Ale przecież @jessod dobrze zrobiła, że umieściła eminema i peję w "Podziel się zażenowaniem". To przecież nie nadaje się do wątku o muzyce.Wątek o muzyce jest gdzie indziej... jeśli chcecie o rapie też tam można rozmawiać
Ale przecież @jessod dobrze zrobiła, że umieściła eminema i peję w "Podziel się zażenowaniem". To przecież nie nadaje się do wątku o muzyce.Wątek o muzyce jest gdzie indziej... jeśli chcecie o rapie też tam można rozmawiać
Niedawno to zostało nazwane i wypromowane jako gatunek przez euro-atlantydzkich krytyków. Oni (Tuaregowie) sobie grali w swoim stylu od lat, a przed nimi ich przodkowie, tyle że nikt z Zachodu się tym nie interesował.
A co to jest blues? Podaj wszystkie konieczne cechy formalne, jakie musi spełnić jakiś utwór, by można go uznać za bluesowy.
Zresztą mieszasz jedno z drugim: pochodzenie (wywodzenie się skądś) a powstanie. Powstać mógł sobie w Ameryce, ale składał się z części znanych z Afryki, zasłyszanych przez czarnych, którzy byli nośnikami tradycji z jaką się tam spotkali i zaadaptowali na swe potrzeby.
I bardzo dobrze! Nie widzę powodu, aby muzyką nie zajmować się w podobny sposób jak językami: ich wzajemnymi wpływami oraz pochodzeniem. Im dalej można się cofnąć, tym lepiej. Zresztą to się robi, na przykład, gdy chce się zrekonstruować muzykę antyczną.
Rozumiem, że ak-47 jest najbardziej oryginalną konstrukcją broni, jaka kiedykolwiek powstała, nie powtarzała podpatrzonych rozwiązań z innych broni i sama nie stała się punktem odniesienia do dalszego kopiowania. No niezbyt.
Z tego samego względu, nie widzę powodu, aby nie oceniać wielkości oryginalnego wkładu Murzynów w powstawanie gatunków muzycznych. Otóż po poznaniu dokonań kulturalnych Tuaregów, stosunek wielkości między oryginalnym wkładem czarnych a ich odtwórczością zmienia się.
To jak ze sprzętem Apple'a i legendą Jobsa. Mógł być tym, który pewne rozwiązania rozpowszechnił i dzięki niemu usłyszały o nich szerokie rzesze konsumentów, ale nie zmienia to faktu, że nie wymyślił ich od zera, tylko wykorzystał pomysły konkurencji i poprzedników, które nie zawsze wypalały lub były przedwczesne i niedopracowane.
Jeśli można znaleźć proto-bluesa w Północnej Afryce, to nie ma powodów, by tylko z racji poprawności politycznej przypisywać dawnym niewolnikom jakieś specjalne zasługi w ramach sprawiedliwości dziejowej, bo coś im się od życia należy.
Owszem. I ta konkluzja nie przeczy temu, co tutaj piszę. Natomiast sama praca przeczy twoim twierdzeniom o tym, że nikt nie łączy Tuaregów z bluesem, tylko jakiś Krzysio z libnetu.
No sorry, ale wtedy jeszcze nieupadający Okcydent nie wysłał żadnego hipstera z fonografem na afrykańskie pustynie ani raczkująca muzykologia nie wyeskpediowała eksperta-pamiętnikarza, który zanalizowałby, co wówczas było modne u jakichś Berberów. Można jednak uznać, że bez przemysłu muzycznego i masowej publiczności i produkcji nowych zjawisk, grali to co zawsze, tym bardziej, że na pustyni raczej warunki życia się nie zmieniają, nie ma więc zbytnio bogatych inspiracji, by zmieniać czegoś w sztuce.Może sobie i grali. To jest gdybanie i nic więcej.
No ale co teraz, mamy się kłócić o definicję bluesa? Równie dobrze ktoś może uznać że soul to dla niego blues, albo że podchodzi pod definicję. Ale nie o tym tutaj mówimy. Mówimy o tym kto wymyślił blues, bo do tego stwierdzenia miałem wątpliwości i nie zgadzam się z nim.
No to teraz to jest tylko spór definicyjny i kłótnia o nazwy. W to z kolei, gdzie postawić granicę między zjawiskami, ja nie zamierzam się bawić, bo to już konkurs na arbitralne rozstrzygnięcia.Teraz to się ty miksujesz. Mówimy o tym kto wymyślił, a więc też i gdzie powstał. To że składał się (lub mógł składać się) z elemeantów wywodzących się z Afryki - tego wcale nie neguję. Równie dobrze wpływ mogła mieć muzyka białych, zasłyszana na plantacji, podświadomie wpleciona do gatunku. Powtarzam więc: geneza gatunków jest zamglona a granice rozmyte. Ale w którymś miejscu trzeba postawić krechę oddzielającą nowe od starego. Tak więc to co wypracowali murzyni w Missisipi nazywajmy bluesem, a to co było w Afryce u Tuaregów nazwijmy jakoś inaczej. Bo de facto są to dwie różne rzeczy.
Chyba żarcisz. Jeśli można dociec tego, jak było naprawdę, to chyba warto to zrobić. Poza tym, nigdy nie wiesz, czy jakieś ważne z punktu widzenia humanistyki odkrycia nie zostaną dokonane właśnie po zebraniu odpowiednich puzli na tym właśnie polu. Muzykę można potraktować po części jak ustną tradycję - skoro po mitach czy treściach obecnych w religiach można odtwarzać wędrówki ludów i ich wzajemne kontakty, pewnie podobnie można zrobić z muzyką.Dobrze, ale po co rewizjonować definicję gatunków? Po co aż tak mącić? To jakaś niesprawiedliwość że dany gatunek ma w rzeczywistości inne korzenie niż dotychczas przyjmowano? Ktoś czul się poszkodowany przez to? Historia muzyki to nie fizyka, nie wymaga surowego uporządkowania i notorycznego naprawiania.
Nie chodzi o to, żeby nie podkradać ani nie zestawiać w nowy sposób rzeczy przygotowanych przez innych. Nie mam nic przeciwko temu. Ale jeśli przypisujemy już komuś twórczą zasługę, to warto chwalić go za faktyczne innowacje a nie naśladownictwo.Dobrze patenciarzu. To idź sprawdzać czy każdy wynalazek jest w 100% zaprojektowany przez autora, może się okazać że podkradł jakiś pomysł lub technologię. Może Bell nie jest prawdziwym wynalazcą telefonu, może podkradł pomysł komuś innemu, może wykorzystał technologię już wcześniej dostępną. Who cares?
Z punktu widzenia konsumenta geneza nie musi wcale być zajmująca - oczywiście. Ale jeśli już wikłasz się w dyskusję na jej temat, to wychodzisz z roli zwykłego konsumenta i wchodzisz na pola kompetencji jakichś ekspertów - chociażby historii muzyki. Ja nie mówię, że jestem specem w tej dziedzinie, bo nie jestem, ale nie macham też na to łatwo ręką i jestem skłonny zastanowić się, czy aby na pewno bluesa nie było gdzieś wcześniej.Ale to on dostrzegł w nich potencjał, zebrał do kupy i miał jaja żeby wkroczyć z nimi na rynek. Z punktu widzenia konsumenta dlaczego miałoby mnie to interesować? Dlaczego żeby delektować się dźwiękami bluesa muszę odkryć tajemnice jego prawdziwej genezy?
No widzisz, niektórzy z temperamentu są rewizjonistami i nie wierzą w oficjalne, przyklepane, ułagodzone i uzgodnione wersje wydarzeń. I to już wystarczy, aby szukać alternatywnych wyjaśnień i kopać głębiej.To jest już doklejanie ideolo do zwykłych niuansów historycznych. Ja natomiast nie widzę powodu żeby odbierać im (Murzynom) creditsy do bluesa, bo historyk dokonał jakiegoś tam odkrycia. Co to zmieni? Na chuj wplatać rasizm w takie tematy?
