Opresja ze strony rynku (efekt gry rynkowej)

OP
OP
P

Przemysław Pintal

Guest
Wrzuciłem info o tej dyskusji na historycy.org (które stety, niestety przegrywa, jeśli chodzi o mój budżet wolnego czasu z tym forum). Może pojawią się nowi userzy.

Nie wiedziałem w którym temacie to wrzucić, ale ten wygląda na dobry.

Od kilku dni dyskutuję prywatnie z Phouty'm, za pomocą prywatnych wiadomości na tym forum (posty po kilka tysięcy znaków). Naszą dyskusję publikuję na Forum Libertarian. Jest to ideowa dyskusja pomiędzy libertarianinem a oddolnym demokratą. Dyskutujemy tam mniej więcej na podstawie doświadczeń Phouty'ego z jego samorządem. Ogólnie o podejściu do państwa. I czym się różni państwo od administracji. Jakie są różnice kulturowe między Polakami i Amerykanami. Myślę, że wielu z Was ta dyskusja może zainteresować. Jest tam sporo amerykańskich ciekawostek.

Dlaczego prywatnie a nie publicznie? Po pierwsze byłem chory i dopiero wczoraj poczułem się dobrze. Po drugie wróciłem po długiej przerwie na Forum Libertarian i jestem tam mocno aktywny. Po trzecie dyskutuje z nim prywatnie, bo możemy się skupić na jednym wątku. Dyskusje publiczne mają tendencję do zbaczania, poza tym pewnie byłbym atakowany przez przeciwników politycznych i nie mógłbym się skupić nad pierwotnym tematem. Dlaczego tamto a nie to forum? Libertarianie tym konkretnym przypadkiem są bardzo zainteresowani i nie trzeba ustalać pojęć i każdy intuicyjnie rozumie o co komu chodzi.

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=21141&view=findpost&p=1360592
 
OP
OP
P

Przemysław Pintal

Guest
Otrzymałem właśnie odpowiedź na mój ostatni post - https://libertarianizm.net/threads/...ku-efekt-gry-rynkowej.5255/page-3#post-112268

Phouty napisał:
Zacznę od końca i zacznę odpowiadać wstecz, odnosząc się do Twojej wypowiedzi. Mam trochę mało czasu, bo jestem w pracy i mi oczywiście wszyscy "przeszkadzają". No i jak ja się mogę skupić na mojej prywatnej korespondencji, którą wykonuję w godzinach pracy?
tongue.gif


Sądy są jak najbardziej niezależne, ponieważ nad każdym sądem jest inny sąd i dopóki nie ma jednomyślności pośród wszystkimi instancjami sądowymi, to sprawa "jest w toku". Poza tym, to pamiętaj, iż u nas sędzia jest tylko "dyrygentem" w sądzie, a wyrok ogłasza "12 sprawiedliwych", czyli ława przysięgłych, składająca się z jak najbardziej normalnych ludzi, takich ja Ty czy ja! Ława ma prawo do nulifikacji istniejącego prawa gdy jej się wydaje, że wyrok nie byłby zgodny z tak zwanym "zdrowym rozsądkiem".
No i oczywiście mamy instytucję tak zwanego precedensu prawnego, więc w przypadku dysputy przed sądem , to sędzia i tak ma skrępowane ręce w wydawaniu wyroków/orzeczeń, ponieważ każde odstępstwo, czy próba uprawiania "politycznej partyzantki" przez sędziego, to natychmiast jest widoczna. Jeżeli obie strony się zgodzą, to nie musi być ławy przysięgłych, a tylko sędzia/sędziowe. Ale powtarzam, że obie strony konfliktu chcą tego, że nie będzie "jury" i to tylko w procesach cywilnych.

W USA można robić wszystko, co jest w zgodzie z naszą nienaruszalną Konstytucją, bo w.g. tej Konstytucji wszystko jest mierzone i oceniane.

Dlatego tutaj występuje pewien dualizm, bo niby coś jest zabronione prawem, a jednak...jest wolno!!!

najlepszy przykład!
W Kalifornii są zabronione magazynki o pojemności więcej niż 10 nabojów.
A ja posiadam i używam wiele magazynków o większej pojemności niż 10 nabojów.
(Nie jestem też policjantem, ani nie pracuję dla jakichkolwiek "firm", prywatnych czy pażstwowych, których w zasadzie to prawo nie dotyczy). Jestem zwykłym obywatelem!!!
A ja mam nawet magazynki 75-nabojowe do Kałacha i są one legalne...ale tylko dla mnie.
Bynajmniej nie należę do "klasy uprzywilejowanej", więc skąd u mnie legalne "nielegalne" magazynki?
Ano mam je, ponieważ potrafię wykorzystać wszystkie dziury w prawach (dzięki płatnym adwokatom i wyspecjalizowanym prawnikom) i dopóki jakiś sąd by nie uznał moich prób szukania "dziur w prawie" jako nielegalne, to ja (i tysiące, lub wręcz miliony osób takich jak ja) nie popełniam najmniejszego wykroczenia ani przestępstwa, ponieważ to jest moje prawo, ażeby próbować obchodzić istniejące prawa i przepisy. (Dopóki to moje "szukanie" nie stoi w bezpośredniej sprzeczności z Konstytucją USA).

