Nowa partia Gowina

OP
OP
dataskin

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 146
Dotacja to jest fizyczne wzięcie pieniędzy (ukradzenie) i danie jej komuś. Ulga to jest pozostawienie komuś pieniędzy, które mu się wcześniej zabierało.
Tak jest w teorii. W praktyce , byłoby tak jak mówisz - gdybyśmy mieli nadwyżkę budżetową

Póki co - przekroczyliśmy drugi próg ostrożnościowy z deficytem
 
A

Antoni Wiech

Guest
Z tego co się orientuję ulga polega na zwrocie pewnej kwoty, więc to nie jest tak, że nie płacisz podatku, tylko płacisz a potem dostajesz pieniądze z powrotem. Istnieje fizyczny przepływ pieniędzy.
Więc wygląda to tak, że zabieramy wszystkim i oddajemy pewnej grupie ludzi. Czy to nazwiesz ulgą, czy dotacją na produkcję dzieci to robi taką samą różnicę jak nazywanie podatków podatkami a nie kradzieżą. Inaczej się nazywa, ale to wciąż to samo.
Jedyna różnica między ulgą a dotacją jest taka, że ulgi nie można dostać większej niż podatki, które zapłaciliśmy.
I co z tego, że istnieje fizyczny przepływ? Nie dostajesz dodatkowej kasy, nie wychodzisz na plus w żaden sposób. Jakby wszyscy zapłacili tyle samo, a pewna grupa dostałaby więcej niż wpłaciła, to tak, wtedy byłaby to dotacja.

Tak jak pisał dataskin, pieniądze nie biorą się znikąd, chyba jesteś tego świadomy.

Jeśli państwo daje komuś ulgi to musi albo zwiększyć wpływy do budżetu (czego jak myślę jesteśmy przeciwni), albo zrezygnować z innych wydatków.
No i teraz trzeba ocenić czy nowy wydatek jest lepszy od starego. Czy płacenie rodzicom jest lepsze od płacenia rolnikom? Czy może zamiast ulgi internetowej dać dotację dla małych przedsiębiorstw?
Nie wiem jak chcesz rozstrzygnąć który sposób wydatkowania pieniędzy jest lepszy. Oczywiście, można też marzyć, że państwo zmniejszy biurokrację albo coś sprywatyzuje. Ciekawa wizja choć nieco mało prawdopodobna.
A nawet jeśli państwo zmniejszy wydatki w jakiś sposób to czemu zaoszczędzone pieniądze ma wydawać według własnego uznania rodzicom zamiast zmniejszyć budżet (a co za tym idzie możliwość przyszłego dysponowania pieniędzmi) i zostawić pieniądze w kieszeniach wszystkich obywateli.
Popłynąłeś. Ja nic nie sugerowałem, kto komu ma dawać i czemu. Nie o to tutaj się toczy polemika. Napisałem tylko, że ulga to zmniejszenie podatku, a to jest dobre. I nie twierdzę, że idealne. I wiadomo, że państwo może zapierdolić więcej kasy, żeby wyjść na zero, ale to można zawsze mówić przy KAŻDEJ propozycji obniżenia podatku.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Tak jest w teorii. W praktyce , byłoby tak jak mówisz - gdybyśmy mieli nadwyżkę budżetową

Póki co - przekroczyliśmy drugi próg ostrożnościowy z deficytem

No to ja mam propozycję. SKASUJMY wszystkie ulgi. Niech Ci co płacili mniej państwu niech płacą więcej (nie będzie "dotacji" jak to uważa Adamek), ale będzie po równo i deficyt się zmniejszy. Oh wait.. myślałem, że jestem na forum libertariańskim..... :D
 

adkorzen

Well-Known Member
190
354
I co z tego, że istnieje fizyczny przepływ? Nie dostajesz dodatkowej kasy, nie wychodzisz na plus w żaden sposób. Jakby wszyscy zapłacili tyle samo, a pewna grupa dostałaby więcej niż wpłaciła, to tak, wtedy byłaby to dotacja.

Podałeś argument, że dotacja to przepływ pieniędzy a ulga nie, więc się naprostowałem tę kwestię. Teraz zmieniasz argumentację, że dotacja różni się od ulgi, tym że przy uldze nie można dostać więcej niż zostało zabrane (co z resztą sam powiedziałem). Wg mnie kwota nie robi różnicy, to czy dostaniemy więcej czy mniej niż nam zabrano nie ma znaczenia w odniesieniu do nazwy. Jeden podatnik może być beneficjentem podatków, drugi nie, ale są to wciąż podatki.


Popłynąłeś. Ja nic nie sugerowałem, kto komu ma dawać i czemu. Nie o to tutaj się toczy polemika. Napisałem tylko, że ulga to zmniejszenie podatku, a to jest dobre. I nie twierdzę, że idealne. I wiadomo, że państwo może zapierdolić więcej kasy, żeby wyjść na zero, ale to można zawsze mówić przy KAŻDEJ propozycji obniżenia podatku.

A ja napiszę, że dochód gwarantowany jest dobry bo każdy dostanie pieniądze i co z tego. Tak samo jak dochód gwarantowany tak i ulga ma swoje konsekwencje, więc nie można rozpatrywać tych spraw jako odrębnych, ale trzeba również uwzględniać konsekwencje działań. "What is seen and what is unseen"
Ulga tym się różni od obniżki podatku, że w przypadku ulgi państwo zabiera wszystkim i oddaje tym, którym uzna za słuszne. W przypadku obniżki podatków nie ma uznaniowości. Po prostu nikomu nie zabieramy, więc i nie będzie komu rozdać. Chyba zgodzisz się, że takie rozwiązanie jest lepsze.
Jeśli chcesz wprowadzić nową ulgę ktoś musi ponieść jej koszty, a raczej nie będą to ludzie zatrudnieni przez państwo, tylko zwykli podatnicy.

No to ja mam propozycję. SKASUJMY wszystkie ulgi. Niech Ci co płacili mniej państwu niech płacą więcej (nie będzie "dotacji" jak to uważa Adamek), ale będzie po równo i deficyt się zmniejszy. Oh wait.. myślałem, że jestem na forum libertariańskim..... :D

No i po co imputujesz mi słowa, których nie powiedziałem. W przypadku, gdy można wprowadzić ulgi bez ponoszenia żadnych kosztów dobrze byłoby to zrobić. Ale to jest niemożliwe. Zawsze są koszta. Popieram kasowanie ulg, jeśli jednocześnie odpowiednio zmniejszą się obciążenia podatkowe. Wprowadzanie ulg generuje nowe koszta, dlatego jestem im przeciwny.

Cytując za Bastiatem:
There is only one difference between a bad economist and a good one: the bad economist confines himself to the visible effect; the good economist takes into account both the effect that can be seen and those effects that must be foreseen.
 
OP
OP
dataskin

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 146
No to ja mam propozycję. SKASUJMY wszystkie ulgi. Niech Ci co płacili mniej państwu niech płacą więcej (nie będzie "dotacji" jak to uważa Adamek), ale będzie po równo i deficyt się zmniejszy. Oh wait.. myślałem, że jestem na forum libertariańskim..... :D
Przecież nikt tu nie postuluje zasypywania dziury budżetowej. To jakiś chochoł.

Chodzi o konkretny przypadek wprowadzenia ulg pro-rodzinnych (czyli PRZYWILEJÓW dla określonej grupy) przy braku cięć w budżetówce. Nie wiem co to ma wspólnego z liberalizmem (rozmawiamy cały czas o planach Gowinówki, czyli w konkretnym kontekście gdzie nie planuje się redukcji wydatków ani cięć, a ich - zwiększenie o 5 mld. Znamy więc dodatkowy koszt tej zmiany. Jeżeli zaś wygeneruje to dodatkowy koszt - to o jakiej uldze my mówimy?).

Liberalne działanie to skasowanie ulg/przywilejów wszystkim grupom, cięcia wydatków budżetowych i późniejsze obniżenie podatków wszystkim, a nie - nagradzanie ulgami za postępowanie zgodnie z wytycznymi z centrali politbiura, w tym wypadku - za płodzenie dzieci.
 
Ostatnia edycja:
A

Antoni Wiech

Guest
Podałeś argument, że dotacja to przepływ pieniędzy a ulga nie, więc się naprostowałem tę kwestię. Teraz zmieniasz argumentację, że dotacja różni się od ulgi, tym że przy uldze nie można dostać więcej niż zostało zabrane (co z resztą sam powiedziałem). Wg mnie kwota nie robi różnicy, to czy dostaniemy więcej czy mniej niż nam zabrano nie ma znaczenia w odniesieniu do nazwy. Jeden podatnik może być beneficjentem podatków, drugi nie, ale są to wciąż podatki.
Nie wycofuje się absolutnie. Nie zrozumiałeś, że chodzi tutaj o matematykę, a nie o fizyczny przepływ. Jakbym Ci zabrał 20 złotych, a później oddał to sądzisz, że to nie wyszedłeś na zero, bo był przepływ pieniędzy? :D Nie. Po prostu byś uznał, że NIC Ci nie zabrałem i o to chodziło, dzizas...

