Muza

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 044
Wróciłem sobie ostatnio do soundtrack'ów z Tony Hawk Pro Skater, konkretnie z dwójki i trójki. To tam pierwszy raz człowiek usłyszał na przykład o RATM albo Bad Religion, więc pomyślałem, że może jeszcze coś wpadnie mi w ucho. Przypomniałem sobie "Check" Zebrahead i na Youtubie znalazłem ich drugi album, z którego pochodzi ten kawałek. I, kurna, kawał fajnego punkrocka/punkpopu. Takie bezpretensjonalne, mocno melodyjne granie. No i wyraźnie słychać klimat 90'.

Krótka solówka od 2:10 wymiata.

Polecam cały album Waste of mind. W swoim gatunku bardzo dobra rzecz!
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Mój ulubiony kawałek Dead Can Dance - Cantara, który jest wyjątkowo dobry w wersjach koncertowych, że względu na konstrukcję i narastanie tempa, mocy i fenomenalnego wokalu do świetnego finału, czego w wersji płytowej brakuje.

Wersja z płyty:



Wersje live, poczynając od najlepszej:





Jakiś metalowy cover:



Jakiś krajowy folkmetalowy cover:

 

Max J.

Well-Known Member
416
449
Dżapsy prezentujące alternatywny prog rock. Nie jest to muzyka dla fana rocka, ale dla poszukującego różnych brzmień melomana jak najbardziej.

Amygdala - Amygdala

Amygdala are a Zeuhl / Progressive Rock Japanese band, the duo of Yoshiyuki Nakajima (keyboards, synths and programming) and Yoshihiro Yamaji (bass, guitar, and vocals). Drums are programmed by Nakajima and even though it's inferior to having a real drummer, it is still well done. Nakajima is also the composer of the music.
 
U

ultimate

Guest
Ano świetna. Moim zdaniem przełom lat 60-70 to był najlepszy okres dla rockowej muzy i min. " Mercator" świadczy o tym.
Wszystkie utwory z tej płyty świetne są ale chyba "Waterways” najbardziej mi się podoba.
Trochę klimatów tam karmazynowych jest i psychodelia.

 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Niuejdżowe oldfieldeski Roberta Reeda. Tak jak hipokryzja jest hołdem składanym cnocie, tak naśladownictwo jest chyba najwyższą formą uznania wobec czyjejś pracy.





Śmieszne wrażenie - trochę jakby usłyszeć "Tubular Bells", "Incantantions" czy "Platinum" z alternatywnego wszechświata - o odwzorowanie oryginalnego brzmienia Reed naprawdę się postarał.

Ale "Sanctuary" to tylko pretekst do poruszenia na wstępie - prawdziwy Oldfield wydał kolejny album. Album, którego boję się przesłuchać. A wszystko przez nadany tytuł - "Return to Ommadawn". Serio? Wybór takiej nazwy to świetny sposób na popełnienie artystycznego samobójstwa. Tak, nawiąż do swojego życiowego masterpiece'a, zwłaszcza jeżeli nie nagrałeś nigdy niczego zbliżającego się do tego poziomu, a wiek sprawia, że raczej nie masz szans na wykrzesanie z siebie takiej energii jak w swoim szczycie twórczym. A jednak gość zdecydował się to zrobić - zapewne dlatego, że ma dość luźne podejście do tytułów swoich prac, zwłaszcza tytułów roboczych. I tak to zresztą wygląda - jak tytuł roboczy dla czegoś bardzo nie wprost związanego z dziełem z 1975. Po co? Odcinanie kuponów czy rzeczywista obietnica wypuszczenia czegoś równie pięknego?

Boję się tego słuchać. Niech ktoś zrobi to pierwszy i powie jak to się ma do pierwowzoru.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom