Niemców pojebało, czy mają jakiś plan?

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 791
Niemcy mają problem z pilotami, którzy nie chcą latać z deportowanymi imigrantami
6 grudnia 2017
Niemieccy piloci masowo odmawiają startowania z lotnisk z deportowanymi imigrantami. Rząd Niemiec ujawnił, że z powodu sprzeciwu pilotów wstrzymano już 222 loty z deportowanymi Afgańczykami.

Jak podaje Deutsche Welle, z powodu sprzeciwu pilotów wstrzymano 222 loty. Najwięcej przypadków było we Frankfurcie, największym i najważniejszym niemieckim porcie lotniczym, 140 razy odmówiono lotu z deportowanymi.

Na drugim miejscu pod tym względem jest lotnisko w Dusseldorfie, gdzie 40 razy odmówiono lotu. W mieście od jakiegoś czasu przeciw deportacjom protestują organizacje walczące o prawa człowieka.

Piloci uzasadniają odmowę względami bezpieczeństwa na pokładzie oraz tym, że w niektórych regionach Afganistanu powracającym uchodźcom grożą represje. I nie zgadzają się z rządową oceną, że będą tam bezpieczni.
Kapitan Hubert Jugenmann by nie odmówił... :)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 791
Niemcy: Rekordowa liczba salafitów
Świat
Wczoraj, 10 grudnia (17:05)
Według szacunków niemieckiego kontrwywiadu, w Niemczech żyje obecnie około 10800 członków radykalnego odłamu Islamu - tak zwanych salafitów. Jak podał szef niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg Maassen, rok temu było ich 9700.

"Szacujemy, że tylko w ostatnich trzech miesiącach tego roku przybyło do Niemiec kolejnych 500 radykalnych salafitów" - przyznał Maassen.

Salafici radykalizują się nie tylko podczas islamskich kazań w meczetach, czy podczas innych dużych spotkań . Rzadkością są też radykalnni "misjonarze" na niemieckich ulicach. Do niebezpiecznej radykalizacji bardzo często dochodzi w zakonspirowanych małych ośrodkach. Często także przez internet.

"Ponadto kontrwywiad ustalił, że coraz częściej tworzą się radykalne grupy salafickich kobiet, do których dotrzeć jest jeszcze trudniej" - dodał Maassen.

Według danych kontrwywiadu obecnie w Niemczech najbardziej niebezpieczną grupę, gotową do przemocy, a nawet terroru stanowią radykalni islamiści z Północnego Kaukazu. Działają oni przede wszystkim na terenie Berlina, Brandenburgii, Hamburga oraz Nadrenii Północnej Westfalii.

Salafici negują nie tylko demokrację. Odrzucają też wszelkie systemy, na których zbudowany jest porządek społeczno-polityczny w Europie. Dążą do wprowadzenia totalitarnego systemu religijnego, w którym prawem jest szariat.


Berlin: Amunicja na jarmarku bożonarodzeniowym
1 godz. 20 minut temu
Niemiecka policja wkroczyła w niedzielę na jarmark bożonarodzeniowy w dzielnicy Berlina Charlottenburg po otrzymaniu wiadomości o dwóch plastikowych torbach znajdujących się obok samochodu zaparkowanego w pobliżu jarmarku i meczetu. Policja nie łączy znaleziska z terroryzmem - podał Reuters.

Nie ma powodu, aby podejrzewać, że dwie torby z nabojami znalezione w pobliżu bożonarodzeniowego jarmarku i meczetu w zachodnim Berlinie mają coś wspólnego z terroryzmem - podał Reuters. Rzecznik policji zapytany o możliwość takiego związku odpowiedział: "Absolutnie, nie".

"Zawsze znajdowano amunicję w Berlinie" - dodał rzecznik. "Ktoś prawdopodobnie sprzątał piwnicę i znalazł coś (co należało - PAP) do jego dziadka."

Prawie rok temu, 19 grudnia 2016 roku tunezyjski terrorysta porwał ciężarówkę i po zastrzeleniu w szoferce polskiego kierowcy Łukasza Urbana wjechał nią w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w centrum Berlina. W zamachu zginęło łącznie 12 osób, a ponad 50 zostało rannych. Terrorystę, który zbiegł z miejsca przestępstwa, zastrzelili cztery dni później pod Mediolanem włoscy policjanci.
:D

Zamieszki w niemieckim Essen. 100 imigrantów grasowało na ulicach
9 grudnia 2017
W niemieckim Essen, w centrum miasta, doszło do rozruchów wywołanych przez imigrantów. Starli się ze sobą Turcy i Arabowie. Było ich około stu. Aresztowano dotąd kilkanaście osób.

Do zamieszek doszło w mieście Essen leżącym w Nadrenii Północnej-Westfalii. Na początku, wczesnym wieczorem we wtorek, doszło do rozruchów na południu miasta. Kilkudziesięcioosobowa grupa składająca się najpewniej z Turków zaatakowała arabską kawiarnię. Wybito szyby, kilka osób zostało rannych, padł strzał z broni gazowej. Wnętrze lokalu zostało zdemolowane.

