali: „ani soli ani żelaza ani monet ani kruszcu, ani dobrej odzieży, ależ nawet ani obuwia”. Lekarstwem na brak wszystkiego stali się Niemcy. Werbownicy sprowadzili na Śląsk dziesiątki tysięcy zasadźców. Ściągano rzemieślników, górników, rolników. To oni uczynili państwo Henryka Brodatego najbogatszym z polskich księstw. Dlatego inni władcy piastowscy zaczęli go naśladować.

Na ziemiach polskich ok. 500 miast ulokowano na prawie niemieckim. Wiele z nich, jak Kraków istniało wcześniej, lecz zmieniono ich status prawny, żeby zaludnić emigrantami. Na krótką metę przyniosło to ogromny skok cywilizacyjny ale niemal wszystkie polskie miasta zostały zgermanizowane. Nawet w Krakowie dominowali mieszczanie niemieccy. Przy każdej zmianie politycznej ciążąc ku ziemiom zamieszkanym przez pobratymców. Śląsk w końcu stał się częścią Rzeszy, zaś Pomorze wraz z Gdańskiem odebrali Polakom, osiedleni na Ziemi chełmińskiej Krzyżacy.

Gdy Władysław Łokietek walczył o zjednoczenie ziem polskich mieszkańcy Krakowa woleli, żeby ich gród znalazł się we władaniu syna cesarza Rzeszy a zarazem króla Czech Jana I Luksemburskiego. Polskiemu księciu udało się jednak w 1311 r. spacyfikować rebelię. Jeśli wierzyć późniejszym zapiskom Łokietek docenił znaczenie demografii i brutalnie zadbał o zmiany etniczne w Krakowie. Ci zaś, którzy nie umieli wymówić słów: soczewica, koło, miele młyn, zostali ścięci – zapisano w „Roczniku Krasińskich”.

W zamian za podatki i pożyczki kolejni monarchowie dbali o dobre traktowanie Żydów. Nigdzie indziej w Europie ta społeczność nie prosperowała tak znakomicie. Są właścicielami ziemskimi, zajmują się handlem, studiują medycynę i astronomię. Posiadaj wielkie bogactwa i są zaliczani nie tylko do porządnych ludzi, ale czasami zajmują nawet wyższą od nich pozycję. Nie noszą żadnego znaku wyróżniającego i zezwala się im nosić broń. Krótko mówiąc korzystają ze wszystkich praw obywatelskich – notował ze zdumieniem w 1565 r., papieski legat Giovanni Francesco Commendone.
http://wiadomosci.dziennik.pl/histo...polska-demografia-historia-rzad-osadnicy.html
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
De facto mamy otwarte granice, de iure chyba raczej nie. :)

NIK: Skala imigracji przerosła państwo polskie
19 sierpnia 2019
Państwo nie wie, czy niebezpieczni imigranci opuścili jego terytorium, a przedłużające się procedury powodują, że w Polsce przebywają ci, którzy być może nie powinni, wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Raport NIK stwierdza, że Polska to „państwo niegotowe na cudzoziemców”, wskazując zaniedbania na różnych poziomach.

Dwie informacje wynikające z raportu budzą szczególne zaniepokojenie: długi okres oczekiwania cudzoziemców na rozpatrywanie wniosku i brak formalnej wiedzy o opuszczeniu kraju przez cudzoziemca.

Pierwszy problem wiąże się z ogromnym napływem wniosków o pobyt czasowy, to już ponad 300 tysięcy rocznie wniosków o pozwolenie na pracę zarobkową. W efekcie rozpatrywanie wniosku w urzędach wojewódzkich może trwać nawet rok, zamiast ustawowych 90 dni. Myliłby się jednak ten, kto uważa, że to problem wyłącznie cudzoziemców. Od momentu złożenia wniosku do czasu jego rozpatrzenia cudzoziemiec przebywa legalnie na terenie RP. Oznacza to, że przebywają tu także osoby, które nie otrzymają zgody i nie powinny tu przebywać. W przypadku osób z krajów muzułmańskich, będących przedmiotem zainteresowania portalu euroislam.pl, to około 30-40% wnioskujących, którzy dostaną odpowiedzi odmowne, a ich dłuższe przebywanie na terenie Polski jest niepożądane.

Drugi powód jest poważniejszy, bo dotyczy braku informacji czy osoby, które powinny opuścić kraj, rzeczywiście wyjechały. Na ten problem Fundacja Instytut Spraw Europejskich wskazywała w ubiegłym roku w raporcie „Imigracja z krajów OIC do Polski w latach 2013-2018”.

