Meksyk - przestępczość, broń palna, kartele, wojna z narkotykami

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Meksyk w mediach, a co za tym idzie - także w świadomości Zenka ze środkowej klatki:

mexico_violence_map1.jpg


Drug violence? To co tam było w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych? Non-drug violence? A w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych? Dzisiaj w Meksyku wskaźniki zabójstw niepowiązanych z "drug war" i kartelami utrzymują się na najniższym poziomie w historii. A nawet jeśli dołożyć do tego zabójstwa związane z dragami, to i tak wyjdzie plus-minus tyle samo co dwadzieścia lat temu. Szkopuł w tym, że 20 lat temu nikt nie zabijał demokratycznie namaszczonych polityków. Aż się prosi o jakieś podsumowanie w stylu: "liczba martwych polityków miarą chaosu, w jakim pogrążone jest państwo" albo "nie zabijaj polityków - ucierpi na tym wizerunek twojego kraju w mediach" --> List of politicians killed in the Mexican Drug War

In Mexico we are in a frenzy of daily information that the only thing that portaits is the presence of violence. Our conversations with family, friends, at office, in restaurants, are all about violence. We enroll ourselves and enroll others, including foreigners, in the idea that violence in Mexico has reached unsuspected levels. --> Violent Deaths in Mexico: Everything Is Not as it Seems
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
"El Pueblito" - nazywane było najgorszym więzieniem w całym Meksyku. "La Universidad del Crimen", "Uniwersytet Przestępców", prawdziwy koszmar logistyczny i humanistyczny. Zorganizowana przemoc, korupcja, przeludnienie to codzienność meksykańskich więzień, ale "El Pueblito" zawsze było wyjątkowe. Za murami więzienia zawiązała się unikalna społeczność, tworząc własny, rządzący się zupełnie innymi prawami, całkowicie odseparowany świat. To skazańcy sprawowali tu największą kontrolę, nielegalny handel narkotykami kwitł w najlepsze, a wizyty ludzi "z zewnątrz" nie były problemami – każdy mógł spotkać się z każdym, o ile strażnicy dostali odpowiednio wysoki napiwek. Oficjalnie nazwane El Centro de Readaptacion Social de la Mesa, przechrzczone na kolokwialne "El Pueblito", więzienie zostało powołane do życia w 1956 roku w Tijuanie.

Placówka mogła pomieścić dwa tysiące więźniów i była nowym eksperymentem resocjalizacyjnym, który już po kilku latach okazał się kompletnie nieudanym pomysłem. Skazańcy mieli na tyle duże pole manewru, że mogli zapraszać swoje rodziny i żyć z nimi przez jakiś okres czasu, nie martwiąc się o nagłe przerwanie odwiedzin. W założeniu takie działanie miało wspomóc resocjalizację przestępców, wyciągnięcie do nich przyjaznej ręki i uświadomienie, że nie stracą kontaktu ze światem zewnętrznym. Jednak projekt pozostał raczej w sferze wyobrażeń. "El Pueblito" zaczęło żyć własnym życiem. Żony, dzieci, wnuki, całe wręcz rodziny zaczęły zamieszkiwać z początku przestrzennie zaprojektowaną placówkę. Większość z nich przychodziła i odchodziła, nie mogąc zdzierżyć panujących w więzieniu warunków socjalnych, zdarzali się jednak też tacy, którzy uczynili z "El Pueblito" dobrowolnie swój dom. Dzieci wychodziły rano do szkoły, po czym po południu wracały do więzienia. Parom udzielano ślubów, porody były na porządku dziennym, tak jak zgony z przyczyn naturalnych. Powstał stanowiący ułudę rzeczywistości mikrokosmos, który stał się ewenementem na skalę światową.

"El Pueblito" oznacza dosłownie "małe miasto". I tak było w rzeczywistości – było to prawdziwe miasteczko pełne znajdujących się w opłakanym stanie domostw i sklepów zbudowanych wokół głównego dziedzińca. W pewnym momencie znajdowało się tam aż siedemset różnego rodzaju budynków. Jeśli miało się pieniądze, w "El Pueblito" można było kupić dosłownie wszystko. Na terenie więzienia szybko pojawiły się restauracje i budki z jedzeniem, w których sprzedawano tacos, pizze, hamburgery, soki i resztę podstawowego asortymentu. Więźniowie mieli dostęp do wypożyczalni kaset video, mogli rozmawiać z płatnych budek telefonicznych. Jako że w "El Pueblito" trafiali przestępcy o różnorodnych zawodowych kwalifikacjach, pojawiły się także zakład fryzjerski, kancelaria prawnicza oraz placówki szpitalne.

W więziennych murach funkcjonowały najlepsze kursy walutowe w całej Tijuanie, a w kioskach sprzedawano skradzione towary, które nierzadko kupowali wolni ludzie z miasta. Do "El Pueblito" przybywały również drużyny sportowe, żeby wyzwać skazańców na mecz piłki nożnej, futbolu amerykańskiego, koszykówki bądź siatkówki. Więzienne laboratoria produkowały własną amfetaminę. Na użytek handlu wewnętrznego i zewnętrznego. W "El Pueblito" można było dostać każdy możliwy narkotyk, a heroina, kokaina i marihuana były codziennością. Szefowie zawiązanych w ramach rozwoju społecznego mini-karteli prowadzili wewnątrz więzienia luksusowe życie, nie musząc przejmować się problemami świata zewnętrznego. Kariera przestępcza nabrała w meksykańskiej placówce penitencjarnej zupełnie nowego znaczenia. Niektórzy skazańcy byli tak bezczelni, że wymykali się do miasta na skok, po czym wracali uśmiechnięci do swego niecodziennego azylu. Był to świat, w którym przywilejami cieszyli się jedynie ci więźniowie, którzy mieli pieniądze i znajomości. Cała reszta żyła w nędzy i ciągłym strachu. Głód i poważne choroby likwidowały tych, którzy mieli pecha.

Najbogatsi i najbardziej wpływowi przestępcy "El Pueblito" byli dość akuratnie nazywani Maizerones, czyli "świnie jedzące zboże". Większość z nich posiadała własne oddziały bojowe, posługujących się rewolwerami i bronią półautomatyczną jak uzi. W gruncie rzeczy Maizerones i ich specyficzni pretorianie rządzili całym więzieniem, gdyż czterystu wykwalifikowanych strażników więziennych nieustannie przebijało się w sposobach zwiększania własnych zysków. Każdy musiał im płacić, nieważne, czy ich do czegoś potrzebował, czy nie. Nie chodziło tylko o odwracanie wzroku przy szmuglowaniu broni i narkotyków, lecz także o takie drobnostki jak instalowanie w znajdujących się na terenie więzienia luksusowych domach jacuzzi bądź lodówek.

W pewnym momencie miarka się jednak przebrała. W godzinach porannych 20 sierpnia 2002 roku ponad dwa tysiące żołnierzy Armii Meksykańskiej najechało "El Pueblito", czyszcząc więzienie z wszystkich przestępców i przenosząc ich do nowej placówki zwanej "El Hongo". W ciągu kilku gwałtownych godzin "El Pueblito" przestało istnieć. W tym okresie w więzieniu przebywało około osiemdziesięciu amerykańskich obywateli oraz sześćset kobiet i dzieci żyjących w specyficznej symbiozie z sześcioma tysiącami więźniów, w wielu przypadkach będących jednymi z najbardziej niebezpiecznych meksykańskich zbrodniarzy.

El Pueblito - więzienie, które zainspirowały twórców "Dorwać Gringo"
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Półautomatyczne uzi? Bitch, please, co za dziennikarstwo. :)

Ale historia ciekawa.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
decha napisał:
Bo nie było tam demokracji wtedy...

Jak to nie było jak była? Chyba że masz na myśli kwestię uczciwości wyborów, ale ta kwestionowana jest od zawsze, obojętnie czy chodzi o rok 1988 czy 2006.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Po co wymieniać Uzi, skoro to wersja semi. Uzi straszne jest jedynie auto, inaczej to niewygodna pukawka jak inne :)
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
uzi to cała seria broni, są jeszcze mini i micro uzi do grupy micro uzi należy bardzo popularny uzi semi auto pistol... w stanach jest też bardzo popularny uzi carbine (ten bardziej przypomina klasyczne uzi, różni sie ino tym że ma dłuższą lufe no i tryb semi auto only...
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
No bo auto jest regulowane, to nie dziwne, że semi jest popularne. Ale moim zdaniem, to tylko dla szpanu, bo naprawdę nie widzę żadnej przewagi takiego Uzi semi nad Glockiem. Choć może gansta to lubi poszpanować i funkcjonalność jest mniej ważna dla nich.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
no myśle że to szpan bardziej,no bo robi wrazenie, nawet jak strzela ino trybem półautomatycznym, tak samo jak pistolet desert eagle w kalibrze .50 też bez sensu w sumie... zresztą jak widać takie coś pewnie zrobiło by wrażenie gdyby było na wode, jak już kawałki papieru sieją popłoch w stanach hehe

uzi carbine to raczej sportowa broń w sumie ma sens...
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Wygląda na to, że w Meksyku państwowcy walczą z państwowcami.

Nazwisko, które warto zapamiętać: Arturo Guzman Decena, od niego wszystko się zaczęło. Eks-komandos armii meksykańskiej, członek elitarnej jednostki specjalnej do zwalczania przestępczości zorganizowanej GAFE (odpowiednik brytyjskich zielonych beretów), który zanim został zwerbowany przez drug lorda Osieala Cárdenasa i przeszedł na tę "mroczną stronę mocy", walczył po stronie państwa meksykańskiego z gangami narkotykowymi, a także zajmował się pacyfikowaniem różnych lokalnych "powstań" (np. zapatystów). Guzman był utalentowanym, pieklenie inteligentnym i nieustraszonym żołnierzem. Szkoleniem GAFE zajmowały się oddziały specjalne z całego świata - w tym Izraela i Stanów Zjednoczonych. Mówimy tu zatem o ultraskutecznych maszynach do zabijania, których edukacja kosztuje więcej niż tysiąca normalnych cywilów.

Guzmana dostrzegł wkrótce wspomniany Osieal Cárdenas. Poprosił go o stworzenie oddziału do brudnej roboty. Był to czas demokratycznych przemian w Meksyku - wielu wojskowych niepokoiło się o swoją pozycję w państwie. Szczególnie byli oficerowie, udekorowani orderami od stóp do głów, którzy co rusz słyszeli obietnice, że "rozliczone zostaną nadużycia poprzedniego systemu" (chodziło o rządy RRI). Guzman przystał na propozycję Cárdenasa. Tak powstała Zetas - paramilitarny oddział złożony z byłych żołnierzy armii meksykańskiej. Rekruci pochodzili z różnych jednostek, nie tylko z szeregów GAFE. Każdy najemnik otrzymywał osobisty kod rozpoczynający się od litery "Z". Guzman był Z-1.

Guzman zginął od kul wojsk federalnych w 2002 roku. Trafiło go 50 pocisków. Od tego momentu liczba rekrutów rosła już lawinowo.

Co trzeba pamiętać o tych ludziach, to że są byłymi funkcjonariuszami państwa, a zatem przejęli po państwie wszystkie najgorsze cechy. Jeden hodowca, który przez lata trudnił się uprawą marihuany na południu Sierra Madre, zaraz po przybyciu na te tereny oddziałów Zeta dostrzegł zmiany w całym środowisku:

W Telolapan nigdy nie było walk o marihuanę. Jeśli chciałeś hodować, po prostu to robiłeś i zawoziłeś plony do miasteczka. Taki porządek rzeczy trwał tu od lat sześćdziesiątych. Nikt się tym nie interesował. Później jednak pojawili się Zetas i oznajmili, że każdy, kto chce uprawiać marihuanę, musi im płacić. Ludzie w moich górach są twardzi, wielu więc powiedziało im, żeby spierdalali. Wtedy na ulicach zaczęły pojawiać się ciała zabitych. I ludzie zaczęli płacić. ("El Narco", s. 150)

Na załączonym obrazku członkowie Los Zetas pozują do pamiątkowej fotografii w asyście wojsk federalnych:

Marina_Armada_61.jpg
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Kartele nakładają podatki na polityków --> Mexican mayors admit paying cartels to stay alive

Musimy płacić im podatki. Nie dają nam wyboru. Albo współpraca i płacimy, albo przetrącą nam karki.

Brzmi pięknie, ale zaraz potem kubeł zimnej wody - kartel o nazwie Knights Templar, działający w prowincji Michoacan, nie będzie powiewał na libertariańskich sztandarach - jego członkowie przetrzepują kieszenie wszystkim po równo.
 
D

decha_131

Guest
Z tego co na szybko wyklikałem to Meksyk wprowadził całkowitą prohibicję na dragi w 1925 r. i utrzymał ją aż do 2009. Posiadanie jakiejkolwiek, najmniejszej nawet ilości narkotyków (w tym rosnącej tam gdzieniegdzie na dziko kanaby) skutkować mogło odsiadką. W 2009 r. dokonano liberalizacji, można mieć teraz 5 g marychy, 500 mg koki i 50 mg hery.

Meksyk ma najbardziej liberalna prawo narkotykowe na świecie.

http://www.freeexistence.org/freedo...tdGovt=0&Business=0&GunRights=0&Reverse=false

As of August 21, 2009, "personal use" possession of up to 5 grams of marijuana, half a gram of cocaine, 50 milligrams of heroin, 40 milligrams for methamphetamine and 0.015 milligrams of LSD have been decriminalized as part of an effort to undercut the profits of Mexico's drug gangs (which now make most of their profit from smuggling and sales in the more restrictive United States). (See http://en.wikipedia.org/wiki/Legality_of_cannabis, retrieved May 2011, and http://www.nytimes.com/2009/08/24/world/americas/24mexico.html?_r=2, retrieved September 2009. Use is widespread in border towns. (See http://www.everyonedoesit.co.uk/can...s_laws/cannabis_laws_cannabis_laws_abroad.cfm, retrieved May 2011; see also http://www.webehigh.com/city/detail.php?CITYID=2138, retrieved July 2008)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Dzisiaj w Meksyku uczęszcza do szkół najwięcej dzieci w historii, a mimo to na naukę poświęcają mniej czasu niż 20 lat temu. Tak naprawdę to w ogóle się nie uczą - konkluduje David Toscana, New York Times --> Kraj, który przestał czytać

Nowadays more children attend school than ever before, but they learn much less. They learn almost nothing. The proportion of the Mexican population that is literate is going up, but in absolute numbers, there are more illiterate people in Mexico now than there were 12 years ago. Even if baseline literacy, the ability to read a street sign or news bulletin, is rising, the practice of reading an actual book is not.

Na pytanie, co zrobić, żeby polepszyć edukacje, prezydent Meksyku, Enrique Peña Nieto, odpowiada: wsadzić do więzienia lidera związkowego, panią Elbe Gordillo (która większość czasu spędza w swojej posiadłości w Kalifornii). Kobieta od 23 lat kieruje związkami zawodowymi nauczycieli i jest oskarżana o defraudację 200 milionów dolarów.

For many years now, the job of the education secretary has been not to educate Mexicans but to deal with the teachers and their labor issues.

Jak widać, nie tylko kartele są w Meksyku problemem. Mafia ma wiele twarzy.
 

Till

Mud and Fire
1 070
2 287
Na pytanie, co zrobić, żeby polepszyć edukacje, prezydent Meksyku, Enrique Peña Nieto, odpowiada: wsadzić do więzienia lidera związkowego, panią Elbe Gordillo (która większość czasu spędza w swojej posiadłości w Kalifornii). Kobieta od 23 lat kieruje związkami zawodowymi nauczycieli i jest oskarżana o defraudację 200 milionów dolarów.

68-letnią Elbę Esther Gordillo policjanci zakuli w kajdanki na lotnisku w Toluca, gdy wysiadła z samolotu z San Diego w Kalifornii.

Zaraz potem wieść o tym gruchnęła w całym kraju i przetoczyła się przez wszystkie media elektroniczne i papierowe. Pokazywały one, jak szefową jednej z największych central związkowych na całym amerykańskim kontynencie, zwaną powszechnie "Maestra" (mistrzyni i zarazem nauczycielka), policyjny konwój odwozi do więzienia.

Prokurator generalny Jes s Murillo Karam oskarżył panią Gordillo o zrabowanie z kasy związku nauczycieli SNTE gigantycznych pieniędzy. Przy pomocy zaufanych osób jedynie w latach 2008-12 wyprowadziła na konta USA, Szwajcarii i Liechtensteinie ok. 204 mln dol! Kupiła za to nieruchomości w Stanach Zjednoczonych, w tym dwie rezydencje w San Diego, prywatny samolot, jacht, luksusowy dom w Mexico City i liczne dzieła sztuki. Robiła też kolejne operacje plastyczne, a same rachunki w ekskluzywnym domu mody Neiman Markus wyniosły 3 mln dol. Według danych fiskusa pani Gordillo zadeklarowała w 2012 r. skromny dochód 87 tys. dol.

Prokurator oświadczył, że zdefraudowane sumy to i tak tylko wierzchołek góry lodowej. Zważywszy na to, że Esther Gordillo kierowała związkiem nauczycieli przez 23 lata, podejrzenia śledczych brzmią wiarygodnie.

Miarą niezależności i potęgi państwa w państwie, jakie zbudowała pani Gordillo i jej klan, jest to, że została ogłoszona dożywotnią szefową SNTE.

Upodobanie pani Gordillo do ostentacyjnego przepychu, rozrzutność, obnoszenie się z bogactwem - najdroższą odzieżą i biżuterią, dekorowanie luksusowego domu przy ulicy Polanco w stolicy drogimi dziełami sztuki kłuło jednak w oczy. [link]

Fakt, że gdzieś na świecie sprawiedliwość dotyka związkową gnidę, stanowi miód na me serce i balsam dla zbolałej duszy.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Warto moim zdaniem odnotować, że po 12 latach przerwy powróciła do władzy w Meksyku ongiś totalnie skorumpowana Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna (PRI).
 
Do góry Bottom