Zamieszki przeniosły się do śródmieścia. Według lokalnych mediów chodzi o akt zemsty ze strony Arabów. Przechodnie poinformowali policję, że ulicami w pobliżu baru arabskiego biega do 100 mężczyzn gotowych do bójki.

Policja z Essen wezwała posiłki z innych miast. Ostatecznie zatrzymała 11 osób pochodzących z Turcji, Syrii, Libanu i Iraku. Po kilku godzinach wszystkich wypuszczono.

To nie pierwsze zamieszki w mieście wywołane przez imigrantów. Przed miesiącem około 200 młodych mężczyzn zaatakowało pochód zorganizowany w ramach Halloween. Musiała interweniować policja.

pch24.pl/jungefreiheit.de
 
Ostatnia edycja:

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
W niemieckim Essen, w centrum miasta, doszło do rozruchów wywołanych przez imigrantów. Starli się ze sobą Turcy i Arabowie. Było ich około stu. Aresztowano dotąd kilkanaście osób.

Do zamieszek doszło w mieście Essen leżącym w Nadrenii Północnej-Westfalii. Na początku, wczesnym wieczorem we wtorek, doszło do rozruchów na południu miasta. Kilkudziesięcioosobowa grupa składająca się najpewniej z Turków zaatakowała arabską kawiarnię. Wybito szyby, kilka osób zostało rannych, padł strzał z broni gazowej. Wnętrze lokalu zostało zdemolowane.

Zamieszki przeniosły się do śródmieścia. Według lokalnych mediów chodzi o akt zemsty ze strony Arabów. Przechodnie poinformowali policję, że ulicami w pobliżu baru arabskiego biega do 100 mężczyzn gotowych do bójki.

Policja z Essen wezwała posiłki z innych miast. Ostatecznie zatrzymała 11 osób pochodzących z Turcji, Syrii, Libanu i Iraku. Po kilku godzinach wszystkich wypuszczono.

To nie pierwsze zamieszki w mieście wywołane przez imigrantów. Przed miesiącem około 200 młodych mężczyzn zaatakowało pochód zorganizowany w ramach Halloween. Musiała interweniować policja.
herbaciarnie zaatakowało 20 ludzi, bo do 5 aut nie pomieści sie więcej, a tyle podjechało pod herbaciarnie
po tym inny lokal został zaatakowany tam ktoś strzelił z nabojów gazowych
aresztowano 7 osób
te 100 osób w centrum okazało sie jako fałszywy alarm
obydwa ataki są całkiem niezależne od siebie, drugi lokal to jakaś grecka restauracja i napadli jacyś badyci z duisburga
a w pierwszym wypadku chodziło o to że ci jegomoście z libańsko kurdyjskiego klanu el zajn
arabische-mafia-clans-610x300.jpg

chcieli połowe zysku z koncertu jaki miał sie odbyć w herbaciarni należącej do tych jegomości
img-salam-313_1_orig.jpg

jak sie można dymyślić ci ostatni kazali spierdalać tym pierwszym :)

a to w halloween to były dziesiątki różnych incydentów, gdzie najebani uczestnicy niby sie bili ale w końcu nie a policaje biegli do każdego incydentu, w końcu sie wkurwili i zamknęli całą okolice łącznie z dworcem gdzie jednak zastali opór ok 1200 ludzi którzy nie chcieli opuścić dworca bo padało :D hehe

btw przy okazji sprawdzania w policyjnych źródłach natrafiłem na takie coś:
w juterbogu policja sprawdzała tożsamość dwóch osób co jechali pociągiem na gape, dwójka 20 letni gostek i 30 letnia babka nie chcieli współpracować i doszło do szarpaniny, kiedy policaje próbowali obezwładnić 20tolatka babka dostała szaleju rozebrała sie całkiem i hehe zaatakowała policjantów cyckami a konkretnie to pryskała na nich swym mlekiem hehehe
 
Ostatnia edycja:

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Np. Na krakowskim Podgórzu, patrzcie ilu jest gangsterów. Nawet karabin mają (jeden na trzydzieści osób, ale zawsze):

Nie ma co gadać, gangi w Polsce są obecnie w o wiele mniejszej sile, niż w 90. Stary Pruszków siedzi, nie żyje, albo prowadzi powazniejsze interesy w klimatyzowanych biurach w centrum Waszawy. Uliczni gangsterzy to u nas raczej chłopaki w sile kilku sztachet i jednego amstaffa na ekipę. Nie ma za bardzo brutalnych rozgrywek pomiędzy mniejszościami narodowymi, najwyżej czasem spalą jakaś Chinkę w samochodzie, bo nie płaciła haraczu. Wydaje mi się, że zorganizowana przestępczość jest u nas obecnie słabo zorganizowana.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 791
Tak, to na pewno pomoże. Niemki pewnie się już przygotowują na sequelowego Sylwestra... :)

Kolonia rozpoczyna kuriozalną akcję przed Sylwestrem! Rozdają opaski anty-gwałtowe
13 grudnia 2017
Burmistrz Kolonii Henriette Reker chce zapobiec wydarzeniom do których doszło podczas miejskiej zabawy sylwestrowej w 2015 roku. W związku z tym miasto wyprowadzi więcej patroli policji, a kobiety otrzymają gumowe opaski na rękę z napisem „Respect”, które mają ochronić przed atakami seksualnymi.
Podczas konferencji prasowej, która odbyła się w środę 13 grudnia, burmistrz Kolonii poinformowała o inauguracji kampanii „Respect”.

Opaski mają zadanie zapobiec zdarzeniom z 2015 roku, gdzie setki kobiet były napastowane i okradane przez imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki.

W ramach kampanii kobiety uczestniczące w miejskiej zabawie sylwestrowej mają otrzymać specjalne białe opaski na ręce z napisem Respect (szacunek – red.). To nie jest żart, tak wygląda aktualnie rzeczywistość w Niemczech.

W opinii burmistrz Kolonii tego typu akcja ma pokazać, że kobiety nie są bezbronne i nikt nie powinien naruszać ich godności i pozwalać sobie na przekroczenie granic poprzez m.in. molestowanie seksualne.

„Oczekujemy od każdego kto świętuje w Kolonii szacunku. Uruchamiamy własną kampanię Respect. Koloński styl życia jest legendarny, tolerancyjny, nie mylić z przypadkowym” – wyjaśniała Henriette Reker.

Nie wszyscy Niemcy zgadzają się z takim pomysłem. Zdaniem części komentatorów opaska na ręce nie odstraszy potencjalnych sprawców i jest to absurdalna i nieprzemyślana akcja.


Prawdziwymi opaskami anty-gwałtowymi byłyby dopiero pasy cnoty... Jeszcze parę takich imprez i w końcu się nauczą...
 

tolep

five miles out
8 579
15 478
Czy Niemcom zagrażają prawicowi terroryści? Co planują preppersi?
Bartosz T. Wieliński
12 grudnia 2017 | 05:50
z22768976V,Prepper-Bastian-Blum-w-swojej-piwnicy-w-Krefeld-.jpg

1 ZDJĘCIE
Prepper Bastian Blum w swojej piwnicy w Krefeld. (HENNING KAISER/AFP/EAST NEWS)

  • 1
Czy niemieccy preppersi, czyli ludzie przygotowujący się na nadejście wielkiego kataklizmu, to prawicowi terroryści? Tak podejrzewa policja, która zaczęła przyglądać się członkom tego ruchu.
Czytasz ten artykuł, bo jesteś prenumeratorem Wyborczej. Dziękujemy!
Decyzja w tej sprawie zapadła kilka dni temu na szczeblu ministrów spraw wewnętrznych niemieckich landów. Funkcjonariusze policji i agenci służb specjalnych mają sprawdzić, ile broni zgromadzili preppersi, czy członkowie tych organizacji mają kontakty z ekstremistami, czy istnieje zagrożenie, że przejdą na ich stronę.

Sprawa zaczęła się pod koniec sierpnia w Rostoku. Policyjni antyterroryści weszli do mieszkania i biura Hendrika H., adwokata i lokalnego polityka. Rewizja odbyła się również w domu Haika J., nadkomisarza policji w Grabow. W sumie naloty przeprowadzono na mieszkania i biura pięciu osób. Łączyło je to, że byli członkami grupy prepperskiej Nordkreuz.

W trybie awaryjnym
Środowisko preppersów łączy ludzi, którzy w wolnym czasie przygotowują się na przyjście wielkiego kataklizmu, który wstrząśnie podstawami cywilizacji. W tym celu gromadzą zapasy odpowiednio zabezpieczonej żywności i wody pitnej, budują schrony, w których wraz z rodzinami i przyjaciółmi przetrwają sądny dzień, doskonalą się też w technikach przetrwania. Potrafią polować i oprawiać zwierzynę, ale także posługiwać się pistoletami. Są w każdej chwili gotowi – gdyby faktycznie doszło do katastrofy – przestawić się z normalnego życia w tryb awaryjny. Takich grup w całej Europie są setki. Członkowie Nordkreuz zwrócili na siebie uwagę niemieckiej policji, bo ich numery telefonów figurowały w pamięci komórki porucznika Bundeswehry Franco A., aresztowanego wiosną tego roku za terroryzm.

Porucznik, podając się za uciekiniera z Syrii, zarejestrował się w urzędzie ds. imigrantów w Giessen w Hesji, gdzie złożył podanie o azyl. Przydzielono mu miejsce w schronisku oraz zasiłek. Oficer zaczął wówczas prowadzić podwójne życie. Według śledczych Franco A. zamierzał wykorzystać swoje syryjskie papiery, by przygotować i przeprowadzić zamachy terrorystyczne i obciążyć prawdziwych uchodźców winą. Podejrzewano też, że wraz z dwoma wspólnikami (jeden z nich jest również oficerem) planował zabójstwa niemieckich polityków. Prokuratorom nie udało się jednak przekonać sądu do tych zarzutów. Od miesiąca oficer odpowiada z wolnej stopy.