Z obecnego systemu Urzędu ds. Cudzoziemców nie można też uzyskać informacji, czy konkretne osoby, pomimo decyzji negatywnej bądź skończenia się prawa pobytu, w dalszym ciągu przebywają na terenie RP. „Ewidencja taka prowadzona jest przez Straż Graniczną, ale oba systemy nie są spójne” – czytamy w opracowaniu. Według raportu NIK problem jest dużo poważniejszy. MSWiA wydało decyzje zobowiązujące cudzoziemców do wyjazdu z powodu zagrożenia terrorystycznego lub podejrzeń o szpiegostwo (12 decyzji w latach 2016-18). Ministerstwo nie wie jednak, czy osoby wydalone „faktycznie opuściły terytorium RP”. Jeżeli takie problemy pojawiają się w sytuacji marginalnego zagrożenia terroryzmem i stosowania indywidualnego podejścia, jak wyglądałaby sytuacja, w której skala problemu byłaby zbliżona do poziomu zachodnioeuropejskiego? Po kontroli NIK, informuje raport, wprowadzono jednak praktykę przygotowywania dokumentacji o wykonaniu decyzji MSWiA przez Straż Graniczną.

Przyczyn tego stanu rzeczy NIK upatruje w brakach kadrowych i finansowych MSWiA oraz podległych mu jednostek, a także w braku spójności systemów informatycznych. Kontrolerzy zwracają także uwagę na brak strategicznego dokumentu „Polityki imigracyjnej”, która nadałaby kierunek działaniom przygotowującym Polskę na zwiększoną imigrację, która już trwa. Tymczasem roboczy dokument, który wyciekł do prasy, skrytykowali zarówno pracodawcy oraz lewica i organizacje proimigranckie. Nie zawsze krytyka ta była zasadna. Opracowanie takiego dokumentu jest z jednej strony obowiązkiem rządu, z drugiej zaś nieprzygotowanie go nie powinno stanowić paliwa dla politycznego konfliktu. Jednak, jak donosi TVN, niektóre zapisy mogły doprowadzić do zmian kadrowych i zatrzymania projektu.

Jan Wójcik
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Otwarte granice w praktyce. Imigrant z Afryki nadaje do swoich bliskich.
Tu jest jakby luksusowo
...
Bezpłatne zakwaterowanie, ogrzewanie, klimatyzacja 24 godziny na dobę, lekarze, opieka zdrowotna i gościnność, bezpłatna odzież, telefony komórkowe, tablety, buty, żywność, organizacje pozarządowe i obywatele, bezpłatne wynagrodzenie 400-500 € bez spłacania go jakąś pracą, mają nawet własne środki czyszczące

I jeszcze wszczynają bunty w obozach, bo im mało.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
Litewska dziennikarka o napływie migrantów przez Białoruś: To "żywe mięso" w wojnie hybrydowej

Problem na granicy Litwy z Białorusią związany z napływem nielegalnych migrantów na Litwie nasilił się pod koniec maja. Rząd w Wilnie uważa, że jest to forma wojny hybrydowej prowadzonej przez władze w Mińsku.

Szefowa działu śledczego LRT Indre Makaraityte opowiedziała Radiu Swoboda o wynikach dziennikarskiego śledztwa w sprawie szlaku migracyjnego na Litwę. Jak zauważa Radio Swoboda, liczba nielegalnych migrantów napływających na Litwę wzrosła wielokrotnie po wprowadzeniu unijnych sankcji na reżim Alaksandra Łukaszenki, który już w maju groził Europie celowym osłabieniem kontroli nad migracją.
 

Hanki

Secessionist
1 525
5 088
Lada dzień ukaże się polskie tłumaczenie (nakładem Freedom Publishing + Instytut Misesa):



View: https://www.amazon.com/Open-Borders-Science-Ethics-Immigration/dp/1250316960


No i jest:
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
A kim jest ten podżegacz wojenny i dlaczego tak go przypiliło, żeby dać Białorusinom satysfakcję, na jaką liczą, zabawiając się w eskalację prowokacji?

Skąd on wie, że stronie, jaką rzekomo reprezentuje, na rękę jest wchodzenie akurat w tym czasie w konflikt i jest ona do niego przygotowana już dziś?

Polecam poczytać Clausewitza, zwłaszcza ustępy o łączeniu sił w czasie. W wojnie też się liczy narzucanie własnej preferencji czasowej, kiedy jest to możliwe i jeśli chce się już je toczyć skutecznie, należy wchodzić w nie wtedy, gdy to jest dogodne i optymalne, a nie kiedy przeciwnikowi zależy na tym, aby skłonić nas do zachowania, na jakim mu zależy w najbliższym czasie.

Migrantów na granicy należy traktować jako mimowolnych harcowników Łukaszenki i narzędzie państwa białoruskiego. I przede wszystkim zapytać, dlaczego zależy mu na zatargach z NATO akurat teraz?