Dalej mi się nie chcę odnosić, bo szkoda mi energii i czasu. Możesz uznać, że nie miałem argumentacji jeśli chcesz.


Przecież nikt tu nie postuluje zasypywania dziury budżetowej. To jakiś chochoł.

Chodzi o konkretny przypadek wprowadzenia ulg pro-rodzinnych (czyli PRZYWILEJÓW dla określonej grupy) przy braku cięć w budżetówce.

No ok, brak cięć i nagle zaczyna brakować w budżecie. Chcą zasypać nowymi podatkami, ale to musi trochę potrwać. Na czymś trzeba oszczędzić i np. oszczędzają tymczasowo na policji. Niemożliwe? Było już tak jak okazało się, że system telefoniczy 112 tyle ich kosztował, że nie starczyło na inne rzeczy. Dodatkowo po podwyższeniu podatków kolejna 1/4 przedsiębiorców (podobno tyle jest teraz w szarej strefie) spierdala do szarej strefy. Niemożliwe? Wg mnie całkiem możliwe. Państwo się rozkłada...I możemy tak spekulować w nieskończoność. Oczywiście, można przyjąć, że KAŻDE działania polityczne będą prowadzić do negatywnych skutków. I to nie jest takie nieracjonalne. I działania JKM, którego zdajesz się popierać również trzeba by wyjebać do kosza. Ale w takim razie.. po chuj się w ogóle nimi (Gowin-Wiplerowcami) zajmujesz? :D
 
OP
OP
dataskin

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 146
Oczywiście, można przyjąć, że KAŻDE działania polityczne będą prowadzić do negatywnych skutków. I to nie jest takie nieracjonalne. I działania JKM, którego zdajesz się popierać również trzeba by wyjebać do kosza. Ale w takim razie.. po chuj się w ogóle nimi (Gowin-Wiplerowcami) zajmujesz? :D
Działania są racjonalne, o ile są realne, tj - idą za nimi cięcia w budżecie (jak postuluje JKM).

Tutaj nikt takowych nie planuje, czyli mamy do czynienia z przelewaniem z próżnego w pełne. Ciężko od tak, wyciąć dodatkowe 5 mld z budżetu przy 50% deficycie.
Dla porównania - 4 mld to roczny koszt funkcjonowania całego ZUS, wraz z wypłatami dla ok 46 tys. osób (jakieś 10 % urzędasów) na poziomie 3-5k PLN
Musieliby więc np. wywalić cały ZUS w kosmos i do tego - coś jeszcze.

Jaka to ulga, jak obniżą dzieciorobom o 200 zł podatek dochodowy, a jednocześnie skasują kilkukrotność tej sumy np. na podwyżce VATu z której będą to finansować (przy okazji również - wszystkich wokół) czy np. na zamrożonej od 2008 roku - kwocie wolnej od podatku, która jest jedną z najniższych (jeśli nie - najniższą) w UE (realne opodatkowanie płacy minimalnej w UK to 6.1%. U nas - ponad 37%, przy pięciokrotnie niższej sile nabywczej waluty)

A zajmuję się, bo jest okazja ku temu by ponarzekać na etatystyczne kurwy-wędrowniczki, które próbują sprzedać swoje pierdoły jako "liberalne reformy"
 
Ostatnia edycja:
A

Antoni Wiech

Guest
@dataskin

Dobra, bo dyskusja staje się jałowa. Wysłałem pytanie do Gowina jak zamierza poradzić sobie z deficytem, bo wprowadzeniu ulg i bonów i zasugerowałem mu czemu nie wspomniał nic o cięciach w administracji :D

Ciekawe co i czy w ogóle mi odpowie.

Na marginesie:

"Na pewno zażądam ustawy, która zwiększy wydatki na wojsko, likwidując zasiłki dla bezrobotnych. Jest niedopuszczalne dawanie pieniędzy ludziom, którzy nie pracują, podczas kiedy mamy co robić przede wszystkim w wojsku"

To są słowa JKM :D

http://www.gazetakrakowska.pl/artyk...botnych-i-zwieksze-wydatki-na-armie,id,t.html
 
M

Matrix

Guest
"Na pewno zażądam ustawy, która zwiększy wydatki na wojsko, likwidując zasiłki dla bezrobotnych. Jest niedopuszczalne dawanie pieniędzy ludziom, którzy nie pracują, podczas kiedy mamy co robić przede wszystkim w wojsku"

I przez taką szczerość ma poparcie takie jak ma, co z tego, że Libertarianie go popierają. Ma przypiętą łatkę niebezpiecznego wariata, przeciętny Kowalski tak go postrzega, idź zapytaj przechodniów.

Natomiast idź popytaj przechodniów o Gowina to zobaczysz na czym polega uprawianie polityki, a nie publicystyki, bo nic innego nie umie się robić. ( JKM)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

adkorzen

Well-Known Member
190
354
Jakbym Ci zabrał 20 złotych, a później oddał to sądzisz, że to nie wyszedłeś na zero, bo był przepływ pieniędzy? :D Nie. Po prostu byś uznał, że NIC Ci nie zabrałem i o to chodziło, dzizas...

Dzizas tak, ale to jest inna sytuacja niż w przypadku ulgi. Patrz niżej.

Zabierasz 10 osobom kasę w podatkach a oddajesz jednej. Pozostałe 9 osób słusznie może poczuć, jakoby dotowało/zafundowało/opłaciło usługi, które oferujesz osobie, która dostała ulgę.


Co do różnicy dotacja - ulga. Dwie sytuacje.
Koszty usług, które świadczysz oceniasz na 450 zł.

Pobierasz od 10 osób po 50 zł, a potem jednej z nich dajesz ulgę 50 zł.

Pobierasz od 10 osób po 60 zł, a potem jednej z nich dajesz dotację 150 zł.

Dla mnie nie różni się to niczym, jeśli dalej się nie zgadzamy to masz rację pisząc
Dobra, bo dyskusja staje się jałowa.

Więc to tyle z mojej strony.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Dzizas tak, ale to jest inna sytuacja niż w przypadku ulgi. Patrz niżej.

Zabierasz 10 osobom kasę w podatkach a oddajesz jednej. Pozostałe 9 osób słusznie może poczuć, jakoby dotowało/zafundowało/opłaciło usługi, które oferujesz osobie, która dostała ulgę.
Nie. Wyobraź sobie, że idziesz z kumplem do kina i chcecie zapłacić po 10 zeta za wstęp. Jednak właściciel kina Cię zna i wpuszcza Cię za free. I co, masz oddać kumplowi te 10 zeta, bo Ci coś sfinansował, czy ile? :D 5 złotych???

Poza tym, nawet jeśli przyjąć taką optykę, to tzw. usługi państwa finansowane są pieniędzy zabieranych siłą. Więc co, jeśli jeden bandyta za jakąś "usługę" weźmie od Kowalskiego 50 zeta, a od Ciebie 100 zeta, tzn. że Ty go dotujesz? :D

Nie mówiąc o tym, że patrząc na podatki ja mogę nie korzystać tyle co inny podatnik. Wyobraź sobie inną sytuację. Płacimy po równo na policję. Ale Ty np. dzwonisz 3x częściej. No to idąc zgodnie z Twoją logiką to ja Cię dotuję [powinieneś mi oddać hajs..].

Co do różnicy dotacja - ulga. Dwie sytuacje.
Koszty usług, które świadczysz oceniasz na 450 zł.
Pobierasz od 10 osób po 50 zł, a potem jednej z nich dajesz ulgę 50 zł.


Pobierasz od 10 osób po 60 zł, a potem jednej z nich dajesz dotację 150 zł.

Dla mnie nie różni się to niczym, jeśli dalej się nie zgadzamy to masz rację pisząc
No właśnie dla Ciebie się nie różni, bo nie rozumiesz, że dotacja to jest wartość dodana. To przypomina moją babcię, która jak kupiła coś taniej np. na bazarku niż w sklepie dajmy na to taniej 10 złotych to ona "zarobiła" 10 zeta :D
 

adkorzen

Well-Known Member
190
354
Nie. Wyobraź sobie, że idziesz z kumplem do kina i chcecie zapłacić po 10 zeta za wstęp. Jednak właściciel kina Cię zna i wpuszcza Cię za free. I co, masz oddać kumplowi te 10 zeta, bo Ci coś sfinansował, czy ile? :D 5 złotych???

Poza tym, nawet jeśli przyjąć taką optykę, to tzw. usługi państwa finansowane są pieniędzy zabieranych siłą. Więc co, jeśli jeden bandyta za jakąś "usługę" weźmie od Kowalskiego 50 zeta, a od Ciebie 100 zeta, tzn. że Ty go dotujesz? :D

Nie mówiąc o tym, że patrząc na podatki ja mogę nie korzystać tyle co inny podatnik. Wyobraź sobie inną sytuację. Płacimy po równo na policję. Ale Ty np. dzwonisz 3x częściej. No to idąc zgodnie z Twoją logiką to ja Cię dotuję [powinieneś mi oddać hajs..].
Jeśli dobrowolnie zawierasz umowę i finansujesz komuś coś za darmo, nie ma różnicy czy o tym wiesz czy nie. Albo pozostali klienci sfinansowali pobyt tej osobie, albo właściciel kina zmniejszając zysk. Więc albo właściciel albo pozostali klienci ufundowali komuś wstęp do kina. Nie ma w tym nic złego, nie twierdzę, że każdy sposób dotowania jest zły, a jedynie ten przymusowy.
Drugi przypadek, ponoszę koszty otrzymania usługi dla mnie, a także dla niego, czy nazwiemy to dotacją czy inaczej nie ma to znaczenia dla mnie. To że jestem zmuszony opłacać te usługi dla siebie jest już złe, a dodatkowo jeszcze bardziej złe jest jeśli mam to opłacać za kogoś innego
Tak samo w przypadku nie korzystania z komunikacji miejskiej. Ci którzy płacą a nie korzystają finansują tym którzy korzystają. Dlatego należy dążyć do zmniejszania wydatków i obciążeń budżetowych.
Jesli korzystam częściej od Ciebie z usług państwa, to tak dotujesz/ finansujesz mi te usługi, ale nie będę Ci oddawał, ponieważ padłem ofiarą przestępstwa i od niego domagaj się zadośćudczynienia.


No właśnie dla Ciebie się nie różni, bo nie rozumiesz, że dotacja to jest wartość dodana. To przypomina moją babcię, która jak kupiła coś taniej np. na bazarku niż w sklepie dajmy na to taniej 10 złotych to ona "zarobiła" 10 zeta :D

Nie chodzi mi o to co państwo nazywa dotacją a co ulgą, albo nawet czym nazywają to ludzie. Chodzi mi o to, że obie te rzeczy mają ten sam charakter. Polegają na zrzutce wszystkich dla pewnej grupie. Co wg mnie jest karygodne.

Podsumowując, uważam, że wprowadzanie ulg jest złe. Ponieważ ktoś musi za to zapłacić. Nawet jeśli zapłaci się za to cięciami w budżecie, to cięcia są dobre, a nie ulga. Zamiast ulgi, należy obniżyć podatki. I nie chodzi mi o bilans podatkowy, czyli podatki - ulgi/zasiłki. Tylko należy obniżać wpływy budżetowe zmniejszając podatki.
 
Ostatnia edycja:
A

Antoni Wiech

Guest
Jeśli dobrowolnie zawierasz umowę i finansujesz komuś coś za darmo, nie ma różnicy czy o tym wiesz czy nie. Albo pozostali klienci sfinansowali pobyt tej osobie, albo właściciel kina zmniejszając zysk.
A jeśli np. pójdzie fama, że właściciel kina to fajny koleś (dajmy na to wpuszcza za free gejów i czarnych) i cała śmietanka poprawno- polityczna zacznie tam chodzić i właściciel zwiększy zysk, to kto kogo dotuje? To by wyszło, że geje i czarni mimo, że chodzą za free dotują kino. Albo.. poprawni politycznie. Daję ten przykład, że nie da się jednoznacznie stwierdzić, że ten co płaci więcej dotuje tego co płaci mniej.

Podsumowując, uważam, że wprowadzanie ulg jest złe. Ponieważ ktoś musi za to zapłacić. Nawet jeśli zapłaci się za to cięciami w budżecie, to cięcia są dobre, a nie ulga. Zamiast ulgi, należy obniżyć podatki. I nie chodzi mi o bilans podatkowy, czyli podatki - ulgi/zasiłki. Tylko należy obniżać wpływy budżetowe zmniejszając podatki.
No to mówię Ci, skoro są złe, należy je w tym systemie zlikwidować. Bo nawet jeśli nic dodatkowo się nie zmieni, nie będzie cięć itp. to idąc Twoją logiką to i tak będzie na plus. I zmieciesz w ten sposób kolejny segment rynku co ciągnie dzięki temu, że ma mniejsze podatki.

Poza tym, zmartwię Cię. Obniżka procentowa też jest zła. I też idąc Twoją logiką nie należałoby jej wprowadzać (?). Ktoś kto zarabia więcej, nawet przy liniowym płaci więcej. Możesz wtedy postulować pogłówny. Ale to też jest nie ok, bo nikt nie chodzi tyle samo po chodnikach itp.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

adkorzen

Well-Known Member
190
354
A jeśli np. pójdzie fama, że właściciel kina to fajny koleś (dajmy na to wpuszcza za free gejów i czarnych) i cała śmietanka poprawno- polityczna zacznie tam chodzić i właściciel zwiększy zysk, to kto kogo dotuje? To by wyszło, że geje i czarni mimo, że chodzą za free dotują kino. Albo.. poprawni politycznie. Daję ten przykład, że nie da się jednoznacznie stwierdzić, że ten co nie płaci więcej dotuje tego co płaci mniej.

Zgadzam się, nie da się tego stwierdzić, ale jednak jak sam stwierdziłeś mamy do czynienia z dotowaniem.
Z resztą nie jest ważne jak to działanie nazwiemy.

No to mówię Ci, skoro są złe, należy je w tym systemie zlikwidować. Bo nawet jeśli nic dodatkowo się nie zmieni, nie będzie cięć itp. to idąc Twoją logiką to i tak będzie na plus. I zmieciesz w ten sposób kolejny segment rynku co ciągnie dzięki temu, że ma mniejsze podatki.

Poza tym, zmartwię Cię. Obniżka procentowa też jest zła. I też idąc Twoją logiką nie należałoby jej wprowadzać (?). Ktoś kto zarabia więcej, nawet przy liniowym płaci więcej. Możesz wtedy postulować pogłówny. Ale to też jest nie ok, bo nikt nie chodzi tyle samo po chodnikach itp.

Państwo ma wpływy z podatków 1mln złotych

Stan obecny: Wydaje wszystko na służbę zdrowia.

Stan po zmianie: Wydaje 900 mln na służbę zdrowia i 100 mln zwraca ludziom w ulgach.

Zalety zmian:
Państwo wydaje 100 mln zł mniej na służbę zdrowia, a więc mniej na ten cel pobiera mniej pieniędzy w podatkach.

Wady zmian:
Państwo wydaje 100 mln więcej na ulgi dla rodzin dzietnych, a więc pobiera na ten cel pieniądze w podatkach.

Sytuacja może być wyjść na lepsze lub na gorsze, ale wg mnie nie zmienia to faktu, że ulgi są tutaj na szali po gorszej stronie wagi.

Co do drugiego:
Jeśli wprowadzamy nowe ulgi to zwiększamy ilość pieniądza jaką do rozdysponowania ma państwo.
Jeśli zmniejszymy podatek zmniejszamy tę ilość (przeważnie, w każdym bądź razie zwiększamy ilość jaką mogą dysponować obywatele).

Postuluję likwidację podatków a nie zwiększanie ulg a co za tym idzie wydatków państwa. Każde działanie zmniejszające podatki zmierza w dobrym kierunku, a w przypadku wprowadzania ulg zwiększa się budzet czy też wydatki państwa(co nie jest zjawiskiem pożądanym dla mnie) i pewne grupy zyskują a inne tracą.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Zgadzam się, nie da się tego stwierdzić, ale jednak jak sam stwierdziłeś mamy do czynienia z dotowaniem.
Nie. Dałem Ci tamten przykład, żeby Ci pokazać absurdalność założenia teorii dotacji.

Państwo ma wpływy z podatków 1mln złotych

Stan obecny: Wydaje wszystko na służbę zdrowia.

Stan po zmianie: Wydaje 900 mln na służbę zdrowia i 100 mln zwraca ludziom w ulgach.

Zalety zmian:
Państwo wydaje 100 mln zł mniej na służbę zdrowia, a więc mniej na ten cel pobiera mniej pieniędzy w podatkach.

Wady zmian:
Państwo wydaje 100 mln więcej na ulgi dla rodzin dzietnych, a więc pobiera na ten cel pieniądze w podatkach.
Właśnie o to chodzi, że zwrot to nie jest wydatek! Pisanie w ten sposób sugeruje, że jest to dodatkowy wydatek a tak nie jest.

[minusem jest to, że przez to, że pieniądz robi FIZYCZNY obrót urzędnicy oddają mniej, bo za ten obrót sobie odcinają kasę, ale nie o tym rozmawiamy]


Co do drugiego:
Jeśli wprowadzamy nowe ulgi to zwiększamy ilość pieniądza jaką do rozdysponowania ma państwo.
No właśnie nie. Tylko i wyłącznie dodaje sobie pracy [i sobie to wynagradza, i tak jak napisałem wyżej jest to rzeczywiście minus] w obrocie tym hajsem.

Jeśli zmniejszymy podatek zmniejszamy tę ilość (przeważnie, w każdym bądź razie zwiększamy ilość jaką mogą dysponować obywatele).
Pomniejszasz tylko ilość pracy urzędników, którzy obracają hajsem, który najpierw zabierają, a później oddają, waląc od tego procent.

Postuluję likwidację podatków a nie zwiększanie ulg a co za tym idzie wydatków państwa. Każde działanie zmniejszające podatki zmierza w dobrym kierunku, a w przypadku wprowadzania ulg zwiększa się budzet czy też wydatki państwa(co nie jest zjawiskiem pożądanym dla mnie) i pewne grupy zyskują a inne tracą.

Po pierwsze nie odpowiedziałeś mi na zmniejszenie procentowych podatków, które wg Twojej logiki też są dotacją dla niektórych. Po drugie co do zwiększenia budżetu odpowiedziałem już wcześniej i serio, nie wiem jakim cudem doszedłeś do takich wniosków.
 

adkorzen

Well-Known Member
190
354
Nie chce mi się już wszystkiego cytować i odpowiadać na wszystko bo musiałbym powtarzać argumenty. I tak nie dojdziemy do porozumienia, a jak ktoś chciał sobie wyrobić własne zdanie to już ma wystarczająco argumentów do jego wyrobienia.

Po pierwsze nie odpowiedziałeś mi na zmniejszenie procentowych podatków, które wg Twojej logiki też są dotacją dla niektórych. Po drugie co do zwiększenia budżetu odpowiedziałem już wcześniej i serio, nie wiem jakim cudem doszedłeś do takich wniosków.

Odpowiedziałem.
Docelowym rozwiązaniem powinien być brak opłat przymusowych do budżetu, a więc każde zmniejszenie podatku dochodowego, VAT czy innych, jest rozwiązaniem, które zmierza do tego celu.
Co do ulg chodzi mi o to, że te pieniądze muszą wpłynąć do budżetu, na konto państwa, czy chuj wie czego. A dopiero potem państwo te pieniądze zwraca pewnej grupie. Te pieniądze są w posiadaniu państwa w pewnym momencie. Jako, że do państwa nie mam zaufania uważam, że zamiast wprowadzania ulg powinno się zmniejszyć podatki dla wszystkich. Państwo w każdej chwili może zmienić grupy uprzywilejowane. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem uprzywilejowania wybranych grup za pomocą ulg.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 158
Próba argumentacji, że ulga podatkowa to dotacja prowadzi do koncepcji, że jak ktoś nie zarobi (bo leniwy jakoś ostatnio i mu się nie chciało) i nie zapłaci więc podatku, to właśnie otrzymuje w ten sposób dotację i zabiera komuś kasę.
 

adkorzen

Well-Known Member
190
354
Próba argumentacji, że ulga podatkowa to dotacja prowadzi do koncepcji, że jak ktoś nie zarobi (bo leniwy jakoś ostatnio i mu się nie chciało) i nie zapłaci więc podatku, to właśnie otrzymuje w ten sposób dotację i zabiera komuś kasę.

Jeśli ktoś nie płaci podatku tzn, że usługi państwa, z których korzysta są opłacane przez kogoś innego, jakkolwiek to nazwiemy. Nie mam zamiaru wchodzić w spory językowe.
Według mnie ulgi nie są dobre, a dobre jest zmniejszanie wydatków państwa czy zmniejszanie obciążeń podatkowych "w inny sposób".
 
Do góry Bottom