Narkotyki

Czy zażywasz/zażywałeś narkotyki?

  • Nigdy ( w tym może być jeden kilka razy w życiu, po prostu aby spróbować jak z fajkami )

    Votes: 44 55,7%
  • Sporadycznie ( od imprezy do imprezy )

    Votes: 15 19,0%
  • Regularnie, jestem uzależniony

    Votes: 4 5,1%
  • Kiedyś regularnie, obecnie w ogóle nie

    Votes: 5 6,3%
  • Kiedyś sporadycznie, obecnie w ogóle nie

    Votes: 11 13,9%

  • Total voters
    79

tolep

five miles out
8 579
15 476
CHdrE0zWoAA-jU7.jpg
I tego szuykam, również w darkwebie. Ale nie mogę znaleźć. Nawet jesli jakiś vendor to oferuje, to w komciach wychodzi że to nie MDPV.
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Też z początku próbowałem w domu. Z zegarkiem i termometrem w ręku :D



Następnym razem imprezka nie będzie w typowym rockowym pubie ;)
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 579
15 476
Znacie osobiście kogoś kto używa marihuaen "medycznie" I możecie coś na ten temat napisać?
Rzecz jasna tzw. medyczna marihuana to jak na razie kupa niepotwierdzonych doniesien. Nie ma żadnego dowodu że preparaty z konopi cokolwiek leczą poza być może objawami niektórych chorób.

Chodzi mi o coś innego.
Bliska mi starsza osoba cierpi na przewlekle bóle kręgosłupa i jakoś tak wyszło w rozmowie, że chciałaby spróbować

Macie coś na ten temat do powiedzenia?
 
Ostatnia edycja:
U

ultimate

Guest
Z tego co wiem to łagodzi objawy autyzmu, ADHD i zmiejsza częstość padaczkowych napadów. Pomaga ponoć też cukrzykom.
Ale o tym, że jest dobra na dolegliwości kręgosłupa to nie słyszałem.
 
L

lernakow

Guest
Nie ćpałem i nie ćpam, ale codziennie piję napoje energetyzujące.

1-20160927155521.jpg


Źródło: http://joemonster.org

Pakistan. Jeden z gatunków żyjącego tam skorpiona zawiera truciznę, która ponoć daje całkiem niezły odlot, jeśli przyjmie się ją w formie dymu. Dlatego też zdechłe skorpiony suszy się na słońcu, a następnie nabija w fajki niczym marihuanę i pali. Zatrucie jadem trwa przez ok. 10 godzin. Przez pierwszy jego okres palący czuje dość silny dyskomfort, który z czasem wyparty zostaje przez uczucie błogości i euforii, pojawiają się też barwne halucynacje.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Znacie osobiście kogoś kto używa marihuaen "medycznie" I możecie coś na ten temat napisać?
Rzecz jasna tzw. medyczna marihuana to jak na razie kupa niepotwierdzonych doniesien. Nie ma żadnego dowodu że preparaty z konopi cokolwiek leczą poza być może objawami niektórych chorób.

Chodzi mi o coś innego.
Bliska mi starsza osoba cierpi na przewlekle bóle kręgosłupa i jakoś tak wyszło w rozmowie, że chciałaby spróbować

Macie coś na ten temat do powiedzenia?
Mój znajomy miał niezłośliwego guza (tłuszczak), mieli mu usuwać operacyjnie. Na własną rękę sprowadził sobie olejek RSO oraz BHO (Butane Hash Oil). Do tego palił, jak to ma w zwyczaju (jest codziennym, dość zaawansowanym użytkownikiem). Po chyba dwóch miesiącach lekarze stwierdzili, że guz zanikł. Samoistnie. Sprawa nie ma żadnych wartości badawczych - jednostkowy przypadek - ale do dziś mnie zastanawia, jako osobę zainteresowaną tematem medycznej marihuany (jak na razie waham się w tej sprawie, brakuje rzetelnych badań, kombinują tu różne lobby).
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 872
12 259
Kwestia, która pojawiła się podczas rozmowy na Discordzie - odpowiedzialność prawna związana z narkotykami to nie tylko kary za posiadanie, ale również kwestia odpowiedzialności za prowadzenie pojazdów pod wpływem i po użyciu. W przeciwieństwie do alkoholu nasz system prawny w ogóle nie zna widełek przesądzających co jest stanem pod wpływem narkotyków, co stanem po ich użyciu, a przede wszystkim nie zawiera dolnej granicy, przy której jest się wolnym od odpowiedzialności. Dlatego jeśli kontrola wykryje cokolwiek w organizmie, to zawsze człowieka czekają nieprzyjemności. Teraz najciekawsze - dla trawki policja chwali się testami wykrywającymi ślady narkotyków do 2 tygodni po użyciu. W takim przypadku obligatoryjnie orzeka się zakaz prowadzenia pojazdów, co boli. Liczba kontroli systematycznie rośnie.

Ciekawy tekst:
https://www.cannabisnews.pl/grozi-jazde-wplywem-narkotykow/
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Akurat kannabinoidy utrzymują się najdłużej we krwi/moczu spośród zakazanych substancji odurzających.
A ponieważ dzisiejszy poziom analizy chemicznej jest bardzo wysoki, silnie podejrzewam, że wystarczy przebywać w pomieszczeniu w którym ktoś pali zioło przez kilkanaście minut (czyli na jakiejś imprezce) by dało się wykryć kanna we krwi, podejrzewam że przez kilkanaście lub dziesiąt godzin.

Co oznacza, że w niedzielę/poniedziałek na drogach mamy na drogach, powiedzmy, setki tysięcy kierowców z "jakąś" zawartością, którzy sami NIE palili.

Czyli wygląda na to, ze wszystko wisi na RiGCzu biegłych oraz orzekającego.
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Dr Feelgood z Fordonu podawał amfetaminę Kennedy'emu
Aleksandra Lewińska
26 maja 2017 | 07:55
z20590761Q,Ul--Bydgoska-w-Fordonie-na-poczatku-XX-w-.jpg

1 ZDJĘCIE
Ul. Bydgoska w Fordonie na początku XX w. (ARCHIWUM)



Wychował się w Fordonie, potem emigrował z rodzicami do Stanów i podawał zastrzyki z narkotykami m.in. prezydentowi Kennedy'emu i Marilyn Monroe. O doktorze Feelgood i innych fascynujących osobowościach usłyszą uczestnicy spaceru z okazji Roku Wisły.

Aleksandra Lewińska: Fordoniacy wiedzą, że doktor Feelgood czy też Miracle wychował się w ich dzielnicy?
Daria Kieraszewicz*: Damian Rączka, społecznik z Fordonu, pierwszy wpadł na jego trop. Powiedział mi kiedyś, że mieszkał tu facet, który doprowadził do śmierci wielu celebrytów. Zaczęłam szperać, dotarłam do jego biografii.

I kto to był?
– To lekarz, który podawał narkotyki wielu sławom: prezydentowi Kennedy’emu, Marilyn Monroe czy Elvisowi Presleyowi. Nazywał się Maks Jacobsohn, był synem rzeźnika z Fordonu – Louisa Jacobsohna.
Stosował mieszankę sterydów i amfetaminy, podawał ją w zastrzykach. Czasem nawet przez dziesięć lat. Skutecznie leczył złe samopoczucie celebrytów, ale, co oczywiste, rujnował przy tym ich zdrowie.

Antybohater.
– Z pewnością Amerykanów inspiruje – powstało na jego temat wiele artykułów, jedna z grup muzycznych nazwała się Dr Feelgood. Metaamfetamina, gdy ją podawał, nie była substancją zakazaną. Od niektórych, np. od Kennedy’ego, nie brał pieniędzy. Skromnie żył, nie liczył na zysk. Przypuszczam, że chciał dobrze. Ale doktor budzi kontrowersje nie tylko z tego powodu. Był szarą eminencją amerykańskiej polityki lat 50. ubiegłego wieku. Secret Service założyły mu teczkę, nadały mu wtedy przydomek Dr. Feelgood, czyli Dobre Samopoczucie. A on sam zachwalał się, że uzależnił samego Hitlera. To niepotwierdzone, ale był w latach 30. w Niemczech, więc możliwe.