Może ruską kieszeń boli utrzymywanie gotowości tych wszystkich zmodernizowanych wojsk, których do niczego nie wykorzystuje i potrzebują, by Zachód najechał Białoruś, dając pretekst do przyjścia z bratnią pomocą, przyłączając pod tym pretekstem Białoruś do Rosji i kończąc jej samodzielne bytowanie jako odrębnego państwa?
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
Jacek Sierpiński FB
Najlepszy tenisista świata, Novak Djokovic, będzie deportowany z Australii, gdzie przyjechał na turniej Australian Open. Bo może stanowić zagrożenie dla "zdrowia, bezpieczeństwa lub porządku społeczeństwa australijskiego".
Nie dlatego, że jest zakażony koronawirusem czy nawet dlatego, że może się nim łatwiej zakazić wskutek braku zaszczepienia.
Dlatego, że - jak powiedział australijski premier - jego obecność w Australii może rozniecić nastroje antyszczepionkowe.
Czyli nawet nie z powodu głoszonych przez siebie poglądów, ale z powodu takiego, a nie innego postrzegania go przez niektórych ludzi, co z kolei odbierane jest przez państwo za potencjalne zagrożenie dla jego celów.
Przypadek Djokovica jest głośny, ale oczywiście nie jedyny. Bo normalną, niekwestionowaną prerogatywą i praktyką państw jest wyrzucanie lub niewpuszczanie na rządzone przez nie terytoria ludzi, których obecność uznają za niepożądaną z różnych przyczyn. Czasami są to ich poglądy lub działalność - i nie musi chodzić tu wcale o działalność przestępczą. Częściej pochodzenie, stan majątkowy - biednych kandydatów na imigrantów mniej chętnie się wpuszcza - czy po prostu chęć ograniczenia liczby nowo osiedlających się na terenie danego państwa ludzi.
Przypuszczam, że wielu z tych, którym nie podoba się teraz deportacja Djokovica z Australii, popierało wcześniej Executive Order 13780 wydany przez prezydenta Trumpa i popiera jak największe zamknięcie granic Polski i całej Europy przed imigrantami z Azji i Afryki. Ale jeśli akceptuje się zasadę, że państwo może nie wpuścić na rządzone przez siebie terytorium nie tylko agresora czy kogoś, kto stanowi bezpośrednie zagrożenie dla czyjegoś życia, wolności lub własności, ale każdego, kto mu się nie podoba, to trzeba zaakceptować to, że może za chwilę na całym świecie osoby krytyczne wobec obecnej polityki szczepień przeciwko COVID-19 - czy jakimkolwiek innym pomysłom rządów - nie będą nigdzie przepuszczane przez granice.
Z drugiej strony przypuszczam, że wielu z tych, którzy głoszą hasło "żaden człowiek nie jest nielegalny" w kontekście uchodźców i migrantów ekonomicznych próbujących przedostawać się przez granicę polsko-białoruską i ogólnie granice Unii Europejskiej, przyklaskuje deportacji Djokovica albo przynajmniej jej się nie sprzeciwia. Bo nie lubią "antyszczepionkowców" i bogaczy. Ale jeśli akceptuje się zasadę, że państwo może nie wpuścić na rządzone przez siebie terytorium każdego, kto mu się nie podoba - na przykład takiego Djokovica - to trzeba zaakceptować to, że może za chwilę bogate państwa zaostrzą kryteria wpuszczania imigrantów z biednych krajów (tak przy okazji - ilu z nich może pokazać dokumenty potwierdzające szczepienie czy negatywne wyniki testów?), albo niemal całkowicie zamkną przed nimi granice.
Jeżeli nie chce się, by zamykano granice przed takimi jak Djokovic - albo jeżeli nie chce się, by zamykano granice przed uchodźcami czy biedakami pokojowo migrującymi z przyczyn ekonomicznych - trzeba sprzeciwić się samej tej zasadzie. Na przykład przyjmując libertariańskie stanowisko, że przemocą można powstrzymywać jedynie kogoś, kto bezpośrednio zagraża czyjemuś życiu, wolności lub własności. I domagając się przyjęcia go od rządów.
Novak Djokovic powinien mieć takie samo prawo wjazdu do Australii czy gdziekolwiek indziej, jak pokojowo zachowujący się imigranci z Iraku, Afganistanu czy Jemenu do Polski - czy gdziekolwiek indziej.[/URL]
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Dobry wywiad z Bryanem Caplanem:

No, nie - jeśli wojna się przeciągnie i będzie ich np. 8-10 milionów, a rząd nadal będzie lekką ręką rozdawał im pińcet plusy i inne benefity, to będą olbrzymim obciążeniem a nie żadną korzyścią dla Polski. Otwarte granice mają sens tylko wtedy, kiedy nie ma państwowego rozdawnictwa pieniędzy i każdy imigrant musi sam zadbać o własne utrzymanie. W przeciwnym razie to prosta droga do katastrofy.
 
Do góry Bottom