"Murzyni wymachujący łapami", czyli dyskusja o pochodzeniu gatunków muzycznych

T

Tralalala

Guest
Nie kumam tego wykresu z muzyką. Jakieś kurwa analne połykacze kijów się nasłuchają zjebanej muzyki klasycznej, a potem pierdolą trzy po trzy.
I gdzie jest kurwa Motorhead?!
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Znałem kiedyś bardzo bystrą i inteligentną osobę, która słuchała hip-hop. Czy hip-hop miał jakiś negatywny wpływ na jej umysł? Nie sądzę. Po prostu: mogłaby osiągnąć znacznie więcej niz osiągnęła (a osiągnęła całkiem sporo), gdyby nie traciła czasu na zajmowanie się takimi nonsensownymi rzeczami jak hip-hop. Z tego, że ktoś słucha gówna, nie wynika, oczywiście, że jest gównem. Jednak pojawiło się sporo psów Pawłowa, którzy zawsze reagują w określony sposób po usłyszeniu słów-kluczy (np. murzyn), i nazwali mnie faszystą, rasistą. Myślę, że sporo normalnych czarnych zgodziłoby się z moją opinią na temat hip-hopu, i woleliby, aby czarni byli kojarzeni raczej z nauką, a nie z jakimś debilnym wymachiwaniem łapami, noszeniem metrowych łancuchów, jeżdżeniem gibającymi się furami i innymi pozerstwami.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Zamiast się kłócić o jakichś czarnych, lepiej sobie posłuchać prawdziwego bluesa. :p

Wybrałem takie kawałki:
Tinariwen - Imidiwan Ahi Sigdim

Sendad Eghlalan

Imdiwanin ahi Tifhamam

Koud Edhaz Emin


Faaajnie kołyszą...
 

nomad

Active Member
83
351
Jako wieloletni fan bluesa dorzucę swoje trzy grosze. Widzę to tak. Przede wszystkim blues jest syntezą. Jego najgłębsze korzenie tkwią w czarnej Afryce Zachodniej (dziesiejsza Ghana, Senegal, Mali...) a konkretnie to w poezji griotów, nadwornych pieśniarzy wykonujących pochwalne utwory na cześć władców (w średniowieczu istniały tam całkiem przyzwoite imperia bogacące się na handlu przez Saharę).
Blues wymyślili Tuaregowie, którzy byli handlarzami murzyńskich niewolników. I właśnie ci niewolnicy przynieśli go do Ameryki
Uściśliłbym. Na pewno mieli na niego wpływ (np. banjo to tuareski instrument). Murzyńskimi niewolnikami oczywiście handlowali ale sami Tuaregowie to mix rasowy od białego jak Zidane do całkiem czarnego. To nie tyle kwestia rasy co stylu życia, zajęcia-trochę jak z Wikingami.
Taką próbkę znalazłem na szybko.
tuareg-14-gather-stan-4.jpg


Nie zapominajmy jednak o tym, ze pra-blues (delta blues) to były przede wszystkim pieśni pracy. Ten substrat pochodzi od anglosasów (np. szanty), podobnie zresztą jak protestanckie hymny i psalmy- stąd są struktura call response i powtórzenie np.
1.woke up this mornin feelin just allright
2.(powt) yeaaaaaa! woke up this morning feelin just allright.
i
,,(call)-tell me whose that writin
(response) John the Revelator"

Posłuchać muzyki griotów można np. tu:


I dla porównania Muddy Waters- chyba pierwszy zastosował gitarę elektryczną ale styl to dalej surowy, pierwotny delta blues.


Ogólnie rzecz biorąc, dyskusje tego typu kto konkretnie wymyślił dany gatunek muzyki mają mniej więcej tyle sensu co kombinowanie czyja jest śliwowica- węgierska (palinka)? rumuńska (tsuika)? jugosłowiańska (a jeśli tak to serbska czy chorwacka?). Lubują się w nich ludzie o odchyleniu nacjonalistycznym, libertarianin powinien rozumie płynność przenikania się tak organicznych spraw jak muzyka czy kuchnia.

Na marginesie-podobno Varg Vikernes (Burzum) przestał grać metal jak wykombinował, że metal wywodzi się z rocka, a rock z czarnego bluesa. Z tego wynia wniosek że tych trzech chłopaków mogłoby mu powiedzieć ,,Varg, I'm your grandfather. -Nooooooooo!!!!" ;)
 

nomad

Active Member
83
351
A, i jeszcze na deser, absolutna perełka. Nie edytuję tylko piszę w nowym poście bo materia zasługuje. Co się stanie kiedy pewien ślepy (co oczywiste...) bluesman z Zachodniego Wybrzeża usłyszy pewnego razu w radio tuwiński śpiew alikwotowy, postanowi się go nauczyć, zmiesza go ze swoim bluesem i na końcu wyjedzie do Tuwy żeby to wszystko wraz z miejscowymi zagrać?
Posłuchajcie bo to prawdziwy muzyczny akap!
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Nie traktuję hip-hopu w kategoriach muzyki. Jedno co widać to gibony w nienaturalnych wykrzywionych pozach, które przypominają chód zombie.
Masz do tego prawo. Samych wygibasów też nie rozumiem, podobno mają wzmocnić przekaz wypływający z tekstu. Dosyć zabawnie to wygląda w utworach, w których nie ma żadnej treści. I nazwy Ci się pojebały, bo nie pisałeś o hip-hopie. Hip-hop nie jest TYLKO muzyką i tu nie ma dyskusji, to jest cała kultura. Graffiti, b'boying, DJ'ing, rapowanie, styl, beatbox, slang, muzyka. Rap jest elementem tej kultury.

Z rapem jest jeszcze jedna ciekawa sprawa. Wielu raperów chcę tworzyć poezję śpiewaną i to właśnie robią z rapem. Ale po co się w to bawić i wprowadzać gatunek słynący z dennych tekstów i głupawych murzynów na wyższy poziom? Kwestia nazewnictwa, kto się publicznie przyzna do słuchania poezji śpiewanej? Wszystko okraszone w ramy nowoczesności, a nuż gimbusy posłuchają i im się spodoba? Gimbus też człowiek, naturalnie dąży do postrzegania go jako kogoś mądrego i wyróżniającego się od swoich rówieśników.
 
D

Deleted member 4683

Guest
" my Hiphopowcy mamy moralny obowiązek...." - ja pierdole o_O

Nie lubię hiphopu ale nie chciałbym żeby skończył tak jak punkrock
 
D

Deleted member 6960

Guest
Przede wszystkim blues jest syntezą. Jego najgłębsze korzenie tkwią w czarnej Afryce Zachodniej (dziesiejsza Ghana, Senegal, Mali...)
Pewne jest, że blues był śpiewany jeszcze w w XIX wieku w okresie niewolnictwa. Pierwotnie był pieśnią śpiewaną przy akompaniamencie jednego instrumentu : gitary, harmonijki ustnej czy innych samodzielnie wykonanych, prymitywnych instrumentów. Pierwsze płyty z muzyką bluesową ukazały się w 1920 roku: nagrania Mamie Smith. Z wolna coraz częściej wchodził do jazzu, a coraz mniej było typowych pieśniarzy bluesowych, wykonujących bluesy jedynie przy akompaniamencie swojego instrumentu.



Z książki wydanej w 1984 roku
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Aha!

Wreszcie mam dowód, że jazz to nie jest gatunek muzyczny, tylko przewrotna negacja samej muzyczności i melodyki. Wraz z postępem jazzu w jazzie i komplikowaniu harmonii, kończy się ostatecznie na całkowitej destrukcji i dysharmonii. Później może być już tylko serializm, sonoryzm oraz cała reszta nieznośnej awangardy.



View: https://www.youtube.com/watch?v=lz3WR-F_pnM


Natomiast analogia do skali ostrości Scoville’a jest całkiem trafna. Każdy naturalny smak dania można zabić odpowiednio silną papryką wypalającą kubki smakowe.

”Have you ever listened a song, thinking this needs more Jazz harmony...”
”Well...No!”

:)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Ludzie nie robią niczego, by nie być stereotypowymi...

PUBLIKACJA: 09.01.2022
Kultura i sztuka

Lubienie określonego gatunku muzyki zależne jest w dużej mierze od pozycji klasowej. W Polsce muzykę klasyczną najbardziej lubią kierownicy wyższego szczebla i specjaliści, a disco-polo rolnicy i pracownicy fizyczni. Rozkład preferencji muzycznych wśród Polaków potwierdzili socjologowie z PAN, autorzy projektu badawczego dot. społeczeństwa i muzyki.

W jakim stopniu styl życia Polaków - którego podstawowym wskaźnikiem są gusty muzyczne - jest w Polsce czynnikiem stratyfikacji, czyli kształtowania się hierarchii społecznej? Sprawdzali to socjologowie z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN w ramach projektu badawczego „Dystynkcje muzyczne. Gust muzyczny i stratyfikacja społeczna a proces kształtowania się stylów życia Polaków".
„Nasze analizy dotyczyły m.in. homologii, czyli pokrywania się pozycji klasowej - tego, gdzie się człowiek lokuje w hierarchii społecznej, głownie na rynku pracy - z rozmaitymi stylami życia, upodobaniami do gustów muzycznych" - podkreślił w rozmowie z serwisem Nauka w Polsce prof. Henryk Domański, socjolog z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, szef projektu badawczego. Członkami zespołu są również dr Dariusz Przybysz, dr Katarzyna Wyrzykowska i dr Kinga Zawadzka.
W debatach na temat stratyfikacji kultury najczęściej analizowane są właśnie gusty muzyczne. Naukowcy wskazują, że muzyka najpełniej odzwierciedla analogie pomiędzy zachowaniami i preferencjami kulturalnymi a hierarchią klasową: „nic nie klasyfikuje tak jednoznacznie, jak gusty muzyczne" - jest to stwierdzenie Pierre Bourdieu, francuskiego socjologa, cytowanego na stronie internetowej projektu.
Wyniki nowych badań potwierdzają występowanie prawidłowości stwierdzonych w innych krajach: że lubienie określonego stylu muzyki pokrywa się w dużym stopniu z podziałami klasowymi. Jak podkreślił prof. Domański, „wyższa pozycja klasowa zwiększa preferencje do muzyki klasycznej, poważnej".
W badaniu CAPI, przeprowadzonym w 2019 r. na próbie ogólnopolskiej (w ramach tego projektu), lubienie muzyki poważnej wskazało 26,6 proc. ankietowanych Polaków. Okazuje się jednak, że ten rodzaj muzyki najbardziej lubią kierownicy wyższego szczebla i specjaliści (50,9 proc. badanych), za nimi są właściciele firm (41,5 proc.), a w jeszcze mniejszym stopniu pracownicy umysłowi niższego szczebla(31,6 proc.). Najrzadziej muzyka poważna jest lubiana przez robotników niewykwalifikowanych (16,8 proc.) i rolników (12,7 proc.).
Z drugiej strony, jeżeli chodzi o upodobania do muzyki rozrywkowej, to disco-polo jest najbardziej lubiane przez osoby o najniższym statusie społecznym, głównie rolników i robotników.
Lubienie tego gatunku najczęściej wskazywali rolnicy (ponad 68 proc. badanych). Natomiast, zgodnie z oczekiwaniami, w najmniejszym stopniu disco-polo jest lubiane przez specjalistów i kierowników wyższego szczebla – w tej "klasie społecznej" deklarowało to 27 proc. badanych. Równocześnie disco polo było lubiane przez aż 55,9 proc. właścicieli firm (poza rolnictwem).
Co ciekawe, jeśli chodzi o upodobania do wielu gatunków muzycznych, właściciele firm lokują się bardzo blisko inteligencji (czyli kierowników wyższego szczebla i specjalistów) - nie tylko pod względem upodobań do muzyki klasycznej, ale i rocka. Wynika to być może stąd - argumentują członkowie zespołu - że „właściciele firm w Polsce rekrutują się w dużym stopniu z kategorii inteligenckich, tzn. przepływają z tych pozycji zawodowych, są więc "socjalizowani" do muzyki klasycznej w środowisku rodzinnym".
Prof. Domański wskazuje, że muzyka klasyczna, nazywana poważną, jest najczęściej badanym gatunkiem muzyki w analizach nad stratyfikacją społeczną w socjologii światowej - ona bowiem najsilniej różnicuje ludzi w sensie hierarchizacji i najsilniej koreluje z pozycją klasową.
„Im wyższa pozycja klasowa, wyższe wykształcenie, czy wykonywanie bardziej złożonych pozycji zawodowych, związanych z wyższymi zarobkami i standardem materialnym - w tym większym stopniu lubi się muzykę klasyczną: Beethovena, Mozarta, Bacha, Mahlera, Wagnera" - stwierdzają Domański, Przybysz, Wyrzykowska i Zawadzka. - „Z kolei, im niższa pozycja klasowa, są to np. ludzie utożsamiani z klasą robotniczą, rolnicy, tym większe upodobania do muzyki popularnej, rozrywkowej, czyli do muzyki prostej, której się słucha dla samej rozrywki, bez wgłębiania się, bez doszukiwania się jakiś głębszych podtekstów".
Pytani o to, co oddziałuje na skłonności do lubienia określonej muzyki, członkowie zespołu wskazują, że - zgodnie z przewidywaniami - wyniki te potwierdzają najsilniejsze oddziaływanie trzech zjawisk: pochodzenia społecznego (pozycji klasowej i kapitału kulturowego rodziców), wpływu rówieśników - najbliższych znajomych oraz poziomu wykształcenia respondentów, a ogólniej - ich "kapitału" edukacyjnego. "Im wyższy jest status społeczny rodziców danej osoby, tym większe jest prawdopodobieństwo lubienia muzyki poważnej" - wskazują autorzy badania.
Po drugie, na późniejszą skłonność do określonego typu muzyki silnie wpływają też rówieśnicy i bliscy znajomi, zaczynając od środowiska szkolnego. Trzeci czynnik – wymienia prof. Domański – to wykształcenie. „Absolwenci szkół wyższych mają wyższe preferencje do muzyki poważnej niż absolwenci szkół zawodowych czy podstawowych, którzy częściej lubią np. disco polo lub muzykę popularną" – zaznaczył.
Stosunkowo niski wpływ na kształtowanie się gustów muzycznych ma płeć czy miejsce zamieszkania, chociaż większe miasto stwarza więcej możliwości uczestniczenia w "kulturze muzycznej", np. w postaci chodzenia na różne koncerty.
(PAP)
Anna Mikołajczyk-Kłębek

Wyjdzie zaraz, że Marks miał rację i byt określa świadomość a pozycja społeczna gust muzyczny. :(
Ech...
 
Do góry Bottom