z21865504Q,Max-Jacobsohn--czyli-doktor-Feelgood.jpg
Max Jacobsohn, czyli doktor Feelgood https://www.geni.com/people/Max-Jacobson/6000000050133304486

W biografii Jacobsohna jest mowa o Bydgoszczy?
– Dość zabawnie. Miasto jest wspomniane jako miejscowość pod jego rodzinnym Fordonem! (śmiech). Polskie dzieje doktora Miracle nie są jeszcze dokładnie zbadane. Dom, w którym mieszkała jego rodzina, pewnie już nie istnieje, ale wiemy, że uczył się w żydowskiej szkole, więc w archiwach jakieś informacje o nim muszą być. Emigrował do Stanów w 1936 r., razem z rzeszą fordońskich Żydów wyjeżdżających z powodów ekonomicznych. Założył prywatną praktykę na Manhattanie.

O nim i wielu innych postaciach napisałaś w pierwszym profesjonalnym przewodniku po Fordonie „Sztetl”.
– Nie czuję się odkrywcą. Spisałam historie, które krążyły wśród ludzi. I miałam poczucie, że jeśli ktoś teraz tego nie zrobi, to one wkrótce przepadną, odejdą wraz z pokoleniem. „Sztetl” to raczej spacerownik, nie przewodnik. Największym odkryciem podczas zbierania informacji do niego był dla mnie był doktor Feelgood. Ale niejedynym. W Fordonie wychował się też m.in. Heinrich Caro, który po studiach chemicznych w Berlinie opatentował metodę produkcji barwnika indygo, używanego potem do przedłużenia trwałości szminek. Fordon to kopalnia ciekawostek, nieopowiedzianych dotąd historii. W najbliższy piątek zabiorę czytelników „Wyborczej” na premierowy spacer tym szlakiem. To będzie wycieczka w przeszłość, sto lat wstecz. Trasa jest przewidziana na półtorej godziny.

*Daria Kieraszewicz – przewodniczka po Bydgoszczy, współwłaścicielka Muzeum Mydła i Historii Brudu.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 872
12 259
Czyli wygląda na to, ze wszystko wisi na RiGCzu biegłych oraz orzekającego.
Nie ma czegoś takiego jak RiGCz biegłych oraz orzekającego. Są przepisy, których się trzymają. Nie znam się na sprawach karnych, ale na pierwszy rzut oka nie wygląda to dobrze. Odnośnie prowadzenia pod wpływem się nie wypowiadam, uważam, że nikt nie powinien jeździć najebany (tak, jestem komuchem). Natomiast co do opcji "po użyciu", to jakąś opcją jest pewnie:

Art. 39. § 1. W wypadkach zasługujących na szczególne uwzględnienie można
– biorąc pod uwagę charakter i okoliczności czynu lub właściwości i warunki osobiste
sprawcy – zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary albo odstąpić od wymierzenia
kary lub środka karnego.
Natomiast nie wiem jaka jest tego skuteczność przy pierwszej wtopie.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 872
12 259
CHwileczkę. Biegły nie może stwierdzić, że stężenie jest tak śladowe 1) nie ma wpływu na zdolność prowadzenia pojazdów oraz 2) uprawdopodabnia wersję podsądnego?
Może, ale skutek tego jest taki, że przechodzisz z kodeksu karnego (prowadzenie pod wpływem - grzywna, ograniczenie wolności, pozbawienie wolności do 2 lat) do kodeksu wykroczeń (prowadzenie po użyciu - areszt albo grzywna do 5000 zł + obligatoryjny zakaz prowadzenia pojazdów do 3 lat).

Nie ma tutaj czegoś takiego, że test wykazuje śladową ilość więc jesteś niewinny.

Ale jesteś za ustawowym zakazem???
Nie, ale jak napisałem już gdzieś w temacie "Jazda po pijaku powinna być legalna", jestem zwolennikiem różnicowania odpowiedzialności według stopnia winy, a spowodowanie wypadku po świadomym wprowadzeniu się w stan uniemożliwiający prowadzenie pojazdu uważam pod względem winy za zbliżone do umyślnego spowodowania wypadku.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom