"Murzyni wymachujący łapami", czyli dyskusja o pochodzeniu gatunków muzycznych

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Niedawno to zostało nazwane i wypromowane jako gatunek przez euro-atlantydzkich krytyków. Oni (Tuaregowie) sobie grali w swoim stylu od lat, a przed nimi ich przodkowie, tyle że nikt z Zachodu się tym nie interesował.

Może sobie i grali. To jest gdybanie i nic więcej. Czy ta muzyka była podobna do bluesa? Również gdybanie.

A co to jest blues? Podaj wszystkie konieczne cechy formalne, jakie musi spełnić jakiś utwór, by można go uznać za bluesowy.

No ale co teraz, mamy się kłócić o definicję bluesa? Równie dobrze ktoś może uznać że soul to dla niego blues, albo że podchodzi pod definicję. Ale nie o tym tutaj mówimy. Mówimy o tym kto wymyślił blues, bo do tego stwierdzenia miałem wątpliwości i nie zgadzam się z nim.

Zresztą mieszasz jedno z drugim: pochodzenie (wywodzenie się skądś) a powstanie. Powstać mógł sobie w Ameryce, ale składał się z części znanych z Afryki, zasłyszanych przez czarnych, którzy byli nośnikami tradycji z jaką się tam spotkali i zaadaptowali na swe potrzeby.

Teraz to się ty miksujesz. Mówimy o tym kto wymyślił, a więc też i gdzie powstał. To że składał się (lub mógł składać się) z elemeantów wywodzących się z Afryki - tego wcale nie neguję. Równie dobrze wpływ mogła mieć muzyka białych, zasłyszana na plantacji, podświadomie wpleciona do gatunku. Powtarzam więc: geneza gatunków jest zamglona a granice rozmyte. Ale w którymś miejscu trzeba postawić krechę oddzielającą nowe od starego. Tak więc to co wypracowali murzyni w Missisipi nazywajmy bluesem, a to co było w Afryce u Tuaregów nazwijmy jakoś inaczej. Bo de facto są to dwie różne rzeczy.

I bardzo dobrze! Nie widzę powodu, aby muzyką nie zajmować się w podobny sposób jak językami: ich wzajemnymi wpływami oraz pochodzeniem. Im dalej można się cofnąć, tym lepiej. Zresztą to się robi, na przykład, gdy chce się zrekonstruować muzykę antyczną.

Dobrze, ale po co rewizjonować definicję gatunków? Po co aż tak mącić? To jakaś niesprawiedliwość że dany gatunek ma w rzeczywistości inne korzenie niż dotychczas przyjmowano? Ktoś czul się poszkodowany przez to? Historia muzyki to nie fizyka, nie wymaga surowego uporządkowania i notorycznego naprawiania.

Rozumiem, że ak-47 jest najbardziej oryginalną konstrukcją broni, jaka kiedykolwiek powstała, nie powtarzała podpatrzonych rozwiązań z innych broni i sama nie stała się punktem odniesienia do dalszego kopiowania. No niezbyt.

Halo? Przecież napisałem że kopiowała. Ale to nie znaczy że wynikiem tego kopiowania było coś zupełnie pozbawionego znamion tych kopii. Ale nie można negować tego że powstała nowa jakość którą teraz się kopiuje, na bazie której powstają nowe rzeczy. Zaprzeczysz temu że karabin ak-47 to rzecz unikatowa, mimo że kopiuje starsze rozwiązania? To że karabin wykorzystywał stare patenty wcale nie sprawia że efekt końcowy nie jest oryginalny. Jeżeli zmienimy 1% kodu genetycznego człowieka to będziesz tak samo gadał? - "No przecież to dalej homo sapiens, wykorzystuje 99% starego DNA, ależ oryginalne". A ten jeden malutki procent tworzy już całkiem nową istotę.

Z tego samego względu, nie widzę powodu, aby nie oceniać wielkości oryginalnego wkładu Murzynów w powstawanie gatunków muzycznych. Otóż po poznaniu dokonań kulturalnych Tuaregów, stosunek wielkości między oryginalnym wkładem czarnych a ich odtwórczością zmienia się.

Dobrze patenciarzu. To idź sprawdzać czy każdy wynalazek jest w 100% zaprojektowany przez autora, może się okazać że podkradł jakiś pomysł lub technologię. Może Bell nie jest prawdziwym wynalazcą telefonu, może podkradł pomysł komuś innemu, może wykorzystał technologię już wcześniej dostępną. Who cares?

To jak ze sprzętem Apple'a i legendą Jobsa. Mógł być tym, który pewne rozwiązania rozpowszechnił i dzięki niemu usłyszały o nich szerokie rzesze konsumentów, ale nie zmienia to faktu, że nie wymyślił ich od zera, tylko wykorzystał pomysły konkurencji i poprzedników, które nie zawsze wypalały lub były przedwczesne i niedopracowane.

Ale to on dostrzegł w nich potencjał, zebrał do kupy i miał jaja żeby wkroczyć z nimi na rynek. Z punktu widzenia konsumenta dlaczego miałoby mnie to interesować? Dlaczego żeby delektować się dźwiękami bluesa muszę odkryć tajemnice jego prawdziwej genezy?

Jeśli można znaleźć proto-bluesa w Północnej Afryce, to nie ma powodów, by tylko z racji poprawności politycznej przypisywać dawnym niewolnikom jakieś specjalne zasługi w ramach sprawiedliwości dziejowej, bo coś im się od życia należy.

To jest już doklejanie ideolo do zwykłych niuansów historycznych. Ja natomiast nie widzę powodu żeby odbierać im (Murzynom) creditsy do bluesa, bo historyk dokonał jakiegoś tam odkrycia. Co to zmieni? Na chuj wplatać rasizm w takie tematy?

Owszem. I ta konkluzja nie przeczy temu, co tutaj piszę. Natomiast sama praca przeczy twoim twierdzeniom o tym, że nikt nie łączy Tuaregów z bluesem, tylko jakiś Krzysio z libnetu.

Przeczytaj jeszcze raz post Krzysia i konkluzję tej pracy. Może zobaczysz różnicę.
 
Ostatnia edycja:

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Nie przepadam za rapem. Ale wielu tutaj (nawet rzekomych obrońców rapu) pierdoli w ciul. Dużo rapów opowiada fabularne historyjki i przede wszystkim z morałem na końcu. Akurat polski rap jest często lepszy od tego amerykańskiego i murzyńskiego. W dużym stopniu ma oparcie na właśnie takiej formie rapowania. Czyli opowiadamy o czymś i ma to często charakter moralizatorski.

Rap jest fajny pod jednym względem. Można nie umieć śpiewać i jakoś tam udawać, a efekt można całkiem fajny uzyskać i coś przekazać.

I rasistowska wstawka na koniec. Otóż wielu białych przeniosło rap na stanowczo wyższy poziom niż murzyńskie chłopaki i jeżeli biały nie czyni prób "upodobnienia" do murzyna to zazwyczaj robi lepszy rap.

Wszelkie próbki z łańcuchami i lansowaniem swoich jąderek to zapożyczenia od murzyńskich protoplastów.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Może sobie i grali. To jest gdybanie i nic więcej.
No sorry, ale wtedy jeszcze nieupadający Okcydent nie wysłał żadnego hipstera z fonografem na afrykańskie pustynie ani raczkująca muzykologia nie wyeskpediowała eksperta-pamiętnikarza, który zanalizowałby, co wówczas było modne u jakichś Berberów. Można jednak uznać, że bez przemysłu muzycznego i masowej publiczności i produkcji nowych zjawisk, grali to co zawsze, tym bardziej, że na pustyni raczej warunki życia się nie zmieniają, nie ma więc zbytnio bogatych inspiracji, by zmieniać czegoś w sztuce.

No ale co teraz, mamy się kłócić o definicję bluesa? Równie dobrze ktoś może uznać że soul to dla niego blues, albo że podchodzi pod definicję. Ale nie o tym tutaj mówimy. Mówimy o tym kto wymyślił blues, bo do tego stwierdzenia miałem wątpliwości i nie zgadzam się z nim.
Teraz to się ty miksujesz. Mówimy o tym kto wymyślił, a więc też i gdzie powstał. To że składał się (lub mógł składać się) z elemeantów wywodzących się z Afryki - tego wcale nie neguję. Równie dobrze wpływ mogła mieć muzyka białych, zasłyszana na plantacji, podświadomie wpleciona do gatunku. Powtarzam więc: geneza gatunków jest zamglona a granice rozmyte. Ale w którymś miejscu trzeba postawić krechę oddzielającą nowe od starego. Tak więc to co wypracowali murzyni w Missisipi nazywajmy bluesem, a to co było w Afryce u Tuaregów nazwijmy jakoś inaczej. Bo de facto są to dwie różne rzeczy.
No to teraz to jest tylko spór definicyjny i kłótnia o nazwy. W to z kolei, gdzie postawić granicę między zjawiskami, ja nie zamierzam się bawić, bo to już konkurs na arbitralne rozstrzygnięcia.

Dobrze, ale po co rewizjonować definicję gatunków? Po co aż tak mącić? To jakaś niesprawiedliwość że dany gatunek ma w rzeczywistości inne korzenie niż dotychczas przyjmowano? Ktoś czul się poszkodowany przez to? Historia muzyki to nie fizyka, nie wymaga surowego uporządkowania i notorycznego naprawiania.
Chyba żarcisz. Jeśli można dociec tego, jak było naprawdę, to chyba warto to zrobić. Poza tym, nigdy nie wiesz, czy jakieś ważne z punktu widzenia humanistyki odkrycia nie zostaną dokonane właśnie po zebraniu odpowiednich puzli na tym właśnie polu. Muzykę można potraktować po części jak ustną tradycję - skoro po mitach czy treściach obecnych w religiach można odtwarzać wędrówki ludów i ich wzajemne kontakty, pewnie podobnie można zrobić z muzyką.

Dobrze patenciarzu. To idź sprawdzać czy każdy wynalazek jest w 100% zaprojektowany przez autora, może się okazać że podkradł jakiś pomysł lub technologię. Może Bell nie jest prawdziwym wynalazcą telefonu, może podkradł pomysł komuś innemu, może wykorzystał technologię już wcześniej dostępną. Who cares?
Nie chodzi o to, żeby nie podkradać ani nie zestawiać w nowy sposób rzeczy przygotowanych przez innych. Nie mam nic przeciwko temu. Ale jeśli przypisujemy już komuś twórczą zasługę, to warto chwalić go za faktyczne innowacje a nie naśladownictwo.

Europejczycy grecką filozofię poznali okrężną drogą, poprzez Arabów. Arabowie nie mieli zasługi w jej stworzeniu, ale w jej przechowaniu. Podobnie mogło być z bluesem, który dotarł do nas przez czarnych niewolników, ale którego twórcami byli Tuaregowie a może ktoś jeszcze przed nimi.

Ale to on dostrzegł w nich potencjał, zebrał do kupy i miał jaja żeby wkroczyć z nimi na rynek. Z punktu widzenia konsumenta dlaczego miałoby mnie to interesować? Dlaczego żeby delektować się dźwiękami bluesa muszę odkryć tajemnice jego prawdziwej genezy?
Z punktu widzenia konsumenta geneza nie musi wcale być zajmująca - oczywiście. Ale jeśli już wikłasz się w dyskusję na jej temat, to wychodzisz z roli zwykłego konsumenta i wchodzisz na pola kompetencji jakichś ekspertów - chociażby historii muzyki. Ja nie mówię, że jestem specem w tej dziedzinie, bo nie jestem, ale nie macham też na to łatwo ręką i jestem skłonny zastanowić się, czy aby na pewno bluesa nie było gdzieś wcześniej.

To jest już doklejanie ideolo do zwykłych niuansów historycznych. Ja natomiast nie widzę powodu żeby odbierać im (Murzynom) creditsy do bluesa, bo historyk dokonał jakiegoś tam odkrycia. Co to zmieni? Na chuj wplatać rasizm w takie tematy?
No widzisz, niektórzy z temperamentu są rewizjonistami i nie wierzą w oficjalne, przyklepane, ułagodzone i uzgodnione wersje wydarzeń. I to już wystarczy, aby szukać alternatywnych wyjaśnień i kopać głębiej.

Natomiast co do rasizmu, to ja bym raczej powiedział, że pośrednio dzięki kawadorowi, stałem się negro-sceptykiem. I tak jak nie są mi znane wielkie, murzyńskie, afrykańskie cywilizacje, które nieuchronnie wymagałyby jakiegoś abstrakcyjnego ogarnięcia, tak samo podchodzę do wkładu w muzykę, wymagającą podobnych zdolności. O ile w stosunku do gatunków takich jak rap czy hip-hop jestem w stanie dać wiarę, że są one autentycznymi wynalazkami czarnego luda, tak w jego autorstwo form bardziej zniuansowanych, już trudniej mi uwierzyć na słowo bez dawania sporego kredytu zaufania oraz wytężonego zawieszania niewiary. Co oczywiste więc, skłonny jestem w ich przypadku doszukiwać się raczej naśladownictwa i zapożyczeń. Hipoteza, że były to zapożyczenia z muzyki bardziej ogarniętych handlarzy niewolników, aniżeli tych, co się dali złapać, bardziej mi jakoś pasuje do mojego światoobrazu.

Może i jestem niesprawiedliwy, ale poniekąd do jako-takiego rozstrzygnięcia mogłoby posłużyć porównanie tego, co grali Afrykanie tam, gdzie nie mieli specjalnie rozległych kontaktów z białym ani oliwkowym człowiekiem i gdzie jego wpływy kulturowe już nie sięgały.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Na mocy mego nadanego sobie przeze mnie autorytetu:

Korzeni rapu należy się doszukiwać w czarnym nacjonalizmie. Można powiedzieć, że rap stworzyli czarni narodowi socjaliści, w dodatku nazywający siebie poetami. Niezłe combo, ha? Pewnym ogniwem pomiędzy tekstem li tylko pisanym, a melorecytacją (czyli wyróżniającą rap formą ekspresji wokalnej) była działalność grupy The Last Poets. Choć dziś posiadają jedynie skromną notkę na wikipedii, jeszcze w 2009 roku nagrali wraz Commonem utwór wyprodukowany przez samego Kanyego Westa, a więc podręcznikowy przykład współczesnego murzyna machającego łapami. Potem rywalizacja na słowa była pewnym sposobem na rozładowanie samczej agresji i uniknięcie bratobójczej wojny pomiędzy czarnymi organizacjami przestępczymi. Członkowie dwóch największych gangów ulicznych, Crips i Bloods, nagrali nawet wspólny album (to coś na miarę muzycznej kooperacji kibiców Legii i Polonii - wydaje się nierealne). Utwór z tej płyty:


Teraz rap jest łączony ze wszystkimi praktycznie gatunkami, więc ciężko generalizować. Moim zdaniem najwięcej wymagających tekstów piszą biali. Od strony tekstowej nieraz trzeba być nieźle oczytanym i posiadać dużą wiedzę ogólną, żeby wyłapać w nich sens. Formalnie rap to teraz techniczne fajerwerki. Połamane sylaby, rymy wielokrotne, przyspieszenia i zwolnienia rytmu, podwójne (a nawet potrójne) znaczenia, tradycyjne formy liryczne, jak homonimie oraz te charakterystyczne dla epoki informacyjnej (hasztagi). Całkiem sporo, zważywszy, że zaczęło się od prostego dukania. Ogólnie to nie uważam, by twórca powinien być inteligentem, może być debilem i geniuszem w swojej dziedzinie. A odbiorcy? Napisać, że to w większości idioci byłoby niedocenieniem idiotów słuchających innych gatunków muzycznych. Może i procent analfabetyzmu jest nieco większy, ze względu na często młodzieńczy wiek słuchaczy. Ale gdybym miał jakimś pozytywem zakończyć, to ogólnie ludzie są głupi, a muzyka to tylko muzyka.

Pozdrowienia z osiedlowej ławki.

PS By nie być gołosłownym w kwestii niezaprzeczalnego progresu tekstowego w rapie, podsyłam tekst jednej ze zwrotek młodego polskiego rapera, Golina:

W wieku 5 lat nie opuszczałem mego podwórka
Widocznie nie byłem cudownym dzieckiem Salzburga
I tak razem spotkamy się w Wiedniu
Józef nie pozwoliłby nam rządzić klasyką we dwóch
Niby jestem arystokrata w kościółku
Ale to wnioski wysunięte naprzód jak wargi Habsburgów
Słychać geniusz kiedy naciskam klawisze
Już go nie słyszę tak jak krzyków abym ćwiczył trochę ciszej
Konwersacje w zeszytach kiedy straciłem słuch
Nie wierzcie w nie, bo Schindler kłamał w nich jak z nut
Droga Elizo - list do nieśmiertelnej ukochanej
Pełen żalu niczym heiligenstadzki testament
Muzyka nie zna granic, Europa pełna blasku
Niebiesko żółty wieniec ułożony z gwiazd dwunastu
Miłość do muzyki większa niż do człowieka
Język migowy moich palców rozumiał fortepian
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Albo:

"We take nothing by conquest," that was the mantra
The military wasn't human, they was just monsters
Henry David Thoreau refused to pay his taxes
Denounced the Mexican War and got locked in shackles
Gość wygląda tak:
vinniepaz2_0.jpg
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
No sorry, ale wtedy jeszcze nieupadający Okcydent nie wysłał żadnego hipstera z fonografem na afrykańskie pustynie ani raczkująca muzykologia nie wyeskpediowała eksperta-pamiętnikarza, który zanalizowałby, co wówczas było modne u jakichś Berberów. Można jednak uznać, że bez przemysłu muzycznego i masowej publiczności i produkcji nowych zjawisk, grali to co zawsze, tym bardziej, że na pustyni raczej warunki życia się nie zmieniają, nie ma więc zbytnio bogatych inspiracji, by zmieniać czegoś w sztuce.

Daleko idący wniosek. To jest nadal gdybanie, kto jaką muzykę grał 120 lat temu.

No to teraz to jest tylko spór definicyjny i kłótnia o nazwy. W to z kolei, gdzie postawić granicę między zjawiskami, ja nie zamierzam się bawić, bo to już konkurs na arbitralne rozstrzygnięcia.

Przecież to właśnie chciałeś robić. Czy blues z instrumentami Tuaregów to nadal blues, czy datować powstanie wstecz, czy zmieniać/dodawać ogniska geograficzne jego występowania...

Chyba żarcisz. Jeśli można dociec tego, jak było naprawdę, to chyba warto to zrobić.

To sobie to rób, tylko nie forsuj swoich teorii jako jedyne słuszne dopóki ich nie udowodnisz.

Poza tym, nigdy nie wiesz, czy jakieś ważne z punktu widzenia humanistyki odkrycia nie zostaną dokonane właśnie po zebraniu odpowiednich puzli na tym właśnie polu. Muzykę można potraktować po części jak ustną tradycję - skoro po mitach czy treściach obecnych w religiach można odtwarzać wędrówki ludów i ich wzajemne kontakty, pewnie podobnie można zrobić z muzyką.

Dobrze, tylko weźmy pod uwagę na ile obcujemy z prawdą którą da się zmierzyć, a na ile z confirmation bias'em badających sprawę. Jak się zlecą rasiści i "negro-sceptycy" to wyjdzie że murzyni nie maja zasług. Przypominam że jest prawie że niemożliwym do oszacowania jak było na prawdę. Za to jak przylecą jacyś pro murzyńscy odkrywcy, to okaże się że wszystko jest zasługą czarnych. No i mamy spór którego nie da się rozwiązać. Na chuja mi to? Już lepiej żeby dać sobie spokój i zająć się czymś co przyniesie jakieś korzyści. Ale jak chcesz to możesz sobie badać co ci się żywnie podoba. Z resztą sam nie kryjesz że jesteś motywowany "negro sceptyzmem". Będziesz szukał tak długo aż wyniki potwierdzą twoje pierwotne założenia.

Nie chodzi o to, żeby nie podkradać ani nie zestawiać w nowy sposób rzeczy przygotowanych przez innych. Nie mam nic przeciwko temu. Ale jeśli przypisujemy już komuś twórczą zasługę, to warto chwalić go za faktyczne innowacje a nie naśladownictwo.

Innowacja nie bierze się znikąd. Jest rezultatem wypracowanych już sposobów i technologii. Nic nie bierze się z niczego, żeby stworzyć nowe narzędzia, musisz użyć starych. Innowacyjność i naśladownictwo to dwie różne rzeczy, mające swój początek w tym samym miejscu. Przyszłość musi wynikać z przeszłości. Udoskonalona kopia jakieś technologi nazywam innowacyjnością. Bo jak sama nazwa wskazuje - jest to rzecz nowa, nie ważne że kopiuje stare rzeczy. Naśladownictwo to tworzenie rzeczy które nie mają nic nowego do zaoferowania, mogą się np. różnić tylko opakowaniem. Dla mnie sprawa jest jasna jak słońce.

Europejczycy grecką filozofię poznali okrężną drogą, poprzez Arabów. Arabowie nie mieli zasługi w jej stworzeniu, ale w jej przechowaniu. Podobnie mogło być z bluesem, który dotarł do nas przez czarnych niewolników, ale którego twórcami byli Tuaregowie a może ktoś jeszcze przed nimi.

Wydaję mi się że cywilizacja nie upadnie na wskutek nierozwikłania tej tajemnicy. Historia jest pełna takich czarnych plam, i nie ma w tym nic złego.

Z punktu widzenia konsumenta geneza nie musi wcale być zajmująca - oczywiście. Ale jeśli już wikłasz się w dyskusję na jej temat, to wychodzisz z roli zwykłego konsumenta i wchodzisz na pola kompetencji jakichś ekspertów - chociażby historii muzyki. Ja nie mówię, że jestem specem w tej dziedzinie, bo nie jestem, ale nie macham też na to łatwo ręką i jestem skłonny zastanowić się, czy aby na pewno bluesa nie było gdzieś wcześniej.

Ale mi to nie wyglądało na "zastanawianie" się, tylko na forsowanie prawdy objawionej. Jakoby na bank Tuaregowie muszą mieć przypisaną zasługę za to.

No widzisz, niektórzy z temperamentu są rewizjonistami i nie wierzą w oficjalne, przyklepane, ułagodzone i uzgodnione wersje wydarzeń. I to już wystarczy, aby szukać alternatywnych wyjaśnień i kopać głębiej.

Dobrze, ale co jest wynikiem takiego kopania? Historia zakłamana politycznie, kłamstwa forsowane przez rząd - to trzeba badać i odkłamywać, jest to istotnie bardzo ważne, wszyscy chyba wiemy dlaczego. Ale co mi przyjdzie po rewizji historii muzyki? Oprócz dojebania czarnym nie widzę w tym żadnego sensu. W końcu żaden zły rząd nie zmyślił tego, po prostu historia tak się potoczyła. Jest to zjawisko kompletnie neutralne. Zamiast tracić czas na takie bzdury, trzeba skupić się na rzeczach istotnych, np. na historycznych kłamstwach forsowanych przez rząd.

Natomiast co do rasizmu, to ja bym raczej powiedział, że pośrednio dzięki kawadorowi, stałem się negro-sceptykiem. I tak jak nie są mi znane wielkie, murzyńskie, afrykańskie cywilizacje, które nieuchronnie wymagałyby jakiegoś abstrakcyjnego ogarnięcia, tak samo podchodzę do wkładu w muzykę, wymagającą podobnych zdolności. O ile w stosunku do gatunków takich jak rap czy hip-hop jestem w stanie dać wiarę, że są one autentycznymi wynalazkami czarnego luda, tak w jego autorstwo form bardziej zniuansowanych, już trudniej mi uwierzyć na słowo bez dawania sporego kredytu zaufania oraz wytężonego zawieszania niewiary.

To chyba najbardziej kuriozalna rzecz jaką tutaj przeczytałem od rejestracji na forum (poza psychozą krystkona). Chcesz powiedzieć że czarni są niezdolni do napierdalania w bęben i śpiewania? Muzyka to nic abstrakcyjnego, najbardziej prymitywne ludy miały swoją. Jakie wg. ciebie są potrzebne zdolności żeby rytmicznie walić w bęben???

O ile w stosunku do gatunków takich jak rap czy hip-hop jestem w stanie dać wiarę, że są one autentycznymi wynalazkami czarnego luda

To do rapu już nie potrzeba myśli abstrakcyjnej? Do nawalania w bęben jest potrzebna, do obsługi samplera już nie?

tak w jego autorstwo form bardziej zniuansowanych, już trudniej mi uwierzyć na słowo bez dawania sporego kredytu zaufania oraz wytężonego zawieszania niewiary

Blues na pierwotnym stadium rozwoju był bardziej zniuansowany niż rap? Chyba kpisz.

Co oczywiste więc, skłonny jestem w ich przypadku doszukiwać się raczej naśladownictwa i zapożyczeń. Hipoteza, że były to zapożyczenia z muzyki bardziej ogarniętych handlarzy niewolników, aniżeli tych, co się dali złapać, bardziej mi jakoś pasuje do mojego światoobrazu.

Longshot, motywowany niczym innym jak rasizmem. Wychodzi na to że niewolnicy nie mieli żądnej kultury, zarówno muzycznej i że wszystko przejęli od swoich panów. To czemu nie chdodzą w turbanach? Przejmowanie kultury od swojego oprawcy to jakieś kurwa kuriozum. Wystarczy spojrzeć że czarni nie przejęli nic od białych handlarzy niewolników. Dla mnie to jest bzdura i tyle. Nie mam nic więcej do dodania.

Może i jestem niesprawiedliwy, ale poniekąd do jako-takiego rozstrzygnięcia mogłoby posłużyć porównanie tego, co grali Afrykanie tam, gdzie nie mieli specjalnie rozległych kontaktów z białym ani oliwkowym człowiekiem i gdzie jego wpływy kulturowe już nie sięgały.

Co grali? Byłeś, słyszałeś? Wystarczy popatrzeć na obecny świat arabski. Ich świat muzyczny jest zacofany i kompletnie nie ma startu to świata czarnych. To już prędzej Arabowie mogli się uczyć od czarnych niż na odwrót.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Korzeni rapu należy się doszukiwać w czarnym nacjonalizmie. Można powiedzieć, że rap stworzyli czarni narodowi socjaliści, w dodatku nazywający siebie poetami. Niezłe combo, ha?

