Muza

D

Deleted member 427

Guest
whirlinurd, rozjebałeś mnie kawałkiem IS TROPICAL - THE GREEKS. Coś pięknego :)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Zauważyłem, że im bardziej kapela ciągnie w mentalne lewactwo, to wokal przypomina taki eunuchowato-masochistyczny wibrujący wyjec. Wkurwia mnie to na dzień dobry. A jak kapela wyznaje normalne tradycyjne wartości (krew, honor, prawda, logika itp.), to wokal idzie równo z brzucha przez gardło. Rodzaj muzyki nie ma znaczenia.
 

Cokeman

Active Member
768
120
Niekoniecznie to sie sprawdza

[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=UWHEcIbhDiw[/video]

piesn wybitnie libertarianska a koles wyje bardziej niz ten z MSI

Poza tym w RATM to nie ma wycia eunuchowatego a lewactwo totalne
 
D

Deleted member 427

Guest
Cokeman, same banały dla zbuntowanej młodzieży z burżujskich rodzin, sorry, ale mentalnie ciągle jesteś burżujem i to, czym się jarasz, nie wychodzi nawet o milimetr poza rewolucje wewnątrzburżuazyjną lol :)
 

Cokeman

Active Member
768
120
a co ja mam tutaj hiphopa cie zapodawac?

kontrolowana przez burzujow popkultura trawi wszystko i co zrobisz?

Na powaznie to looknij sobie to:

[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=zFzXwAxXaxU[/video]

kolesie zuplnie chyba nieznani w popkulturze.
 
D

Deleted member 427

Guest
Cokeman napisał:
kolesie zuplnie chyba nieznani w popkulturze.

Ależ Tangerine Dream stworzyli ost do blisko trzydziestu filmów, w tym Sorcerer ("Cena strachu"), genialnego Thiefa ("Złodziej"), The Keep ("Twierdza"), Risky Business ("Ryzykowny interes"), Legend ("Legenda"), Miracle Mile ("Cudowna mila") itd. Są zatem bardzo dobrze znani w popkulturze i generalnie macki międzynarodowego kapitału (szczególnie syjonistycznego z Holly) już dawno ich oplotły :)
 

Cokeman

Active Member
768
120
filmy tak ale muze niekoniecznie.
Jarre i Vangelisa ludzie jeszcze kojarza ale mandarynek juz nie. Poza tym ich albumy niefilmowe to perełki.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Lata 80, w Polsce? D'oh. Ja żałuję, że nie dane mi było być młodym na Zachodzie tak od '65 do '79. To był najlepszy czas dla muzyki, jakiej słucham. Dziś mogę co najwyżej pójść na koncert swoich dinozaurów, ale młodość to jednak młodość. Dzisiaj staruszkowie z całą pewnością grają niezwykle precyzyjnie, świetnie technicznie (w końcu lata wprawy...), nie ma się co dziwić, że brakuje im tego powerplaya, wykopu i pierdolnięcia, ale weź człowieku zagraj ten sam utwór po raz n-ty i spróbuj być świeży i radosny.

Kurde, w samym jukeju ile się wtedy działo. Arthur Brown swą złowrogą psychodelą orał naiwnych hipisów, King Crimson poszedł z tym jeszcze dalej, Emerson z Lejkiem i Palmerem, z pomocą hammondów, mooga, perki, basu i akustyka potrafili epickością przyćmić niejedną orkiestrę w pełnym składzie.

Można było se nawet pomoralizować ze sceny, wygarniając ludziom, co leżało na wątrobie, robiąc także różne inne rzeczy przy okazji. I cieszyć się po prostu z tego, że się gra.

Ile ja bym dał, żeby wtedy na żywo zobaczyć taki Uriah Heep, koncerty Queen z czasów, gdy grali materiał z pierwszych trzech płyt, a przecież był jeszcze Gentle Giant, Renaissance, po drodze Floydzi, Genesis.

Przyszły lata '80, zaczęło się syntetyczne, plastikowe brzmienie, automaty perkusyjne, tanie melodyjki ery disco. Pojawił się metal, który miał bronić honoru dobrej muzy, ale całość poszła w stronę kompletnej groteski. Eskalacja bezsensownego napierdalania (hardcore tu mam na myśli), albo kiczowaty mrok-kvlt - a wszystko to, jak stosowanie nadmiaru przypraw i majonezu, by ukryć wszelkie braki swej sztuki kulinarnej.

Muzycznie, to nie moje czasy. Powinienem szlajać się wtedy od koncertu do koncertu. Dziś bym był starym piernikiem, który miałby kupę wspomnień, a teraz zbierał tylko kolejne wydania nagrań swoich ulubionych kapel i handlował bootlegami, które sam ponagrywał. A nawet gdybym urodził się PRLu, ale miałbym dzisiejszą świadomość, to zaryzykowałbym nawet kulkę w łeb na jakieś granicy żelaznokurtynowej, żeby tylko dostać się na Zachód, dla samej muzy.

Czasy chujowe i zlewaczałe, ale sztuka kwitła.