Lista ludzi do odstrzału?
Jesienią śledczy postanowili przyjrzeć się bliżej ludziom, z którymi utrzymywał kontakty. Okazało się wówczas, że preppersi z Nordkreuz przygotowywali się do działania na wypadek niekontrolowanego napływu uchodźców. Adwokat z Rostoku spisał listę aż 5 tys. polityków, dziennikarzy i działaczy, urzędników o lewicowym światopoglądzie. Danych, łamiąc przepisy, dostarczał mu policjant z Grabow. Czy to lista ludzi do odstrzału? Prokuratura oskarżyła obydwu o przygotowanie „ciężkich przestępstw przeciwko państwu”.

W skład Nordkreuz wchodzi około 30 osób, w tym byli policjanci i działacze populistycznej Alternatywy dla Niemiec. Spotykają się regularnie, także z żonami i dziećmi. Wielu z nich, jako myśliwi lub sportowcy, ma pozwolenie na broń. Twierdzą, że nie mieszają się do polityki, a od radykałów trzymają się z daleka.

Niemiecka prasa zastanawia się, czy preppersi nie tworzą tajnych struktur, które w przyszłości mogą wystąpić przeciwko państwu. W przeszłości dochodziło już do takich sytuacji. W 2011 r. rozbito trzyosobową skrajnie prawicową grupę terrorystyczną, której członkowie zabili 10 osób, głównie imigrantów. W 2006 r. rozbito inną organizację w Saksonii. Jej członkowie przeprowadzali zamachy na ośrodki dla azylantów. W Niemczech działa też ruch tzw. Obywateli Rzeszy, którzy nie uznają obecnego rządu. Jesienią 2006 r. jeden z jego członków zastrzelił policjanta.
http://wyborcza.pl/7,75248,22768878...rawicowi-terrorysci-co-planuja-preppersi.html
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 791
Skoro preppersi przygotowują się na nadejście jakiejś katastrofy załamującej cywilizację, to pewnie wiedzą o niej coś więcej. A skoro wiedzą o niej coś więcej, to pewnie sami planują do niej doprowadzić. :) Proste.

Gdyby byli praworządnymi obywatelami, to bezgranicznie ufaliby państwu i nie przygotowywali się do jego upadku. Skoro się przygotowują, to mają coś za uszami i są terrorystami.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 791
Wychodzi więcej informacji o zamachowcy z ciężarówkowego, berlińskiego ataku:

Anis Amri był znacznie dłużej rozpracowywany przez służby
Zamach w Berlinie 1 godz. 44 minuty temu
"Welt am Sonntag" donosi, że służby dużo wcześniej wiedziały, że Anis Amri planuje przeprowadzenie zamachu terrorystycznego w Niemczech. Dziś wiadomo też, dlaczego nie został wcześniej aresztowany.

Niemiecka policja i tajne służby na długo przed atakiem intensywniej śledziły Anisa Amriego, sprawcę krwawego zamachu terrorystycznego na berliński jarmark bożonarodzeniowy z 19 grudnia ubiegłego roku. Dowodem na to są tysiące akt, liczne raporty policyjnych wtyczek i protokoły z podsłuchów jego rozmów telefonicznych oraz kontaktów przez Internet, którymi dysponuje redakcja "Welt am Sonntag".

Amri był rozpracowywany już od listopada 2015...

Najpóźniej w listopadzie 2015 niemiecka Prokuratura Federalna zleciła Federalnemu Urzędowi Kryminalnemu (BKA) i Landowemu Urzędowi Kryminalnemu (LKA) Nadrenii Północnej-Westfalii objęcie Amriego stałą obserwacją przez policyjną "wtyczkę". Inwigilowanie go przez policyjnego informatora było częścią tajnego dochodzenia przeciwko domniemanej komórce terrorystycznej tzw. Państwa Islamskiego wokół kaznodziei nienawiści z Hildesheim Abdullaha Abdullaha, występującego pod pseudonimem Abu Walaa i, jak twierdzą niemieckie media, pozostającego w kontakcie z Amrim.

Już 24 listopada 2015, a więc przeszło rok przed zamachem na świąteczny jarmark na placu Breitscheidplatz w Berlinie, nasłany na Amriego obserwator "Murat" poinformował LKA w Duesseldorfie o szczegółach planowanego przez Amriego zamachu. Meldunek "Murata", jak pisze dalej "Welt am Sonntag", został przekazany z LKA do BKA, Prokuratury Federalnej i Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV), czyli niemieckiego kontrwywiadu.

...i pozostawał pod stałą obserwacją tajnych służb

W tej sytuacji, najpóźniej od 3 grudnia 2015, niemieckie służby podsłuchiwały komórkę Amriego, którą ten często zmieniał, i monitorowały jego połączenia internetowe. W połowie grudnia 2015 roku Amri ściągnął na swojego smartfona, który był na podsłuchu przez okrągłą dobę, szczegółowe plany wytwarzania bomb, granatów ręcznych i ładunków wybuchowych w warunkach amatorskich.