Na samym początku rap nie miał nic wspólnego z poezją, ani nawet z przekazem w tekstach. MC'ing który wywodzi się z tzw. block parties miał na celu jedynie rozbujać tłum, nie stawiano na żaden ideologiczny przekaz. Początek hip hopu to w rzeczywistości sama warstwa muzyczna i instrumentarium użyte do jej osiągnięcia - gramofon. Dj'e grający na osiedlowych imprezach loopowali breaki z nagrań soulowych i funkowych. Odbyło się to za sprawą imigrantów z Jamajki (duzy wpływ jamajskiego dubu) którzy spopularyzowali takie techniki, miedzy innymi DJ Kool Herc. Poezja czarnych nacjonalistów miała bardzo mały wpływ, i to raczej w sferze kulturowo-społecznej, nie w muzycznej. Dodam jeszcze że Last Poets mieli o wiele mniejszy wpływ niż Gil Scott Heron. Natomiast samą sztukę rapu można datować na długo przed samym powstaniem hip hopu, i również nie miała ona nic wspólnego z nacjonalizmem. Wielu bluesowców rapowało w swoich nagraniach, tak samo było w muzyce funk: Tutaj dowód:



Brzmi jak rap, nie? Rok 1968.

A sam rap ma swoje gorzenie w:
http://en.wikipedia.org/wiki/Griot

Zanim rap nabrał politycznych kolorów, chodziło o rozbujanie imprezy. Wraz z powstaniem skreczy, popularyzacją samplerów i beat maszyn (w szczególności japońskiego rolanda tr-808), mc'ing także ewoluował, stając się coraz głębszym nośnikiem przekazu. Nurt nacjonalistyczny szedł swoją własną drogą.

"Party rhymes", meant to pump up the crowd at a party, were nearly the exclusive focus of old school hip hop, and they remain a staple of hip hop music to this day. In addition to party raps, rappers also tend to make references to love and sex. Love raps were first popularized by Spoonie Gee of the Treacherous Three, and later, in the golden age of hip hop, Big Daddy Kane, Heavy D, and LL Cool J would continue this tradition. Hip hop artists such as KRS-One, Hopsin, Public Enemy, Lupe Fiasco, Mos Def, Talib Kweli, Jay-Z, Nas, The Notorious B.I.G. (Biggie), and dead prez are known for their sociopolitical subject matter.



Teraz rap jest łączony ze wszystkimi praktycznie gatunkami, więc ciężko generalizować. Moim zdaniem najwięcej wymagających tekstów piszą biali.

IMO nie jest to prawda. Zanim białym przyszło w ogóle do głowy rapowanie, raperzy tacy jak Nas, Rakim, KRS-One (Libertarianin notabene), GZA (cały Wu Tang w zasadzie), tworzyli bardzo wymagające teksty.

 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Przecież to właśnie chciałeś robić. Czy blues z instrumentami Tuaregów to nadal blues, czy datować powstanie wstecz, czy zmieniać/dodawać ogniska geograficzne jego występowania...
Nie, ja chciałem się dowiedzieć jak zamierzasz postawić definicje i czy w związku z tym będzie w ogóle sens dalej ciągnąć dyskusję.

Dobrze, tylko weźmy pod uwagę na ile obcujemy z prawdą którą da się zmierzyć, a na ile z confirmation bias'em badających sprawę. Jak się zlecą rasiści i "negro-sceptycy" to wyjdzie że murzyni nie maja zasług. Przypominam że jest prawie że niemożliwym do oszacowania jak było na prawdę. Za to jak przylecą jacyś pro murzyńscy odkrywcy, to okaże się że wszystko jest zasługą czarnych. No i mamy spór którego nie da się rozwiązać. Na chuja mi to? Już lepiej żeby dać sobie spokój i zająć się czymś co przyniesie jakieś korzyści. Ale jak chcesz to możesz sobie badać co ci się żywnie podoba. Z resztą sam nie kryjesz że jesteś motywowany "negro sceptyzmem". Będziesz szukał tak długo aż wyniki potwierdzą twoje pierwotne założenia.
Niekoniecznie, bo jeśli znajdę dowód, który diametralnie skreśli taką rolę Tuaregów, to jestem skłonny oddać honor Murzynom.

Innowacja nie bierze się znikąd. Jest rezultatem wypracowanych już sposobów i technologii. Nic nie bierze się z niczego, żeby stworzyć nowe narzędzia, musisz użyć starych. Innowacyjność i naśladownictwo to dwie różne rzeczy, mające swój początek w tym samym miejscu. Przyszłość musi wynikać z przeszłości. Udoskonalona kopia jakieś technologi nazywam innowacyjnością. Bo jak sama nazwa wskazuje - jest to rzecz nowa, nie ważne że kopiuje stare rzeczy.
Ważne w jakim stopniu się kopiuje te stare rzeczy.

Ale mi to nie wyglądało na "zastanawianie" się, tylko na forsowanie prawdy objawionej. Jakoby na bank Tuaregowie muszą mieć przypisaną zasługę za to.
No widzisz, że nie jestem jedynym, skłonnym do przypisania im owej zasługi. Temat Tuaregów rozpoczął Krzysio, bo tym bardziej słyszał ich granie na żywo i uznał, że ma do czynienia z czymś podobnym do bluesa. Ty z kolei rzuciłeś się do debunkowania bez zastanowienia nad słusznością.

Dobrze, ale co jest wynikiem takiego kopania? Historia zakłamana politycznie, kłamstwa forsowane przez rząd - to trzeba badać i odkłamywać, jest to istotnie bardzo ważne, wszyscy chyba wiemy dlaczego. Ale co mi przyjdzie po rewizji historii muzyki? Oprócz dojebania czarnym nie widzę w tym żadnego sensu. W końcu żaden zły rząd nie zmyślił tego, po prostu historia tak się potoczyła. Jest to zjawisko kompletnie neutralne. Zamiast tracić czas na takie bzdury, trzeba skupić się na rzeczach istotnych, np. na historycznych kłamstwach forsowanych przez rząd.
Jedno nie przeszkadza drugiemu. Tym bardziej, że rządy starają się wychowywać obywateli w paradygmacie egalitaryzmu, multi-kulturowej afirmacji opartej na tezie o równoważności wszystkich tradycji i innych podobnych rzeczy. Zatem mogą mieć interes, żeby dowartościowywać grupy uznane za ofiary cywilizacji białego człowieka, przypisując im także te zasługi dla świata kultury, które nie były tak naprawdę ich.

To chyba najbardziej kuriozalna rzecz jaką tutaj przeczytałem od rejestracji na forum (poza psychozą krystkona). Chcesz powiedzieć że czarni są niezdolni do napierdalania w bęben i śpiewania? Muzyka to nic abstrakcyjnego, najbardziej prymitywne ludy miały swoją. Jakie wg. ciebie są potrzebne zdolności żeby rytmicznie walić w bęben??
No właśnie do zwykłego napierdalania w bęben specjalnych zdolności nie trzeba. Inna sprawa, że z tym wyczuciem i zabawami rytmem, z którego Murzyni słyną, też nie jest wybitnie. Nawet w, wydawałoby się, prostej sztuce napierdalania w bęben znajdą się lepsi. Na przykład Hindusi z tablami, którzy przebijają ich w różnych łamańcach, zróżnicowaniu, skomplikowaniu kompozycji i opanowywaniu nietypowego metrum - w wyrafinowaniu po prostu...