Kurde no!
 
D

Deleted member 427

Guest
FatBantha napisał:
Dziś mogę co najwyżej pójść na koncert swoich dinozaurów

A propo koncertów ciut młodszych dinozaurów ;) - nie dalej jak trzy tygodnie temu w Poznaniu odbył się kameralny koncert Morelanda i Arbuckle'a. Po występie kolesie rozdawali płyty z autografami, ogólnie zajebista sprawa, gdyby nie to, że we wtorek do roboty trzeba było wstać, to mógłbym tam siedzieć 10 godzin :)

[video=youtube] http://www.youtube.com/watch?v=IyTrbH16 ... r_embedded[/video]

Co się zaś tyczy lat 80 - dla mnie to też niezapomniana, absolutnie kultowa epoka, co prawda nie było mi wtedy dane świadomie uczestniczyć w konsumowaniu popkultury, ale muza z tamtych czasów jest nie do zajebania. Dzisiaj jadąc autem przez miasto po zmroku puściłem sobie Bryana Ferry'ego "Valentine", a potem zaraz "Boys of summer" Dona Henleya i zapomniałem o całym bożym świecie :)
 

Cokeman

Active Member
768
120
FatBantha - przestan rozpaczac tylko posłuchaj Mars Volta

[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=lrwMMF2QS14[/video]

[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Lq3iiOb7jE4[/video]

BTW - w swojej wyliczance zapomniałes o YES, ale za Renaissance to szacun.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Nie zapomniałem. Po prostu Yes mi do niej nie pasuje, bo oni akurat im starsi, o ile w oryginalnym składzie, tym lepsi.

[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Gy2CzM6qKXM[/video]
[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=mW7gjJb1E9Q[/video]
[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=kcaRav_x0gU[/video]
 

Cokeman

Active Member
768
120
Eee nie zgadzam sie. Byłem na koncercie Andersona w 2005 i wyszedl chujowo.
Okres od 1970 do 1977 byl najlepszy, potem komercha a potem to juz epizody
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Electric Six jest zajebiste :p .

[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=2a4gyJsY0mc[/video]

[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=HTN6Du3MCgI&feature=related[/video]

A Pain Of Salvation znacie? Niektórzy ich nie trawią, dla mnie jeśli chodzi o prog rock/metal, to klasa sama w sobie. Właściwie każda ich płyta jest inna (najnowsza to już nawet nie jest prog, a jakieś psychodeliczne odjazdy w stylu lat 70.). Krzysiowi się pewnie nie spodoba wokal ;) (według mnie świetny, niesamowita skala głosu) a teksty też trochę lewicujące (szczególnie na płycie "Scarsick").

http://www.youtube.com/watch?v=MSm0n6k4Dh8

http://www.youtube.com/watch?v=se-cBL71AHU

http://www.youtube.com/watch?v=sGbgITz_KVY
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Cokeman napisał:
Eee nie zgadzam sie. Byłem na koncercie Andersona w 2005 i wyszedl chujowo.
Ja też byłem, w Zabrzu, w Domu Muzyki i Tańca - wyszedł całkiem nieźle, chociaż ludu mało wtedy było. Zresztą Jon solo to nie Yes.
Okres od 1970 do 1977 byl najlepszy, potem komercha a potem to juz epizody
Może gdy chodzi o same albumy i ich zawartość. Ale wykonania koncertowe starych numerów bez porównania - ich aranżacje są teraz dużo, dużo lepsze. "Starship Trooper" z takiego "Keys to Ascension", zatem połowy lat '90 bije na łeb, na szyję, sposób w jaki grali ten kawałek w latach '70. Zresztą studyjną, straszliwie czerstwą i brzmieniowo ascetyczną wersję też.

Są po prostu kapele, które na scenie są lepsze niż w studiu, a po latach potrafią w swoich utworach znaleźć coś więcej, niż wydawało im się na początku, że tam jest. Ciągle się czegoś uczą i znajdują coraz to lepsze sposoby ekspresji tego.

"And You And I" jest też tego przykładem - teraz "Eclipse", ta "emanacyjna" część utworu, grana jest wolniej i dostojniej, brzmi to dużo ciekawiej niż oryginalnie. Howe ma więcej miejsca dla swojego hawajskiego, metalowego Fendera, kiedyś zagłuszał go Wakeman mellotronem i minimoogiem. Jest bardziej wielowarstwowo, na mnie przynajmniej robi pioronujący efekt. Takie coś lubię.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Też lubię muzę z tamtych lat, ale nie uważam, że wszystko co potem = gówno. Disco z lat 80-tych jest jak dla mnie bardzo dobre, z tego klimatu nie ma w zasadzie dziś nic co można by chociaż porównać do tego.

Teraz natomiast naszła mnie ochota na konkretny, ciężki metal (ale nie heavy :)):
Samael
http://www.youtube.com/watch?v=RPzkYhKAjB8
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Uwielbiam Samaela do "Passage" (później już tak sobie).

W ogóle brzmienie gitary na "Ceremony of Opposites" miażdży, ciężkie, brudne, takie jak trzeba.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
kawador napisał:
Co się zaś tyczy lat 80 - dla mnie to też niezapomniana, absolutnie kultowa epoka...

Ja mam pewną spiskową teorię w tym temacie. ;)
W latach 70 muzyka była dostępna wyłącznie na płytach i kasetach. W latach 80 gdy weszły CD dalej dominowały płyty. CD wyparło płyty tłoczone gdzieś w 84 (może się mylę). Produkcja płyty CD była z początku droga. Dopiero po około 10 latach koszt produkcji CD spadł około 10 razy!
Ale ceny płyt CD praktycznie nie spadły. I prowizje dla producentów i wykonawców zostały na tym samym poziomie, mimo spadku kosztów produkcji.
Tyle, że w czasie gdy dominowały płyty tłoczone (na marginesie: w PRL państwo na tłoczenie płyt miało monopol, który zniesiono początkiem lat 90-tych) nikt się specjalnie nie przejmował prawami autorskimi. Po prostu były one chronione naturalnie. Kopia kopii kopii była zawsze gorsza od oryginału.
Ponieważ nikt się nie przejmował prawami autorskimi w branży muzycznej panował wolny rynek (mowa o zachodzie a nie bloku wschodnim - tu był syf i choćby to jest wystarczającym powodem by zajebać wszystkich rządzących komuchów i powiesić ich na jelitach ich potomstwa). Klient decydował. Stacje radiowe puszczały darmowe dema, które reklamowały płyty. Była ostra konkurencja i muzyka była dobra niezależnie od gatunku. Wypromować coś kiepskiego było cholernie trudno. Po prostu prawie nikt by nie kupił lansowanego gówna i prawie nikt by nie poszedł na jego koncert, bo słysząc w radiu po chwili lepszą muzę zapomniał by o tym. Mało tego, byłby rozdrażniony i zmieniłby stację lub zadzwonił by do nich opierdolić ekipę.
W latach 80/90 weszły MTV oraz inne telewizyjne kanały muzyczne. Weszły też wideoklipy. Muzyka stała się mniej ważna, bo doszła oprawa.
I tak na przełomie wieków obudziliśmy się w epoce lansowania gówna i monopoli chronionych przez system praw autorskich. Wielkim wytwórniom nie opłaca się walczyć na rynku tylko lansować gówno. A pomagają im w tym rządy wraz ze swymi regulacjami np. pod pretekstem "ochrony narodowej kultury" czy ochrony autorów (tych wylansowanych przez chory system). Czy ktoś słyszał by jakiś mainstreamowy wykonawca zaśpiewał o zabijaniu polityków? Przecież w latach 60/70 było pełno "protest songów" a punk 70/80 to była jedna wielka rebelia!
Jesteśmy obecnie zalani słodzonym lansowanym gównem, śpiewanym przez imbecyli, ze słowami na poziomie typowego wyborcy SLD. A ci od marketingu w wielkich firmach fonograficznych nie mają ani gustu ani słuchu. I te jebane skurwysyny, będą zwalczać nawet legalnie udostępnioną muzę przez P2P/coś_tam_share, by utrzymać monopol. By normalny człowiek nawet przez przypadek nie usłyszał niczego lepszego. Jedynie Rap i Hip-Hop nie zostały przez nich do końca spacyfikowane. Reszta gatunków jest spacyfikowana do niszy.
To tyle mojej teorii.




Wracając do muzyki z lat +/-80 to moje odczucia były takie... W połowie lat 70 hard rock (bo metalu jako takiego jeszcze nie było) zaczął się bastardyzować. Wykonawcy wybakali się z pomysłów i zaczęli jakieś bezsensowne wirtuozerskie popisy. Forma bez treści. Zostali zaorani przez punk rock. Z jednej flanki napierdalał Sex Pistols, z drugiej Ramones, w środku reszta hordy i zaorali wszystkich. Potem do punka, bo ten był na topie, dołączyły na gapę różne kwękacze i cwel-hujki. No to, cwelieros zostali zaorani przez różnoraki metal, wpierw Venom a potem Slayer, Dark Angel i Napalm Death. Z punka ostał się Exploited.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Vinyl Done Right, o którym wcześniej tu wspomniałem, zakończył właśnie działalność. Powodem - działania antypirackie.

THE END OF AN ERA: I WILL BE TAKING DOWN THE SITE TODAY. THE SWARM OF ANTI-PIRACY ACTIONS AND THE FACT THAT THIS LOCATION IS NOW “KNOWN” HAVE FORCED ME TO DO THIS. ANYONE THAT HAS SENT ME LP’S I WILL BE RETURNING THEM, DO NOT FEAR. I DO NOT KNOW WHERE I GO FROM HERE. I WILL CONTINUE ON FACEBOOK SO ANY QUESTIONS I WILL ANSWER THERE. I THANK YOU ALL FOR EVERYTHING YOU HAVE DONE.

Szkoda, uwielbiam jego ripy.
 
Do góry Bottom