Muza

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 986
Łukash, to znaczy jest tak: generalnie nie słucham za często Dead Can Dance, bo boję się głosu Lisy Gerard. Mam wrażenie, że to sama lodowata uosobiona Śmierć przed mikrofonem (ma głos nieprawdopodobny, fenomenalny, ale też mocno żałobny, jakiś trupi). Posłucham troszkę i styka.

edit: Nie muszę chyba dodawać, że finał "Mgły" Darabonta jest jaki jest, głównie ze względu na Lisę. Za każdym razem czuję się utytłany emocjonalnie po tym filmie.
 
Ostatnia edycja:

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 986
Zestaw perkusyjny Neila Pearta. Neil już chyba nie pogra, kończy karierę. Ma jakieś problemy ze ścięgnem.

Przypomniała mi się historia, jak to Peart został przyjęty do Rush. Lee gadał, że usiadł se chłopek i zagrał tak, że buty im z nóg pospadały. Wielu potem nie pamiętało, że na albumie debiutanckim grał jakiś ... no właśnie, jak nie wyguglam, to sobie nie przypomnę.

epic_images_that_are_truly_fascinating_640_19.jpg


edit: Natknąłem się na niezłą dźwiękowo wersję "Exit ... Stage Left", na której Neil był w absolutnie szczytowej formie, a tych kilka minut mnie zabija. To chyba jedyny hardkorowy Randysta wśród ściśle elitarnych perkusistów. OD 39 min. TO JAKIEŚ SZALEŃSTWO!

 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 556
15 443
Skąd te nutki od 0:24 do 0:34 mniej więcej, w "Tunnel of Love" powyżej??

edit: dobra, mam to. Don't let me be misunderstood Animalsów.
 
Ostatnia edycja:

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 037
Ernest, dostanę "Alchemy" na Gwiazdkę (blu). :) Ciekawe, zapodałeś IMO dwa najsłabsze nagrania z tego zajebistego koncertu. (edit: ok, "Tunel" się jednak motzno broni, ale "Expreso Love" - niewypał, taki rockendrollik srolik, ale i tak lepszy niż większość takich srolików)
"Alchemy" już przesłuchane? :) W porównaniu z wersją studyjną "Expresso Love" wypada przezajebiście, jest dużo szybsze, ma fajne tempo, które mnie od razu nosi. To chyba kwestia tego pozytywnego zaskoczenia, że wyszedł z tego taki prosty, pozytywny rockendrollowy srolik. Knopfler jeszcze bardziej powinien skakać na scenie przy takim kawałku. :)
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 986
"Alchemy" już przesłuchane?
Płytę znam od 20 lat z okładem, ale blu-ray odpaliłem na razie fragmentarycznie. Obraz skandalicznie zły, poziom vhs, zero obróbki, nikt nad tym nie pracował, za to dźwięk już znacznie lepszy, szczególnie "wyciągnięty" na pierwszy plan fender stratocaster Knopflera. Brzmi cudnie, co za gitara! Uwielbiam fendery, chyba najbardziej z wszystkich wioseł. Reszta muzyków nieco wygaszona, ale spoko. Nie słuchałem w całości, więc nie wiem, jak wypadł dźwiękowo Mel Collins na saksie. Zobaczymy. Wiedziałem, że obraz będzie skopany, ale od strony muzycznej, to jeden z najlepszych oficjalnych koncertów ever.
 

Till

Mud and Fire
1 070
2 287
Lemmy zmarł w wieku 70 lat.
Niemal do końca czynny zawodowo. Ponieważ nie jestem szczególnym fanem Motorhead, będę go pamiętał z najlepszych płyt Hawkwind - tego basu nie da się pomylić.

Heh, oglądałem kiedyś dokument o nim i wspominał jak go wyrzucili z kapeli w trakcie trasy. Kolesie z Hawkwind opowiadali, że to za maniany narkotykowe jakie odpierdalał, przez które nigdy nie można było na nim polegać, bo wolał naćpany leżeć w wyrku cały szatański dzień zamiast stawić się na próbę. W końcu miarka się przebrała, urządzili mu awanturę i pokazali drzwi. Potem była przebitka na Lemmy'ego, który z uśmiechem opowiadał jak po tym zdarzeniu wrócił do swojego miasta i gdy jego byli hawkwindowi koledzy koncertowali z dala od domu, on przeruchał dziewczynę każdego nich (jedną zresztą posuwał już wcześniej). Na końcu podsumował: "Zemsta jest słodka".
 
Do góry Bottom