Dałeś przykład tego pożaru i straży pożarnej nic nie robiącej, ażeby go ugasić.
Ależ to jest właśnie libertarianizm w 100%!
O to chodzi!
Facet mieszkał poza miastem, więc nie płacił miejskich podatków. Skoro nie płacił podatków, to nie przysługiwały mu pewne prawa obywateli tego miasta, do pewnych serisów im zapewenionych. Miasto go do tego nie zmuszało, ażeby on płacił tą składkę roczną w wysokości 70 USD. (Hamburger kosztuje coś około 6 USD, więc mówimy tutaj o równowartości pojedyńczego hamburgera miesięcznie).

Gość miał więc i co ważniejsze dokonał prawa wyboru, bo nikt go do niczego nie zmuszał.
Ale oczywiście ponosił ryzyko i...przegrał, a sąsiadowi który (dobrowolną) składkę zapłacił, to rozprzestrzeniający się pożar ugasili na jego posesji.

Jest to idealny wręcz przypadek ilustrujący zarówno demokrację (rozumianą po mojemu), jak i ilustrującą wasze poglądy libertariańskie.

Piszesz "dobrowolna umowa pomiędzy stronami"....hmmm...nie takie to proste.



Wróćmy też do przykładu tego domu pomalowanego na czerwono, czy też w fioletowe gwiazdki. (Czy też zaniedbanego otoczenia tej prywatnej posesji, która kompletnie nie pasuje i co ważniejsze kłóci się ze standardami obowiązującymi przy danej ulicy, gdzie ten "inny" dom się znajduje).

Padło pytanie, czy to jest agresja właściciela, który nie chce przestrzegać lokalnie obowiązujących norm, czy też nie?

Ja uważam, że to jest nie tylko agresja, ale także działalność wręcz "przestępcza" (napisane w cudzysłowach), ponieważ taki sąsiad okrada bezpośrednio moją osobę!

Dlaczego okrada?
Dlatego, że ja kupiłem wcześniej mój dom. (Ten przykładowy sąsiad oczywiście dopiero kupił dom i wychodzi na jaw, że on nie chce się stosować do regulaminów obowiązujących na mojej ulicy).

Nie ważne ile zapłaciłem i czy to było 50-tys., 500 tysiący, czy też 5 milionów.
Zainwestowałem w moją przyszłość. Wartość mojego domu to jest MOJA KASA.

Jeżeli taki sąsiad się pojawia obok, to ja oczywiście mogę się wyprowadzić, ale nikt mi nie da tyle kasy, ile ja oryginalnie za swój dom zapłaciłem, ponieważ za płotem znajduje się śmietnisko, jest odór z gnijących liści kwaśniejących w domowym basenie, a każdego w oczy kłują ściany pomalowane na czerwono!

Ewentualnie znajdzie się jakiś kupiec, ale on mi da znacznie mniej, niż mój dom byłby warty, gdy mój sąsiad byłby "normalnym sąsiadem".
Czyli ja straciłem moją kasę!
Czyli dokonano agresji na moją osobę, oraz moje zasoby materialne, więc mnie po prostu okradziono!

Pamiętajmy więc o jednym:

Niezależnie od systemu politycznego w jakim mieszkamy, niezależnie od ideologii politycznej jaką wyznajemy, niezależnie od religii w którą wierzymy, to łączy nas wszystkich nadrzędna sprawa!

Czy chcemy, czy też nie chcemy, to musimy zarabiać kasę!!!
Nieważne jest, że jednemu wystarczy do życia zarobienie 100 PLN na miesiąc i jest on szczęśliwy, a innemu i 100 miliardów będzie ciągle mało!

Każdy więc z nas liczy tą swoją kasę i o nią walczy.

Więc zawsze będzie konflikt pomiędzy ludźmi, bo konfliktu (gdy kasa odgrywa rolę) nie da się uniknąć!
Moja wygrana zawsze więc będzie czyjąś przegraną. (I oczywiście na odwrót). Dlatego nazywam sam siebie krwawym kapitalistą, ponieważ nie lubię, jak mnie inni biją po czterech literach, więc wolę kopać innych i być wygranym a nie przegranym, a co ważniejsze, bycie "na zero", to też uważam jako "przegranie". Albo na wozie, albo pod wozem. Nie można być "tu i tam" jednocześnie, dlatego odrzucam ten stan "zerowy".

Okay, już muszę kończyć, bo nadgodzin mi w pracy nie płacą (
wink.gif
), a nie mam zamiaru tutaj do wieczora siedzieć i robić moje prywatne sprawy w godzinach pracy, wykorzystując sprzęt firmowy. (
wink.gif
).

No, gdyby mi nadgodziny płacili, to oczywiście byłbym klikał dalej...ale jak widzicie, to mam słabe warunki pracy, więc idę już do domu!
tongue.gif


PS
Autentycznie nie miałem czasu ażeby przeczytać mój tekst i poprawić nieuniknione literówki.
Ale już niech tak będzie, więc wysyłam to "bez cenzury".
 
D

Deleted member 4151

Guest
Ja uważam, że to jest nie tylko agresja, ale także działalność wręcz "przestępcza" (napisane w cudzysłowach), ponieważ taki sąsiad okrada bezpośrednio moją osobę!

Dlaczego okrada?
Dlatego, że ja kupiłem wcześniej mój dom. (Ten przykładowy sąsiad oczywiście dopiero kupił dom i wychodzi na jaw, że on nie chce się stosować do regulaminów obowiązujących na mojej ulicy).

Nie ważne ile zapłaciłem i czy to było 50-tys., 500 tysiący, czy też 5 milionów.
Zainwestowałem w moją przyszłość. Wartość mojego domu to jest MOJA KASA.

1. W takim razie jeśli wybuduje piękną wille z ogrodami obok jakiś baraków to mam prawo ściągać opłaty od właścicieli za podwyższenie wartości ich nieruchomości?
2. Załóżmy, że państwo się rozpada na właśnie takie małe samorządy. Na terenie takiego mam działkę której właścicielem jestem od dawna . Nowa demokratyczna samorządowa władza uznała, że wszystkie domy w miasteczku muszą być pomalowanie na biało podczas gdy mój dom jest zielony. Pytanie: czy wtedy będę zmuszony przemalować mój dom bo inaczej zostanę wyjebany z mojej własności na której mieszkałem na długo przed pojawieniem się owej władzy? Jeśli tak to dziękuje za coś takiego.

P.S.
Takie pojmowanie agresji może równie dobrze może oznaczać, że stworzenie np. konkurencyjnego sklepu jest agresją. Bo przecież tamten koleś wcześniej założył sklep. Zainwestował w swoją przyszłość a ten podły śmieć założył konkurencyjny i zabrał jego klientów zmniejszając jego obroty! Na dodatek podejrzewam, że konkurencja też ma wpływ na ewentualną wartość sklepu gdyby chciał by go sprzedać komuś innemu.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

piezol

Jebać życie
1 263
4 235
A tam gadasz. Wszystkie dylematy da się rozwiązać głosowaniem samorządu. Samorządu, czyli nas, ludzi, a nie jakichś polityków.


hurr durr
 
D

Deleted member 427

Guest
Phouty żyje w hrabstwie Orange, w 75-tysięcznym miasteczku Tustin. Często nazywa to miejsce "rajem". Postanowiłem sprawdzić, ilu tam mieszka czarnych ;)

Poniższy artykuł linkowałem kiedyś w teamcie o "czarnej przestępczości" - znalazłem go na stronach "OC Weekly News". To NIE JEST PARODIA. Autor jest 100% serio.

Where the Black People At In OC?

Krótko: autor twierdzi, że brak czarnej populacji w kalifornijskim hrabstwie Orange jest zawstydzający i powoduje, że "postępowy" lewicowiec może tylko powiedzieć WTF.

If Orange County were separated from Los Angeles and considered its own metropolitan area, we'd rank as one of only two metro areas in the nation's 25 largest with an African-American population of less than 5 percent—and we'd clock in at a pathetically low 2.1 percent. Of all of OC's many embarrassments, this is by far the worst—2.1 percent? In the 21st century? In a county that's otherwise wildly diverse? WTF?

2 proc. murzyńskiej populacji.

Orange County należy do najbezpieczniejszych hrabstw Golden State. Miasto Irvine - jeśli brać pod uwagę wyłącznie statystyki FBI - to z kolei najbezpieczniejsze miasto w Ameryce. Zapytam więc wprost: po co ten typ chce sprowadzać do Orange County Murzynów? Jak mu mało "diversity", to niech jedzie do Oakland.

Kika fotek z OC:

mekk83_b781032079z_120121205094533000gkf1bghk9_1.jpg
 
OP
OP
P

Przemysław Pintal

Guest
1. W takim razie jeśli wybuduje piękną wille z ogrodami obok jakiś baraków to mam prawo ściągać opłaty od właścicieli za podwyższenie wartości ich nieruchomości?
2. Załóżmy, że państwo się rozpada na właśnie takie małe samorządy. Na terenie takiego mam działkę której właścicielem jestem od dawna . Nowa demokratyczna samorządowa władza uznała, że wszystkie domy w miasteczku muszą być pomalowanie na biało podczas gdy mój dom jest zielony. Pytanie: czy wtedy będę zmuszony przemalować mój dom bo inaczej zostanę wyjebany z mojej własności na której mieszkałem na długo przed pojawieniem się owej władzy? Jeśli tak to dziękuje za coś takiego.

P.S.
Takie pojmowanie agresji może równie dobrze może oznaczać, że stworzenie np. konkurencyjnego sklepu jest agresją. Bo przecież tamten koleś wcześniej założył sklep. Zainwestował w swoją przyszłość a ten podły śmieć założył konkurencyjny i zabrał jego klientów zmniejszając jego obroty! Na dodatek podejrzewam, że konkurencja też ma wpływ na ewentualną wartość sklepu gdyby chciał by go sprzedać komuś innemu.

Phouty wszedł na forum i wysłał mi odpowiedź:

Używam powtórnie Twojego ostatniego posta do mnie, ponieważ nie chcę wysyłać odpowiedzi pod innym tytułem, a tak to wszystko idzie "seryjnie".

Wszedłam wreszcie na waszą stronkę i poczytałem sobie dyskusję i komentarze.
W sumie podoba mi się poziom waszej dyskusji.

W poscie nr. 63 użytkownik gekon1970 zadał dwa interesujące pytania, oraz dopisał nie mniej interesujący komentarz.
Chciałbym się do tego ustosunkować.

Odpowiedź na pytanie nr. 1:
Nie! To była Twoja indywidualna decyzja, ażeby zbudować pałac w samym środku slumsów.
Nie masz żadnego dodatkowego prawa z tytułu swojej własności. Oczywiście mając kasę, to możesz wykupić otaczający teren i założyć swoje własne miasto na własnych zasadach.
Tak się w realnym życiu robi...no, ale do tego musisz mieć duuuuuużo kasy.

A jeżeli zbudowałeś pałac i nic nie robisz ażeby utrzymać jego wartość, (dajmy na to poprzez wykup otaczających ciebie gruntów), to zrobiłeś marny biznes, bo zainwestowanej kasy już nie odzyskasz. Mało kto będzie chciał mieszkać w takim podłym otoczeniu, więc i cena sprzedaży Twojego pałacu będzie musiała iść w dół.
Są tylko trzy prawa odnoszące się do handlu nieruchomościami.
(W dowolnej kolejności).
wink.gif

1. Lokacja
2. Lokacja
3. Lokacja

Odpowiedź na pytanie nr. 2:

Tak! Musisz pomalować dom na biało!
Nawet w przypadku, gdy rozpadną się struktury państwowe, a Ty jakoś na swojej posesji przeżyłeś to "nietknięty", to jest to tylko Twoją własną winą, iż nie byłeś w stanie przeforsować swojego punktu widzenia pośród nowo utworzonej społeczności.
Nie zapominajmy, że ludzie zawsze pomiędzy sobą walczą o wpływy, czyli o władzę.
Ty tej władzy w momencie tworzenia się nowej społeczności nie byłeś w stanie przejąć, czy też zdobyć, więc przegrałeś i...maluj teraz dom na biało, czy w jakikolwiek inny abstrakcyjny deseń, który pasuje tym, którzy tą władzę zdobyli i to nieważne jest, czy zdobyli oni tą władzę i wpływy przy pomocy zielonych ludzików importowanych z Krymu, wyposażonych w Kałasznikowy i rakiety taktyczne, czy też przy pomocy skrzynki do oddawania głosów w demokratycznych wyborach.

Nasz świat podlega prawom współzawodnictwa (czyli prawom dżungli) i losami, a także "prawami" przegranych nikt się nie przejmuje, ani nie interesuje!!!

Komentarz odnośnie Twojego postscriptum:

Byłoby to agresją "teoretyczną", gdyby w danej społeczności (na przykład w jakimś mieście) było prawo, iż ten gość ze sklepem ma wyłączny, nadany mu prawem woli większości monopol.
Gdybyś otworzył swój sklep wbrew woli większości (znam takie przykłady z realnego życia, bo to to jest technika stosowana przez firmę Walmart), to społeczność musiała by walczyć z Tobą, ażebyś się wyniósł z ich miasta.
Jeżeli takiego prawa nie ma, to wolny rynek pozwala Tobie na konkurowanie z każdym w tym mieście.

Aktualny przykład z życia:
W Polsce są sklepy pod nazwą Biedronka.
(Byłem w takiej Biedronce tylko raz w życiu i moja noga nigdy tam więcej nie powstanie, ale to tylko moja prywatna opinia i ocena działalności tej sieci handlowej)!
wink.gif


Niedawno na forum "historycy" ktoś podał wiadomość, iż ponoć Walmart zamierza stworzyć sieć swoich supermarketów w Polsce.
Jeżeli jest to prawdą, to w ciągu kilku lat te Biedronki zostaną albo zjedzone, albo przyłączone do Walmart.
Nieważne co się z nimi stanie, ale znając prężność i przebojowość sieci Walmart, to oni będą w stanie rozłożyć każdą polską kompetycję na łopatki.
Czysty kapitalizm i tak musi być, ponieważ...jestem inwestorem w Walmart i chcę zarabiać swoją kasę. Ty też możesz to przecież robić, bo nie wydaje mi się, ażeby bycie dobrym kapitalistą było sprzeczne z ogólnymi ideami libertarianizmu.

Każdy, w tym także TY, przecież może wykupić ich akcje i brać udział w budowie swojego własnego dobrobytu, więc nie można narzekać, że nowa i lepsza konkurencja wykończyła stare i już nie tak prężne struktury. Walmart tylko zapewnia po prostu dobrobyt...swoim inwestorom.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 516
2. Załóżmy, że państwo się rozpada na właśnie takie małe samorządy. Na terenie takiego mam działkę której właścicielem jestem od dawna . Nowa demokratyczna samorządowa władza uznała, że wszystkie domy w miasteczku muszą być pomalowanie na biało podczas gdy mój dom jest zielony. Pytanie: czy wtedy będę zmuszony przemalować mój dom bo inaczej zostanę wyjebany z mojej własności na której mieszkałem na długo przed pojawieniem się owej władzy? Jeśli tak to dziękuje za coś takiego.
Pomijając fakt, że zazwyczaj takie problemy między ludźmi nie zachodzą (tylko w specyficznych środowiskach) - widzisz problem w trakcie przemiany systemowej polegający na tym, że być może "musiałbyś" przemalować ściany żeby się sąsiedzi odczepili, ale nie widzisz tego, że niedługo później sytuacja by się ustabilizowała i miałbyś do wyboru inne miejsca, w których do końca twojego życia nikt by się ciebie o nic nie czepiał. ;) Generalnie przy zmianie systemowej masa ludzi musiałaby zmienić swoje podejście do wielu kwestii np. powszechności broni, likwidacji socjalu itp, ale dla ciebie jest problemem, że gdybyś miał ogromnego pecha, to być może, żeby uniknąć ostracyzmu musiałbyś przemalować ściany. ;) Ja pierwsze co bym zrobił przy takich przemianach, to przeprowadziłbym się w odpowiednie dla mnie miejsce.
 
T

Tralalala

Guest
Tu nie chodzi o ostracyzm tylko o agresję, która jest nieetyczna oraz nielogiczna. Przemoc to przemoc nie ważne z jakiego powodu ktoś ją inicjuje, wygląd ścian, kolor skóry, religia, poglądy czy choroby, nie ma usprawiedliwienia dla wpierdalania się na czyjąś własność z bronią aby zmusić kogoś do czegoś. Rozumiem, że świat jest pełen bydła o mentalności dresa z ławki, który wyjebie komuś bo ten ma dłuższe włosy, ale świat jak i relacje ludzie mogą być budowane również w oparciu o dobrowolne stosunki. Zakładanie, że tak jest i inaczej nie będzie jest najzwyczajniej głupotą, gdyby wszyscy tak zakładali ludzkość dalej by napierdalała kamieniem o kamień i wpierdalała to co znajdzie lub upoluje w pierdolonej dziczy.
 
OP
OP
P

Przemysław Pintal

Guest
Jednej rzeczy nie kumam - jak treść ma się do tematu wątku?

Nadeszła odpowiedź:

Phouty napisał:
Użytkownik pampalini zadał pytanie, które odnosiło się do postu zamieszczonego przez kawador'a, a odnoszącego się do miejsca mojego zamieszkania.

Pytynie było:
"Jednej rzeczy nie kumam - jak treść ma się do tematu wątku?"

Bardzo dużo!
Cytowany artykuł stypulował, iż Orange County jest w jakimś stylu rasistowskie, ponieważ odsetek Murzynów jest tylko na poziomie około 2%.

Więc autor tego artykułu widzi w tym rasizm i postuluje wręcz, ażeby znieść te bariery!

Ja powiem krótko:
Po moim trupie!!!

Czyżbym więc był rasistą?
O tym napiszę na samym końcu tego postu.

Od połowy lat 60-tych ubiegłego wieku był widoczny w USA następujący trend, (był on także wcześniej, ale nabrał on znacznie na sile po reformach rasowych z lat 60-tych), który powtarzał się w realnych warunkach wręcz w 100%, więc można by tu mówić o swego rodzaju "prawie naturalnym".
Jeżeli do jakiegoś zamożnego "neighborhood" wprowadzą się ludzie, którzy nie potrafią lub też nie chcą utrzymać standardów panujących w tej lokalnej społeczności, to ta okolica z biegiem dosłownie kilku lat (około 5 do 10 lat) zamienia się w slumsy.
My to w Orange County dobrze zrozumieliśmy, dlatego jesteśmy bardzo zjednoczeni i bardzo "zazdrośni" o utrzymanie bardzo wysokich standardów, które powodują to, iż ceny nieruchomości tutaj są znacznie wyższe niż w okolicach, co stanowi naturalną barierę finansową dla wszystkich tych, którzy mogli by zagrozić naszemu wysokiemu standardowi życia, czy też próbowaś go zburzyć.

Ja od samego początku o tym mówię, czyli od czasu, gdy Przemysław zaczął zamieszczać naszę dyskusję w trybie "proxy".
To jest właśnie wynik tej umowy społecznej, że "wszyscy malujemy domy", bo jeżeli nie, to grozi nam życie w ...slumsach.
Oczywiście "gruby pieniądz" przyciąga więcej pieniędzy, czyli my potrafimy się tutaj lokalnie bardziej bogacić, niż reszta Kalifornii, USA, czy też nawet świata.

Wróćmy jednak do spraw stypulowanego w tym artykule rasizmu.

Nie będę zabierał tutaj głosu, ale przedstawię wszystkim mojego sąsiada, bliskiego przyjaciela, który jednocześnie został wybrany merem miasta Tustin w demokratycznych wyborach i zarówno jako osoba prywatna, jak i mer miasta, cieszy się Al Murray (bo takie jest jego imię i nazwisko), olbrzymią popularnością, szacunkiem i poważaniem społecznym.

Oto Al Murray we własnej osobie:


Rasizm li to, czy tylko finansowa selekcja, co jest jak najbardziej konstytucyjne, (nigdzie w Konstytucji USA nie ma mowy o prawie ludzi do życia w dostatku), ponieważ jak ciebie stać to płać, a jak ciebie nie jest stać, to musisz jechać wagonem klasy 2, bo bez biletu klasy 1 w kieszeni, to do wagonu konduktor nie wpuści.
 
D

Deleted member 427

Guest
Tustin:

40% - Latynosi
35% - biali pochodzenia europejskiego
20% - Azjaci
~2% - czarni

A wybranie czarnego burmistrza ciągle może być postrzegane jako rasizm ;) Lewica jest w stanie to tak przedstawić w swoich felietonach. "wybrali czarnego - żeby odwrócić uwagę od swojego skrywanego rasizmu, burżuje pierdolone"
 
OP
OP
P

Przemysław Pintal

Guest
Jak oceniacie dyskusję? Czy już została wyczerpana? Jeśli macie jakieś pytania, to zadawajcie. On pewnie będzie tu przez jakiś czas zaglądał, aby sprawdzić komentarze. Jak coś to mu wyślę.

Parę nowych wiadomości:

Premislaus napisał:
Hej! Dzięki za wszystkie odpowiedzi. Nie myślałeś by założyć konto?

Pozdrawiam!

Phouty napisał:
Dziękuję za zaproszenie, ale muszę odmówić.
Nie! Nie jestem zainteresowany udziałem. Sorry!!!
Jestem szczery, ponieważ jakakolwiek ideologia mnie -"starego technokraty"- po prostu nie interesuje, a powody są już chyba częściowo znane, to znaczy moja "religia", czyli absolutna wiara w $$$.

No i jestem już zbyt stary, ażeby się bawić w "zmienianie świata na lepszy", co wcale nie znaczy, że nie próbowałem tego robić we wczesnej młodości, gdy właśnie byłem "młody i gniewny". Nazywało się to wtedy ruchem hippisów, czyli dzieci kwiatów, którym się wydawało, że "make love not war" zaleczy wszelkie niedogodności świata.

Ideologia była bardzo popularna wśród nas nastolatków i świeżo upieczonych dorosłych (przynajmniej dorosłych wiekiem, co wcale nie znaczyło, że dorosłych rozumem), chociaż internetu wtedy jeszcze o dziwo nie było, (co? internet nie istniał od zawsze???
confused1.gif
), co wcale nie przeszkadzało rozprzestrzenić się temu ruchowi praktycznie po całym świecie jak ta burza.

Od tamtych czasów sprzed pół wieku dużo się zmieniło i oczywiście człowiek obrósł w piórka w międzyczasie.

Wiem natomiast jedno, czego mnie nauczyło życie!
Ideologie nie są ważne!!!
Dlaczego?
Ponieważ jakie są szanse wyniku konfrontacji dwóch ludzi, gdy jeden jest "uzbrojony" w gałązkę oliwną, a drugi w Kałacha?
Odpowiedź jest oczywista.

Gałązkę oliwną można sobie ułamać z drzewa oliwnego za darmo, natomiast Kałacha trzeba sobie kupić lub zbudować, co też kosztuje.
Więc u podstawy wszystkiego leżą $$$, a im więcej tym lepiej.

Amen!
wink.gif


Z czystej ciekawości wszedłem na stronki Libertarian Party w Kalifornii i przeczytałem (to znaczy zmusiłem się, ażeby to przeczytać) ich program.

http://ca.lp.org/wp-content/blogs.dir/1/fi...ia-May-2009.pdf

Nic tam nie znajduję dla siebie, ponieważ albo to są puste hasła, albo już dawno temu spełnione postulaty.
Chociaż widzę rozbieżności w ich programie, to znaczy konflikt pomiędzy nietykalnością osobistą, a prawem do aborcji.
(Ażeby wyjaśnić, to aborcja mi nie przeszkadza...ani nigdy nie przeszkadzała...ot, tak jak rwanie zęba).

Zresztą program jest mało przyciągający ogólną publikę, ponieważ nawet w.g. samych źródeł libertariańskich w USA, to mają oni zaledwie 0,24% populacji wszystkich wyborców zrzeszonych w ich szeregach. Nie jest to więc masowe poparcie.
http://libertarianmajority.net/libertarian-polling

Oczywiście same idee leżące u podłoża tej ideologii są bardzo szlachetne i...stosuję wiele z nich ja sam, w życiu codziennym od wielu dziesiątków lat.

Ale to nie jest mój "kręgosłup ideologiczny" a po prostu jak najzwyklejszy pragmatyzm życiowy.
Tak mi się żyje łatwiej, ponieważ jestem w miarę leniwym człowiekiem i nie lubię niepotrzebnego wysiłku, którego mogę uniknąć, więc niewdawanie się w konflikty, czy też nie czepianie się głupot u innych jest bardziej wydajne ...energetycznie w bilansie moich życiowych aktywności.

Ale cieszę się, że ludzie w Polsce (i nie tylko w Polsce) są chętni, ażeby dogłębnie podyskutować o złożonych i niezbyt oczywistych problemach.
To jest dobry znak na przyszłość!

Premislaus napisał:
Dziękuje za komentarz.

Jeśli chodzi o Libertarian w USA. To ostatnimi czasy straciłem rozeznanie (kto z kim, kot przeciw komu). Nie śledzę już tak jak kiedyś wszystkich stron, sporo treści mam na polskim podwórku, a co ważniejsze rzeczy do mnie i tak trafiają. Przy czym niektórzy określają się publicznie jako libertarianie, ale potem zmieniają zdanie bo myśleli, że to jest coś innego.

Najbardziej śledziłem: Ron Paul, Free State Project, Instytut Misesa, Lew Rockwell.

Mogę Ci odpowiedzieć jakie my na naszym forum mamy podejście do aborcji. Jest ona jak najbardziej legalna i OK od strony moralnej. Nie da się inaczej, bo wtedy musielibyśmy zaakceptować podważenie samoposiadania i praw własności. Dziecko powstaje z prywatnych materiałów, na prywatnym terenie. I jeśli mogę wyprosić kogoś ze swojego domu, podwórka, to kobieta równie dobrze może "wyprosić" płód ze swojego ciała.

Oczywiście są chrześcijańscy libertarianie, którzy tego nie akceptują. Ale to ich problem, nie da się tego pogodzić z doktryną.

Na pewno sama Partia Libertariańska nie ma monopolu na libertarianizm w USA. Ze względu na szerokie spektrum tego ruchu. Nie brakuje krytyków tej partii wewnątrz ruchu. Są też "konkurencyjne" projekty, typu Free State Project, czyli osiedlić w New Hampshire jak najwięcej libertarian, by demokratycznie mieć wpływ na politykę i stworzyć coś swojego. Inna rzecz, że ludzie ci są za bardzo politycznie poprawni i bardzo pacyfistyczni. Nie chcą przyznać, że na gruncie libertarianizmu można kogoś dyskryminować (jest to raczej źle postrzegane w Ameryce). Dobrym przykładem jest religijny cukiernik, który odmówił wykonania tortu na ślub pary homoseksualnej (to jest właśnie rynkowa dyskryminacja). Na swoim terenie mamy prawo dyskryminować kogo chcemy. Tak uważamy. Chyba, że się ktoś zobowiązał do przeciwstawnego zachowania. Podobnie Wy dyskryminujecie włóczęgów.

PS. My nie chcemy mieć gałązki oliwnej. Jeśli kiedyś staniemy się silni, uzbroimy społeczeństwo, wprowadzimy niekontrolowany obrót bronią. Możesz kupić co chcesz i ile chcesz, nie musisz rejestrować, możesz się bronić w domu i na ulicy, możesz nosić w ukryciu, a magazynki mają mieć taką pojemność na ile technika pozwala
tongue.gif
.
 
D

Deleted member 4151

Guest
Tak! Musisz pomalować dom na biało!
Nawet w przypadku, gdy rozpadną się struktury państwowe, a Ty jakoś na swojej posesji przeżyłeś to "nietknięty", to jest to tylko Twoją własną winą, iż nie byłeś w stanie przeforsować swojego punktu widzenia pośród nowo utworzonej społeczności.
Nie zapominajmy, że ludzie zawsze pomiędzy sobą walczą o wpływy, czyli o władzę.
Ty tej władzy w momencie tworzenia się nowej społeczności nie byłeś w stanie przejąć, czy też zdobyć, więc przegrałeś i...maluj teraz dom na biało, czy w jakikolwiek inny abstrakcyjny deseń, który pasuje tym, którzy tą władzę zdobyli i to nieważne jest, czy zdobyli oni tą władzę i wpływy przy pomocy zielonych ludzików importowanych z Krymu, wyposażonych w Kałasznikowy i rakiety taktyczne, czy też przy pomocy skrzynki do oddawania głosów w demokratycznych wyborach.

To tyle jeśli chodzi o ,,libertariańskość'' tego systemu. Jesteś za słaby to podporządkuj się albo wypierdalaj. Jedynym co czyni ten system bardziej wolnościowym od obecnego jest dencentralizacja. U podstaw to takie samo gówno. Nie twierdze, że istnienie jakiś lokalnych praw jest od razu złe ale niech będzie wprowadzane z poszanowaniem NAP-u . Nikt nie zakazuje umówić się z sąsiadami co do jakiś praw ich dotyczących i zobowiązać do przestrzegania ich osoby które chciały by np. odkupić od jednego z nich mieszkanie. Ale nie ma zgody na to by jakaś rada osiedla wobec której do niczego nie byłem zobowiązany kazała mi przemalować dom bo tak im się podoba.

Byłoby to agresją "teoretyczną", gdyby w danej społeczności (na przykład w jakimś mieście) było prawo, iż ten gość ze sklepem ma wyłączny, nadany mu prawem woli większości monopol.
Gdybyś otworzył swój sklep wbrew woli większości (znam takie przykłady z realnego życia, bo to to jest technika stosowana przez firmę Walmart), to społeczność musiała by walczyć z Tobą, ażebyś się wyniósł z ich miasta.
Jeżeli takiego prawa nie ma, to wolny rynek pozwala Tobie na konkurowanie z każdym w tym mieście.