W wieku 5 lat nie opuszczałem mego podwórka
Widocznie nie byłem cudownym dzieckiem Salzburga
I tak razem spotkamy się w Wiedniu
Józef nie pozwoliłby nam rządzić klasyką we dwóch
Niby jestem arystokrata w kościółku
Ale to wnioski wysunięte naprzód jak wargi Habsburgów
Słychać geniusz kiedy naciskam klawisze
Już go nie słyszę tak jak krzyków abym ćwiczył trochę ciszej
Konwersacje w zeszytach kiedy straciłem słuch
Nie wierzcie w nie, bo Schindler kłamał w nich jak z nut
Droga Elizo - list do nieśmiertelnej ukochanej
Pełen żalu niczym heiligenstadzki testament
Muzyka nie zna granic, Europa pełna blasku
Niebiesko żółty wieniec ułożony z gwiazd dwunastu
Miłość do muzyki większa niż do człowieka
Język migowy moich palców rozumiał fortepian
Gość wygląda tak:"We take nothing by conquest," that was the mantra
The military wasn't human, they was just monsters
Henry David Thoreau refused to pay his taxes
Denounced the Mexican War and got locked in shackles
No sorry, ale wtedy jeszcze nieupadający Okcydent nie wysłał żadnego hipstera z fonografem na afrykańskie pustynie ani raczkująca muzykologia nie wyeskpediowała eksperta-pamiętnikarza, który zanalizowałby, co wówczas było modne u jakichś Berberów. Można jednak uznać, że bez przemysłu muzycznego i masowej publiczności i produkcji nowych zjawisk, grali to co zawsze, tym bardziej, że na pustyni raczej warunki życia się nie zmieniają, nie ma więc zbytnio bogatych inspiracji, by zmieniać czegoś w sztuce.
No to teraz to jest tylko spór definicyjny i kłótnia o nazwy. W to z kolei, gdzie postawić granicę między zjawiskami, ja nie zamierzam się bawić, bo to już konkurs na arbitralne rozstrzygnięcia.
Chyba żarcisz. Jeśli można dociec tego, jak było naprawdę, to chyba warto to zrobić.
Poza tym, nigdy nie wiesz, czy jakieś ważne z punktu widzenia humanistyki odkrycia nie zostaną dokonane właśnie po zebraniu odpowiednich puzli na tym właśnie polu. Muzykę można potraktować po części jak ustną tradycję - skoro po mitach czy treściach obecnych w religiach można odtwarzać wędrówki ludów i ich wzajemne kontakty, pewnie podobnie można zrobić z muzyką.
Nie chodzi o to, żeby nie podkradać ani nie zestawiać w nowy sposób rzeczy przygotowanych przez innych. Nie mam nic przeciwko temu. Ale jeśli przypisujemy już komuś twórczą zasługę, to warto chwalić go za faktyczne innowacje a nie naśladownictwo.
Europejczycy grecką filozofię poznali okrężną drogą, poprzez Arabów. Arabowie nie mieli zasługi w jej stworzeniu, ale w jej przechowaniu. Podobnie mogło być z bluesem, który dotarł do nas przez czarnych niewolników, ale którego twórcami byli Tuaregowie a może ktoś jeszcze przed nimi.
Z punktu widzenia konsumenta geneza nie musi wcale być zajmująca - oczywiście. Ale jeśli już wikłasz się w dyskusję na jej temat, to wychodzisz z roli zwykłego konsumenta i wchodzisz na pola kompetencji jakichś ekspertów - chociażby historii muzyki. Ja nie mówię, że jestem specem w tej dziedzinie, bo nie jestem, ale nie macham też na to łatwo ręką i jestem skłonny zastanowić się, czy aby na pewno bluesa nie było gdzieś wcześniej.
No widzisz, niektórzy z temperamentu są rewizjonistami i nie wierzą w oficjalne, przyklepane, ułagodzone i uzgodnione wersje wydarzeń. I to już wystarczy, aby szukać alternatywnych wyjaśnień i kopać głębiej.
Natomiast co do rasizmu, to ja bym raczej powiedział, że pośrednio dzięki kawadorowi, stałem się negro-sceptykiem. I tak jak nie są mi znane wielkie, murzyńskie, afrykańskie cywilizacje, które nieuchronnie wymagałyby jakiegoś abstrakcyjnego ogarnięcia, tak samo podchodzę do wkładu w muzykę, wymagającą podobnych zdolności. O ile w stosunku do gatunków takich jak rap czy hip-hop jestem w stanie dać wiarę, że są one autentycznymi wynalazkami czarnego luda, tak w jego autorstwo form bardziej zniuansowanych, już trudniej mi uwierzyć na słowo bez dawania sporego kredytu zaufania oraz wytężonego zawieszania niewiary.
Co oczywiste więc, skłonny jestem w ich przypadku doszukiwać się raczej naśladownictwa i zapożyczeń. Hipoteza, że były to zapożyczenia z muzyki bardziej ogarniętych handlarzy niewolników, aniżeli tych, co się dali złapać, bardziej mi jakoś pasuje do mojego światoobrazu.
Może i jestem niesprawiedliwy, ale poniekąd do jako-takiego rozstrzygnięcia mogłoby posłużyć porównanie tego, co grali Afrykanie tam, gdzie nie mieli specjalnie rozległych kontaktów z białym ani oliwkowym człowiekiem i gdzie jego wpływy kulturowe już nie sięgały.
Korzeni rapu należy się doszukiwać w czarnym nacjonalizmie. Można powiedzieć, że rap stworzyli czarni narodowi socjaliści, w dodatku nazywający siebie poetami. Niezłe combo, ha?
Teraz rap jest łączony ze wszystkimi praktycznie gatunkami, więc ciężko generalizować. Moim zdaniem najwięcej wymagających tekstów piszą biali.
Nie, ja chciałem się dowiedzieć jak zamierzasz postawić definicje i czy w związku z tym będzie w ogóle sens dalej ciągnąć dyskusję.Przecież to właśnie chciałeś robić. Czy blues z instrumentami Tuaregów to nadal blues, czy datować powstanie wstecz, czy zmieniać/dodawać ogniska geograficzne jego występowania...
Niekoniecznie, bo jeśli znajdę dowód, który diametralnie skreśli taką rolę Tuaregów, to jestem skłonny oddać honor Murzynom.Dobrze, tylko weźmy pod uwagę na ile obcujemy z prawdą którą da się zmierzyć, a na ile z confirmation bias'em badających sprawę. Jak się zlecą rasiści i "negro-sceptycy" to wyjdzie że murzyni nie maja zasług. Przypominam że jest prawie że niemożliwym do oszacowania jak było na prawdę. Za to jak przylecą jacyś pro murzyńscy odkrywcy, to okaże się że wszystko jest zasługą czarnych. No i mamy spór którego nie da się rozwiązać. Na chuja mi to? Już lepiej żeby dać sobie spokój i zająć się czymś co przyniesie jakieś korzyści. Ale jak chcesz to możesz sobie badać co ci się żywnie podoba. Z resztą sam nie kryjesz że jesteś motywowany "negro sceptyzmem". Będziesz szukał tak długo aż wyniki potwierdzą twoje pierwotne założenia.
Ważne w jakim stopniu się kopiuje te stare rzeczy.Innowacja nie bierze się znikąd. Jest rezultatem wypracowanych już sposobów i technologii. Nic nie bierze się z niczego, żeby stworzyć nowe narzędzia, musisz użyć starych. Innowacyjność i naśladownictwo to dwie różne rzeczy, mające swój początek w tym samym miejscu. Przyszłość musi wynikać z przeszłości. Udoskonalona kopia jakieś technologi nazywam innowacyjnością. Bo jak sama nazwa wskazuje - jest to rzecz nowa, nie ważne że kopiuje stare rzeczy.
No widzisz, że nie jestem jedynym, skłonnym do przypisania im owej zasługi. Temat Tuaregów rozpoczął Krzysio, bo tym bardziej słyszał ich granie na żywo i uznał, że ma do czynienia z czymś podobnym do bluesa. Ty z kolei rzuciłeś się do debunkowania bez zastanowienia nad słusznością.Ale mi to nie wyglądało na "zastanawianie" się, tylko na forsowanie prawdy objawionej. Jakoby na bank Tuaregowie muszą mieć przypisaną zasługę za to.
Jedno nie przeszkadza drugiemu. Tym bardziej, że rządy starają się wychowywać obywateli w paradygmacie egalitaryzmu, multi-kulturowej afirmacji opartej na tezie o równoważności wszystkich tradycji i innych podobnych rzeczy. Zatem mogą mieć interes, żeby dowartościowywać grupy uznane za ofiary cywilizacji białego człowieka, przypisując im także te zasługi dla świata kultury, które nie były tak naprawdę ich.Dobrze, ale co jest wynikiem takiego kopania? Historia zakłamana politycznie, kłamstwa forsowane przez rząd - to trzeba badać i odkłamywać, jest to istotnie bardzo ważne, wszyscy chyba wiemy dlaczego. Ale co mi przyjdzie po rewizji historii muzyki? Oprócz dojebania czarnym nie widzę w tym żadnego sensu. W końcu żaden zły rząd nie zmyślił tego, po prostu historia tak się potoczyła. Jest to zjawisko kompletnie neutralne. Zamiast tracić czas na takie bzdury, trzeba skupić się na rzeczach istotnych, np. na historycznych kłamstwach forsowanych przez rząd.
No właśnie do zwykłego napierdalania w bęben specjalnych zdolności nie trzeba. Inna sprawa, że z tym wyczuciem i zabawami rytmem, z którego Murzyni słyną, też nie jest wybitnie. Nawet w, wydawałoby się, prostej sztuce napierdalania w bęben znajdą się lepsi. Na przykład Hindusi z tablami, którzy przebijają ich w różnych łamańcach, zróżnicowaniu, skomplikowaniu kompozycji i opanowywaniu nietypowego metrum - w wyrafinowaniu po prostu...To chyba najbardziej kuriozalna rzecz jaką tutaj przeczytałem od rejestracji na forum (poza psychozą krystkona). Chcesz powiedzieć że czarni są niezdolni do napierdalania w bęben i śpiewania? Muzyka to nic abstrakcyjnego, najbardziej prymitywne ludy miały swoją. Jakie wg. ciebie są potrzebne zdolności żeby rytmicznie walić w bęben??
O ile w stosunku do gatunków takich jak rap czy hip-hop jestem w stanie dać wiarę, że są one autentycznymi wynalazkami czarnego luda
Niewiele, zarówno do jednego jak i drugiego. Dlatego nie wątpię.To do rapu już nie potrzeba myśli abstrakcyjnej? Do nawalania w bęben jest potrzebna, do obsługi samplera już nie?
tak w jego autorstwo form bardziej zniuansowanych, już trudniej mi uwierzyć na słowo bez dawania sporego kredytu zaufania oraz wytężonego zawieszania niewiary
Nowy Świt będzie oponował, ale opanowanie instrumentu w czasie rzeczywistym zawsze będzie bardziej zniuansowane niż klejenie sampli, zwłaszcza tych pochodzących z utworów cudzego autorstwa.Blues na pierwotnym stadium rozwoju był bardziej zniuansowany niż rap? Chyba kpisz.
Czarni nie przejęli nic od białych handlarzy niewolników? Czyżby? A część instrumentarium?Longshot, motywowany niczym innym jak rasizmem. Wychodzi na to że niewolnicy nie mieli żądnej kultury, zarówno muzycznej i że wszystko przejęli od swoich panów. To czemu nie chdodzą w turbanach? Przejmowanie kultury od swojego oprawcy to jakieś kurwa kuriozum. Wystarczy spojrzeć że czarni nie przejęli nic od białych handlarzy niewolników. Dla mnie to jest bzdura i tyle. Nie mam nic więcej do dodania.
Co to znaczy, zacofany? Akurat muzyka Bliskiego Wschodu jest bardzo bogata, zawiera w sobie osiągnięcia wielu wchłoniętych kultur, począwszy od greckiej przez perską a na hinduskiej kończąc. Makam, ćwierćtony - muzyka mikrotonowa. To się jakoś odróżnia i zachowuje swój charakter. A co jest największym osiągnięciem muzycznym czarnych - synkopa?Co grali? Byłeś, słyszałeś? Wystarczy popatrzeć na obecny świat arabski. Ich świat muzyczny jest zacofany i kompletnie nie ma startu to świata czarnych. To już prędzej Arabowie mogli się uczyć od czarnych niż na odwrót.
Nie, ja chciałem się dowiedzieć jak zamierzasz postawić definicje i czy w związku z tym będzie w ogóle sens dalej ciągnąć dyskusję.
Niekoniecznie, bo jeśli znajdę dowód, który diametralnie skreśli taką rolę Tuaregów, to jestem skłonny oddać honor Murzynom.
Ważne w jakim stopniu się kopiuje te stare rzeczy.
No widzisz, że nie jestem jedynym, skłonnym do przypisania im owej zasługi. Temat Tuaregów rozpoczął Krzysio, bo tym bardziej słyszał ich granie na żywo i uznał, że ma do czynienia z czymś podobnym do bluesa. Ty z kolei rzuciłeś się do debunkowania bez zastanowienia nad słusznością.
Jedno nie przeszkadza drugiemu. Tym bardziej, że rządy starają się wychowywać obywateli w paradygmacie egalitaryzmu, multi-kulturowej afirmacji opartej na tezie o równoważności wszystkich tradycji i innych podobnych rzeczy. Zatem mogą mieć interes, żeby dowartościowywać grupy uznane za ofiary cywilizacji białego człowieka, przypisując im także te zasługi dla świata kultury, które nie były tak naprawdę ich.
No właśnie do zwykłego napierdalania w bęben specjalnych zdolności nie trzeba. Inna sprawa, że z tym wyczuciem i zabawami rytmem, z którego Murzyni słyną, też nie jest wybitnie. Nawet w, wydawałoby się, prostej sztuce napierdalania w bęben znajdą się lepsi. Na przykład Hindusi z tablami, którzy przebijają ich w różnych łamańcach, zróżnicowaniu, skomplikowaniu kompozycji i opanowywaniu nietypowego metrum - w wyrafinowaniu po prostu...
Niewiele, zarówno do jednego jak i drugiego. Dlatego nie wątpię.
Nowy Świt będzie oponował, ale opanowanie instrumentu w czasie rzeczywistym zawsze będzie bardziej zniuansowane niż klejenie sampli, zwłaszcza tych pochodzących z utworów cudzego autorstwa.
Czarni nie przejęli nic od białych handlarzy niewolników? Czyżby? A część instrumentarium?
Co to znaczy, zacofany? Akurat muzyka Bliskiego Wschodu jest bardzo bogata, zawiera w sobie osiągnięcia wielu wchłoniętych kultur, począwszy od greckiej przez perską a na hinduskiej kończąc. Makam, ćwierćtony - muzyka mikrotonowa. To się jakoś odróżnia i zachowuje swój charakter. A co jest największym osiągnięciem muzycznym czarnych - synkopa?
Ale ja odnosiłem się do samego rapu, nie do warstwy muzycznej. Afrika Baambaata czy Grandmaster Flash to były taneczne rzeczy, ideologicznie jednak podbijane bardzo mocno przez Zulu Nation itp., niekoniecznie bezpośrednio w tekstach.Na samym początku rap nie miał nic wspólnego z poezją, ani nawet z przekazem w tekstach. MC'ing który wywodzi się z tzw. block parties miał na celu jedynie rozbujać tłum, nie stawiano na żaden ideologiczny przekaz. Początek hip hopu to w rzeczywistości sama warstwa muzyczna i instrumentarium użyte do jej osiągnięcia - gramofon.
To też lata działalności The Last Poets.Brzmi jak rap, nie? Rok 1968.
Przy całym szacunku do wymienionych, teraz jest więcej dobrze piszących białych raperów. Co niewiele tak naprawdę znaczy, bo indywidualizm.IMO nie jest to prawda. Zanim białym przyszło w ogóle do głowy rapowanie, raperzy tacy jak Nas, Rakim, KRS-One (Libertarianin notabene), GZA (cały Wu Tang w zasadzie), tworzyli bardzo wymagające teksty.
Po prostu nie lubię być agnostykiem. Nawet jeśli nie jestem czegoś absolutnie pewny, tymczasowo zajmuję takie lub inne stanowisko, które intuicyjnie wydaje mi się być najtrafniejsze. Opowiadając się po jakiejś stronie na ogół szybciej jestem skłonny weryfikować jej słuszność, tym bardziej jeśli uwikłam się w konflikt.Jeszcze nie znalazłeś a już ferujesz wyroki. To może tymczasowo uznaj że nie wiadomo/nie wiesz kto jest odpowiedzialny a blues, ok??
Po to, że gdyby ode mnie zależało zdefiniowanie muzyki bluesowej, to jej definicja byłaby na tyle szeroka, że i formy muzyczne Tuaregów by się tam zmieściły. Ale ponieważ każdy może się posługiwać swoimi definicjami i nie zgadzać na cudze, to nie ma za bardzo sensu dyskutować bez wspólnego mianownika. Tym bardziej, jeśli wziąć twoją analogię z modelami karabinów maszynowych, która w tym wypadku wydawała mi się mało trafna.To po co ta cała twoja wrzutka z Tuaregami?
Nie. Wątpię, aby innowacyjność sprowadzała się do wyłącznie różnic ilościowych. A jeśli tak, to te różnice ilościowe muszą przekładać się na różnice jakościowe i istotowe.Co to znaczy "w jakim stopniu"??? Albo się coś kopiuje i wychodzi ta sama rzecz, albo wychodzi coś nowego. 99% kopii, 1% oryginalności to już innowacyjność. Tak czy nie?
Wolno ci, tylko że śmiesznie oczekujesz od nas cholera-wie-jakiego standardu dowodu, podczas gdy sam nie jesteś w stanie zagwarantować podobnego na rzecz swojej tezy i powołujesz się po prostu na domyślny konsensus, jaki nie zakłada w ogóle dalszego poszukiwania korzeni jakichś gatunków, zadowalając się pierwszym ich nie-europejskim źródłem.Więc mi nie wolno atakować jakieś teorii, za to wam wolno forsować niezweryfikowane tezy? Bynajmniej nie zrobiłem tego bez zastanowienia. Bo jak na razie to ty tańczysz wokół krzaczka i próbujesz się miksować.
Nie chodzi o żadną konspirację, podobnie jak nie sądzę, aby feministki blokujące wykłady dotyczące irytujących je kwestii na uniwersytetach, były częścią innej konspiracji. To raczej klimat autocenzury społeczeństwa i przystawanie na obiegowe mądrości.Rządowa konspiracja - blues należy do czarnych. Oczywiście. Tylko gdzie tu ingerencja rządu? Były jakieś regulacje które zabraniały białym komponować bluesa? Abstrakcja.
Jazz jest przecież późniejszą formą niż blues i w jego przypadku są już ewidentne wpływy europejskiej muzyki.Hola, przed chwilą pisałeś że potrzeba myśli abstrakcyjnej aby wytworzyć bluesa, który w swojej surowej formie jest prostszy niż np. jazz (który w stu procentach jest wymysłem czarnych). Kogo zatem próbujesz zrobić w bambuko?
Komponowanie rymów to nie komponowanie muzyki, tylko co najwyżej jakaś forma poezji. I znowu można nawiązać do Hellady, tylko że tam przynajmniej akompaniament był wykonywany w czasie rzeczywistym.Do obsługi maszynki elektronicznej potrzeba więcej myśli abstrakcyjnej niż do napierdalania w bęben. 5 latek z łatwością może nauczyć się grać na perkusji, ale będzie miał trudności z ogarnięciem interface'u mpc'tki. To samo tyczy się rymów w rapie. O wiele łatwiej jest napisać balladę na 4 wersy, o dupie marynie, niż zapełnić 16 wersów skomplikowanymi rymami które w dodatku mają mieć sens. No i jeszcze trzeba umieć je zarapować.
Zwłaszcza wirtuozem samplera...Zapewne nie miałeś do czynienia z żadnym z powyższych, bo gadasz wierutne bzdury. Opanowanie prostej melodii na pianinie (granie jednym palcem) to dla dziecka zaledwie 5 minut nauki. wystarczy że ma dobrą pamięć. Opanowanie instrumentu to p r o ś c i z n a. Zostanie wirtuozem jest trudne.
No, Tuaregowie też pewnie świadomie nie brzdąkali tak, aby ich niewolnicy podłapali i przenieśli na drugi kontynent coś zbliżonego, przyczyniając się prawdopodobnie do powstania bluesa.No tak, biały wymyślił gitarę, biały stworzył pierwszy zestaw perkusyjny. To znaczy że biali trzymają klucze do świata muzyki. Mówimy o kulturze i brzmieniu. Instrumentarium akurat było na miejscu i stawało się coraz bardziej dostępne dla czarnych. To nie oznacza że biali w sposób świadomy przyczynili się do powstania bluesa.
Czytaj może co piszę, ze zrozumieniem. Po pierwsze przypomnij sobie, że nie mam nic przeciwko kopiowaniu i naśladownictwu, po prostu nie jara mnie podpalanie się wątpliwymi zasługami. Co się tyczy muzyki Arabów, to przecież nigdy nie twierdziłem, że jest specjalnie innowacyjna, skoro sam podałem część źródeł, z jakich czerpała. Zaprzeczyłem po prostu temu, że stoi niżej od grania czarnych, chociażby z tego względu, że mimo jej odtwórczości, wchłonęła i zainspirowała się elementami większej liczby innych tradycji muzycznych, więc jest znacznie bardziej eklektyczna i bogata. A z całą pewnością taką była jeszcze kilkaset lat temu, gdy powstawał blues w twoim rozumieniu tego słowa, najprawdopodobniej zresztą jako sprzężenie zwrotne, bo i na Tuaregów w historii wpływali zarówno Arabowie jak i Rzymianie.Panie, skończ już. Mikrotony to przede wszystkim zasługa cywilizacji hellenistycznych. To że świat arabski je wchłoną... To już ci nie przeszkadza żeby mikrotony przypisać kulturze arabskiej?? Ale jeżeli czarni wpletli do bluesa naleciałości Tuaregów, to już wtedy jest "be"??
Makam to również zasługa greków. Skończyłbyś już ciągnąć wątek bo popełniasz coraz to większe gafy.
Tu inaczej uporządkowane:
O rany, jak cos takiego czytam to mam wrażenie, że to jakieś gówno napisało.Nie mogę się zgodzić. Rap to nie gówno. Ludzie którzy słuchają rapu to gówno.
O rany, jak cos takiego czytam to mam wrażenie, że to jakieś gówno napisało.