Monarchia czy demokracja - co jest lepszą opcją dla państwa libertariańskiego

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
40 proc. Polaków dopuszcza rząd niedemokratyczny
publikacja: 04.12.2015
aktualizacja: 04.12.2015, 13:18

64 proc. badanych uważa demokrację za najlepszą formę rządów, przeciwnego zdania jest 24 proc. Liczba badanych nieuznających prymatu demokracji wzrosła w ciągu ostatniego roku o 10 punktów procentowych i jest najwyższa od ponad 20 lat - wynika z sondażu CBOS.

18 proc. respondentów jest zdecydowanie przekonanych, że demokracja jest najlepszą formą rządów, raczej tę opinię podziela 46 proc. Z kolei 4 proc. badanych w sposób zdecydowany nie zgadza się z tym, że demokracja ma przewagę nad innymi formami rządów. 20 proc. wyraża taką opinie, ale z pewnym wahaniem. 12 proc. nie ma wyrobionego zdania w tej kwestii.

CBOS podkreśla, że obecnie liczba badanych nieuznających prymatu demokracji nad innymi formami rządów jest najwyższa spośród dotąd notowanych. Badania dotyczące stosunku do demokracji pracowania prowadzi od 1992 roku.

W stosunku do ostatniego pomiaru, z czerwca 2014 roku, można zauważyć nieznaczny spadek odsetka ankietowanych uznających wyższość demokracji nad innymi formami rządów - o 2 punkty procentowe - przy jednoczesnym wyraźnym wzroście odsetka badanych niezgadzających się z tym poglądem - o 10 punktów. O 8 punktów procentowych zmniejszyła się liczba osób niemających wyrobionego zdania na ten temat.

Niezmiennie od lat wśród badanych przeważa przekonanie, że demokracja, pomimo swoich niedoskonałości, jest najlepszym ustrojem. Obecnie ze stwierdzeniem, że demokracja nie jest wprawdzie dobrym ustrojem, ale nie ma lepszego, zgadza się 70 proc. (od czerwca 2014 r. wzrost o 2 punkty procentowe). Przy czym zdecydowanie zgadza się z tą opinią 21 proc. badanych, a raczej się z nią zgadza 49 proc.

Przeciwnego zdania jest 18 proc. (od czerwca 2014 wzrost o 6 punktów), w tym 3 proc. wyraża swój zdecydowany sprzeciw wobec takiej opinii, a 15 proc. mówi o tym z pewnym wahaniem. 12 proc. nie ma zdania na ten temat (spadek o 8 punktów procentowych).

CBOS zapytał też badanych o to, czy zgadzają się z twierdzeniem, że niekiedy rządy niedemokratyczne mogą być bardziej pożądane niż rządy demokratyczne. Zdania na ten temat wśród ankietowanych są podzielone.

40 proc. badanych uważa, że niekiedy rządy niedemokratyczne mogą być bardziej pożądane niż rządy demokratyczne, przy czym 9 proc. jest o tym zdecydowanie przekonanych, a 31 proc. mówi o tym z pewnym wahaniem. Również 40 proc. ankietowanych jest przeciwnego zdania - przy czym 13 proc. zdecydowanie nie zgadza się taką opinią a 27 proc. raczej nie zgadza się z nią. Zdania na ten temat nie ma 20 proc. respondentów.

W porównaniu z ostatnim badaniem na ten temat z czerwca 2014 roku o 6 punktów procentowych wzrosła liczba osób, które uważają, że czasem lepsze są rządy niedemokratyczne, o 1 punkt procentowy wzrosła liczba osób mających przeciwne zdanie oraz o 6 punktów procentowych zmalała liczba osób niezdecydowanych.

CBOS zauważa, że wyjątkowo wysoki poziom przyzwolenia na rządy niedemokratyczne zarejestrowany został po wyborach parlamentarnych w 2005 roku (52 proc. zgodziło się z tezą, że rządy niedemokratyczne bywają lepszym rozwiązaniem, a 27 było wtedy odmiennego zdania). Z kolei po przyspieszonych wyborach w 2007 roku odnotowany został wyjątkowo duży sprzeciw wobec takich rządów (48 proc. wobec 31 proc., które popierało rządy niedemokratyczne).

Kolejną kwestią, o którą CBOS zapytał respondentów, jest stosunek do opinii, że rządy oparte na silnym przywództwie są lepsze niż rządy demokratyczne. Za rządami opartymi na silnym przywództwie opowiedziało się 28 proc. badanych (w tym 9 proc. było o tym bardzo mocno przekonanych); jest to wzrost o 3 punkty procentowe w porównaniu z poprzednim rokiem. Przeciwnego zdania było 55 proc. respondentów (wzrost o 2 punkty procentowe), przy czym 20 proc. wyraziło swój zdecydowany sprzeciw wobec takiej opinii. 17 proc. nie miało zdania na ten temat (spadek o 5 punktów procentowych)

40 proc. badanych - przy czym 14 proc. zdecydowanie - ocenia, że dla ludzi takich jak oni nie ma w gruncie rzeczy znaczenia, czy rządy są demokratycznie czy niedemokratyczne (wzrost o 4 punkty procentowe od czerwca 2014), natomiast 53 proc. jest przeciwnego zdania, przy czym 23 proc. zdecydowanie zaprzecza, że taka teza jest prawdziwa. 7 proc. nie ma wyrobionego zdania na ten temat. W porównaniu do czerwca 2014 roku o 6 punktów procentowych wzrosła liczba przekonanych o tym, że dla nich osobiście nie ma znaczenia, czy rządy są demokratyczne czy nie. W tym samym czasie o 1 punkt procentowy wzrosła liczba osób mających odmienną opinię. O 5 punktów procentowych zmalała liczba osób niemających wyrobionej opinii na ten temat.

Badani byli też pytani o swoją ocenę funkcjonowania demokracji w Polsce. 43 proc. wyrażało zadowolenie z jej funkcjonowania (przy czym 2 proc. było zdecydowanie zadowolonych), a 49 proc. – niezadowolenie (zdecydowanie niezadowolonych było 10 proc.). 8 proc. nie miało zdania na ten temat. W porównaniu do poprzedniego badania o 4 punkty procentowe zmalała liczba zadowolonych z działania demokracji w Polsce, o 5 punktów wzrosła liczba niezadowolonych, a o 1 punkt procentowy spadła liczba niezdecydowanych.

CBOS przeprowadził sondaż w dniach 5–11 listopada 2015 roku na liczącej 951 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Gość, z najlepszym, nieśmiertelnym PR-em w historii być może istniał naprawdę.

Legendarny król żył naprawdę? Obiecujące odkrycie
Świat
46 minut temu

Brytyjscy archeolodzy badają pozostałości pałacu, w którym mógł przyjść na świat król Artur. Legenda wiązała go z XIII-wiecznym zamkiem w Tintagel w Kornwalii, co historycy traktowali z przymrużeniem oka. Teraz jednak odkryli w pobliżu znacznie starsze ruiny.

Odkryte w Tintagel fundamenty nie zostały jeszcze datowane, ale w ich pobliżu znaleziono 200 fragmentów ceramiki z V i VI wieku, a więc z okresu, w którym legenda plasuje króla Brytów, Artura. O jego związkach z Tintagelem pisze wprawdzie po raz pierwszy dopiero XII-wieczny kronikarz Geoffrey of Monmouth, ale w tym czasie nie istniał tam jeszcze widoczny dziś zamek, mogły natomiast istnieć przekazy, które nie dotrwały do naszych czasów.

Wykopaliska wskazują, że wczesno-średniowieczni mieszkańcy Tintagelu sprowadzali amfory z winem z Grecji i wyroby ze szkła z innych części rozpadającego się Imperium Rzymskiego.

Rzecznik rządowej agendy English Heritage (Dziedzictwo Angielskie), która finansuje wykopaliska, podkreśla, że ich celem nie jest poszukiwanie śladów po królu Arturze. Ale wśród brytyjskich historyków są i tacy, którzy liczą na odkrycie jakichś konkretnych wskazówek, że legenda nie jest całkiem pozbawiona pierwiastka prawdy.

93-letni Geoffrey Ashe powiedział niedawno gazecie "Daily Telegraph",że hollywoodzki Artur jest oczywiście postacią historyczną, ale jest dość dowodów na istnienie brytyjskiego władcy opierającego się w tym czasie anglosaskiemu podbojowi.
 
Do góry Bottom