Muza

Racibor

Well-Known Member
408
2 160


The lack of personal hygiene is a statement they hold dear, the stench of rotten fish heads is their only weapon we fear. Because they're just a bunch of cowards too scared too show their face, spotty twats they make me laugh - oh what a disgrace.

Smash the scum of the AFA - good night left side! :D
 
A

Antoni Wiech

Guest
ICE-T z wątku Kawadora przypomniał mi o Gangsta Rapie i ten numer. Nie wiem, ale mam wrażenie, że czarni są jakoś genetycznie nakurwieni energią bardziej niż biali :D:

So throw ya gunz in the air!
Buck! Buck! like you don't care! (to mogłoby być hasło wyborcze libów :D)

 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Kolejne rozczarowanie po latach: The Doors
Czas obszedł się z nimi jak fiskus z przedsiębiorcą - zmielił, zmiażdżył, strawił i wysrał produkt nie nadający się w całości do użytku.
O ile jeszcze pojedyńcze kawałki bronią się z powodzeniem, to generalnie kupa: rzężący, krzyczący jak potłuczony Morrison, gitarzysta grający gorzej niż ja. Wychodzi mi na to, że w zespole mieli dobrze rokującego perkusistę z jazzującym feelingiem i znakomitego pianistę Manzarka, który sporymi umiejętnościami maskował garażową amatorszczyznę reszty.

Jedyne nagranie, które jeszcze wywołuje ciarki to "Jeźdźy burzy" - nie do zdarcia, pod każdym względem genialne. Może gdyby Morrison się nie zabił, następne płyty z roku na rok, byłyby coraz lepsze, lepiej zmiksowne i w ogóle.
 
S

stormtrooper

Guest
Co do The Doors, ja się jaram "The Doors Concerto" Nigela Kennedy'ego, tu próbka:

 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
"... i stworzył człowiek robota na podobieństwo swoje i zgubę swą"



Uwielbiam ten album za wyjątkowo udane połączenie klasycznego popu z orkiestracjami.

I jeszcze płyta, która ryje czerep wciąż z tą samą siłą, co w latach 80-tych. Peter i jego "Czwórka".



"Na brzegu oceanu leży ciało w piasku, obok siedzi Wielka Kobieta,
Ciepłem swojej skóry, ogniem swego oddechu dmie głęboko
Dmie głęboko w usta Śmierci".
 
A

Antoni Wiech

Guest
Kolejne rozczarowanie po latach: The Doors

Mam tak, chociaż nie tak skrajnie z Nirvaną...

A tutaj klasyk hardcore'a

Krzyczysz z mównicy - ty wiesz, co jest złe.
Krzyczysz z ekranu - zabijasz mnie.
Krzyczysz i rządzisz - teraz jesteś mocny,
ja wiem, że na ciebie miecz czeka ostry.

Każda świnia trafi kiedyś do rzeźnika,
każda świnia trafi kiedyś do rzeźnika.

Śni mi się dzień, w którym władzą się udławisz.
Śni mi się bomba, która władzy cię pozbawi.

Każda świnia trafi kiedyś do rzeźnika,
każda świnia trafi kiedyś do rzeźnika.

 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Jak już przy Doorsach i Nirvania jesteśmy jako rozczarowaniach, to ja jeszcze dodam Metallicę. Jako dzieciak jarałem się nimi strasznie i był to mój ulubiony zespół, ostro grali i mieli fajne, buntownicze, nierzadko całkiem libertariańskie teksty. Dzisiaj stwierdzam, że oprócz "Master Of Puppets", który jest naprawdę świetną płytą i paru pojedynczych genialnych utworów, to ich twórczość to w zasadzie nic specjalnego. Z wieloma thrash metalowymi i heavy metalowymi kapelami tak mam, ich muzyka kompletnie przestała mnie rajcować. Wracając do Metalliki, to nawet nigdy nie byłem specjalny hejterem ich późniejszych dokonań, czarny album jest naprawdę dobrym kawałkiem ciężkiego rocka, ale się zwyczajnie znudził. Znienawidzony przez niektórych "Load" byłby całkiem dobrą "lżejszą" płytą z southern-rockowym klimatem ale coś przy nim zjebali, mimo wszystko nie jest zły. "ReLoad" to straszna słabizna. "St. Anger" mógłby być jedną z ich najlepszych płyt ale go zjebali dokumentnie (po chuj te dłużyzny, które nic nie wnoszą?!). Ostatnia studyjna płyta brzmi po prostu jak wyjątkowo głośna (najgorszy przypadek loudness war jaki słyszałem!) reanimacja trupa, którym jest ich brzmienie z lat 80.

Wielu ludzi twierdzi, że wyrośli z Iron Maiden. To jest z kolei zespół, z którego nigdy nie wyrosnę :) . Nawet po latach lubię wrócić do ich klasycznych płyt i nadal mnie one bawią, nawet przy słabszych kompozycjach takich jak "Sun and Steel" mam banana na twarzy :) . Sam nie wiem dlaczego, czy to przez ten pozytywnie kiczowaty klimat lat 80., a może po prostu to są fajne, dobrze skomponowane i dobrze zagrane, heavy metalowe piosenki (o ile np. "Rime Of The Ancient Mariner" można nazwać piosenką)?
 

Caleb

The Chosen
511
271
Metallicę znielubiłem (muzycznie) po wydaniu czarnej płyty. Wtedy oczekiwałem kontynuacji "And justice...". Później muzycy przekreślili wszystko swoją wojną z Napsterem. Mówiąc o ulubionych numerach nie ma to jak "Whiplash" :D

Z Iron Maiden wyrosłem fakt. Ale "Aces High" to jest coś co będę kochać do końca życia.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Jak już jesteśmy przy rozczarowaniach, to ja powiem, że nigdy ich nie mam. W sensie - jeśli kiedykolwiek mi się jakaś muzyka naprawdę spodoba, nigdy mi się nie przestaje podobać. Owszem - czasem mi się nudzi, przerzucam się na inne brzmienia itp, ale nigdy nie jest tak, żebym przeżywał jakieś rozczarowania po "powrocie". Zawsze mnie to gdzieś przenosi. Nawet Roxette mi się podoba, którego słuchałem w dzieciństwie. Nie mówiąc o tym:

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Jak już jesteśmy przy rozczarowaniach, to ja powiem, że nigdy ich nie mam. W sensie - jeśli kiedykolwiek mi się jakaś muzyka naprawdę spodoba, nigdy mi się nie przestaje podobać. Owszem - czasem mi się nudzi, przerzucam się na inne brzmienia itp, ale nigdy nie jest tak, żebym przeżywał jakieś rozczarowania po "powrocie". Zawsze mnie to gdzieś przenosi. Nawet Roxette mi się podoba, którego słuchałem w dzieciństwie. Nie mówiąc o tym:

W sumie też tak mam. A gdy idzie o ulubione kawałki z bardzo wczesnego dzieciństwa, to uwielbiałem dwie wokalistki Fasolek.
Eteryczną Olę Zaborowską:



I charakterną Agnieszkę Kalinowską:


Byłem zakochany w tych głosach, jak chcieliście mnie usadzić, to tylko Fasolkami. Dzisiaj tak brzmi japoński pop - Krzysiu Marzec był przewirtuozem i wizjonerem. Trzech klawiszowców i gitarzysta. Zajebista polifonia i proszę jaki wstęp do słuchania dwudziestominutowych katedr dźwięku rocka progresywnego. Kurwa, nawet dziś chciałbym dostać od nich autograf... ;)
 
Do góry Bottom