Jak donosi dalej "Welt am Sonntag", najpóźniej od lutego 2016 roku Amri utrzymywał łączność telefoniczną z dwoma osobami ze ścisłego kierownictwa tzw. Państwa Islamskiego w Libii i zaoferował się jako zamachowiec-samobójca, gotowy do przeprowadzenia ataku terrorystycznego w Niemczech.

Amrim interesowały się także inne tajne służby

"Welt am Sonntag" powołuje się na liczne mejle i akta, które wskazują na duże zainteresowanie sprawą Amriego ze strony niemieckiego wywiadu i kontrwywiadu. Na przykład kontrwywiad już w styczniu 2016 sporządził dwustronicową analizę Amriego, którą podpisał osobiście szef kontrwywiadu Hans-Georg Maaßen. O powadze sytuacji świadczy to, że do szczegółowego rozpracowania Amriego oddelegowano agentkę "F.", działającą w Berlinie.

Zgromadzone przez niemieckie służby dane na temat Amriego prowadzą do wniosku, że jeszcze przed przybyciem do Włoch w kwietniu 2011 roku utrzymywał on bliskie kontakty osobiste a nawet rodzinne z bojownikami i członkami kadry dowódczej tzw. Państwa Islamskiego w Libii.

Jak pisze dalej "Welt am Sonntag", na podstawie materiału, którym dysponuje ten dziennik, nie sposób odpowiedzieć jednoznacznie na nasuwające się pytanie, dlaczego w tej sytuacji Amri nie został aresztowany wcześniej, co zapobiegłoby krwawej tragedii w Berlinie. Można jednak wysunąć hipotezę, że Amrim interesowały się także tajne służby innych państw, które chciały wykorzystać go w roli przynęty i - idąc jego śladami - dotrzeć w Libii do osób planujących zamachy terrorystyczne.

Amri był zatem częścią dużej, międzynarodowej operacji wywiadowczej, zmąconej, o ile to właściwe słowo, przez dokonany przez niego zamach w Berlinie. Świadczy o tym zbombardowanie w dwa tygodnie po jego śmierci, przez amerykański "niewidzialny" bombowiec B2 obozu szkoleniowego tzw. Państwa Islamskiego na pustyni w Libii, w którym podejrzewano obecność osób, które opracowały plany zamachu na berliński jarmark bożonarodzeniowy.

Hans-Christian Ströbele z partii Zielonych, który był wtedy członkiem gremium kontrolnego Bundestagu ds. tajnych służb, podejrzewa, że za wszystkimi "nie dającymi się wytłumaczyć" wpadkami niemieckiej policji i innych służb w sprawie Amriego, kryje się jedna z tajnych służb USA albo armia USA, które "pociągały za sznurki". Ströbele uważa za "wielki skandal", że rząd w Berlinie do tej pory nie wywiązał się ze swej obietnicy wyjaśnienia wszystkich okoliczności zamachu na świąteczny jarmark w Berlinie, na co miał okrągły rok.

Andrzej Pawlak / Redakcja Polska Deutsche Welle
 

bombardier

Well-Known Member
1 413
7 091
German police arrest alleged IS militant in ice rink truck attack plot

BERLIN (Reuters) - German police arrested a 29-year-old man they said was an active member of Islamic State who was plotting a truck attack on an ice rink.

The arrest, a year after Anis Amri, a failed Tunisian asylum seeker with Islamist links, hijacked a truck and drove it into a Christmas market in Berlin, killing 12 people, comes as security services have warned of growing numbers of radical Islamists in Germany.

“He was considering an attack on the ice rink on the Schlossplatz in Karlsruhe,” police in the south-western state of Baden-Wuerttemberg said, adding that the suspect was a German citizen whose name they gave only as Dasbar W.

“To that end he was assessing areas around Karlsruhe Castle and, from September 2017, had begun seeking employment as a delivery driver - without success,” the police statement said.

In 2015, the suspect travelled to Iraq to fight for Islamic State, receiving weapons training and working as a scout seeking potential attack targets in the city of Erbil, police said. He returned to Germany the following year.

Before leaving for Iraq, Dasbar worked for Islamic State from Germany, producing propaganda videos and proselytising to converts in online chat rooms, police said.

Earlier this month, Germany’s security service warned that the number of Salafists - followers of a radical Islamist ideology - had risen to an all-time high of 10,800, though the number prepared to mount attacks was in the order of hundreds.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 791
No to mamy w Niemczech potwierdzony white flight...

Imigranci wjeżdżają, Niemcy wyjeżdżają
28 listopada 2017
Soeren Kern

Coraz więcej Niemców opuszcza okolice, w których mieszkali przez całe życie, a inni wyjeżdżają z ojczyzny na dobre, ponieważ masowa imigracja zmienia nie do poznania znaczne części kraju.

Dane zebrane przez niemiecką agencję statystyczną Destatis pokazują, że w 2015 roku 138 tysięcy Niemców opuściło kraj. Przewiduje się, że jeszcze więcej osób emigruje w roku 2016. W reportażu o „drenażu mózgów”, zatytułowanym „Utalentowani obywatele Niemiec masowo opuszczają kraj” Die Welt donosi, że ponad 1,5 miliona Niemców, wielu z nich posiadających wyższe wykształcenie, wyjechało z kraju w ciągu ostatniego dziesięciolecia.

Statystyki nie podają powodu, dla którego Niemcy emigrują, ale wszystko wskazuje na to, że ostatnio wielu z nich zaczyna dostrzegać prawdziwe koszty – finansowe, społeczne i kulturowe – decyzji kanclerz Angeli Merkel, dotyczącej przybycia do kraju ponad miliona głównie muzułmańskich migrantów w 2015 roku. Według Franka-Jürgena Weise, szefa niemieckiego urzędu ds. migracji, BAMF, przynajmniej 300 tysięcy kolejnych uchodźców przybędzie do Niemiec w roku 2016.

Masowa migracja, wśród wielu innych problemów, przyczyniła się do rosnącego poczucia braku bezpieczeństwa w Niemczech, które stoją w obliczu gwałtownego wzrostu przestępczości ze strony migrantów, w tym epidemii gwałtów i napaści seksualnych. Masowa migracja przyspiesza też islamizację Niemiec. Wielu Niemców wydaje się tracić nadzieję wobec przyszłego kierunku, obranego przez ich kraj.

W szczytowym momencie kryzysu migracyjnego, w październiku 2015 roku, około 800 mieszkańców zgromadziło się w urzędzie miasta Kassel/Lohfelden, aby zaprotestować przeciwko jednostronnej decyzji samorządu lokalnego, który zadecydował o utworzeniu schronisk dla uchodźców w mieście. Prezydent Kassel, Walter Lübcke, odpowiedział osobom, które nie zgadzają się z polityką imigracyjną otwartych drzwi rządu, że „mają prawo opuścić Niemcy w dowolnym momencie.”

To podejście odzwierciedlono w śmiałym eseju, opublikowanym w październiku 2016 roku przez gazetę Der Freitag, (opublikowanym także przez Huffington Post Deutschland, który później usunął ten materiał). W artykule tym 18-letni syryjski migrant, Aras Bacho, wezwał Niemców, rozzłoszczonych przez kryzys migracyjny, aby opuścili kraj. Napisał on:

„My, uchodźcy […] mamy dosyć rozgniewanych obywateli (Wutbürger). Obrażają nas i agitują jak szaleni. […] Takie podżeganie zawsze pochodzi ze strony bezrobotnych rasistów (Wutbürgern), którzy spędzają swój cały czas w internecie i czekają, aż pojawi się gdzieś artykuł o uchodźcach. Wtedy zaczynają się ich bezwstydne komentarze. […] Hej, bezrobotni, wściekli mieszkańcy (Wutbürger) z internetu. Jaki macie poziom wykształcenia? Jak długo zamierzacie wypaczać prawdę? Czy nie wiecie, że każdego dnia szerzycie kłamstwa? Co byście zrobili, gdybyście znaleźli się na ich miejscu? Ha! Pewnie wzięlibyście nogi za pas! My, uchodźcy, […] , nie chcemy żyć w tym samym kraju, co wy. Możecie, a nawet sądzę, że powinniście wyjechać z Niemiec. i, proszę, zabierzcie ze sobą Saksonię i Alternatywę dla Niemiec (AfD). Niemcy wam nie odpowiadają, więc dlaczego tu mieszkacie? Dlaczego nie przeniesiecie się do innego kraju? Jeśli to wasz kraj, drodzy rozgniewani obywatele (Wutbürger), zachowujcie się normalnie. W przeciwnym przypadku możecie uciec z Niemiec i poszukać nowego domu. Jedźcie do Ameryki, do Donalda Trumpa. On będzie was bardzo kochał. My mamy was dość!”

W maju 2016 roku, czasopismo Focus doniosło, że Niemcy przeprowadzają się na Węgry. Agent nieruchomościami z miasta w pobliżu jeziora Balaton, popularnego celu podróży turystycznych w zachodnich Węgrzech, powiedział, że 80% Niemców, którzy tam się przeprowadzają, podaje kryzys migracyjny za główny powód swojego pragnienia wyjazdu z Niemiec.

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 791
Anonimowy obywatel niemiecki, który wyemigrował z Niemiec, napisał niedawno „Otwarty list do rządu niemieckiego”:

„Kilka miesięcy temu wyemigrowałem z Niemiec. Moja decyzja nie była związana z chęcią zysku, ale przede wszystkim wynikała z mojego niezadowolenia, wynikającego z obecnej sytuacji politycznej i społecznej, panujących w mojej ojczyźnie. Innymi słowy, uważam, że ja, a szczególnie moje dzieci, możemy gdzie indziej wieść lepsze życie. W tym kontekście, „lepsze” oznacza dla mnie przede wszystkim wolność, samostanowienie i godne płace w stosunku do podatków. Jednakże nie chcę cicho zamknąć za sobą drzwi i po prostu odejść. Niniejszym, chciałbym tutaj wyjaśnić w sposób konstruktywny, dlaczego zdecydowałem się opuścić Niemcy.

  1. Uważam, że islam nie ma miejsca w Niemczech. Traktuję go jako obcą strukturę, która przyniosła Zachodowi więcej problemów niż korzyści. Moim zdaniem, wielu wyznawców tej religii jest niekulturalnych, wymagających i do tego gardzą Niemcami. Zamiast powstrzymać islamizację Niemiec (i wynikający z niej upadek naszej kultury i wolności), większość polityków sprawia wrażenie, że bardziej martwią się o to, czy zostaną ponownie wybrani, a więc wolą ignorować lub bagatelizować problem islamu.
  2. Uważam, że niemieckie ulice są mniej bezpieczne, niż być powinny, biorąc pod uwagę nasze możliwości technologiczne, prawne i finansowe.
  3. Sądzę, że w Unii Europejskiej istnieje deficyt demokracji, który ogranicza moje wpływy jako demokratycznego obywatela.
  4. Sądzę, że imigracja powoduje głębokie i nieodwracalne zmiany w społeczeństwie niemieckim. Złości mnie, że dzieje się to bez bezpośredniej zgody obywateli niemieckich, ale jest narzucane przez Państwa obywatelom i naszym kolejnym pokoleniom.
  5. Uważam, że media niemieckie coraz częściej rezygnują ze swojej neutralności oraz że wolność wypowiedzi w tym kraju jest możliwa tylko w ograniczonym stopniu.
  6. Uważam, że w Niemczech nadskakuje się osobom leniwym, a osoby sumienne są prześladowane.
  7. Uważam, że to wielki wstyd, że w Niemczech Żydzi muszą ponownie bać się tego, że są Żydami”.
Wielu Niemców zaobserwowało trend ku odwrotnej integracji, gdzie oczekuje się od niemieckich rodzin, że przystosują się one do zwyczajów migrantów, a nie odwrotnie.

Monachijska gazeta Tageszeitung opublikowała płynący prosto z serca list od „Anny,” matki dwojga dzieci, która pisała o swojej decyzji dotyczącej wyprowadzki jej rodziny z miasta, ponieważ migranci uczynili jej życie tam praktycznie niemożliwym. W liście, zaadresowanym do burmistrza Monachium, Dietera Reitera, napisała:

„Piszę dziś do Pana coś w rodzaju listu pożegnalnego (Abschiedsbrief), wyjaśniającego, dlaczego ja i moja rodzina opuszczamy miasto, chociaż pewnie nikogo to nie obchodzi. Mam 35 lat, mieszkam tutaj z moim mężem i dwoma małymi synami w ekskluzywnym bliźniaku z miejscami parkingowymi. Można by więc powiedzieć, że, jak na standardy panujące w Monachium, powodzi nam się bardzo dobrze. […] Żyje nam się bardzo dobrze, mamy dużo przestrzeni, niedaleko znajduje się park. Dlaczego więc rodzina taka, jak moja, decyduje się opuścić miasto? […] Przypuszczam, że Pańskie dzieci nie korzystają z obiektów użyteczności publicznej, transportu publicznego, ani, że nie uczęszczają do szkół publicznych w ‚problemowych dzielnicach’. Przypuszczam też, że ani Pan, ani inni politycy rzadko, jeśli w ogóle, przychodzą tu na spacery.

Tak więc, w poniedziałek rano, poszłam na śniadanie kobiet z sąsiedztwa, sponsorowane przez miasto Monachium. Spotkałam tam 6-8 kobiet, niektóre z nich były z dziećmi. Wszystkie kobiety miały na głowach chusty i żadna nie mówiła po niemiecku. Organizatorzy imprezy szybko poinformowali mnie, że prawdopodobnie będzie mi trudno się tutaj zintegrować (ich słowa!!!). Chciałam zauważyć, że jestem Niemką. Mówię płynnie po niemiecku i nie noszę chusty na głowie. Uśmiechnęłam się więc delikatnie i powiedziałam, że chciałabym spróbować zintegrować się. Niestety, na śniadanie przyniosłam kanapki z salami i szynką, ponieważ wszystkie kobiety poproszono, aby coś ze sobą przyniosły. Zatem oczywiście, miałam jeszcze mniejsze szanse na integrację.

Nie byłam w stanie porozmawiać po niemiecku z żadną z kobiet uczestniczących w śniadaniu, a właśnie to miało na celu promowanie integracji. Nikt jednak nie był zainteresowany. Organizatorzy nie nalegali na mówienie po niemiecku, a kobiety, prawdopodobnie przynależące do tej samej arabsko-tureckiej grupy, po prostu chciały wykorzystać salę.

Wtedy zapytałam o rodzinny brunch. […] Powiedziano mi, że odbędzie się on w osobnych pomieszczeniach. Mężczyźni i kobiety oddzielnie. Najpierw pomyślałam, że to kiepski żart. Niestety, to nie był żart. […]

Więc moje odczucie z tych imprez, mających promować integrację, jest bardzo złe. W ogóle nie dochodzi do żadnej wymiany zdań!!! W jaki sposób miasto Monachium może tolerować coś takiego? Moim zdaniem, należy zakwestionować całą koncepcję tych imprez, organizowanych w celu promowania integracji. […] Poinformowano mnie, że nie wolno mi dawać wieprzowiny dziecku na drugie śniadanie w szkole!! Zaraz?! Przecież jesteśmy w Niemczech! […]

Podsumowując, panujące warunki sprawiają, że czuję, iż tak naprawdę nikt nas tu nie chce. Że nasza rodzina tak naprawdę tu nie pasuje. Mój mąż mówi, że czasem ma wrażenie, iż jesteśmy teraz największą mniejszością, bez jakiegokolwiek lobby. Dla każdej grupy istnieje jakaś instytucja, miejsce, publiczne zainteresowanie, ale my, heteroseksualne małżeństwo z dwójką dzieci, pracujący, ani nie niepełnosprawni, ani nie muzułmanie – my nie wzbudzamy już żadnego zainteresowania.

Gdy w przedszkolu mojego syna wspomniałam, że rozważamy wyprowadzkę z miasta i przedstawiłam powody, dla których chcemy to zrobić, zostałam ostro zaatakowana przez kierownictwo szkoły. To przez ludzi takich, jak my – powiedziano mi – integracja nie działa. Właśnie dlatego, że przenosimy nasze dzieci. Co najmniej dwie inne matki zaczęły mnie brutalnie wyzywać. Kierownictwo określa mnie teraz jako osobę ‚ksenofobiczną’.

To jest właśnie przyczyną, dla której osoby takie, jak ja tracą cierpliwość i decydują się głosować na inne partie polityczne. […] Szczerze mówiąc, objechałam pół świata, mam więcej przyjaciół za granicą niż w Niemczech i nie mam żadnych uprzedzeń ani awersji do ludzi ze względu na ich pochodzenie. Zwiedziłam wiele miejsc na świecie i wiem, że sposób, w jaki tutaj prowadzi się integrację, spowoduje, że inni dojdą do tych samych wniosków, co my: albo wyślemy nasze dzieci do prywatnych szkół i przedszkoli, albo przeniesiemy się gdzie indziej. Wystarczy. Żegnam!!!!!!!!!!”.

Soeren Kern jest Senior Fellow w nowojorskim Gatestone Institute. Jest także Senior Fellow ds. Polityki Europejskiej w madryckiej Grupo de Estudios Estratégicos / Grupie Badań Strategicznych. Można go śledzić na Facebooku i na Twitterze.

Źródło: https://pl.gatestoneinstitute.org

Tłumaczenie: Paulina Wojciechowska

Tytuł zmieniony – red. Euroislamu
 

Finis

Anarcho-individual
439
1 925
No to mamy w Niemczech potwierdzony white flight...
Szkoda, że nie "white fight" :D. Jednak po przeczytaniu tego tekstu, to nie ma na to co liczyć.

Nie chcę sobie po raz kolejny strzępić klawiatury, ale napiszę po niemiecku: "Jedem das Seine" i oby "Kommt Zeit , kommt Rat".
 

tolep

five miles out
8 579
15 478
Die Welt donosi, że ponad 1,5 miliona Niemców, wielu z nich posiadających wyższe wykształcenie, wyjechało z kraju w ciągu ostatniego dziesięciolecia.

Statystyki nie podają powodu, dla którego Niemcy emigrują, ale wszystko wskazuje na to, że ostatnio wielu z nich zaczyna dostrzegać prawdziwe koszty – finansowe, społeczne i kulturowe – decyzji kanclerz Angeli Merkel, dotyczącej przybycia do kraju ponad miliona głównie muzułmańskich migrantów w 2015 roku.

w 2015 roku 138 tysięcy Niemców opuściło kraj.

Statystyki zatem podają, że w 2015 roku wyjechało mniej Niemców niż średnio w ciągu wspomnianej dekady. Badum, tsss...
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
od wielu lat tysiące niemców opuszcza państwo opiekuńcze ze społeczną gospodarką rynkową, jak dobrze że maja dokąd emigrować, gdzie znajdą lepsze warunki, zarobki, gdzie nikt nie buldupi bo jacyś obcy sie sprowadzają, gdzie nie krzycą "zamknąć granice", nie wpuszczać obcych, gdzie nikt nie naciska na asymilacje i że muszą sie dopasować :)

Statystyki zatem podają, że w 2015 roku wyjechało mniej Niemców niż średnio w ciągu wspomnianej dekady. Badum, tsss...
10 lat wcześniej było dużo więcej, do tego każdego roku też sporo niemców powraca, wyjeżdżają głównie niemcy z zachodnich landów, zastepują ich niemcy z byłego enerde, wschód sie wyludnia, zastępują ich polacy w okolicach przygranicznych
 
Do góry Bottom