O ile w stosunku do gatunków takich jak rap czy hip-hop jestem w stanie dać wiarę, że są one autentycznymi wynalazkami czarnego luda
To do rapu już nie potrzeba myśli abstrakcyjnej? Do nawalania w bęben jest potrzebna, do obsługi samplera już nie?
Niewiele, zarówno do jednego jak i drugiego. Dlatego nie wątpię.

tak w jego autorstwo form bardziej zniuansowanych, już trudniej mi uwierzyć na słowo bez dawania sporego kredytu zaufania oraz wytężonego zawieszania niewiary
Blues na pierwotnym stadium rozwoju był bardziej zniuansowany niż rap? Chyba kpisz.
Nowy Świt będzie oponował, ale opanowanie instrumentu w czasie rzeczywistym zawsze będzie bardziej zniuansowane niż klejenie sampli, zwłaszcza tych pochodzących z utworów cudzego autorstwa.

Longshot, motywowany niczym innym jak rasizmem. Wychodzi na to że niewolnicy nie mieli żądnej kultury, zarówno muzycznej i że wszystko przejęli od swoich panów. To czemu nie chdodzą w turbanach? Przejmowanie kultury od swojego oprawcy to jakieś kurwa kuriozum. Wystarczy spojrzeć że czarni nie przejęli nic od białych handlarzy niewolników. Dla mnie to jest bzdura i tyle. Nie mam nic więcej do dodania.
Czarni nie przejęli nic od białych handlarzy niewolników? Czyżby? A część instrumentarium?

Co grali? Byłeś, słyszałeś? Wystarczy popatrzeć na obecny świat arabski. Ich świat muzyczny jest zacofany i kompletnie nie ma startu to świata czarnych. To już prędzej Arabowie mogli się uczyć od czarnych niż na odwrót.
Co to znaczy, zacofany? Akurat muzyka Bliskiego Wschodu jest bardzo bogata, zawiera w sobie osiągnięcia wielu wchłoniętych kultur, począwszy od greckiej przez perską a na hinduskiej kończąc. Makam, ćwierćtony - muzyka mikrotonowa. To się jakoś odróżnia i zachowuje swój charakter. A co jest największym osiągnięciem muzycznym czarnych - synkopa?
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Nie, ja chciałem się dowiedzieć jak zamierzasz postawić definicje i czy w związku z tym będzie w ogóle sens dalej ciągnąć dyskusję.

To po co ta cała twoja wrzutka z Tuaregami?

Niekoniecznie, bo jeśli znajdę dowód, który diametralnie skreśli taką rolę Tuaregów, to jestem skłonny oddać honor Murzynom.

Jeszcze nie znalazłeś a już ferujesz wyroki. To może tymczasowo uznaj że nie wiadomo/nie wiesz kto jest odpowiedzialny a blues, ok??

Ważne w jakim stopniu się kopiuje te stare rzeczy.

Co to znaczy "w jakim stopniu"??? Albo się coś kopiuje i wychodzi ta sama rzecz, albo wychodzi coś nowego. 99% kopii, 1% oryginalności to już innowacyjność. Tak czy nie?

No widzisz, że nie jestem jedynym, skłonnym do przypisania im owej zasługi. Temat Tuaregów rozpoczął Krzysio, bo tym bardziej słyszał ich granie na żywo i uznał, że ma do czynienia z czymś podobnym do bluesa. Ty z kolei rzuciłeś się do debunkowania bez zastanowienia nad słusznością.

Więc mi nie wolno atakować jakieś teorii, za to wam wolno forsować niezweryfikowane tezy? Bynajmniej nie zrobiłem tego bez zastanowienia. Bo jak na razie to ty tańczysz wokół krzaczka i próbujesz się miksować.

Jedno nie przeszkadza drugiemu. Tym bardziej, że rządy starają się wychowywać obywateli w paradygmacie egalitaryzmu, multi-kulturowej afirmacji opartej na tezie o równoważności wszystkich tradycji i innych podobnych rzeczy. Zatem mogą mieć interes, żeby dowartościowywać grupy uznane za ofiary cywilizacji białego człowieka, przypisując im także te zasługi dla świata kultury, które nie były tak naprawdę ich.

Rządowa konspiracja - blues należy do czarnych. Oczywiście. Tylko gdzie tu ingerencja rządu? Były jakieś regulacje które zabraniały białym komponować bluesa? Abstrakcja.

No właśnie do zwykłego napierdalania w bęben specjalnych zdolności nie trzeba. Inna sprawa, że z tym wyczuciem i zabawami rytmem, z którego Murzyni słyną, też nie jest wybitnie. Nawet w, wydawałoby się, prostej sztuce napierdalania w bęben znajdą się lepsi. Na przykład Hindusi z tablami, którzy przebijają ich w różnych łamańcach, zróżnicowaniu, skomplikowaniu kompozycji i opanowywaniu nietypowego metrum - w wyrafinowaniu po prostu...

Gdzie do napierdalania w bęben potrzeba myśli abstrakcyjnej? Wystarczą zdolności manualne i trening x3. Jazz - domena czarnych - eratyczne rytmy. Czarni to świetni perkusiści.







No i to chyab tyle, nie chcę się licytować jaka rasa jest lepsza bo to imo kretynizm.

Niewiele, zarówno do jednego jak i drugiego. Dlatego nie wątpię.

Hola, przed chwilą pisałeś że potrzeba myśli abstrakcyjnej aby wytworzyć bluesa, który w swojej surowej formie jest prostszy niż np. jazz (który w stu procentach jest wymysłem czarnych). Kogo zatem próbujesz zrobić w bambuko?

Do obsługi maszynki elektronicznej potrzeba więcej myśli abstrakcyjnej niż do napierdalania w bęben. 5 latek z łatwością może nauczyć się grać na perkusji, ale będzie miał trudności z ogarnięciem interface'u mpc'tki. To samo tyczy się rymów w rapie. O wiele łatwiej jest napisać balladę na 4 wersy, o dupie marynie, niż zapełnić 16 wersów skomplikowanymi rymami które w dodatku mają mieć sens. No i jeszcze trzeba umieć je zarapować.

Nowy Świt będzie oponował, ale opanowanie instrumentu w czasie rzeczywistym zawsze będzie bardziej zniuansowane niż klejenie sampli, zwłaszcza tych pochodzących z utworów cudzego autorstwa.

Zapewne nie miałeś do czynienia z żadnym z powyższych, bo gadasz wierutne bzdury. Opanowanie prostej melodii na pianinie (granie jednym palcem) to dla dziecka zaledwie 5 minut nauki. wystarczy że ma dobrą pamięć. Opanowanie instrumentu to p r o ś c i z n a. Zostanie wirtuozem jest trudne.

Czarni nie przejęli nic od białych handlarzy niewolników? Czyżby? A część instrumentarium?

No tak, biały wymyślił gitarę, biały stworzył pierwszy zestaw perkusyjny. To znaczy że biali trzymają klucze do świata muzyki. Mówimy o kulturze i brzmieniu. Instrumentarium akurat było na miejscu i stawało się coraz bardziej dostępne dla czarnych. To nie oznacza że biali w sposób świadomy przyczynili się do powstania bluesa.

Co to znaczy, zacofany? Akurat muzyka Bliskiego Wschodu jest bardzo bogata, zawiera w sobie osiągnięcia wielu wchłoniętych kultur, począwszy od greckiej przez perską a na hinduskiej kończąc. Makam, ćwierćtony - muzyka mikrotonowa. To się jakoś odróżnia i zachowuje swój charakter. A co jest największym osiągnięciem muzycznym czarnych - synkopa?

Panie, skończ już. Mikrotony to przede wszystkim zasługa cywilizacji hellenistycznych. To że świat arabski je wchłoną... To już ci nie przeszkadza żeby mikrotony przypisać kulturze arabskiej?? Ale jeżeli czarni wpletli do bluesa naleciałości Tuaregów, to już wtedy jest "be"??

Makam to również zasługa greków. Skończyłbyś już ciągnąć wątek bo popełniasz coraz to większe gafy.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Na samym początku rap nie miał nic wspólnego z poezją, ani nawet z przekazem w tekstach. MC'ing który wywodzi się z tzw. block parties miał na celu jedynie rozbujać tłum, nie stawiano na żaden ideologiczny przekaz. Początek hip hopu to w rzeczywistości sama warstwa muzyczna i instrumentarium użyte do jej osiągnięcia - gramofon.
Ale ja odnosiłem się do samego rapu, nie do warstwy muzycznej. Afrika Baambaata czy Grandmaster Flash to były taneczne rzeczy, ideologicznie jednak podbijane bardzo mocno przez Zulu Nation itp., niekoniecznie bezpośrednio w tekstach.
Brzmi jak rap, nie? Rok 1968.
To też lata działalności The Last Poets.
IMO nie jest to prawda. Zanim białym przyszło w ogóle do głowy rapowanie, raperzy tacy jak Nas, Rakim, KRS-One (Libertarianin notabene), GZA (cały Wu Tang w zasadzie), tworzyli bardzo wymagające teksty.
Przy całym szacunku do wymienionych, teraz jest więcej dobrze piszących białych raperów. Co niewiele tak naprawdę znaczy, bo indywidualizm.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Jeszcze nie znalazłeś a już ferujesz wyroki. To może tymczasowo uznaj że nie wiadomo/nie wiesz kto jest odpowiedzialny a blues, ok??
Po prostu nie lubię być agnostykiem. Nawet jeśli nie jestem czegoś absolutnie pewny, tymczasowo zajmuję takie lub inne stanowisko, które intuicyjnie wydaje mi się być najtrafniejsze. Opowiadając się po jakiejś stronie na ogół szybciej jestem skłonny weryfikować jej słuszność, tym bardziej jeśli uwikłam się w konflikt.

To po co ta cała twoja wrzutka z Tuaregami?
Po to, że gdyby ode mnie zależało zdefiniowanie muzyki bluesowej, to jej definicja byłaby na tyle szeroka, że i formy muzyczne Tuaregów by się tam zmieściły. Ale ponieważ każdy może się posługiwać swoimi definicjami i nie zgadzać na cudze, to nie ma za bardzo sensu dyskutować bez wspólnego mianownika. Tym bardziej, jeśli wziąć twoją analogię z modelami karabinów maszynowych, która w tym wypadku wydawała mi się mało trafna.

Co to znaczy "w jakim stopniu"??? Albo się coś kopiuje i wychodzi ta sama rzecz, albo wychodzi coś nowego. 99% kopii, 1% oryginalności to już innowacyjność. Tak czy nie?
Nie. Wątpię, aby innowacyjność sprowadzała się do wyłącznie różnic ilościowych. A jeśli tak, to te różnice ilościowe muszą przekładać się na różnice jakościowe i istotowe.

Na przykład samochód był niewątpliwie innowacją w stosunku do dorożki, bo diametralnie zmieniał napęd - z biologicznego na mechaniczny.

Więc mi nie wolno atakować jakieś teorii, za to wam wolno forsować niezweryfikowane tezy? Bynajmniej nie zrobiłem tego bez zastanowienia. Bo jak na razie to ty tańczysz wokół krzaczka i próbujesz się miksować.
Wolno ci, tylko że śmiesznie oczekujesz od nas cholera-wie-jakiego standardu dowodu, podczas gdy sam nie jesteś w stanie zagwarantować podobnego na rzecz swojej tezy i powołujesz się po prostu na domyślny konsensus, jaki nie zakłada w ogóle dalszego poszukiwania korzeni jakichś gatunków, zadowalając się pierwszym ich nie-europejskim źródłem.

Rządowa konspiracja - blues należy do czarnych. Oczywiście. Tylko gdzie tu ingerencja rządu? Były jakieś regulacje które zabraniały białym komponować bluesa? Abstrakcja.
Nie chodzi o żadną konspirację, podobnie jak nie sądzę, aby feministki blokujące wykłady dotyczące irytujących je kwestii na uniwersytetach, były częścią innej konspiracji. To raczej klimat autocenzury społeczeństwa i przystawanie na obiegowe mądrości.

Hola, przed chwilą pisałeś że potrzeba myśli abstrakcyjnej aby wytworzyć bluesa, który w swojej surowej formie jest prostszy niż np. jazz (który w stu procentach jest wymysłem czarnych). Kogo zatem próbujesz zrobić w bambuko?
Jazz jest przecież późniejszą formą niż blues i w jego przypadku są już ewidentne wpływy europejskiej muzyki.

Do obsługi maszynki elektronicznej potrzeba więcej myśli abstrakcyjnej niż do napierdalania w bęben. 5 latek z łatwością może nauczyć się grać na perkusji, ale będzie miał trudności z ogarnięciem interface'u mpc'tki. To samo tyczy się rymów w rapie. O wiele łatwiej jest napisać balladę na 4 wersy, o dupie marynie, niż zapełnić 16 wersów skomplikowanymi rymami które w dodatku mają mieć sens. No i jeszcze trzeba umieć je zarapować.
Komponowanie rymów to nie komponowanie muzyki, tylko co najwyżej jakaś forma poezji. I znowu można nawiązać do Hellady, tylko że tam przynajmniej akompaniament był wykonywany w czasie rzeczywistym.

Zapewne nie miałeś do czynienia z żadnym z powyższych, bo gadasz wierutne bzdury. Opanowanie prostej melodii na pianinie (granie jednym palcem) to dla dziecka zaledwie 5 minut nauki. wystarczy że ma dobrą pamięć. Opanowanie instrumentu to p r o ś c i z n a. Zostanie wirtuozem jest trudne.
Zwłaszcza wirtuozem samplera...

No tak, biały wymyślił gitarę, biały stworzył pierwszy zestaw perkusyjny. To znaczy że biali trzymają klucze do świata muzyki. Mówimy o kulturze i brzmieniu. Instrumentarium akurat było na miejscu i stawało się coraz bardziej dostępne dla czarnych. To nie oznacza że biali w sposób świadomy przyczynili się do powstania bluesa.
No, Tuaregowie też pewnie świadomie nie brzdąkali tak, aby ich niewolnicy podłapali i przenieśli na drugi kontynent coś zbliżonego, przyczyniając się prawdopodobnie do powstania bluesa.

Panie, skończ już. Mikrotony to przede wszystkim zasługa cywilizacji hellenistycznych. To że świat arabski je wchłoną... To już ci nie przeszkadza żeby mikrotony przypisać kulturze arabskiej?? Ale jeżeli czarni wpletli do bluesa naleciałości Tuaregów, to już wtedy jest "be"??

Makam to również zasługa greków. Skończyłbyś już ciągnąć wątek bo popełniasz coraz to większe gafy.
Czytaj może co piszę, ze zrozumieniem. Po pierwsze przypomnij sobie, że nie mam nic przeciwko kopiowaniu i naśladownictwu, po prostu nie jara mnie podpalanie się wątpliwymi zasługami. Co się tyczy muzyki Arabów, to przecież nigdy nie twierdziłem, że jest specjalnie innowacyjna, skoro sam podałem część źródeł, z jakich czerpała. Zaprzeczyłem po prostu temu, że stoi niżej od grania czarnych, chociażby z tego względu, że mimo jej odtwórczości, wchłonęła i zainspirowała się elementami większej liczby innych tradycji muzycznych, więc jest znacznie bardziej eklektyczna i bogata. A z całą pewnością taką była jeszcze kilkaset lat temu, gdy powstawał blues w twoim rozumieniu tego słowa, najprawdopodobniej zresztą jako sprzężenie zwrotne, bo i na Tuaregów w historii wpływali zarówno Arabowie jak i Rzymianie.

Taki jazz może ją teraz nadganiać i przeganiać, ale sam przecież postmodernistycznie korzysta z osiągnięć, instrumentariów i inspiracji - również tych samych co muzyka Bliskiego Wschodu. Tyle tylko, że jego wykonywanie przestało być monopolem Murzynów, którzy w jakiejś części przerzucili się na nowsze i prostsze formy przekazu, gdy biali wtargnęli na ich dawne poletka. Historia się zresztą powtarza w przypadku rapu. Strach się bać, co będzie dalej, bo kolejne "czarne" gatunki muzyczne, przynajmniej z mojego punktu widzenia, są coraz bardziej odpychające.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Tu inaczej uporządkowane:
mtmydStaircaseHuge.png


To też może być ciekawe:

A new study seems to move further towards proving the notion that your taste in music says a lot about who you are and what your personality is like. Adrian North, a professor at Scotland’s Heriot-Watt University has studied the link between peoples’ personalities and their choice of music.

One finding that was striking was the personality traits shared between people with very different musical tastes. For example fans of heavy metal music are gentle, creative people who are generally at ease with themselves – which makes them very similar to fans of classical music.

According to North:

Researchers have been showing for decades that fans of rock and rap are rebellious, and that fans of opera are wealthy and well-educated

We think, what we think the answer is, that both types of music, classical and heavy metal, both have something of the spiritual about them they’re very dramatic a lot happens.

The study (which is ongoing, see below if you would like to participate!) was conducted by researching 36,000 people from six different countries and found that people are more similar with people who share their tastes in music than they are even with their fellow countrymen.

Of course this helps explain why people who like the same styles of music tend to stick together, but it goes deeper than just a ‘similar interests’ thing – it’s almost suggests a new kind of tribalism. He described the findings as dramatic and surprising.

  • Jazz fans seem to be creative and outgoing and have high self-esteem – this is in line with the innovative and sociable nature of jazz.
  • Country western fans were found to be introverted and hard-working.
  • Rap fans are outgoing aggressive.
  • Blues fans have high self-esteem and are creative, outgoing, gentle and at ease
  • Reggae listeners have High self-esteem, are creative, not hardworking (I wonder why?), outgoing, gentle and at ease
  • Rave music listeners are creative, outgoing but agressive
  • Pop music fans are not very creative but hardworking, outgoing, gentle and generally not at ease
  • Soul fans generally have high self-esteem and are creative, outgoing, gentle and at ease
  • Indie music lovers lack both self-esteem and the work ethic. (can anyone say “EMO!”)
His research has also looked at income vs music tastes, and found that higher income music loves like punchy and exciting music, whereas lower income listeners prefer more relaxing music in general. Of course there will always be exceptions, but his findings were quite telling on a general level.
The research also found that as a whole, people who are into music are fairly well-rounded, creative and at ease with themselves. Much of his research is described in this book . There also are other studies that link mental problems to different style of musical tastes.

As this is the first time that this type of research has been done in a scientific way, there is still much to find out. There are definitely some marketing applications here that scare me just a little bit. Pretty soon we’ll start to see country music tracks in Money Mart commercials.

The research is ongoing, and if you’re interested, he is still looking for participants. Go here to fill in an survey.

I inna ciekawostka:

OK, I can think of a million things to say about this, but instead, I’ll just throw this out there

A study in the Australasian Psychiatry journal has found that the style of music that teens listen to can tell a lot about their emotional state. The study prompts a call for doctors to include musical tastes as a diagnostic indicator in their assessments.

It has found that certain emotional issues in teens were linked to specific styles of music:
music_stereotypes.png

It’s important to note that the study is not saying that if you listen to to french rap, you will necessarily be violent. It has simply found a strong relationship between the types of music listened to and specific social/mental problems.

The study also found that kids who listen to hip-hop are mostly well behaved. What?!

The study recommends that doctors should ask teenage patients about their musical preferences to determine if they are at risk of developing an emotional illness.

The author of the study, Dr Felicity Baker said:

There is no evidence to suggest that the type of music you listen to will cause [you to behave in a certain way], but those who are vulnerable and at risk of [certain acts] may be listening to certain types of music
Bringing things back to reality though, the head of medical programs at the NSW Institute of Psychiatry, Michael Bowden had this to say:

The key to understanding any teenager is to treat them with respect by listening to what they have to say, rather than typecasting them according to the type of music they listen to.
I always knew that there was something wrong with emo kids.
 
Ostatnia edycja:
648
1 212
No, ale to jest jakieś zaskoczenie, że osoby, które dobrze zdają państwowy egzamin, mają zjebany gust i preferują U2, Coldplay, The Beatles czy Bowiego od The Doors, Metallici czy Kanyego? Przecież to już niemal w pełni ukształtowane lemingi, więc i muzyki dla lemingów słuchają.
 
Do góry Bottom