Czyli znowu wola większości ważniejsza od praw własności. Z punktu widzenia libertarian coś nie do zaakceptowania. Na jakiej podstawie ktoś ma mi zabronić założenia własnej działalności o ile przy wprowadzaniu się tam nie podpisałem umowy zabraniającej tego? Rozumiem też, że jeśli przegłosowany zostanie monopol dla 1 sklepu na osiedlu to jeśli w tym momencie istniały inne też będą musiały być zostać zlikwidowane. Dziękuje za taki wolny rynek. Mam jeszcze pytanie jeśli założenie konkurencyjnego sklepu jest agresją tylko gdy została uchwalona taka zasada to czy tak samo jest z zaniżaniem wartości nieruchomości? Jeśli jest agresją niezależnie od tego to dlaczego?

Pomijając fakt, że zazwyczaj takie problemy między ludźmi nie zachodzą (tylko w specyficznych środowiskach) - widzisz problem w trakcie przemiany systemowej polegający na tym, że być może "musiałbyś" przemalować ściany żeby się sąsiedzi odczepili, ale nie widzisz tego, że niedługo później sytuacja by się ustabilizowała i miałbyś do wyboru inne miejsca, w których do końca twojego życia nikt by się ciebie o nic nie czepiał. ;) Generalnie przy zmianie systemowej masa ludzi musiałaby zmienić swoje podejście do wielu kwestii np. powszechności broni, likwidacji socjalu itp, ale dla ciebie jest problemem, że gdybyś miał ogromnego pecha, to być może, żeby uniknąć ostracyzmu musiałbyś przemalować ściany. ;) Ja pierwsze co bym zrobił przy takich przemianach, to przeprowadziłbym się w odpowiednie dla mnie miejsce.
Wiadomo, że lepiej mieszkać wśród swoich no ale to nie znaczy, że ktoś ma prawo mnie wypierdolić z mojej własności. My w końcu też jak nie podoba się nam w Polsce zawsze możemy wyjechać do Somalii ;) Wiadomo skala o wiele mniejsza ale sens podobny.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Chciałbym jedynie zauważyć, że kwestia aborcji nie została tak jednoznacznie rozstrzygnięta, ani tu, na forum, ani nigdzie indziej wśród libertarian. Stwierdzenie "że sprzeciw aborcji jest nie do pogodzenia z doktryną" jest trochę na wyrost, moim zdaniem.
 
D

Deleted member 427

Guest
Jeszcze trochę o kalifornijskich lokalnych enklawach samostanowienia:

W Kalifornii jak wiadomo jest susza najgorsza od kilkudziesięciu lat. Gubernator Jerry Brown ogłosił stan stan klęski żywiołowej, a tymczasem….władze miasteczka Glendora, znajdującego się w pobliżu Los Angeles będą karać mandatami w wysokosci $500 tych, co wodę oszczędzają.

Czemu? No bo… dopuścili do tego, że ich trawa już nie jest zielona!!!

Nie, pomalowanie farbą trawy nic nie da. Niestety.

Niektóre lokalne władze pozwalają na inne rozwiązania – ale to nie wszędzie.
Moja przyjaciółka, która ma dom w Sacramento, przez 2 lata z rzędu musiała zaplacic karę $800 za nie posiadanie zielonej trawy. Próbowała natywnych roślin (ktore nie wymagaja podlewania) – nie. City did not approve. Próbowała umieścić skały, a dookola nich wysypać piasek/żwir. Nie. City did not approve.

W końcu się wk* i rozpyliła przemysłowy round up wszędzie. W tej chwili jest tam łysa ziemia i city odczepiło się wreszcie od niej – a przynajmniej na to wygląda, bo nie jest powiedziane, że w następnym roku znowu sie o coś nie przyp**

http://futrzak.wordpress.com/2014/07/23/6452/
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
juesej - oaza wolności, bo władza pozwala gdzieniegdzie kupić/posiadać wykastrowaną broń...
chuj tam z reszta, to nieważne...
 
OP
OP
P

Przemysław Pintal

Guest
Dlatego powstała idea libertariańska i jest sens niesienia etyki wolnościowej.
 
D

Deleted member 427

Guest
Premi, jeszcze jedno pytanie.

Kiedy rozmawiałem z Phoutym, mówił, że Kalifornia się sypie i że szuka nowego miejsca do osiedlenia się (sugerował Arizone). Jak to się ma do jego wychwalania zalet życia w Orange County (które rzeczywiście może być bardziej wolnościowe niż choćby LA czy San Mateo)?
 
OP
OP
P

Przemysław Pintal

Guest
Premi, jeszcze jedno pytanie.

Kiedy rozmawiałem z Phoutym, mówił, że Kalifornia się sypie i że szuka nowego miejsca do osiedlenia się (sugerował Arizone). Jak to się ma do jego wychwalania zalet życia w Orange County (które rzeczywiście może być bardziej wolnościowe niż choćby LA czy San Mateo)?

Prześledź naszą dyskusję, w którymś momencie on pisze, że kupił gdzieś ziemie w Wyoming.

https://libertarianizm.net/threads/...ku-efekt-gry-rynkowej.5255/page-2#post-111914
 
Do góry Bottom