Minister Sienkiewicz: "Państwo istnieje tylko teoretycznie". Afera taśmowa

A

Antoni Wiech

Guest
Ta sprawa według prawa jest nie do wygrania:

Wygooglałem Kodeks Postępowania Karnego:

Art. 225. § 1. Jeżeli kierownik instytucji państwowej lub samorządowej albo też osoba, u której dokonano zatrzymania rzeczy lub u której przeprowadza się przeszukanie, oświadczy, że wydane lub znalezione przy przeszukaniu pismo lub inny dokument zawiera wiadomości objęte tajemnicą państwową, służbową, zawodową lub inną chronioną ustawą albo ma charakter osobisty, organ przeprowadzający czynność przekazuje niezwłocznie pismo lub inny dokument bez jego odczytania prokuratorowi lub sądowi w opieczętowanym opakowaniu.
 
OP
OP
dataskin

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 143
GazoWnia + Żakowski dalej bronią Tuska:

Przeciwko stwierdzeniu, że całe środowisko jest przeciwko premierowi, zaprotestowała Ewa Milewicz, dziennikarka "GW". Jak pisze, nie umie ocenić całej sytuacji nie mając danych.

"Nie wiem, kto nagrał VIP-ów, czy to ktoś z Polski, czy też z zagranicy. Bez względu na to, kto to zrobił, czy za pieniądze, czy dla hecy, czy z poczucia misji, czy był to 'zielony ludzik' - musiał wiedzieć, że skutkiem jego działania okaże się zamach stanu. Można sobie wyobrazić siły, którym by to było na rękę. Państwo musi wykryć, kto to zrobił i - ewentualnie - na czyje zlecenie. Jeśli to się nie uda, to każda władza w Polsce może czuć się zagrożona. Wolność dziennikarzy też" – zwraca uwagę.

Jej zdaniem "redakcje to nie są sanktuaria". "Skoro prokurator może sięgnąć do komputera księdza, lekarza, to dlaczego nie może sięgnąć do komputera redakcji? Przecież nie ma tam - mam nadzieję - danych o informatorach. Bo to byłaby gratka dla hakerów" – twierdzi.

Swój tekst kończy wnioskiem, że wolność słowa nie jest w Polsce zagrożona. "Nie słyszałam o kraju zamordystycznym, w którym możliwa byłaby transmisja na żywo w telewizji z przeszukania dokonywanego przez specsłużby i prokuraturę. W którym najważniejsza dziennikarka w kraju mogłaby na żywo przekazywać wyrazy solidarności z redaktorem naczelnym przeszukiwanej redakcji i apelować o wolność słowa. Moniko, kraj, w którym możesz to robić, pozostaje demokratyczny, choć niedołężny" – podkreśla.

Również Jacek Żakowski na antenie TOK FM skrytykował swoją koleżankę po fachu. Dziennikarz "Polityki" stwierdził, że konferencja z udziałem Olejnik była "niebywała". Jak twierdzi, część dziennikarzy "wierzy w głupstwa" o tym, że rząd Donalda Tuska powinien podać się do dymisji.

Żakowski ocenił też, że Monika Olejnik "łatwo się unosi" i jego zdaniem "pomyliła się". - Mam nadzieję, że się bardzo pomyliła. Bo z faktu, że grupa rozhisteryzowanych prawicowych dziennikarzy rzeczywiście doznawała takich uniesień, nie wynika, że całe środowisko zwariowało - mówił w TOK FM.

http://natemat.pl/106879,olejnik-og...-jest-przeciwko-panu-publicystka-gw-ripostuje
 
D

Deleted member 427

Guest
Nie moge...

idziemy%20po%20mnie.jpg
 
A

Antoni Wiech

Guest
GazoWnia + Żakowski dalej bronią Tuska:

Przeciwko stwierdzeniu, że całe środowisko jest przeciwko premierowi, zaprotestowała Ewa Milewicz, dziennikarka "GW". Jak pisze, nie umie ocenić całej sytuacji nie mając danych.

"Nie wiem, kto nagrał VIP-ów, czy to ktoś z Polski, czy też z zagranicy. Bez względu na to, kto to zrobił, czy za pieniądze, czy dla hecy, czy z poczucia misji, czy był to 'zielony ludzik' - musiał wiedzieć, że skutkiem jego działania okaże się zamach stanu. Można sobie wyobrazić siły, którym by to było na rękę. Państwo musi wykryć, kto to zrobił i - ewentualnie - na czyje zlecenie. Jeśli to się nie uda, to każda władza w Polsce może czuć się zagrożona. Wolność dziennikarzy też" – zwraca uwagę.
Ta kobieta w ogóle nie rozumie idei dziennikarstwa. Ale od początku: Jaki zamach stanu? :D Chodziło jej chyba o to, że rząd może upaść. Może, ale nie musi, więc skąd twierdzenie, że "musiał wiedzieć że skutkiem jego działania okaże się"? Jakby to już się stało.
Najprawdopodobniej chodziło jej o to, że takie ujawnianie nagrań może poważnie zaszkodzić rządowi i to jest ZUO. Z samej zasady. Ona jest albo nieskończenie głupia, albo jak napisałem wcześniej nie rozumie idei dziennikarstwa. Nie rozumie, że CHUJ Z TYM co się może stać jeśli władza robi wałki na górze. Tu nawet nie chodzi o to czy ktoś jest anarchistą czy kimkolwiek. Jeśli zajmuje się dziennikarstwem to właśnie takie rzeczy powinno się ujawniać.

Również Jacek Żakowski na antenie TOK FM skrytykował swoją koleżankę po fachu. Dziennikarz "Polityki" stwierdził, że konferencja z udziałem Olejnik była "niebywała". Jak twierdzi, część dziennikarzy "wierzy w głupstwa" o tym, że rząd Donalda Tuska powinien podać się do dymisji.
Olejnik w całej tej akcji zadała najważniejsze pytanie premierowi, które się gdzieś tam plącze, ale nie jest wyciągane na wierzch. Czemu jeśli przeciw szefowi ABW się toczy postępowanie to ABW zbiera dowody? To jest absurd totalny i prawdziwy skandal pomijając już czy mogli zabrać te dowody czy nie. Nie żywię sympatii do tej pani, ale tutaj miała rację.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 772
Tymczasem zarówno dobreprogramy.pl jak i Niebezpiecznik jadą ostro po niekompetencji wszystkich stron afery taśmowej...

Najbardziej przewrotne fragmenty:

Wprost, odmawiając wczoraj ABW “dobrowolnego wydania oryginalnych nośników” na których redakcji zostały przekazane podsłuchy powoływał się, słusznie, na ochronę źródła i tajemnicę dziennikarską. Ale już przed pierwszym wejściem ABW do redakcji, tygodnik zrobił coś zaskakującego — opublikował całość nagrania (bez cięć i edycji), co w naszej opinii zaprzecza temu, że tygodnik robi wszystko, żeby chronić tożsamość źródła.

Dlaczego? Posłuchajcie początku oryginalnego nagrania rozmowy Sienkiewicza z Belką — te charakterystyczne trzaski sugerują, że podsłuch był montowany i ustawiany na początku rozmowy, a zatem ktoś musiał go dostarczyć w pobliże VIP-roomu restauracji Sowa i Przyjaciele w trackcie spotkania polityków i być może nawet miał on kontakt wzrokowy z bohaterami rozmów. To dość mocno zawęża krąg podejrzanych.

[...]redakcja Wprostu, nie posiadając wiedzy specjalistycznej z zakresu czynności forensicowych może po prostu, pomimo szczerych chęci, nie być w stanie ochronić tożsamości źródła. Jeden z błędów (publikacja całego nagrania) już popełniła. Pytanie, czy to błąd redakcji czy może informatora?
Jak widać powyżej, w pierwszej kolejności to informator powinien zadbać o swoją tożsamość, np. przekazując redakcji Wprost nagrania bez pierwszych kilku sekund (na których słychać trzaski być może związane z wnoszeniem urządzenia podsłuchowego do VIP-roomu), czy też czyszcząc metadane i dbając o to, aby pendrive był świeży i zakupiony za gotówkę.


Na koniec przypominamy, że wczoraj opublikowaliśmy mini-poradnik dla dziennikarzy i informatorów, jak w sposób bezpieczny przekazywać sobie wrażliwe materiały i unikać inwigilacji.


Na marginesie: wielu problemów by wczoraj nie było, gdyby redakcja Wprost miała w pełni zaszyfrowane dyski twarde swoich komputerów. Nawet gdyby służbom udało się je skopiować, niczego by to nie zmieniło (o ile hasło do dysku nie byłoby w stylu “premierowym“)

I podsumowanie eimiego:

Niestety dziennikarze „Wprost”, wychowani w kulturze nauk humanistycznych, swój dyskurs cały czas prowadzą na poziomie prawa, przepisów czy wartości takich jak wolność słowa. Jest jak brytyjski naukowiec CP Snow mówił: przepaść między kulturą naukową i techniczną, a kulturą humanistyczną, stała się w naszej cywilizacji nie do zasypania. Polityczne elity nie mają wiedzy i kompetencji, by zajmować się coraz bardziej ztechnicyzowanym światem współczesnym, geeki i nerdy tworzą zaś coraz bardziej złożone systemy technicznej inwigilacji, niezdolni zrozumieć społecznych implikacji swoich działań.

Nie piszę tego oczywiście po to, by dziennikarze politycznych czy społecznych pism obowiązkowo zajęli się kryptografią i zgłębiali nocami algorytmy współdzielenia tajemnic. Inne talenty, inne powołania. Piszę to po to, by zrozumieli, że praktyczna znajomość narzędzi kryptograficznych staje się w ich pracy równie niezbędna, jak umiejętność korzystania z wyszukiwarki, robienia zdjęć i prowadzenia auta. W przeciwnym wypadku będą takimi samymi ofiarami, jak agenci ABW, którzy nie potrafili Maka rozkręcić. O ile jednak od niekompetencji służb społeczeństwo raczej nie ucierpi, to konsekwencje niekompetencji technicznej dziennikarzy mogą być znacznie bardziej odczuwalne.

Ach ten nieśmiertelny podział na techników i humanistów faktycznie się tu sprawdza... Jako żywo staje przed oczami w przekładzie na lokalny - tych, co w akapie będą umieć całki i tych, co będą obciągać.
 
OP
OP
dataskin

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 143
Ta kobieta w ogóle nie rozumie idei dziennikarstwa. Ale od początku: Jaki zamach stanu? :D Chodziło jej chyba o to, że rząd może upaść. Może, ale nie musi, więc skąd twierdzenie, że "musiał wiedzieć że skutkiem jego działania okaże się"? Jakby to już się stało.

Dokładnie. Już pomijając aspekty dziennikarskie. Samo założenie, że każda nagrywana rozmowa była by kompromitująca i polegała na deklaracjach łamania prawa - jest śmieszne. Przecież to zależy od dyskutujących stron i tematów które poruszają podczas swojej rozmowy, ich skłonności korupcyjnych, itd. Dlatego śmieszy mnie ta narracja: "gdyby można było nagrywać rozmowy polityków, to czeka nas upadek każdego rządu i zamach na stabilność aparatu państwa".

Protip: nie łamcie prawa - to rządy nie będą upadać.

No chyba że ktoś zakłada, że cała kasta polityczna to banda chuja, zorganizowana szajka mafijna. Wtedy tak. Ale wówczas należy się zastanowić - czy nie należałoby pozbyć się polityków, w ogóle.

Osobiście - nie podejrzewam panią Milewicz o libertarianizm. Pozostaje więc jedyna możliwość: pani Milewicz zakłada, że politycy (wszyscy, bez wyjątku) to bandyci i mafia i (pomimo tego) domaga się stabilizacji ich panowania.
 
Ostatnia edycja:

Sputnik

Szalony naukowiec
482
2 171
Pierwsza godzina zapodana przez Wprost
43:03
Rozmowa toczy się o nieogarnięciu tuska i rostowskiego:

-On nawet problemów, takich typu tam wiesz: smoleńsku kurwa ... pierdoły
- Co ma wspólnego rostowski ze smoleńskiem?!
- No nic, ale ma tusk!


Tomkiewicz! Jak mogłeś nie wyłapać tak spiskogennego fragmentu?!
 

GoldenColt

Well-Known Member
817
3 626
10458045_714763605258045_1886115142955720130_n.png


Myślę to jest kluczowa sprawa całej tej afery. Ktoś zresztą tu na forum już o tym wspominał. Rząd Tuska i NBP pod przywództwem Belki dogadywali się w sprawie jak "zmniejszyć deficyt" metodami wspomnianymi na grafice powyżej. Do tego potrzebna była zmiana ministra finansów i nowa ustawa o NBP.
 

GoldenColt

Well-Known Member
817
3 626
Hehe, ale w sumie to jest jakiś pomysł. Zrobić wielką akcję podsłuchową i nagrywać wszystkich polityków, urzędników, policjantów i innych państwowców. Obywatele do boju ;)
 
C

Cngelx

Guest
Hehe, ale w sumie to jest jakiś pomysł. Zrobić wielką akcję podsłuchową i nagrywać wszystkich polityków, urzędników, policjantów i innych państwowców. Obywatele do boju ;)
Przecież mnóstwo ludzi robi to już od dawna. Oczywiście podsłuchów to raczej zbyt wiele osób nie zakłada, jednak tylko osoby naiwne i lekkomyślne nie nagrywają urzędników przy załatwianiu z nimi spraw.
 
D

Deleted member 427

Guest
My o broni, jakieś logotypy z karabinami, a tu się okazuje, że do obalenia państwa wystarcza dwa skrzyżowane dyktafony :) Libertarianie powinni nosić przy sobie dyktafony w kaburach na wypadek bliskiego kontaktu z jakimkolwiek urzędnikiem. Dopóki są one jeszcze do kupienia w sklepach. W końcu jeśli można uratować choć jedno państwo...
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 724
I podsumowanie eimiego:

Niestety dziennikarze „Wprost”, wychowani w kulturze nauk humanistycznych, swój dyskurs cały czas prowadzą na poziomie prawa, przepisów czy wartości takich jak wolność słowa. Jest jak brytyjski naukowiec CP Snow mówił: przepaść między kulturą naukową i techniczną, a kulturą humanistyczną, stała się w naszej cywilizacji nie do zasypania. Polityczne elity nie mają wiedzy i kompetencji, by zajmować się coraz bardziej ztechnicyzowanym światem współczesnym, geeki i nerdy tworzą zaś coraz bardziej złożone systemy technicznej inwigilacji, niezdolni zrozumieć społecznych implikacji swoich działań.
...
Ach ten nieśmiertelny podział na techników i humanistów faktycznie się tu sprawdza... Jako żywo staje przed oczami w przekładzie na lokalny - tych, co w akapie będą umieć całki i tych, co będą obciągać.
Moim zdaniem tak zwani "humaniści" (bo z humanizmem niekoniecznie muszą mieć coś wspólnego) tak daleko zptakowali od rzeczywistości, że za niedługo będzie ich można bezkarnie wybić jak dzikie kaczki. Tu nie chodzi o komputery, czy bardziej złożony sprzęt elektroniczny. Tu chodzi o zwykłą technikę, o zrozumienie działania prostych urządzeń mechanicznych, co wymaga myślenia przyczynowego. Oni potrafią przeczytać, napisać, nauczyć się formułki lub jakiejś czynności na pamięć, ale nie potrafią niczego zrozumieć. Zbastardyzowana cywilizacja dała im kokon ochronny, w którym mogli bezkarnie przekazywać swe geny. Zwykły wieśniak jak dostanie pierwszy raz do ręki kałacha, rozbierze go, zobaczy co w środku, na ponad 50% zrozumie jak to działa i będzie go używał. Bez żadnego szkolenia. Tak zwany "humanista", będzie się patrzył na kałacha jak szpak na pizdę. I to jest dobre. Bo większość tych "humanistów", to albo lewusy albo głupia katolicka konserwa. Zjawisko opisane przez CP Snow'a działa na naszą korzyść.

W przeciwnym wypadku będą takimi samymi ofiarami, jak agenci ABW, którzy nie potrafili Maka rozkręcić. O ile jednak od niekompetencji służb społeczeństwo raczej nie ucierpi, to konsekwencje niekompetencji technicznej dziennikarzy mogą być znacznie bardziej odczuwalne.
Komputery Apple tradycyjnie dominowały w redakcjach, agencjach reklamowych, u grafików i artystów. Dziś zostały wyparte przez PC, ale nie do końca. Prawdopodobieństwo, że w większej redakcji nie będzie Maka jest bliskie zeru.
Miło patrzeć na głupotę i bezsilność służb.

Piszę to po to, by zrozumieli, że praktyczna znajomość narzędzi kryptograficznych staje się w ich pracy równie niezbędna, jak umiejętność korzystania z wyszukiwarki, robienia zdjęć i prowadzenia auta.
Gdyby politycy i dziennikarze poczytali trochę Kryptoanarchizm, to może by się czegoś nauczyli. Ciekawe co by było, gdyby do Sowy jeden z podsłuchiwanych przyniósł ze sobą ukryty, niedrogi, polski, rzemieślniczy zagłuszacz podsłuchów?
 
OP
OP
dataskin

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 143
Myślę to jest kluczowa sprawa całej tej afery. Ktoś zresztą tu na forum już o tym wspominał. Rząd Tuska i NBP pod przywództwem Belki dogadywali się w sprawie jak "zmniejszyć deficyt" metodami wspomnianymi na grafice powyżej. Do tego potrzebna była zmiana ministra finansów i nowa ustawa o NBP.

Do tego jeszcze wymiana pieniądza na nowy, gdzie nie określono limitów emisji PLUS pominięcie raportów rady polityki pieniężnej. O przekazaniu całej kwoty do budżetu (zamiast części na fundusz rezerwowy) miał decydować.. prezes nbp (czyli Belka) a nie rada polityki pieniężnej.

Czyli tl;dr - Tusk chciał zrobić to, co wcześniej chciał zrobić Lepper.
 

Aterlupus

Well-Known Member
474
971
"Nie słyszałam o kraju zamordystycznym, w którym możliwa byłaby transmisja na żywo w telewizji z przeszukania dokonywanego przez specsłużby i prokuraturę. W którym najważniejsza dziennikarka w kraju mogłaby na żywo przekazywać wyrazy solidarności z redaktorem naczelnym przeszukiwanej redakcji i apelować o wolność słowa. Moniko, kraj, w którym możesz to robić, pozostaje demokratyczny, choć niedołężny"
Wspaniały argument. Zawsze można powiedzieć że może nie jest idealnie, ale może być gorzej. Trzy lata za znieważenie prezydenta, przypadek "antykomora", liczne przypadki ścigania mowy nienawiści, wyroki za negacjonizm. Wolność słowa pełną gębą.

Jakiś czas temu sąd orzekał w sprawie tego co powiedział Mikke ("Nie ma dowód na to że Hitler wiedział o holokauście"). Sąd co prawda stwierdził że żadnej kary nie wymierzy, ale stwierdził że Mikke racji nie ma. Najwyraźniej w RP to sądy decydują o tym co jest prawdą historyczną, a co nie.

geeki i nerdy tworzą zaś coraz bardziej złożone systemy technicznej inwigilacji, niezdolni zrozumieć społecznych implikacji swoich działań.
Ta wypowiedź sugeruje naiwnie, że wspomniani ludzie przejmują się "społecznymi implikacjami" swoich działań.

Nie wiem, kto nagrał VIP-ów, czy to ktoś z Polski, czy też z zagranicy. Bez względu na to, kto to zrobił, czy za pieniądze, czy dla hecy, czy z poczucia misji, czy był to 'zielony ludzik' - musiał wiedzieć, że skutkiem jego działania okaże się zamach stanu.
Przecież to jest złoto! Rozumiecie, państwo odpowiada za liczne aspekty życia swoich obywateli, posyła ich dzieci do szkoły, gdzie tłoczy im do głów to co w swej mądrości wykoncypowało, "dba" o to żeby ludzie byli leczeni ze swoich przypadłości, chroni ich przed bandytami i obcymi armiami (dobrze że tych drugich nie ma w zasięgu wzroku). Cała kupa odpowiedzialnych zobowiązań, podejrzewam że zdaniem pani Milewicz, niezbędnych.

I żeby przeprowadzić zamach stanu na tym właśnie potężnym, mądrym i odpowiedzialnym państwie wystarczy... nagrać losową rozmowę dwóch przedstawicieli władzy :D. Wielka organizacja dysponująca setkami miliardów kradzionych pieniędzy chwieje się od pstryczka wyprowadzonego przez człowieka z dyktafonem.
 
Do góry Bottom